Polityka historyczna w Polsce. 5 postulatów
Fot. Forum.

Polska polityka historyczna. Pięć postulatów

Więcej swobodnej refleksji popartej rzetelnymi informacjami, a mniej bicia pałką po głowie – tak powinna wyglądać pożyteczna i skuteczna polityka historyczna. Czy w Polsce te proporcje są zachowane?

Historia jako skuteczne narzędzie formacyjne i tożsamościowe od zawsze była przedmiotem zainteresowania władzy. To w zasadzie zamyka dyskusję o potrzebie prowadzenia przez państwo polityki historycznej. Samo pojęcie polityka historyczna jest stosunkowo nowe i różnie rozumiane, ale niezależnie od definicji żadne państwo nie zrezygnuje ze świadomego i celowego kształtowania pamięci obywateli poprzez odwołania do przeszłości. Sposób w jaki powinno to robić, należy dobrze przedyskutować, ale nie ulega wątpliwości, że aktywność państwa na tym polu jest nieuchronna, a przez to konieczna. Jej brak oznaczałby oddanie pola pozostałym podmiotom polityki międzynarodowej, tj. innym krajom, narodom i organizacjom, które będą opowiadać historię przez pryzmat swojego doświadczenia, najczęściej nie uwzględniając odmiennych punktów widzenia i wrażliwości. 

Spór o kształt polityki historycznej III RP jest główną emanacją współczesnej odsłony pokoleniowej debaty o historii Polski oraz istocie polskiej tożsamości. Jak słusznie zauważył prof. Eugeniusz Ponczek: „w polityce historycznej nie chodzi jedynie o przedstawienie przeszłości, ale ma się także na uwadze określoną wizję przyszłości, dla której przeszłość jest punktem odniesienia” („Przegląd Politologiczny”, nr 2, 2013). W jaki sposób zatem opowiadać o przeszłości (i przyszłości), żeby było to możliwie najbardziej pożyteczne?

Sądzę, że celem pożytecznej polityki historycznej powinno być wzmacnianie wspólnoty. Ponieważ w systemach demokratycznych władza zmienia się regularnie, a społeczeństwo składa się z różnorodnych, często skonfliktowanych grup, mających możliwość swobodnego wyrażania swoich poglądów i propagowania ich, jedynym sposobem na to, by polityka historyczna mogła trwale łączyć, jest budowanie jej na fundamencie faktów.

Punktem wyjścia musi być zatem zgodność narracji z aktualnym stanem badań naukowych. Rzecz jasna nie istnieje jedynie słuszna wizja dziejów. Dysponujemy jednak coraz szerszą bazą dobrze udokumentowanych danych, a badania naukowe pozwalają na coraz lepsze poznawanie i rozumienie przeszłości. Budowanie polityki historycznej sprzecznej ze źródłami lub ignorującej je, to niebezpieczna praktyka, która państwom demokratycznym może przynieść wyłącznie szkodę. Fałsz szybko zostanie wykryty, a to zrodzi sprzeciw części społeczeństwa i tylko wzmocni polaryzację. Chcąc jednoczyć poprzez historię, trzeba odwoływać się do faktów mających potwierdzenie w badaniach ekspertów. Sukces nie jest gwarantowany, ale to jedyna słuszna droga.

Niestety jedną z przyrodzonych wad polityki historycznej jest jej niezdolność do ujmowania tematów, o których opowiada, w całej ich złożoności. Rządzący i współpracujący z nimi eksperci z konieczności wybierają wycinek przeszłej rzeczywistości i za jego pośrednictwem budują określoną historię. Taka narracja musi być jednak osadzona w odpowiednim kontekście. Dobieranie informacji pod z góry określoną tezę i celowe pomijanie faktów, które są z nią sprzeczne, to czysta manipulacja. Nawet jeśli intencją kreatorów polityki historycznej jest wzmacnianie w ten sposób pozycji państwa, w moim przekonaniu należy się temu sprzeciwiać. 

Polityka historyczna jest szczególnie potrzebna takim krajom, jak Polska, które na rynku pamięci zmuszone są konkurować z wyjątkowo zdolnymi i skutecznymi kreatorami narracji – m.in. Federacją Rosyjską i Republiką Federalną Niemiec. Jesteśmy złączeni więzami wspólnej historii, przy czym te fragmenty dziejów, o których w Polsce chcemy szczególnie pamiętać, są zarazem tymi, o jakich Rosjanie i Niemcy woleliby zapomnieć.  Wobec tego zadaniem polskich władz jest wywalczenie miejsca dla Polski w międzynarodowym dyskursie o przeszłości, by w ten sposób budować jej pozycję tu i teraz oraz zadbać o przyszłość. 

Dyskurs międzynarodowy to zderzenie licznych ośrodków narracyjnych reprezentujących różne wrażliwości. Wszyscy chcą zaprezentować się jak najlepiej, a polski punkt widzenia jest jednym z wielu. W moim przekonaniu na tak skonstruowanej scenie aktor drugoplanowy, jakim jest obecnie Polska, powinien przede wszystkim dążyć do uczynienia metanarracji możliwie najbardziej zgodną z rzeczywistością historyczną. Polskie władze powinny odwoływać się do rzetelnych badań naukowych, by w ten sposób walczyć z mitami na temat Polski i pozycjonować się jako narrator merytoryczny. Przeciwstawianie czyimś spreparowanym wizjom przeszłości swojej własnej wariacji na jej temat, celowo podgrzanej do czerwoności, zbudowanej tylko na wygodnych faktach, to droga donikąd. Polska niczym się w ten sposób nie wyróżni i będzie skazana na z góry przegraną wojnę narracyjną z państwami posiadającymi środki o znacznie większym i skuteczniejszym rażeniu. 

Merytoryczne podejście, o którym mowa, oznacza zarówno niepopadanie w przesadę, jak i wyzbycie się tendencji do szukania równowagi tam, gdzie jej nie ma. W hipotetycznym muzeum o relacjach polsko-żydowskich podczas II wojny światowej powinno się znaleźć miejsce zarówno dla rodziny Ulmów, jak i dla Jedwabnego. Jednocześnie absurdem byłoby celowe pomijanie postaci takich jak o. Maksymilian Kolbe czy Irena Sendlerowa, by zachować wyimaginowaną równowagę i przypadkiem nie sprawić, że zwiedzający pomyśli o Polakach zbyt dobrze, niż powinien. Ten argument działa w dwie strony. Próba chowania Polaków pod kloszem i skłonienia ich do tego, by myśleli o swojej historii tylko dobrze, jest niestosowna. 

Więcej swobodnej refleksji popartej rzetelnymi informacjami, a mniej bicia pałką po głowie – to moim zdaniem przepis na pożyteczną i skuteczną politykę historyczną. Czy taką prowadzą polskie władze? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć indywidualnie. 

Zdjęcie autora: Patryk PALKA

Patryk PALKA

Historyk i publicysta. Redaktor działu „Piękno Historii” we „Wszystko co Najważniejsze”. Redaktor „Gazety na Niedzielę”.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się