Driencourt

Europa musi natychmiast podjąć środki, aby zatrzymać kryzys migracyjny na Wyspach Kanaryjskich

Słaba koordynacja między europejskimi państwami, samotna gra Madrytu, nieobecność Frontexu na Wyspach Kanaryjskich sprawiają, że ta granica atlantycka staje się głównym wyzwaniem dla naszego kraju, ważniejszym niż Lampedusa – twierdzi francuski dyplomata, Xavier Driencourt.

Xavier Driencourt jest francuskim dyplomatą. Pełnił funkcję ambasadora Francji w Algierii oraz w Malezji.

W swoim tekście opinii w „Le Figaro” Xavier Driencourt zwraca uwagę na kryzys migracyjny na Wyspach Kanaryjskich i na konieczność silniejszej odpowiedzi Europy na to wyzwanie.

„Od ponad roku hiszpański archipelag Wysp Kanaryjskich doświadcza bardzo silnego wzrostu liczby osób przybywających drogą morską i chcących migrować do Europy. Wyspy Kanaryjskie, znajdujące się naprzeciwko marokańskiego wybrzeża, są zatem jednym z pierwszych dostępnych punktów europejskich dla osób z zachodniej Afryki. Stawiając stopę na jednej z Wysp Kanaryjskich, wysp hiszpańskich, zatem europejskich, imigranci są ipso facto w Europie. W ten sposób liczba nielegalnych imigrantów w Hiszpanii niemal podwoiła się w roku 2023, osiągając 56 000. Szacuje się na niemal 40 000 liczbę imigrantów afrykańskich, którzy przybyli przez Wyspy Kanaryjskie jedynie w 2023 r., co oznacza wzrost o 150 proc. w stosunku do 2022 r. Niektórzy specjaliści zauważyli, że nowością jest liczba pasażerów transportowanych na jednej barce: dziś są to łodzie zabierające jednocześnie niemal 150 pasażerów” – tłumaczy Xavier Driencourt.

W 2023 r. na Wyspy Kanaryjskie przybyło około 600 łodzi z nielegalnymi imigrantami, zatem dwa razy więcej niż w 2022 r. Wobec napływu imigrantów hiszpański rząd musiał pilnie rozwiązać problem ich przyjęcia, przemieszczając ich do Hiszpanii kontynentalnej, aby odciążyć archipelag.

„Szacuje się na 4000 liczbę afrykańskich imigrantów zakwaterowanych w hiszpańskich centrach wojskowych i na 8000 liczbę tych, którzy wysłani zostali do hoteli czy ośrodków dla uchodźców w Hiszpanii kontynentalnej” – zaznacza Xavier Driencourt.

Jak podkreśla dyplomata, masowy napływ imigrantów do Hiszpanii ma poważne konsekwencje dla Francji. „Po pierwsze, ponieważ według statystyk zdecydowana większość imigrantów przybyłych z Wysp Kanaryjskich jest francuskojęzyczna, z Wybrzeża Kości Słoniowej, z Mali, z Gwinei i z Senegalu. Jako osoby francuskojęzyczne starają się dołączyć do rodziny lub przyjaciół mieszkających we Francji i mogą to zrobić bez trudu, gdy już znajdą się w „państwie Schengen”, ponieważ Wyspy Kanaryjskie to Hiszpania, zatem Europa! Język francuski, obecność bliskich we Francji, media społecznościowe ułatwiają to zbliżanie i podsycają chęć wyjazdu do Francji” – ocenia.

„Po drugie, oczywiście Hiszpania ma interes w oddaleniu do Francji francuskojęzycznych imigrantów. Wielu z nich chce dołączyć do rodziców lub znajomych we Francji; dlaczego wobec tego trzymać ich na terytorium Hiszpanii? W tym przypadku oferta spotyka się z popytem” – twierdzi Xavier Driencourt, dodając, że niektóre hiszpańskie organizacje, a nawet dyplomaci wskazują imigrantom sposoby dostania się do Francji.

„W Mauretanii, tak jak w innych krajach sąsiadujących, w Maroku i w Algierii, hiszpańscy konsulowie wydają wizy obywatelom afrykańskim, którym odmówiły konsulaty Francji. Współpraca konsularna między dwoma krajami nie funkcjonuje i afrykańscy emigranci doskonale o tym wiedzą: jeśli Francja odmówiła wam wizy, pójdźcie do innego europejskiego konsulatu, który ma reputację jako bardziej »pobłażliwy«. W rezultacie migranci z Afryki Subsaharyjskiej po przybyciu do Hiszpanii udają się następnie bezpośrednio do Perpignan, gdzie straż graniczna nie może ich oddalić, ponieważ posiadają hiszpańską wizę, zatem wizę Schengen, obowiązującą we Francji” – tłumaczy.

„Słaba koordynacja między europejskimi państwami, samotna gra Madrytu, nieobecność Frontexu na Wyspach Kanaryjskich sprawiają, że ta granica atlantycka staje się głównym wyzwaniem dla naszego kraju, ważniejszym niż Lampedusa. Jeśli nic się z tym nie zrobi, grozi nam, że ta nowa droga atlantycka się umocni. Kraje sąsiadujące, Maroko i Mauretania, będą mogły, jako leżące naprzeciw hiszpańskich wysp, używać broni migracyjnej naszym kosztem” – podkreśla.

Zdaniem dyplomaty należy natychmiast podjąć środki, aby zatrzymać kryzys migracyjny. „Po pierwsze, lepiej koordynować się z Hiszpanią, aby nasz sąsiad nie prowadził, nawet dyskretnie, swojej polityki naszym kosztem; powinniśmy jasno wskazać Madrytowi granice, których się nie przekracza. Tego typu ostrzeżenie powinno wystąpić na najwyższych szczeblach państwowych. Po drugie, zmobilizować służby Frontexu w tym regionie: Wyspy Kanaryjskie są daleko od Ukrainy, Białorusi i Bałkanów, ale są niezbędną granicą dla Francji; najbliższa wizyta Ursuli von der Leyen w Mauretanii, wraz z premierem Hiszpanii, powinna być okazją do zaznaczenia limitów dobrych intencji Europy. Po trzecie, należy podjąć kwestię wolnego przemieszczania się w obrębie Schengen jedynie obywateli strefy Schengen, zakazując go osobom spoza Europy. (…) Swobodne przemieszczanie się w strefie Schengen nie może być nieograniczone” – stwierdza.

„Ten fenomen rosnącej migracji na Wyspy Kanaryjskie z Senegalu i coraz bardziej z Mauretanii pokazuje (jak we Włoszech czy w Grecji) limity kontroli na zewnętrznych granicach strefy Schengen przez państwa, które nie są – albo są jedynie marginalnie – końcowymi odbiorcami tych ruchów migracyjnych. To właśnie stanowi wyzwanie” – twierdzi Xavier Driencourt.

Oprac. Julia Mistewicz, Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się