Dmytro Kułeba

Dmytro Kułeba zbagatelizował ból pomordowanych na Wołyniu

Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, swoją wypowiedzią na temat Zbrodni Wołyńskiej dolał oliwy do ognia w kontekście możliwego pojednania polsko-ukraińskiego. W takiej sytuacji będzie o to bardzo trudno, a być może temat został nawet zamknięty na długie lata lub wręcz na zawsze. Dla mnie osobiście to słowa skandaliczne i szokujące. Tym bardziej że zostały wypowiedziane w obecności szefa polskiej dyplomacji.

Campus Polska – cykliczne wydarzenie organizowane przez środowisko związane z Koalicją Obywatelską. Rozmowy, debaty, dyskusje, spora publika. W jednej z takich rozmów udział wzięli Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, oraz jego ukraiński odpowiednik, Dmytro Kułeba. W pewnym momencie pada pytanie od publiczności skierowane do szefa MSZ Ukrainy. Dotyczy Wołynia i możliwych ekshumacji ofiar. Co na to Ukraina? 

– Czy zdajesz sobie sprawę z operacji „Wisła” i roli Olsztyna w tej operacji? Czy zdaje sobie pani sprawę, czym była operacja „Wisła”? Wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać w Olsztynie? Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko, wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom – odpowiada Kułeba, a już po kilkudziesięciu minutach w przestrzeni publicznej zaczynają pojawiać się artykuły i opinie o „skandalicznej wypowiedzi” ukraińskiego polityka. Podnoszony jest również brak reakcji Radosława Sikorskiego, który przecież jako szef polskiej dyplomacji powinien niejako z automatu bronić naszych spraw. Tymczasem milczał jak trusia…

Omawiany temat jest mi szczególnie bliski, a słowa Dmytra Kułeby, i to najbardziej delikatne określenie, które przychodzi mi w tej chwili do głowy – są szokujące. Dla mnie, jako prezydenta Chełma, czyli miasta, w którym powstaje Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej, wypowiedź szefa MSZ Ukrainy stanowi jasny sygnał, że prawdziwego pojednania na linii Ukraina-Polska po prostu nie będzie, a przecież jeszcze niedawno rozmawialiśmy o tym z naszymi wschodnimi sąsiadami.

Wybuch wojny, a następnie wspólne działania, których celem była pomoc Ukrainie, miały odbudować nasze relacje, ale przede wszystkim zabliźnić głębokie rany. Jako Chełm mieliśmy w tym procesie do odegrania dużą rolę. Jesteśmy miastem przygranicznym, pomagaliśmy, jak tylko mogliśmy, często ponad swoje siły. Mieszkańcy, organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, urzędnicy… Naiwnie wierzyłem, że ta pomoc, która płynęła przecież szerokim strumieniem, pozwoli rozpocząć nowy etap w relacjach polsko-ukraińskich. Niestety, dziś mam przekonanie, że wypowiedź Dmytro Kułeby to wypowiedź „nadrzędna” w stosunku do innych deklaracji dotyczących Rzezi Wołyńskiej i kolejnych działań w kontekście potencjalnych szerszych rozmów na temat historycznego i faktycznego uporządkowania tego zagadnienia.

W mojej ocenie Dmytro Kułeba zwyczajnie zdeprecjonował Rzeź Wołyńską. Zdaję sobie sprawę, że to mocne stwierdzenie. Mówię to jednak z pełną świadomością, ponieważ w swojej politycznej działalności, pomimo młodego wieku, słyszałem już wiele, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że była to jedna z najbardziej skandalicznych i szokujących wypowiedzi, które do mnie dotarły. To słowa, które bagatelizują i brutalnie spłycają niewyobrażalny ból bestialsko pomordowanych i porzuconych gdzieś w bezimiennych dołach ludzi oraz ich najbliższych. Jednocześnie następuje próba wytworzenia przekonania, że wyższą krzywdą była przesiedleńcza akcja „Wisła”, a obszar Lubelszczyzny, Podkarpacia i Małopolski to w zasadzie ukraińskie terytoria. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że niniejsza tematyka nie powinna być wykorzystywana do jakiejkolwiek formy stopniowania krzywdy, ale staram się w dość prosty sposób przedstawić skalę – tu znowu łagodne określenie – nadużycia, jakiego dopuścił się minister spraw zagranicznych Ukrainy. Wszystko dodatkowo zostało podlane „rosyjskim sosem”, czyli sugestią, iż dyskusja na ten temat sprzyja wyłącznie Władimirowi Putinowi i jego poplecznikom. Jeżeli naprędce stworzylibyśmy listę osób, którym najbardziej zależy na zrujnowaniu relacji polsko-ukraińskich w obliczu trwającego konfliktu zbrojnego, to pan minister Kułeba trafiłby na jej szczyt. Szanowny Panie Ministrze, proszę mi wybaczyć bezpośredniość, ale proponuję spojrzeć w lustro.

Smutne i w pewnym sensie przerażające jest to, że wspomniane słowa padły w obecności Radosława Sikorskiego. Reakcji naszego ministra nie uświadczyliśmy. Wniosek jest tylko jeden – jeżeli sami będziemy dawali przyzwolenie na takie wypowiedzi, to nikt nie będzie nas szanował. Tyle.

Brak wiary w możliwe pojednanie i pewna zmiana paradygmatu nie spowodują, że przestanę angażować się w pomoc Ukrainie. Nie dojdzie do tego, choć wiele się zmieni. Nie chcę dłużej bawić się w dyplomację, stawiać się w roli wyrozumiałego partnera, sugerować, prosić, czekać. Nadal chcę pomagać, ale zwyczajnie nie wierzę w szczerość intencji drugiej strony. Wśród obywateli Ukrainy mam wielu bliskich znajomych. Te słowa kieruję do nich – przepraszam Was, ale przedstawiciel Waszych władz powiedział nieprawdę, deprecjonując tym samym powagę bestialskiego, trudnego wręcz do wyobrażenia mordu na Polakach. Słowa Dmytra Kułeby wyrządzą dużo więcej krzywdy niż inne, uznawane dotąd za kontrowersyjne wypowiedzi czy działania. Taka jest smutna prawda.

Zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą wzywać do tego, by spojrzeć na szerszy kontekst wypowiedzi szefa ukraińskiego MSZ. Będą próbować tłumaczyć po swojemu sens jego słów i karkołomnie nadawać im inny charakter. Nie wierzcie w to. Tu nie ma czego tłumaczyć. Dmytro Kułeba powiedział dokładnie to, co chciał powiedzieć, i każdy, kto choć na chwilę potrafi zachować trzeźwy osąd, z pewnością się z tym zgodzi. Jako naród polski mamy obowiązek stawać w obronie naszych spraw, naszej tożsamości i prawdy. 

Na początku wspomniałem, że Chełm, którego mam zaszczyt być prezydentem, to miasto, w którym powstaje instytucja kultury o nazwie Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej. To duży i ambitny projekt, którego celem jest godne upamiętnienie ofiar Zbrodni Wołyńskiej. Nie ustanę w pracach nad jego realizacją. Niebawem ogłaszamy przetarg na to zadanie. Jako prezydent 60-tysięcznego miasta tyle mogę zrobić. Prawda musi się obronić.

Zdjęcie autora: Jakub BANASZEK

Jakub BANASZEK

Prezydent Chełma od 2018 r. Obecnie najmłodszy prezydent miasta w Polsce.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się