Zmiana traktatów europejskich

Skrajnie radykalny projekt zmian traktatów europejskich

Autorzy zmian w traktatach europejskich nie „zwracają się” ani nie „apelują” do Rady Europejskiej (bądź co bądź prezydentów i premierów wszystkich państw członkowskich), oni ich „wzywają” do pośpiechu w uruchomieniu stosownych procedur. Ich projekt jest całkowitym odejściem od idei Roberta Schumana europejskiej wspólnoty suwerennych państw.

Nie Unia dla państw, ale państwa dla Unii

Składający się z tekstu rezolucji, 267 poprawek do Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TfUE) oraz uzasadnienia Projekt sprawozdania w sprawie wniosków Parlamentu Europejskiego dotyczących zmiany traktatów (2022/2051 (INL)) najkrócej można by streścić: „Nie Unia dla państwa, ale państwa dla Unii”.

Pierwszą rzucającą się w oczy cechą tego dokumentu, jednocześnie tłumaczącą wiele z zawartych w nim propozycji, jest skład narodowy sprawozdawców (podobnie zresztą jak ich przynależność partyjna). Tworzy go czworo Niemców (Sven Simon, Gabriele Bischoff, Daniel Freund oraz Helmut Scholz) i jeden Belg (Guy Verhofstadt). Reprezentują oni partie unijnego mainstreamu, odpowiednio: Europejską Partię Ludową, EPP (w Niemczech CDU); Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, S&D (SPD); Zielonych; Grupę Lewicy w Parlamencie Europejskim (w Niemczech postkomunistyczna Die Linke) oraz liberalną grupę Odnówmy Europę (Renew Europe).

Przy takim politycznym zestawie sprawozdawców nie może dziwić ideowe odwołanie zawarte w preambule rezolucji: bezpośrednio po artykule 48 TUE (opisującym tryb zmiany traktatów), a przed Deklaracją Schumana i wszelkimi innymi dokumentami autorzy powołują się na Manifest z Ventotene napisany podczas II wojny światowej przez dwóch włoskich komunistów, Altiera Spinellego i Ernesta Rossiego. Najkrótszym, choć zgodnym z prawdą, streszczeniem projektu byłaby konstatacja, że likwiduje on suwerenność państw członkowskich, sprowadza je do roli regionów czy landów nowego superpaństwa, w dodatku regionów nierówno traktowanych: większych lepiej, mniejszych gorzej.

Projekt bowiem: 

● rozszerza kompetencje Unii na nowe dziedziny, również te, które dotychczas leżą w wyłącznej gestii państw członkowskich;

● likwiduje zasadę jednomyślności i zastępuje ją większością kwalifikowaną;

● burzy dotychczasową równowagę międzyinstytucjonalną, zwiększając rolę ponadnarodowości (Komisja, Parlament, TSUE) kosztem międzyrządowości (Rada);

● przekształca Komisję Europejską w Europejski Organ Wykonawczy, blokując części państw członkowskich udział w nim; 

● narzuca skrajnie lewicowy światopogląd jako powszechnie obowiązujące „wartości europejskie” i przewiduje kary za ich nieprzestrzeganie;

● do listy celów Unii w polityce zagranicznej dopisuje „autonomię strategiczną”, czyli pozbycie się obecności wojskowej USA w Europie;

● wprowadza obowiązkowe traktatowe mechanizmy karania państw członkowskich za niepodporządkowanie się decyzjom większości;

● czyni euro walutą obowiązującą we wszystkich państwach członkowskich;

● wreszcie – rzecz bezprecedensowa – wprowadza mechanizm zmuszający państwo do realizacji umów międzynarodowych, do których to państwo nie chce przystąpić.

Rozszerzenie kompetencji Unii na nowe dziedziny

Projekt przewiduje rozciągnięcie władzy Unii na dziedziny, na które dotychczas jej wpływ był ograniczony (środowisko, teraz uzupełnione o „różnorodność biologiczną”) lub żaden. Wśród tych ostatnich obszarów polityki (w których Unia miałaby uzyskać kompetencje dzielone z państwami członkowskimi) należy wymienić: sprawy zagraniczne, bezpieczeństwo zewnętrzne i obronę, politykę dotyczącą granic zewnętrznych, zdrowie publiczne, przemysł, edukację, a także – co w Polsce wywołało szczególny zaniepokojenie – leśnictwo. Uproszczone zostają procedury związane z harmonizacją ustawodawstw odnoszących się do podatków bezpośrednich i pośrednich, w tym podatków obrotowych i akcyzy. Ułatwione będą procedury unijne w zakresie niektórych aspektów prawa rodzinnego. W innych zapisach rozszerzone i ułatwione zostają działania, także operacyjne na terenie państw członkowskich, niektórych unijnych agencji, np. Europolu.

Likwidacja zasady jednomyślności (prawa weta) i zastąpienie jej większością kwalifikowaną

Nowy traktat likwiduje zasadę jednomyślności (czyli prawo weta państwa członkowskiego) tam, gdzie ona jeszcze obowiązuje, zastępując ją głosowaniem większością kwalifikowaną, co uderza przede wszystkim w kraje małe i średniej wielkości, zwiększając dominację Niemiec i Francji, które po brexicie stanowią 1/3 ludności Unii. Wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa (WPZiB), dotąd określana i realizowana przez Radę Europejską i Radę Unii Europejskiej stanowiące jednomyślnie, teraz miałaby być rozstrzygana większością kwalifikowaną. Jej postanowienia, do tej pory w artykule 24 ust. 1 TUE explicite wyjęte spod właściwości Trybunału Sprawiedliwości, w nowym traktacie miałyby podlegać ocenom TSUE. Z art. 31 ust. 1 TUE wykreślono możliwość niewykonywania decyzji w zakresie WPZiB przez państwo członkowskie, które wstrzymało się od głosu i złożyło w tej sprawie formalne oświadczenie.

Także wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony (WPBiO) zostaje w projekcie wyjęta spod zasady jednomyślności i poddana większości kwalifikowanej. Projekt traktatu „ustanawia Unię Obrony” obejmującą „stale stacjonujące wspólne europejskie jednostki wojskowe (…) pod dowództwem operacyjnym Unii”. O wynikających z takich pomysłów zagrożeniach dla bezpieczeństwa i niepodległości państw członkowskich będzie mowa dalej.

Zachwianie równowagi międzyinstytucjonalnej Unii, znaczne zwiększenie roli ponadnarodowości kosztem międzyrządowości 

Projekt burzy dotychczasową względną równowagę między instytucjami unijnymi, zwiększając rolę gremiów o charakterze ponadnarodowym (Komisja, Parlament, TSUE) kosztem międzyrządowych (zwłaszcza Rada). Ogranicza znaczenie Rady jako reprezentacji rządów państw członkowskich. Odbiera Radzie inicjatywę w procedurze wskazywania kandydata na przewodniczącego Komisji i przekazuje ją Parlamentowi. Umożliwia wywieranie presji na Radę i rządy państw członkowskich, wprowadzając całkowitą jawność posiedzeń Rady (wymogu takiego nie ma na przykład w odniesieniu do Komisji). Znacznie zwiększa uprawnienia Parlamentu, nadając mu nawet tak nietypowe kompetencje, jak możliwość zaskarżania państwa członkowskiego do TSUE. Nadaje Trybunałowi kuriozalne uprawnienia w dziedzinie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa (patrz wyżej).

Przekształcenie Komisji Europejskiej w Europejski Organ Wykonawczy z jednoczesnym zablokowaniem części państw członkowskich udziału w nim

Komisja Europejska ma zostać przekształcona w Europejski Organ Wykonawczy (art. 17 ust. 5 TUE) i w miejsce dotychczasowej zasady „jedno państwo – jeden komisarz” ma funkcjonować w składzie 15 osób, teraz zwanych sekretarzami. Ograniczenie liczebności jest jednak pozorne, ponieważ projekt przewiduje możliwość mianowania bliżej nieokreślonej liczby podsekretarzy i powierzenie im określonej teki lub określonego zadania. Wprawdzie w wyborze członków Organu Wykonawczego i podsekretarzy powinna być uwzględniana „różnorodność demograficzna i geograficzna”, nietrudno jednak nie dostrzec tu możliwości używania metody kija i marchewki. Skoro 15 państw członkowskich będzie miało swoich przedstawicieli w Organie Wykonawczym, a 12 – nie, myśl o mechanizmie premiowania jednych krajów i „karania” innych nasuwa się sama (podobnie jak przy mianowaniu nieokreślonej liczby podsekretarzy z poszczególnych państw).

Narzucenie skrajnie lewicowego światopoglądu jako powszechnie obowiązujących „wartości europejskich” i kary za ich nieprzestrzeganie

Projekt podejmuje próbę wymuszenia na państwach członkowskich, a poprzez nie na wszystkich obywatelach, stosowania się do jednolitego systemu lewicowych wierzeń, zwłaszcza poprzez de facto obowiązkowe narzucenie ideologii gender. Wszystkie dotychczasowe zapisy traktatowe mówiące o równości kobiet i mężczyzn, włącznie z artykułem 2 TUE, zostają zastąpione sformułowaniem o równouprawnieniu płci (gender equality). Zważywszy na fakt, że artykuł 2 mimo nieostrości użytych w nim sformułowań traktowany jest jak dekalog „wartości europejskich” (w sporze z Polską o tzw. praworządność służy jako wytrych do wtrącania się Unii w kompetencje zastrzeżone wyłącznie dla państwa członkowskiego), nietrudno wyobrazić sobie, że wszelki opór wobec skrajnie lewicowej światopoglądowej agendy traktowany będzie jako naruszenie tejże praworządności i surowo karany.

Przemycanie do artykułu 2 tej agendy czyni go narzędziem światopoglądowej i kulturowej kolonizacji tak państw, jak i obywateli. Narzędzia karania (art. 7 TUE) są w projekcie rozbudowane, a ich stosowanie będzie ułatwione. W miejsce zapisu jedynie o możliwości karania („Rada (…) może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw (…) państwa członkowskiego, łącznie z prawem do głosowania”) zostaje wprowadzona – można by rzec – kara bezwzględna i konkretna: „Rada (…) decyduje o przyjęciu odpowiednich środków budżetowych, które mogą obejmować zawieszenie zobowiązań i płatności z budżetu Unii [pojawia się więc traktatowa, do tej pory jednak bezprawna, możliwość szantażu finansowego w stosunku do państw członkowskich] lub o zawieszeniu niektórych praw itd.”. Rada będzie miała znacznie ułatwione uruchamianie procedury karania. Może stwierdzić „istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2” (po to potrzebny jest tu zapis o równouprawnieniu płci, a nie o równości kobiet i mężczyzn) jedynie większością kwalifikowaną, a nie – jak dotychczas – większością czterech piątych swych członków. W obecnym stanie prawnym „poważne i stałe naruszenie” przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2, może stwierdzić tylko Rada Europejska i tylko jednomyślnie, natomiast projekt przewiduje, że nie tylko Rada Europejska (większością czterech piątych), ale i Parlament Europejski (większością członków wchodzących w jego skład) lub Komisja Europejska mogą skierować do TSUE skargę na to państwo członkowskie. Trybunał, który dotychczas nie miał uprawnień do osądzania państwa członkowskiego czy przestrzega „wartości europejskich” z artykułu 2, teraz ma otrzymać taką władzę. Jednak największą zmianę przewiduje poprawka do art. 7 ust. 3 TUE. Rada, która obecnie „może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw państwa członkowskiego”, w projekcie zostaje zobowiązana do podjęcia konkretnych represji finansowych: „przyjęcia odpowiednich środków budżetowych, które mogą obejmować zawieszenie zobowiązań i płatności z budżetu Unii lub zawieszenie niektórych praw”.

Bezpieczeństwo i sprawy zagraniczne. Autonomia strategiczna

Do artykułu 21 ust. 2 TUE, mówiącego o celach wspólnych polityk i działań Unii, do dotychczasowych celów (ochrony wartości, podstawowych interesów, bezpieczeństwa, niezależności i integralności) dopisano „autonomię strategiczną”. Termin ten, oznaczający niezależność polityczną, gospodarczą i militarną Unii od innych aktorów światowej polityki, w dziedzinie obronności sprowadza się do odwiecznego (w skali historii integracji europejskiej) dążenia Niemiec i Francji (a także Rosji, co było główną przyczyną serdecznych relacji tych dwóch krajów z reżimem Putina): wypchnięcia armii amerykańskiej z Europy. Jak groźne dla bezpieczeństwa Starego Kontynentu są to mrzonki, okazało się po 24 lutego 2022 roku, kiedy to wyłącznie dzięki militarnej pomocy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, a wbrew państwom lobbystom „autonomii strategicznej” Ukraina obroniła swą suwerenność. Ta poprawka jest po prostu zagrożeniem dla bezpieczeństwa i niepodległości państw członkowskich Unii Europejskiej. Przypomnijmy raz jeszcze: potencjał demograficzny państw lobbystów „autonomii strategicznej” wynosi 1/3 ludności Unii, uzyskanie dla ich pomysłów większości kwalifikowanej nie będzie niemożliwe, a blokowanie przez nie pomysłów alternatywnych wręcz prawdopodobne.

Obowiązkowe traktatowe mechanizmy karania państw członkowskich za niepodporządkowanie się decyzjom większości

Rozbudowane mają być mechanizmy „dyscyplinowania” państw członkowskich przez instytucje unijne, z „możliwych” (jak dotychczas w niektórych przypadkach) stają się one obowiązkowe i automatyczne. Przysługujące każdemu państwu członkowskiemu na mocy art. 259 TfUE prawo wniesienia skargi do TSUE na inne państwo członkowskie zostaje rozszerzone na Parlament Europejski. Zwiększone i ułatwione zostają uprawnienia Komisji w tym zakresie.

Euro ma być walutą obowiązkową we wszystkich państwach członkowskich

Projekt wprowadza euro jako jedyną walutę na obszarze Unii Europejskiej. Dotychczasowy zapis art. 3 ust. 4 TUE („Unia ustanawia unię gospodarczą i walutową, której walutą jest euro”) przyjmuje brzmienie: „Walutą Unii jest euro”.

Zmiana traktatów – wprowadzenie mechanizmu zmuszającego państwo do realizacji umów międzynarodowych, do których to państwo nie chce przystąpić

Prawdziwą rewolucję stanowią propozycje związane z przyszłymi zmianami traktatów. Przygotowująca je Konferencja przedstawicieli rządów państw członkowskich ma podejmować decyzje większością czterech piątych głosów przedstawicieli rządów państw członkowskich, a zmiany traktatów będą wchodziły w życie po ich ratyfikowaniu nie przez wszystkie, lecz jedynie przez cztery piąte państw członkowskich. Oznacza to bezprecedensową sytuację, kiedy umowa międzynarodowa (jaką jest traktat), do której jakieś państwo nie chce przystąpić, zacznie na terenie tego państwa obowiązywać wbrew jego woli.

Reasumując, omawiany projekt jest skrajnie radykalny, zresztą nie tylko w propozycjach zmian traktatowych, ale nawet w bezceremonialnym języku. Autorzy nie „zwracają się” ani nie „apelują” do Rady Europejskiej (bądź co bądź prezydentów i premierów wszystkich państw członkowskich), oni ich „wzywają” do pośpiechu w uruchomieniu stosownych procedur. Przyczyny tego pośpiechu można dość dokładnie zlokalizować – jednak to jest temat na inny tekst. Na razie trzeba podkreślić, że projekt jest całkowitym odejściem od idei Roberta Schumana europejskiej wspólnoty suwerennych państw. Proponuje superpaństwo zdominowane przez największych (Niemcy, w drugiej kolejności Francję), opresyjne w stosunku do państw członkowskich, w zakresie bezpieczeństwa militarnego wręcz stanowiące dla nich zagrożenie. Być może Unia Europejska staje się jedyną na świecie organizacją wrogo nastawioną do swych członków.

Dariusz Lipiński

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się