Dołęga-Mostowicz, Kossak, Mackiewicz, Ossendowski promowani w Hiszpanii
Na początku kwietnia 2024 r. odbył się w kilku miastach Hiszpanii cykl wykładów, w którego ramach przedstawiłem sylwetki i dzieła czworga polskich dwudziestowiecznych literatów – Zofii Kossak, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Józefa Mackiewicza oraz Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego.
Zasadniczo były dwie przyczyny, dla których zdecydowałem się przybliżyć moim rodakom te, a nie inne postacie. Pierwsza jest najbardziej oczywista – tak się składa, że jestem lub będę w niedalekiej przyszłości ich tłumaczem na język hiszpański, a że mowa o autorach, którzy z oczywistych względów nie mogą już przedstawiać swojej twórczości osobiście, to ten miły obowiązek niejako spada na mnie.
Jednak na dobrą sprawę pomysł zaczął kiełkować, gdy towarzyszyłem w Polsce różnym ekipom hiszpańskiej telewizji przy granicy z Ukrainą wkrótce po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji przez Rosję. Z tamtych dni utkwiła mi w pamięci rozmowa z bardzo doświadczoną dziennikarką: „Słuchaj, byłam świadkiem wszelkiego rodzaju kataklizmów na całym świecie, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam”. Rzeczywiście, było to w czasie, kiedy polską granicę przekraczało dziennie ok. 100 000 uchodźców, a korespondenci nie mogli wyjść ze zdziwienia, jak to możliwe, że ci wszyscy ludzie prawie natychmiast niemal rozpływają się w powietrzu – nigdzie nie widać obozów dla uchodźców! „Gdyby to się działo u nas, toby nas przerosło” – mówili. Zadawali w związku z tym mnóstwo pytań. Oczywiście, nie sposób ten narodowy zryw solidarności ująć w krótkiej odpowiedzi bez uproszczeń, ale bardzo przemawiały do nich pewne odniesienia do polskich dziejów, zwłaszcza uświadomienie sobie podstawowej różnicy między polskim a hiszpańskim doświadczeniem historycznym, jaką jest spiskowanie i konspiracja na masową skalę. A ponieważ każdy z tych „moich” autorów miał do czynienia ze zjawiskiem podziemia, to zrodził się projekt Pisarze przeciw tyranii, czyli opowieść – bynajmniej niewyczerpująca tematu – o dzielnych ludziach, bardzo różniących się między sobą, którzy swoją postawą inspirowali innych (i nadal inspirują) do walki z fałszem i do solidarności z pokrzywdzonymi.
W międzyczasie miały miejsce dwa wydarzenia zupełnie ze sobą niezwiązane, które jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że moment na opowiadanie tej historii był odpowiedni: premiera i światowy sukces nowej adaptacji Znachora, czyli powieści, którą przetłumaczyłem kilka lat temu, a której hiszpańskie wydanie nie miało do tego czasu właściwej prezentacji, i beatyfikacja rodziny Ulmów, która odbiła się szerokim echem poza granicami Polski.
Z pomocą i pod patronatem Ambasady RP w Madrycie, Konsulatu Honorowego RP w Walencji, Instytutu Polskiego w Madrycie, Instytutu Książki oraz Polsko-Hiszpańskiego Stowarzyszenia „Tu Kultura” udało się zorganizować wykłady w czterech hiszpańskich miastach, m.in. na renomowanych uczelniach – na Uniwersytecie Sewilskim (w dawnej fabryce cygar, gdzie pracowała Carmen z opery Bizeta), na madryckim kampusie Uniwersytetu Nawarry, na Uniwersytecie CEU Cardenal Herrera w Walencji, w Jaén ze wsparciem urzędu miasta, w przepięknym budynku dawnych łaźni.
Wydarzenie wzbudziło spore zainteresowanie i bardzo ożywione reakcje słuchaczy, ale umówmy się – trzeba by się mocno postarać, by poprowadzić nudny wykład, gdy ma się do dyspozycji życiorysy, z których każdy mógłby posłużyć za kanwę netflixowego serialu. Tak jak można było się spodziewać, największe wrażenie wywarło na publiczności spotkanie z twórczością Zofii Kossak – znakomitej pisarki, gorącej patriotki, konspiratorki, współzałożycielki Żegoty, więźniarki Auschwitz i Pawiaka, wygnanki… Była całkowicie nieznana w moim kraju – jedyne jej książki przełożone na hiszpański wydano w latach 40. zeszłego wieku w Argentynie. Teraz jest już dostępna Błogosławiona wina, a niedługo pojawią się Krzyżowcy. Z pozostałymi autorami nie było lepiej – Dołęga-Mostowicz był zupełnie nietknięty aż do pojawienia się mojego przekładu ponadczasowej Kariery Nikodema Dyzmy, a Mackiewicz zaistniał jedynie pięćdziesiąt lat temu za sprawą tłumaczenia z niemieckiego jego Sprawy pułkownika Miasojedowa. Z Ossendowskim rzecz miała się nieco inaczej – rzeczywiście cieszył się ogromnym powodzeniem na Półwyspie Iberyjskim, ale po II wojnie światowej popadł w zapomnienie.
W sumie perspektywa z jednej strony martwi, gdyż poza nielicznymi wyjątkami znajomość polskiej kultury i historii pozostaje w Hiszpanii na niskim poziomie, ale z drugiej strony ciepłe przyjęcie także przez media daje nadzieję, że sytuację da się odwrócić i że pomysł, który powstał w pierwszych miesiącach wojny, się nie zmarnuje. Trwają przygotowania, by jesienią przedstawić ten cykl wykładów w hiszpańskojęzycznej Ameryce.
Higinio J. Paterna Sánchez