Indie zaczęły stanowić niestabilny czynnik w geopolitycznej układance współczesnego świata.
Fot. Denis BALIBOUSE / Reuters

Jeśli nacjonalizm weźmie górę, Indie przestaną dogadywać się z Zachodem

Nagle i nieoczekiwanie Indie zaczęły stanowić niestabilny czynnik w geopolitycznej układance współczesnego świata.

Premier Kanady Justin Trudeau nie upublicznił żadnych dowodów potwierdzających sensacyjne zarzuty, jakoby Indie stały za zabójstwem obywatela Kanady w czerwcu 2023 roku. Jednak ostre kontroskarżenia ze strony indyjskiego rządu i zaciekłe słowa potępienia wypowiadane przez obywateli Indii pod adresem Kanady i jej zachodnich sojuszników zmieniają postrzeganie Indii.

A jeszcze niedawno premier Indii Narendra Modi poprowadził bosych zachodnich przywódców do pomnika Mahatmy Gandhiego w Nowym Delhi, u którego stóp złożyli wieńce. Na szczycie G20 zaprezentował Indie jako orędownika pokojowego współistnienia, harmonii i integracji, głosząc hasło „jedna Ziemia, jedna rodzina, jedna przyszłość”. Administracja Narendry Modiego mogła zaoferować przywódcom Kanady współpracę. Zwolennicy rządu w telewizyjnych kanałach informacyjnych Indii mogli powstrzymać się od mówienia o zrzuceniu bomby atomowej na Kanadę. Niestety, stało się inaczej i ucierpiał na tym pieczołowicie pielęgnowany wizerunek Indii jako światowego guru.

Być może dobrze się stało. Świat powinien postrzegać Indie takimi, jakimi są – jako kraj, w którym hinduski nacjonalistyczny zabójca Mahatmy Gandhiego cieszy się bezprecedensowym statusem, tłamszenie krytyków i dysydentów wydaje się czymś normalnym, a silnie ideologiczny reżim i znaczna część populacji pragną, aby opinia międzynarodowa obawiała się i szanowała ich jako zwolenników bezwzględnej polityki władzy.

Czas pokaże, czy Zachód się do tego zobowiąże. Warto przypomnieć, jak państwa zachodnie początkowo pobłażały roszczeniom do bezkarności ze strony innego pożądanego wówczas partnera, putinowskiej Rosji – nawet gdy rosyjscy szpiedzy zabijali przeciwników w kraju i za granicą. Sam Putin zyskał rozgłos, obiecując w 1999 roku, że zlikwiduje terrorystów, gdziekolwiek się znajdują. Surowe machismo, którego wersja odbija się teraz echem w całych Indiach, silnie oddziaływało na Rosjan, którzy czuli się głęboko upokorzeni fragmentaryzacją ich niegdyś wielkiego kraju, upadkiem gospodarczym i podporządkowaniem Zachodowi. Jak pisze Jade McGlynn w swojej nowej książce Russia’s War, resentymenty wyzwalające „szczególnie agresywną formę patriotyzmu Rosji” i „jej kompleks niższości wobec Zachodu” kwitły, zanim Putin doszedł do władzy. Jednak to Putin wymyślił wersję chwalebnej imperialnej przeszłości, a następnie połączył ją z upadłą teraźniejszością i pełną nadziei przyszłością Rosji.

W istocie wiele celowych, choć często niedostrzeganych wysiłków włożono w doprowadzenie Rosjan do ich obecnego stanu złudzenia, który sprawia, że tak wielu z nich popiera atak ich przywódcy na Ukrainę. Z pomocą kina i lojalnych kanałów telewizyjnych Putin zrehabilitował zszargane ikony Rosji, takie jak Józef Stalin, prezentując licznych wrogów, od gejów po NATO, których należy nienawidzić. Co jeszcze ważniejsze, poprzez projekcję siły militarnej od rosyjskiego pogranicza do Syrii i w głąb Afryki Putinowi udało się sprawić, że Rosjanie zaczęli postrzegać siebie jako energicznych aktorów w globalnym dramacie narodowej zemsty i odkupienia.

Właśnie dlatego, jak ostrzega McGlynn, wojna na Ukrainie wydaje się tak nierozstrzygalna – jej korzenie tkwią nie tylko w zajadłym umyśle Putina, ale także „w politycznym i społecznym wyobrażeniu Rosjan o tym, czym jest ich własny kraj i czym być powinien”. Również w Indiach hinduscy nacjonaliści stworzyli nową, hipermęską tożsamość narodową, wykuwając ją z dawnych upokorzeń, bezradności i niepewności. Seria wydarzeń – rehabilitacja zabójcy Gandhiego, wciągnięcie mitycznej hinduskiej przeszłości do fantastycznych wizji teraźniejszości i przyszłości, kreowanie wrogów oraz gloryfikacja szpiegów i zabójców w kulturze popularnej (na przykład w bollywoodzkim hicie Pathaan) – pomogły zradykalizować polityczną i społeczną koncepcję tego, czym są i czym powinny być Indie.

Analitycy spraw zagranicznych zazwyczaj nie zajmują się śledzeniem tego rodzaju szybkiej budowy nowego narodowego umysłu i duszy. To pominięcie utrudnia zrozumienie, nie mówiąc już o rozwiązaniu, dylematu Zachodu związanego z Indiami. Wielu osobom spoza kraju indyjska reakcja na zabójstwo w Kanadzie pozwoliła po raz pierwszy wyraźnie zobaczyć tamtejsze społeczeństwo obywatelskie, którego znaczna część staje się coraz bardziej niecywilizowana. Niestety, podobnie jak w Rosji Putina, nie ma łatwej recepty na tak rozległe delirium wywołane pogonią za statusem i narodową potęgą.

Można mieć tylko nadzieję, że rząd Indii, świadomy potrzeby dobrych stosunków z krajami zachodnimi oraz własnych ograniczeń militarnych i gospodarczych, będzie w stanie kontrolować rozbudzone pretensje i żądzę władzy. Do tej pory Indie dobrze sobie radziły z powstrzymywaniem frustracji związanej ze stałą utratą terytorium na rzecz Chin. Jednak odpieranie zajadłości to nie to samo, co jej zwalczanie. Nikt nie powinien wątpić w niebezpieczeństwo czające się w formie zapalczywego nacjonalizmu.

Pankaj Mishra

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się