Operacja powstrzymania imigrantów. Doświadczenia Australii
Mimo różnic australijskie doświadczenia z zakresu ochrony granic coraz częściej stanowią punkt odniesienia dla polityków w innych demokratycznych państwach rozwiniętych próbujących rozwiązać dylematy moralne związane z kontrolą nielegalnego przekraczania granicy przez imigrantów.
Niemal równo 20 lat temu na wodach międzynarodowych 150 km na północ od australijskiej Wyspy Bożego Narodzenia miały miejsce wydarzenia, które odcisnęły trwałe piętno na polityce migracyjnej Australii. 24 sierpnia 2001 r. o świcie osiadł na mieliźnie mały indonezyjski kuter rybacki, na którego pokładzie było 433 migrantów (przeważali uchodźcy z rządzonego przez talibów Afganistanu) starających się przedostać z Indonezji do Australii. Rozbitków podjął norweski frachtowiec MV Tampa. Afgańczycy nie zgadzali się na powrót do Indonezji, a Australia zdecydowanie odmawiała zgody na wejście statku na swoje wody terytorialne. Gdy norweski kapitan zdecydował się na zmianę kursu w kierunku Australii, australijskie siły specjalne weszły na pokład statku, by do tego nie dopuścić.
Po kilkutygodniowym impasie, gdy przyjęto naprędce porozumienia z władzami jednego z najmniejszych krajów na świecie, Republiki Nauru, afgańscy uchodźcy zostali przez Australię odesłani na tę odizolowaną wyspę na Pacyfiku, odległą od australijskich wybrzeży o ponad 3 tys. kilometrów. Wkrótce po tym 133 z nich przyjęła Nowa Zelandia. Pozostali spędzili na Nauru długie miesiące, a nawet lata.
Wydarzenia te, od nazwy statku określane jako incydent „Tampa”, wywołały międzynarodową krytykę oraz napięcia dyplomatyczne, głównie między Australią a Norwegią. Przede wszystkim jednak stały się punktem zwrotnym w australijskiej polityce ochrony granic w obliczu niekontrolowanego napływu migrantów ekonomicznych i uchodźców. Australijski parlament przyjął wówczas pakiet ustaw tworzący nowe ramy polityki migracyjnej.
Wnioski cudzoziemców, którzy nielegalnie przekroczyli australijską granicę, miały być rozpatrywane w zagranicznych obozach przejściowych. Na utworzenie tego typu ośrodków zgodziły się Nauru i Papua-Nowa Gwinea (otrzymując za to od Australii wielomilionowe wsparcie). Oddalone od kontynentu terytoria zależne Australii, w tym szczególnie Wyspa Bożego Narodzenia (znajdująca się znacznie bliżej Indonezji niż wybrzeży Australii), wyłączone zostały z australijskiej strefy migracyjnej – przybycie na te terytoria przestało uprawniać do wystąpienia z wnioskiem o azyl. Cel zmian był jednoznaczny – przekonać cudzoziemców starających się osiedlić w Australii, że ich wnioski nie będą rozpatrzone, jeśli przekroczą granicę nielegalnie.
Mimo prowadzonych przez Australię szerokich działań informacyjnych przyjęte rozwiązania nie od razu zatrzymały napływ migrantów. Funkcjonowanie szlaku morskiego przerzutu imigrantów do Australii możliwe było dzięki rozbudowanej siatce przemytników, którzy nie zamierzali łatwo się poddać.Jak tragiczne następstwa mogły jednak mieć takie wyprawy, pokazała katastrofa, która miała miejsce zaledwie kilka tygodni po incydencie „Tampa”.
19 października 2001 r. na wodach międzynarodowych u wybrzeży indonezyjskiej wyspy Jawa zatonął podczas sztormu przeciążony do granic kolejny statek rybacki. Na pokładzie niewielkiej, 20-metrowej, bezimiennej jednostki (nazwanej roboczo przez australijską straż graniczną SIEV-X) znajdowało się 421 osób, które chciały dostać się do Australii. W katastrofie zginęły 353 osoby, w przeważającej mierze kobiety (142) i dzieci (146). Wypadek wstrząsnął opinią publiczną, ale tylko usztywnił politykę australijskiego rządu. Politykę, której jednym z celów było również przeciwdziałanie nielegalnym procederom prowadzącym do tego typu tragedii na morzu.
Australia od dwóch stuleci jest krajem imigrantów. W ostatnich latach przed wybuchem pandemii przyjmowała w ramach starannie zaplanowanego programu masowej imigracji blisko 200 tys. imigrantów ekonomicznych i kilkanaście tysięcy uchodźców rocznie. Proces ten ma charakter zaplanowany i przewidywalny.
Władze w Canberze określają nie tylko maksymalną liczbę imigrantów czy pożądany profil ich wykształcenia, ale – co równie ważne – na kolejnych etapach, już po ich przyjeździe, wspomagają ich dalszą edukację i integrację ze społeczeństwem australijskim. W efekcie tej polityki od 1970 r. ludność Australii podwoiła się z ówczesnych 12,5 mln do ponad 25 mln obecnie. Stały napływ imigrantów stanowi istotny element planowania długofalowego rozwoju kraju, w tym wzrostu gospodarczego.
Mimo rozbudowanego systemu legalnej imigracji Australia cyklicznie borykała się z falami migrantów i uchodźców, którzy decydowali się na dotarcie do tego kraju w sposób nielegalny. Pierwsza taka fala miała miejsce w drugiej połowie lat 70. i związana była z zakończeniem wojny wietnamskiej. Kolejna fala, z lat 1999–2001, doprowadziła do opisywanego wcześniej politycznego przełomu w podejściu do problemu osób nielegalnie przekraczających granicę. Wprowadzone wówczas rozwiązania nie miały jednak poparcia opozycji, toteż nie przetrwały długo. Po wygranych w 2007 r. wyborach i odsunięciu od władzy Koalicji Liberalno-Narodowej lewicowa Partia Pracy przyjęła początkowo znacznie mniej restrykcyjną politykę wobec nielegalnych imigrantów. Zmiana ta była wówczas powszechnie oczekiwana przez społeczeństwo, które po kilku latach obowiązywania restrykcyjnej polityki było bardziej zbulwersowane informacjami o fatalnych warunkach panujących w obozach przejściowych niż zaniepokojone możliwością wystąpienia nowych fal nielegalnej imigracji.
Efektem tej politycznej wolty była kolejna, jeszcze większa od poprzedniej fala cudzoziemców próbujących dopłynąć łodziami do Australii w celu osiedlenia się. W latach 2007–2013 szybko odżył system nielegalnego przerzutu migrantów na antypody, w wyniku czego różnego rodzaju łodziami przedostało się do Australii ok. 50 tysięcy imigrantów, a 1,2 tys. osób straciło życie na morzu.
Wtedy też wydarzyła się jedna z najtragiczniejszych w skutkach katastrof morskich na wodach terytorialnych Australii od ponad stu lat, stanowiąca dziś jeden z symboli efektów niekontrolowanych procesów migracyjnych. 15 grudnia 2010 r. drewniany kuter rybacki przemycający z Indonezji 89 nielegalnych imigrantów, głównie Irakijczyków i Irańczyków, rozbił się o skały u wybrzeży Wyspy Bożego Narodzenia. Kuter SIEV-221 pozbawiony był znacznej części niezbędnego wyposażenia, brakowało na nim kilkudziesięciu kamizelek ratunkowych. Mimo bezpośredniej bliskości wybrzeża i szybko podjętej akcji ratunkowej ponad połowa pasażerów zginęła.
Ponowne odwrócenie się preferencji społecznych przywróciło w 2013 r. władzę Koalicji Liberalno-Narodowej, która w kampanii wyborczej, zgodnie ze swoją wcześniejszą linią, silnie promowała potrzebę wprowadzenia radykalnych środków ochrony granic i powstrzymania napływu łodzi. Nowy premier Australii Tony Abbott zainicjował wówczas trwającą do dziś operację wojskową „Suwerenne granice”. Była to druga (po decyzjach premiera Howarda z 2001 r.) tak wyraźna i jak dotąd trwała próba uszczelnienia australijskich granic morskich przed napływem imigrantów.
Australijska Straż Graniczna otrzymała prawo użycia siły w celu niedopuszczenia do wpłynięcia statków z imigrantami na wody terytorialne tego kraju. Łodzie albo były zawracane, albo odholowywane w kierunku Indonezji. Imigrantom przechwyconym na morzu w jednostkach, których stan zagrażał ich bezpieczeństwu, dostarczane były szalupy ratunkowe po to, by byli w stanie samodzielnie dopłynąć z powrotem. Tych, którym udało się przedostać, odsyłano do obozów przejściowych na wyspie Manus w Papui-Nowej Gwinei oraz na Nauru, jednak bez możliwości późniejszego osiedlenia się na terytorium Australii. Aby powstrzymać napływ imigrantów na wcześniejszych etapach, Australia rozszerzyła również swoje wsparcie dla państw pochodzenia imigrantów oraz państw tranzytowych. Prowadziła także w tych państwach szeroko zakrojone kampanie informacyjne. Jednocześnie wprowadzono ściśle przestrzeganą zasadę odmowy prawa ubiegania się o status uchodźcy osobom, które zniszczyły swoje dokumenty.
Cel, którym było przekonanie zarówno imigrantów, jak i przemytników, że próby nielegalnego przekraczania granicy drogą morską nie powiodą się, został osiągnięty. W wyniku operacji „Suwerenne granice” morskie kanały przerzutu imigrantów zostały praktycznie zamknięte i takie pozostają do dzisiaj. Już po roku liczba łodzi z imigrantami próbujących przedostać się do Australii zmniejszyła się z 300 do zaledwie jednej.
Obecnie, po 8 latach prowadzenia operacji „Suwerenne granice”, wśród Australijczyków wciąż nie brakuje głosów krytycznych wobec takiej polityki, jednak większość społeczeństwa popiera linię obraną przez rząd. Także wśród głównych partii politycznych zapanował konsensus co do dalszej ścisłej ochrony granic. Na niezachwiane przekonanie zwolenników operacji o jej sukcesie nie ma także znaczącego wpływu fakt, że od początku budziła ona silne międzynarodowe kontrowersje.
Taktyka wypychania łodzi z australijskich wód terytorialnych powodowała liczne napięcia w relacjach dwustronnych z Indonezją (m.in. wskutek naruszania indonezyjskich wód terytorialnych podczas operacji odholowywania statków z imigrantami). Ciężkie warunki panujące w finansowanych przez Australię obozach przejściowych na wyspach Manus i Nauru, gdzie wielokrotnie dochodziło do przemocy, budziły ostry sprzeciw międzynarodowych organizacji broniących praw człowieka oraz opinii publicznej zarówno w Australii, jak i poza jej granicami. Rząd australijski krytykowany był także za zatajanie informacji na temat przebiegu operacji na jej początkowym etapie.
W ostatnich latach poziom emocji wokół australijskiej polityki ochrony granic wyraźnie jednak zmalał, zarówno w wymiarze wewnętrznym, jak i międzynarodowym. Wiąże się to przede wszystkim z faktem, że po latach jej konsekwentnego prowadzenia łodzie przestały napływać, a w ośrodkach przejściowych na wyspach Manus i Nauru pozostali już tylko nieliczni obcokrajowcy.
Czy doświadczenia australijskie mogą być pomocne obecnie dla Polski i Europy? I czy strategia Canberry przetrwa wyzwania związane z nową sytuacją w Afganistanie po wycofaniu wojsk amerykańskich?
Próby bezpośredniego wdrażania australijskich rozwiązań z zakresu szeroko pojętej polityki migracyjnej w innych regionach świata, a szczególnie w Polsce, oczywiście nie zawsze są możliwe. Zarówno kontekst geograficzny, jak i kulturowy jest znacząco inny. Australijskie społeczeństwo nie stanowi narodu etnicznego w rozumieniu polskim czy europejskim, a migracja do Australii jest od dziesiątków lat elementem niezbędnym do rozwoju nowoczesnego państwa.
Jednak niezależnie od wszystkich różnic australijskie doświadczenia z zakresu ochrony granic coraz częściej stanowią punkt odniesienia dla polityków w innych demokratycznych państwach rozwiniętych próbujących rozwiązać dylematy moralne związane z kontrolą nielegalnego przekraczania granicy przez imigrantów.
Jedno jest pewne – w najbliższym czasie Australia nie zamierza zmieniać swej dotychczasowej polityki w tym zakresie. Przed dwoma tygodniami minister spraw wewnętrznych Australii Karen Andrews nagrała krótki film, przypominając: „Nikt, kto przybędzie do Australii nielegalnie, nie ma najmniejszych szans na stałe osiedlenie się. Nie próbuj nielegalnie przypływać do Australii łodzią. Masz zerowe szanse na sukces”.
Michał Kołodziejski, Sydney
Polski dyplomata, japonista, ekonomista. Ambasador RP w Australii (2017–2022), od 2023 r. konsul generalny RP w Hongkongu.