eutanazja

Konsekwencje zalegalizowania eutanazji we Francji są nie do przewidzenia

W krajach, w których już zalegalizowano eutanazję, widać, że ograniczenia postawione, aby powstrzymać bieg na oślep, nie wytrzymały długo, że kontrole są zdecydowanie niewystarczające, że konieczne porozumienie między chorym a lekarzem jest naruszane i że forma poczucia winy wkrada się podstępem do najbardziej wrażliwych sumień i narusza braterstwo – stwierdził arcybiskup Vincent Jordy w tekście w „Le Figaro”.

Tekst Vincenta Jordy’ego, arcybiskupa Tours, ukazał się w „Le Figaro” w kontekście prowadzonej we Francji dyskusji nad projektem nowego prawa dotyczącego końca życia. Nowy projekt prawa zakłada dopuszczenie do eutanazji w niektórych przypadkach. Arcybiskup zwraca uwagę na zmiany, jakie w społeczeństwie wprowadziłoby zalegalizowanie eutanazji.

Cywilizacja jest hamowaniem impulsów, jak mówił jeden z francuskich filozofów. Jest uporządkowaniem tego, co się w nas gotuje, aby pozwolić na życie we wspólnocie. Jest dostosowaniem naszych pragnień i naszego temperamentu do projektu, który nas przewyższa, aby zmierzać w stronę dobra wspólnego. Chodzi o uczynienie z masy jednej całości (Régis Debray, L’Erreur de calcul). Decywilizacja jest, przeciwnie, rozwiązaniem tego, co nas wiąże” – tłumaczy abp Vincent Jordy.

„Złożona kwestia końca życia to poważny temat, który dotyka każdego. Dotyczy naszych bliskich, ale również każdego z nas, naznaczonego kwestią końca. Nikt nie chce widzieć cierpienia tych, których kocha, albo walczyć z cierpieniem nie do zniesienia, prowadzącym do śmierci” – zaznacza arcybiskup Tours.

„Obecnie kwestia końca śmierci określona jest przez prawo Claeys-Léonetti z 2016 r. Na jesieni 2023 r. rozpoczęto refleksję o jego zmianie, bez wcześniejszego dokonania jego poważnej ewaluacji” – przypomina abp Vincent Jordy, oceniając, że sposób prowadzenia debaty społecznej w tej kwestii budzi wątpliwości. „Prezes instytucji odpowiedzialnej za debatę deklaruje się jako zwolennik eutanazji jeszcze przed rozpoczęciem debaty” – zaznacza. „Wiele osób opowiedziało się przeciw projektowi w sprawie końca życia, zwłaszcza lekarze, którzy byliby na pierwszej linii w przypadku przegłosowania prawa o eutanazji bądź samobójstwie wspomaganym” – stwierdza arcybiskup.

„Takie prawo stanowiłoby przewrót dla naszej cywilizacji, opartej na fundamentalnej zasadzie: Nie zabijaj. To przerwanie tamy, którego konsekwencje są nie do przewidzenia. Przywołuje się przy tym pojęcie postępu. Wiemy, za sprawą niektórych skandali sanitarnych i finansowych, co mogą spowodować krótkowzroczność i cynizm w imię postępu. Wiemy również, ile dobrego przynosi opieka paliatywna, która we Francji kuleje pomimo wprowadzania różnych rozwiązań prawnych w ostatnich 20 latach” – ocenia abp Vincent Jordy.

„W krajach, w których już zalegalizowano eutanazję, widać, że ograniczenia postawione, aby powstrzymać bieg na oślep, nie wytrzymały długo, że kontrole są zdecydowanie niewystarczające, że konieczne porozumienie między chorym a lekarzem jest naruszane i że forma poczucia winy wkrada się podstępem do najbardziej wrażliwych sumień i narusza braterstwo” – podkreśla.

„François Mitterrand mówił za Marie de Hennezel: Jestem, oczywiście, za pomocą w umieraniu, ale w dniu, w którym przyznamy lekarzowi prawo do skracania życia, wejdziemy w formę barbarii… Będziemy wywoływać presję na osobach starszych, aby miały klasę i poprosiły o śmierć, by już nam nie ciążyć. Ryzyko popchnięcia zagrożonej osoby w stronę tego wyjścia nie jest wizją teoretyczną. Człowiek – zmienna w regulacji budżetów w najlepszym ze światów? Tanatos jako sprzymierzeniec Forum w Davos?” – ocenia abp Vincent Jordy.

Oprac. Julia Mistewicz, Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się