Ukraina – ostatnia runda
Spóźniony amerykański pakiet pomocowy powinien wyleczyć nas zarówno z przygnębienia, jak i samozadowolenia.
Nadchodzi wiosna. Oblężeni ukraińscy obrońcy wreszcie otrzymają część potrzebnej im amunicji. Zniszczone ukraińskie miasta być może doczekają się większych dostaw środków obrony przeciwlotniczej. Amerykański system polityczny, z półrocznym opóźnieniem, dokonał w końcu tego, czego oczekiwała większość wyborców i prawodawców: przygotował duży pakiet pomocowy dla Ukrainy, który został zatwierdzony w tym tygodniu.
Prawdą jest, że demokracja jest z natury mało uporządkowana. Trudno sobie wyobrazić, by Władimir Putin doświadczał podobnego bólu głowy z powodu politycznego impasu czy konieczności zdobywania poparcia w Dumie. Rosja ma ogromne problemy wewnętrzne, ale nie rozpraszają one zanadto uwagi decydentów. Trudno też sobie wyobrazić, by Kreml kłócił się ze swoimi sojusznikami o podział obciążeń. W Rosji liczy się tylko jedno: to, co mówi szef. Tymczasem Ukraińcy walczą i umierają za prawo do wyboru, z którego korzystają Amerykanie – prawo do popełniania błędów i ich naprawiania.
Jednak te błędy wciąż bywają niebezpieczne i kosztowne. Amerykański system polityczny jest poważnie osłabiony przez polaryzację i dezinformację. Dyskusja w Kongresie nie była trzeźwą oceną konkurujących ze sobą priorytetów w obliczu nadmiernego zadłużenia, lecz obfitowała w pozerstwo, bzdury i inne, jeszcze gorsze rzeczy. Poważne błędy popełniła również administracja Joe Bidena, a największym z nich było wstrzymanie się od udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej, która skróciłaby wojnę. Wynikające z tego rozterki i impas były czymś, czego nie widziano od lat 30. XX wieku. Trwale nadszarpnęły wypracowane przez dziesięciolecia przekonanie sojuszników o amerykańskiej wiarygodności. A wszystko to jeszcze przed pojawieniem się dodatkowej niepewności związanej z możliwym powrotem Donalda Trumpa do władzy.
Zawiodła również Europa. Owszem, zrobiła wiele, między innymi w kwestiach energii, uchodźców i wsparcia. Ale to wciąż za mało. Ze swym rozmiarem i bogactwem Europa mogłaby dokonać znacznie więcej. Jednak podejmowane decyzje nie odpowiadały wzniosłej retoryce. Gdyby na przykład na początku wojny europejscy sojusznicy zwiększyli produkcję amunicji, Ukrainie nie brakowałoby teraz pocisków, dział i innej niezbędnej broni. Amerykanie mają prawo czuć się zdenerwowani z powodu niedociągnięć Europejczyków, dotyczących zresztą nie tylko Ukrainy.
Na tym wszystkim skorzystał reżim Putina. Podczas gdy Zachód kręcił i zwlekał, Rosja przestawiła się na gospodarkę wojenną. Kreml obszedł sankcje. Umocnił swoją władzę. Zbudował nowe międzynarodowe więzi z Koreą Północną i Chinami. Jego generałowie wyciągnęli wnioski z katastrofalnych błędów wojskowych i opracowali nowe rozwiązania, jak choćby głupie, lecz skuteczne bomby szybujące, które obecnie niszczą ukraińską obronę.
Tymczasem Ukraina płaci za błędy popełnione przez innych. Wielu z jej najlepszych bojowników zginęło niepotrzebnie – w wyniku braku niezbędnej broni i sprzętu. W efekcie przyszłe ofensywy będą osłabione przez braki wśród żołnierzy. Pokorna wdzięczność wobec niewiarygodnych przyjaciół nadweręża nerwy.
W ciągu ostatnich dwóch lat ukraińska odwaga kupiła Zachodowi czas. Czas, by się obudzić. Czas, by opracować plany i podjąć trudne decyzje. Niestety, większość tego czasu została zmarnowana.
Przełom polityczny w Waszyngtonie oddalił widmo porażki i przywrócił szansę na zwycięstwo. Dalszy rozwój wydarzeń zależy od tego, czy Amerykanie i Europejczycy wyciągną wnioski z porażki, czy powtórzą popełnione błędy. Przykładowo, czy na tegorocznym szczycie NATO w Waszyngtonie dojdzie do porozumienia w sprawie procesu akcesyjnego Ukrainy? Czy członkowie Sojuszu wcielą w życie plany obronne uzgodnione w Wilnie? Czy zapewnią Ukrainie precyzyjną broń dalekiego zasięgu, która może unieszkodliwić nie tylko ofensywę Rosji, ale także jej obronę? Czy sojusznicy przejmą zagraniczne aktywa Rosji? Czy przestaną robić z nią interesy? Czy zaczną jasno określać swoje cele wojenne? W skrócie: czy zaczniemy wreszcie grać na poważnie? Od tego zależy nie tylko los Ukrainy, ale i całego świata.
Edward Lucas
Tekst w jęz. polskim ukazał się we „Wszystko co Najważniejsze”. Przedruk za zgodą redakcji.