Le Goff

Przyznanie prawa do eutanazji będzie miało negatywne skutki zarówno w systemie zdrowia, jak i w całym społeczeństwie

 „Przy każdym prawie społecznym mówi się nam, że zadbano o środki ochronne i że nie ma się czego obawiać; za każdym razem ogłaszane jest zwycięstwo postępu, emancypacji, równości… Najbardziej niechętnym daje się do zrozumienia, że Francja jest opóźniona, że chodzi o nieuniknioną ewolucję, której sprzeciwianie się jest daremne” – twierdzi Jean-Pierre Le Goff w wywiadzie dla „Le Figaro”.

Jean-Pierre Le Goff jest francuskim filozofem i socjologiem, autorem książek, m.in. Mes années folles – Révolte et nihilisme du peuple adolescent après Mai 68.

W wywiadzie dla „Le Figaro” Jean-Pierre Le Goff analizuje zmiany społeczne ostatnich lat, których znakami są wpisanie na początku marca do konstytucji „prawa do aborcji” oraz zapowiedziane przez prezydenta Emmanuela Macrona prawo o „końcu życia”.

Jean-Pierre Le Goff podkreśla, że aborcja nie jest we Francji zagrożona – w przeciwieństwie np. do Stanów Zjednoczonych. Krytykuje nazywanie wpisania jej do konstytucji „momentem historycznym”. „Mieliśmy do czynienia z emocjonalną egzaltacją i z uroczystym głosowaniem, które nie zmieniają rzeczywistości już istniejącego prawa do aborcji, ale posłom i senatorom zebranym w Wersalu zdało się, że przeżywali moment historyczny, z wyobrażonym tłem rewolucji francuskiej i przesłaniem do wszystkich ludów świata. W kraju, który nie wie, skąd pochodzi i dokąd zmierza, przywdziewamy stroje przeszłości i łączymy się z historią w sposób sentymentalny i ceremonialny. Zapis aborcji w konstytucji od tego nie odbiega. (…) Ten zapis mógł jawić się niektórym jako ważny moment integrujący, jako kontrapunkt kraju zdezorientowanego i podzielonego” – ocenia socjolog.

W ciągu najbliższych miesięcy we Francji ma być rozpatrywane wprowadzenie prawa dotyczącego „końca życia”, zakładającego dostęp do eutanazji. „Trzeba stwierdzić, że w tym obszarze, jak w innych, biegniemy na oślep. Wydaje się, że nic nie wymyka się aktywizmowi działaczy i reformatorów społecznych. (…) Przy każdym prawie społecznym mówi się nam, że zadbano o środki ochronne i że nie ma się czego obawiać; za każdym razem ogłaszane jest zwycięstwo postępu, emancypacji, równości… Najbardziej niechętnym daje się do zrozumienia, że Francja jest opóźniona, że chodzi o nieuniknioną ewolucję, której sprzeciwianie się jest daremne” – twierdzi Jean-Pierre Le Goff. „Pozostaje fakt, że podejście do śmierci należy do najbardziej intymnych sytuacji i otwiera kwestie etyczne, metafizyczne i religijne, których nie można usunąć. Możemy słusznie postawić sobie pytanie: dlaczego polityka, państwo i posłowie mieliby za wszelką cenę mieszać się do tego, ryzykując odgrywanie demiurgów? Dlaczego państwo ma odpowiadać pozytywnie na prośbę o śmierć jak na problem zdrowia publicznego?” – dodaje.

„Słuszne poruszenie wobec cierpienia ponownie grozi zdezorientowaniem. Objęcie opieką osób cierpiących zakłada rozwój opieki paliatywnej, nie tylko pod względem środków i organizacji, ale również jakości relacji terapeutycznej i ludzkiej wobec cierpienia i wyzwania śmierci. Doświadczenie i świadectwa personelu opieki paliatywnej to pokazują: natura tej relacji determinuje chęć skończenia z życiem jak najszybciej albo pozostania przy życiu do końca. Z drugiej strony odmówienie uporczywej terapii jest uznane przez prawo. Wobec sytuacji cierpienia, przeżywanego jako nie do zniesienia, podczas gdy śmierć jest nieuchronna, prawo przewiduje działanie uspokajające, głębokie i stałe, do momentu zgonu. Po co iść dalej? Jak podkreślają lekarze opiekujący się pacjentami w fazie terminalnej: Prośba o wybór śmierci jest bardzo niepewna i uzależniona od uśmierzenia cierpień fizycznych i psychicznych. Wzięcie pod uwagę tych skrajnych przypadków podlega, w mojej ocenie, wolnej i autonomicznej relacji interpersonalnej, w której państwo nie ma swojego miejsca” – twierdzi socjolog.

„Jeśli w takiej czy innej formie śmierć udzielona medycznie miałaby zostać zapisana w prawie, pociągałoby to za sobą szkodliwe skutki, zarówno w systemie zdrowia, jak i w całym społeczeństwie. To prawo wstrząsnęłoby etyką i praktyką lekarską, destabilizowałoby personel medyczny, który już i tak boryka się z problemami w systemie szpitalnym, podzieliłoby kraj. Czy tego chcemy, czy nie, wywierałoby presję na wiele osób starszych i osamotnionych, które miałyby poczucie, że są nieprzydatne i że są kosztownym ciężarem dla społeczeństwa mającego obsesję na punkcie ekonomii i wydajności” – podkreśla. „Kwestia dotyczy nie tyle ulgi w cierpieniu indywidualnym, ile podejścia społeczeństwa do najsłabszych osób. Slogan o godnej śmierci zwolenników eutanazji lub samobójstwa wspomaganego pozwala zakładać, że istnieje niegodna śmierć. Cierpienie, zniszczenie fizyczne i psychiczne, które za wszelką cenę mamy starać się uśmierzyć, miałyby być synonimami braku godności?” – dodaje.

„Wraz z możliwością śmierci udzielonej medycznie rząd otwiera puszkę Pandory. Nie przeszkodzi to jego zwolennikom w twierdzeniu po raz kolejny, że przewidzieli wszystko, aby uniknąć wypaczeń, i że ten przełom legislacyjny ma w sobie wszystko z postępu. Wręcz przeciwnie, możemy widzieć w tym formę nihilizmu obecnego w państwie” – ocenia Jean-Pierre Le Goff.

Oprac. Julia Mistewicz

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się