Jan Paweł II dowcipy żarty humor

Odkremówkować proroka

2 kwietnia 2005 r. świat obiegła wieść o śmierci papieża Jana Pawła II. Nastał początek krótkiej, lecz ważnej ery pojednania polskiego społeczeństwa. Krótkiej, ponieważ wizerunek Jana Pawła II stał się obiektem żartów, a w skrajnych przypadkach kpin i szyderstw. Z czasem, szczególnie wśród młodych ludzi, jest ich coraz więcej. Dlaczego?

Warto mieć w pamięci, że żart i szyderstwo nie są ze sobą tożsame. Śmiać się a wyśmiewać – to dwa różne pojęcia. Wytyczenie granicy między nimi nie jest łatwe. Wyznaczają ją zarówno intencje osoby, która wypowiada określone słowa, jak i uczucia odbiorcy owych słów. Jesteśmy w tym przypadku skazani na podwójny subiektywizm. Sytuacja dodatkowo komplikuje się, kiedy intencje nadawcy komunikatu stoją w sprzeczności z efektem, który komunikat wywołał u odbiorcy. Z pomocą przychodzą oczywiście normy wytyczone przez kulturę i prawo, jednak jest to wsparcie niedoskonałe. W centrum tego problemu znajduje się kwestia obrazoburstwa, będącego – zgodnie z definicją słownika języka polskiego – „wystąpieniem przeciw powszechnie szanowanym wartościom”.

Nie każda treść o zabarwieniu humorystycznym dotycząca Jana Pawła II jest obrazoburstwem. Samo przedstawienie papieża Polaka w żartobliwej konwencji nie musi być oznaką braku szacunku, a tym bardziej próbą odarcia go z godności. Istotną rolę pełnią w tym kontekście intencje żartującego. Jeśli jego zamiarem nie jest „wystąpienie przeciw wartościom”, w tym wypadku podważenie autorytetu Jana Pawła II i uderzenie w jego osobę, należałoby rozmawiać w pierwszej kolejności nie o obrazoburstwie, lecz o transformacji wrażliwości młodego pokolenia i kierunkach, w których owe zmiany zmierzają, a także o przyczynach takiego stanu rzeczy.

Kwestią wymagającą szczególnej uwagi jest fakt, że narracja humorystyczna nie tylko dominuje w stosunku młodszych Polaków do postaci Karola Wojtyły, ale powoli – niestety – staje się jedyną formą rozmawiania o nim. W niektórych kręgach dochodzi nawet do łączenia wizerunku Jana Pawła II z ideami bądź czynami, które stoją w sprzeczności z jego nauką i poglądami, a także uznawane są za złe, w niektórych przypadkach nawet zbrodnicze. W takiej sytuacji granica obrazoburstwa wytyczona jest bardzo jasno, a z jej przekroczeniem trudno dyskutować. Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedź na to pytanie tkwi po części w definicji komizmu. Jedną z jego funkcji jest uwolnienie tłumionych pragnień i życzeń. Żart jest w określonych sytuacjach wyrazem buntu, formą dezaprobaty wobec zastanej rzeczywistości. To także wezwanie do zrzucenia kajdan społecznego tabu, ucieleśnienie potrzeby wolności myśli.

Sposób, w jaki młodzież w Polsce traktuje wizerunek Jana Pawła II, to wynik zderzenia fatalnej edukacji, strywializowania nauk papieża, zamknięcia społecznej dyskusji nad jego osobą i nauczaniem oraz zalania przestrzeni publicznej wszechogarniającym kiczem, który przyozdobiono szatami Karola Wojtyły.

Jan Paweł II jest niemal wszędzie, a jego nauczania nie ma prawie nigdzie. Z duchowego przewodnika i myśliciela uczyniono postać popkultury. Wszechobecność wizerunku Karola Wojtyły w połączeniu ze sposobem jego przedstawiania jest przytłaczająca i niewłaściwa – godzi w dobre imię Jana Pawła II znacznie bardziej niż internetowe żarty. Twarz papieża Polaka obecna jest choćby na przedmiotach codziennego użytku. Można ją spotkać w parku, na ulicy, w szufladzie i na lodówce. Wizerunek Jana Pawła II na talerzach kuchennych w naturalny sposób stał się motywem żartów, m.in. hasła: „Karol – człowiek, który został talerzem”. Czy w tej sytuacji bardziej niestosowne jest jednak obśmianie absurdalnej rzeczywistości, czy umieszczenie wizerunku Karola Wojtyły na talerzu?

Pośród niezliczonych pomników, które postawiono w Polsce Janowi Pawłowi II, najbardziej szkodliwym i godzącym w pamięć o nim jest trywialny, lukrowany posąg, który wzniesiono w głowach Polaków. Zalew kiczu nie stanowiłby poważniejszego problemu, gdyby nie odarcie Karola Wojtyły z jego osobistej, ludzkiej wielkości i zastąpienie jej banałami pozbawionymi treści. Jakbyśmy nie potrafili nie tylko zrozumieć, nie tylko zinternalizować tego, ale w ogóle pogodzić się z tym, że ktoś mógł wznieść się na taki poziom jak on.

Wciąż nie umiemy nauczać o życiu i działalności Jana Pawła II. Na polu edukacji popełnione zostały wszelkie możliwe błędy i niedopatrzenia. Dogmat wielkości Jana Pawła II zastąpił rzeczową, merytoryczną dyskusję o jego dziedzictwie. Nauki Karola Wojtyły zostały jednocześnie spłycone i strywializowane. Jego osobę sprowadzono do dobrotliwego starca, który kochał młodzież i góry, miał poczucie humoru i sentyment do kremówek oraz pozostawał blisko ludzi.

Wizerunek papieża Polaka zbudowano na pięknie brzmiących hasłach, które dla ludzi nieżyjących w jego czasach, niemających możliwości doświadczenia jego pontyfikatu stały się pustymi frazesami. „Człowiek, który został papieżem”, „papież, który pozostał człowiekiem” – dwie piękne frazy, które bez stosownego uzasadnienia pozostają sloganami. Prawdopodobnie każdy Polak słyszał, że Jan Paweł II miał swój udział w obaleniu komunizmu.

Czy ktoś urodzony po 1989 r. ma jednak świadomość, jakie konkretnie działania podejmował, by zasłużyć sobie na taką renomę? Nietrudno o szacunek do Jana Pawła II – znakomitego filozofa, utalentowanego przywódcy i wielkiego kapłana – którego nauki były moralnym i duchowym drogowskazem dla świata chrześcijańskiego. Znacznie trudniej szanować karykaturę, którą uczyniono z jego wizerunku po śmierci.

Spiralę błędów i uchybień powiększa zasygnalizowana już kwestia braku dialogu na temat Jana Pawła II – zarówno rzeczywistej postaci, jak i wytworu kultury – tego, czym stał się po swojej śmierci dla współczesnej Polski. Dyskurs publiczny przez lata zaczynał się i kończył na stwierdzeniu, że „Karol Wojtyła świętym człowiekiem był”. Inna opinia w tej kwestii do dziś zbyt rzadko spotyka się z propozycją merytorycznej dyskusji o faktach. Zbyt często traktowana jest za to jako akt niesubordynacji. Współczesna debata publiczna osiągnęła poziom, na którym samo postawienie pytania o ewentualne błędy i zaniedbania Jana Pawła II, podanie w wątpliwość jego nieomylności traktowane są jako przejaw ataku: na Kościół, na religię katolicką, na polskość. Krytyka decyzji Karola Wojtyły jest zaś dla niektórych nieomal aktem apostazji ze świata wartości.

Bez wątpienia istnieją osoby i środowiska, dla których uderzenie w autorytet Jana Pawła II jest formą walki z konserwatywno-chrześcijańską wizją rzeczywistości. Sądzę jednak, że utożsamienie pytań i wątpliwości wobec papieża Polaka z przejawami wojny kulturowej jest poważnym błędem. Młodzi ludzie, szczególnie na etapie kształtowania swego światopoglądu, instynktownie poszukują prawdy i sprawiedliwości. Gdy jedna strona zaprasza ich do dyskusji, a druga nie podejmuje dialogu lub reaguje oburzeniem na sam dźwięk zadawanych pytań, wybór narracji wydaje się oczywisty, niezależnie od jakości argumentów i słuszności postulatów pierwszej strony.

Na owe kwestie nakłada się dodatkowo typowy dla każdej epoki konflikt generacyjny. Postać Jana Pawła II jest modelowym przykładem obiektu, wokół którego toczy się spór między „starymi” i „młodymi”. Jeśli ci drudzy mogą sprzeciwić się pierwszym, zbuntować się, wyrazić niezgodę na ich sposób postrzegania rzeczywistości, zrobią to. A nie ma prostszego sposobu na osiągnięcie celu niż żarty z papieża Polaka – nietykalnego symbolu starszej generacji, którego wielkości zdają się nie rozumieć nawet hołubiące go pokolenia. Wystarczy zapytać o to, co Karol Wojtyła pisał w swoich encyklikach na temat ONZ czy migracji. Żarty te więc pełnią w tym kontekście również rolę demaskującą, ujawniają hipokryzję i niewiedzę rodziców oraz dziadków.

Czym, jeśli nie hipokryzją, jest bowiem arbitralne narzucenie dzieciom autorytetu Jana Pawła II, kiedy samemu nie zna się przekazu jego nauki, nie umie się wymienić tytułu choćby jednej encykliki, nie ma się w ręku chociaż jednego wiersza jego autorstwa, nie rozumie się jego polityki, nie umie się uzasadnić, na czym w zasadzie polega wielkość Karola Wojtyły? Nie tyle Jana Pawła II wyśmiewają młodzi, co hipokryzję starszych pokoleń.

Jeszcze jedno ważne rozróżnienie. Pośród osób żartujących bądź szydzących z polskiego papieża znajdują się zarówno ludzie nierozumiejący, dlaczego uchodzi on za wielkiego i świętego, jak i mający świadomość jego dokonań, kontestujący jednak kulturę kiczu i przesytu, a także ci, którzy z różnych względów twierdzą, że Karol Wojtyła nie zasługuje na miano moralnego i duchowego autorytetu. Kwestia przynależności do wiary katolickiej ma tutaj, w moim przekonaniu, marginalne znaczenie.

Kilka pokoleń młodych Polaków wychowało się lub nadal wychowuje się w kulturze, która uczyniła z Jana Pawła II karykaturę, zapomniała o potrzebie szerzenia jego nauki, w zamian oferując obraz trywialny i infantylny. Ten wizerunek nakazała czcić, odbierając możliwość swobodnej dyskusji na temat życia i działalności Karola Wojtyły, jego własnych rozterek, którym dał wyraz choćby w swoich pismach. Zupełnie nieświadomie zastąpiła prawdziwego Jana Pawła II sztucznym wytworem o jego twarzy, w dobrej wierze wymagając od najmłodszych szacunku.

Gdy jedna strona zasugerowała, że na pomniku papieża Polaka pojawiają się rysy, druga zamiast otwartej i rzeczowej dyskusji zaoferowała dogmat o nienaruszalności dobrego imienia Karola Wojtyły. Naturalną reakcją młodzieży był więc bunt. Nadawanie postaci Jana Pawła II komicznego wymiaru stało się dla wielu rodzajem terapii, swoistego katharsis. W zależności od indywidualnej wrażliwości i intencji autorów żarty przybrały różną formę: od niewinnych po obrazoburcze. Żarty z Jana Pawła II stały się integralnym elementem kultury młodszych generacji Polaków. Nie sposób w niej uczestniczyć, rozumieć jej język, być członkiem grup i prowadzić życie towarzyskie bez zetknięcia się z komicznym przedstawieniem postaci Jana Pawła II. Nie wszystkich to bawi, nie wszyscy tworzą nowe żarty, ale wszyscy młodzi Polacy są częścią tego zjawiska.

Skala żartów i szyderstw z wizerunku Jana Pawła II pokazuje, że istnieje ogromne zapotrzebowanie na otwartą, ogólnospołeczną debatę na temat jego działalności – rozmowę o faktach, myśli i źródłach. To ostatni moment, by pokazać Polakom Karola Wojtyłę takim, jakim był w rzeczywistości; strącić z cokołu fałszywy pomnik, odkremówkować proroka.

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się