Papież w Azji

Franciszek w Azji. Sinizacja to nie akulturacja

Papież Franciszek leci do Azji. Wśród wielu pytań, które wiążą się z tą wizytą jednym z najważniejszych jest kwestia chińska.

Nie da się w końcu ukryć, że papież okrąża Chiny, za każdym razem zbliżając się do Państwa Środka także po to, aby móc spotkać się z chińskimi wiernymi. Trudno nie pochwalić takiej postawy zwłaszcza, że na płaszczyźnie dyplomatycznej ta watykańska taktyka „żabich skoków” przynosi efekty w postaci kolejnych porozumień Watykanu z Pekinem, jak ostatnie w kontekście mianowania jednego z biskupów. Jednak to tylko jedna storna medalu.

W obliczu rozpoczynającej się 2. września pielgrzymki, najdłuższej podróży tego pontyfikatu, trudno nie spróbować spojrzeć głębiej. Chińska Republika Ludowa, rządzona przez Komunistyczną Partię Chin odrzuca Kościół i wiarę, zarzucając że chrześcijaństwo jest dla Chin elementem „obcym kulturowo”. Kościół w Chinach podzielony jest więc na ten, uznawany przez władzę komunistyczną oraz tzw. „Kościół podziemny”. Na czym polega różnica? Otóż oficjalnie uznawany przez chińskie władzę Kościół nie ma autonomii, podległy jest w każdym calu komunistycznej partii Chin a co za tym idzie, jest eufemistycznie mówiąc także wrażliwy doktrynalnie. W skrócie: Pekin chce aby każda religia, każda wiara a co za tym idzie każde sumienie i każdy umysł mieszańców tego kraju podlegały sinizacji, procesowi przyswajania języka lub kultury tradycyjnie chińskiej, której oczywiście oficjalny kształt nada władza w Pekinie. W językoznawstwie sinizacja to po prostu „schińszczanie”. I taki w wizji chińskiego przywódcy ma też być Kościół w Azji Południowej oraz Wschodniej, gdzie udaje się właśnie papież: schińszczony. Czy Franciszek w Azji ulegnie?

Sinizacja Kościoła katolickiego, promowana przez reżim Xi Jinpinga, nie jest jednak prawdziwą inkulturacją wiary, dostosowaniem jej do okoliczności lokalnych, ale jej wypaczeniem. Inkulturacja polega na wprowadzaniu Ewangelii w życie danej kultury, przy jednoczesnym wzajemnym wpływie kultury i wiary. Miało to miejsce w wielu częściach świata, nawet w Polsce; ktoś mógłby nawet powiedzieć, że proces ten trwa do dziś. Tymczasem sinizacja zmusza Kościół do podporządkowania się ideologii państwowej, w tym konkretnym, chińskim przypadku ignorując przesłanie Ewangelii o godności i wolności człowieka, łącząc wiarę z domieszką lojalnej partii komunistycznej tradycji, gdzie ta druga — dzięki wsparciu instytucji państwowych — ma przewagę. Proces ten służy hegemonicznym celom reżimu, co prowadzi do prześladowań wiernych, jak to ma miejsce w przypadku katolików, protestantów, czy muzułmanów w Chinach. Wymienić mniejszość Ujgurską to jak nie powiedzieć nic. W przypadku Azji Południowej i Wschodniej podobnych przypadków jest znacznie więcej. Trzeba więc jasno powiedzieć: sinizację, przy wszystkich dobrych intencjach tych, którzy ją popierają, należy odrzucić. Jest bowiem groźna i dla wiary i dla Kościoła i dla samych wiernych, o których życie wieczne w końcu toczy się walka.

Prawdziwa inkulturacja, jak pokazuje historia Kościoła, prowadzi do głębokiej przemiany społecznej i kulturowej. Przykłady można mnożyć, podobnie jak historie negatywne, kiedy chęć inkulturacji wiary uległa w jakiś sposób presji państwa, tak jak miało to miejsce w przypadku Rosji carów czy obecnych Chin właśnie. Sinizacja natomiast odwraca proces inkulturacji wiary i związanych z nią wartości, ewangelicznego przesłania o godności każdego człowieka, wymuszając podporządkowanie Kościoła i jego hierarchii komunistycznej ideologii. A to w końcu niezgodne z samą misją Kościoła.

To największe zagrożenie dla papieskiej podróży do Azji Południowo-Wschodniej. Pomimo że Franciszek w Azji nie odwiedza Chin kontynentalnych, co w ogóle trudno przewidywać w najbliższym czasie, kwestia obecności Ewangelii w Chinach — chociażby z powodu wizyty papieża w Singapurze, gdzie w minionych latach wyemigrowało wielu chińskich katolików — będzie jedną z najważniejszych kwestii tej pielgrzymki. Słowa papieża, co prawda wypowiedziane poza granicami Chin ale w kontekście i regionie, który już dziś należy do najważniejszych i najbardziej zapalnych na świcie, będą też w Pekinie słuchane z dużą uwagą. Umowa Watykanu z Chinami z 2018 roku, która oddaje władzę nad nominacjami biskupów w ręce reżimu, wciąż w końcu budzi wiele emocji a Chiny grają umiejętnie tym dokumentem w swoich (nie) oficjalnych relacjach ze Stolicą Apostolską. Co papież powie chińskim katolikom podczas piątej już podróży do Azji? Czy wpadnie w pułapkę mówienia o sinzacji wiary, która jest złudną drogą zapewnienia bezpieczeństwa wyznawcą chrześcijaństwa? Oczywiste jest bowiem, że ta polityka nie sprzyja misji Kościoła w Chinach, lecz czyni go narzędziem propagandy reżimu, co też osłabia jego świadectwo i prowadzi do kompromitacji na arenie międzynarodowej.

Dla Kościoła, który w XX wieku stał się globalnym obrońcą praw człowieka, uległość wobec chińskiego reżimu jest krokiem wstecz. Tak też zostanie odebrane każde papieskie słowo, wypowiedziane afirmatywnie podczas rozpoczynającej się kolejnej podróży do Azji. Tym bardziej, że chiński reżim nie respektuje godności ludzkiej ani wolności religijnej, które to doktryny ściśle wynikają z wiary chrześcijańskiej. Jeśli pomimo tego papież Franciszek pokusi się na zbyt daleko idące gesty wobec Pekinu, ignorując to, co dzieje się w Chinach, narazi się na utratę moralnego autorytetu, który Kościół zdobył przez dekady walki o prawa człowieka na świecie. W przeciwieństwie do tego, sinizacja narzuca chińskim katolikom podporządkowanie się państwowej ideologii, co prowadzi do poważnych prześladowań religijnych i moralnego kompromisu Kościoła. Weigel krytykuje Watykan za umowę z Chinami z 2018 roku, która, jego zdaniem, nie wspiera misji ewangelizacyjnej Kościoła, ale służy celom propagandowym reżimu. Ta umowa oddaje nominacje biskupów w ręce komunistycznych władz, co jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła i prowadzi do osłabienia jego pozycji na arenie międzynarodowej.

Trudno jednak nie uznać, że relacje miedzy Watykanem a Chinami mogą mieć ogromne znaczenie dla przyszłości najszybciej rozwijającej się cześci świata. Sinizacja Kościoła to nie tylko kwestia lokalna, ale problem o globalnym znaczeniu, który wymaga zdecydowanej odpowiedzi ze strony Kościoła. Jeśli bowiem Franciszek w Azji ulegnie, inne kraje mogą spróbować wprowadzić swój rodzaj „państwowej religii”. Papieskie słowa, które zostaną wypowiedziane w Azji Południowo-Wschodniej, miejscu w którym krzyżuje się tak wiele gospodarczych, politycznych i religijnych, będą słuchane w wielu światowych stolicach.

Michał Kłosowski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się