Fot. IPN

Zdarzyło się w XX wieku (46)

Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (25 sierpnia – 31 sierpnia 2024 r.).

Dnia 25 sierpnia 1978 r. w Rzymie rozpoczęło się konklawe, którego celem był wybór nowego papieża po śmierci Pawła VI. Za zamkniętymi drzwiami obradowało 111 kardynałów, wśród których było dwóch Polaków: prymas Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła. Już następnego dnia kardynałowie zdecydowali, w czwartym głosowaniu, kto będzie następnym papieżem.

Biały dym uniósł się nad placem św. Piotra, oznajmiając, że Albino Luciani, patriarcha Wenecji i kardynał od 1973 r., zostanie gospodarzem Watykanu. Nowy papież przyjął imię Jan Paweł I. W kontekście dalszych wydarzeń do rangi symbolu urasta fakt, że wierni zgromadzeni na placu św. Piotra sądzili, iż unoszący się nad kaplicą Sykstyńską dym ma kolor czarny, a tym samym kolejne głosowanie zakończyło się niepowodzeniem. Dym był jednak biały, czego potwierdzeniem był okrzyk „Habemus Papam” dobywający się z balkonu bazyliki św. Piotra, gdzie chwilę później ukazała się wiernym sylwetka nowego papieża Jana Pawła I. Wieczorem o wyborze papieża informowały wszystkie czołowe stacje radiowe i telewizyjne na całym świecie, kreśląc przy tym jego sylwetkę.

Jan Paweł I pochodził z biednej rodziny robotniczej. W 1969 r. Paweł VI powierzył mu patriarchat wenecki. Jan Paweł I był pierwszym w dziejach papieżem, który miał dwa imiona. Wybór dwuczłonowego imienia argumentował odwołaniem się do pontyfikatu swoich dwóch poprzedników Jana XXIII oraz Pawła VI.

Jan Paweł I chciał być blisko wiernych, by docierać do nich z ewangelią. W swoich planach miał także zmianę kodeksu kanonicznego i szereg reform kościelnych. Niestety, nie rządził długo, zmarł po zaledwie 33 dniach swojego pontyfikatu, 28 września. Został znaleziony przez siostry zakonne martwy w swojej sypialni wczesnym porankiem 29 września.

Nagła śmierć wywołała niemal natychmiast reakcje w postaci pojawiających się teorii spiskowych, z których jedna sugerowała, że papież mógł zostać otruty w wyniku spisku finansistów z Banku Watykańskiego, chcących w ten sposób ukryć nieprawidłowości, jakich się dopuścili, współpracując nielegalnie z włoską mafią. Hierarchowie poinformowali jednak, że Jan Paweł I zmarł na zawał serca podczas wieczornej pracy, pisząc notatki.

Jakże znamienne, że to właśnie polski duchowny, arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, uczestnik sierpniowego konklawe, niecałe dwa miesiące później objął Stolicę Piotrową, zostając kolejnym papieżem, Janem Pawłem II, i zmieniając oblicze Europy i świata.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dnia 26 sierpnia 1939 r. w tworzonej w Warszawie telewizji eksperymentalnie wyemitowano po raz pierwszy w historii film, którym była produkcja z 1936 r., zatytułowana Barbara Radziwiłłówna, w reżyserii Józefa Lejtesa i na podstawie scenariusza Anatola Sterna. Obaj byli pochodzenia żydowskiego. Stern był prozaikiem i poetą, a Lejtes młodym i uzdolnionym reżyserem. Obaj przeżyli wojnę. Stern zmarł w Warszawie w 1968 r., a Lejtes w 1983 r., po emigracji do Stanów Zjednoczonych.

Główną rolę w tej produkcji zagrała gwiazda polskiego kina przedwojennego Jadwiga Smosarska, jej partnerem był Witold Zacharewicz, odgrywający rolę króla Zygmunta Augusta. Swoją kinową premierę film miał 7 grudnia 1936 r. Rok później dzieło zostało nagrodzone na festiwalu filmowym w Wenecji.

Technicznie była to produkcja bardzo udana, zrealizowana z dbałością o detale rekwizytów, strojów i miejsca, gdzie kręcono główne sceny. Jako plan zdjęciowy służył renesansowy zamek w Baranowie Sandomierskim. Krytycy zwracali jednak uwagę na brak konsekwencji w odtwarzaniu faktów historycznych i relacji Radziwiłłówny z polskim królem Zygmuntem Augustem.

Emisja telewizyjna, na kilka dni przed wybuchem II wojny światowej, była możliwa dzięki sygnałowi nadawanemu z anteny zainstalowanej na dachu Prudentialu. Film przetrwał wojnę i można go oglądać do dzisiaj – już w wersji kolorowej. Warto dodać, że odtwórczyni głównej roli, czyli Barbary Radziwiłłówny, Jadwiga Smosarska, po wojnie wróciła do Polski w 1970 r. Rok później zmarła.

Fot. IPN

Dnia 27 sierpnia 1922 r. powstał Związek Polaków w Niemczech, organizacja utrzymująca i kultywująca polskość tych wszystkich Polaków, którzy w różnych okolicznościach znaleźli się na terytorium Niemiec. Po zakończeniu I wojny światowej w Niemczech zamieszkiwało ok. 1,5 mln Polaków.

Związek powołano podczas zjazdu regionalnych organizacji polonijnych w Berlinie, na którym pojawili się również przedstawiciele polskich władz. Warto dodać, że założycielami tej organizacji byli obywatele niemieccy szczycący się polskim pochodzeniem. Celem organizacji, zdefiniowanym w statucie od samego początku, było wywalczenie praw mniejszości narodowej, a także dbałość o sprawy polskie.

W gronie założycieli organizacji znaleźli się m.in. Jan Baczewski, prezes Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie, czy Jan Kaczmarek, współzałożyciel Polskiego Uniwersytetu Ludowego w Bochum.

Pierwszym prezesem Związku Polaków w Niemczech został Stanisław Sierakowski, kolejnymi prezesami do wybuchu wojny byli ks. Bolesław Domański, który kierował organizacją w latach 1933–1939, oraz Stefan Szczepaniak – przez kilka miesięcy, od wiosny do 1 września 1939 r.

Główne aktywności Związku Polaków w Niemczech obejmowały działalność spółdzielczą, oświatową i wydawniczą. Prowadzono polskie szkoły katolickie, działalność bankową (Centralny Bank Spółdzielczości Polskiej), wydawano gazety, prowadzono także działalność artystyczną i kulturalną. Dbano o to, by przedstawiciele Związku zasiadali w sejmikach krajowych czy w strukturach samorządów miejskich. Na początku lat 30. XX w. w strukturach Związku Polaków w Niemczech działało ok. 45 tys. osób.

Duże trudności w funkcjonowaniu Związku pojawiły się po dojściu Adolfa Hitlera do władzy. Wówczas wprowadzono prawo nakazujące używania nazistowskiej symboliki przez wszystkie działające w III Rzeszy organizacje. Związek Polaków w Niemczech wybrnął z tej sytuacji, wprowadzając znak „Rodła” od słów: rodzina i godło. Symbolizował Wisłę z zaznaczonym Krakowem jako dawną stolicą Polski.

6 marca 1938 r. w związku z obchodami piętnastolecia Związku Polaków w Niemczech zorganizowano zjazd rocznicowy w Berlinie. Podczas obrad zjazdu zostało ogłoszonych pięć prawd Polaka, które brzmiały:

1. Jesteśmy Polakami!

2. Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci!

3. Polak Polakowi bratem!

4. Co dzień Polak Narodowi służy!

5. Polska Matką naszą, nie wolno mówić o Matce źle!

Wybuch wojny i agresja hitlerowskich Niemiec na Polskę sprawiły, że w lutym 1940 r. władze III Rzeszy pozbawiły Polaków statusu mniejszości narodowej, zdelegalizowały Związek Polaków w Niemczech, konfiskując przy tym cały majątek tej organizacji. Jej członkowie zostali albo zamordowani, albo wysłani do obozów koncentracyjnych.

Po zakończeniu wojny Związek Polaków w Niemczech wznowił swoją działalność w zachodniej części Niemiec. Dzisiaj główna jego siedziba znajduje się w Bochum.

Warto dodać, że do dzisiaj Polacy mieszkający w Niemczech nie odzyskali zagrabionego majątku, nie otrzymali również rekompensaty za utraconą własność.

Dnia 28 sierpnia 1946 r. w efekcie sfingowanych procesów przed komunistycznym Wojskowym Sądem Rejonowym w Gdańsku zostali zamordowani Danuta Siedzikówna ps. „Inka” oraz Feliks Selmanowicz ps. „Zagończyk”. Oboje walczyli w 5. Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej, służąc pod legendarnym dowódcą polskiego podziemia niepodległościowego, Zygmuntem Szendzielarzem ps. „Łupaszko”. Oboje zostali skazani na śmierć przez tego samego sędziego, mjr. Adama Gajewskiego, zastępcę szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku.

Danuta Siedzikówna to postać symboliczna, jeśli chodzi o polskie podziemie niepodległościowe, której losy jak w soczewce odbijały brutalną rzeczywistość wojenną i powojenny komunistyczny terror. Jej ojciec Władysław Siedzik w lutym 1940 r. został aresztowany przez NKWD i trafił na roboty w rejon Nowosybirska. Dołączył potem do tworzącej się armii gen. Andersa, ale nie dane mu było kontynuować szlaku bojowego. Zmarł w Iranie. Z kolei matka Eugenia została aresztowana przez Gestapo jesienią 1942 r. Blisko rok później została zamordowana, we wrześniu 1943 r., pod Białymstokiem.

Jeszcze w okresie niemieckiej okupacji, mając 15 lat, Danuta wstąpiła do Armii Krajowej i przeszła szkolenie medyczne. W czerwcu 1945 r. po raz pierwszy została aresztowana przez bezpiekę, oskarżona o współpracę z podziemiem. Wówczas udało jej się uciec, a właściwie została uwolniona przez oddział AK pod dowództwem Stanisława Wołoncieja ps. „Konus”. Towarzyszyła żołnierzom podziemia jako sanitariuszka. Co ciekawe, przez krótki czas służyła razem z por. Leonem Beynarem, znanym później jako Paweł Jasienica, którego książki historyczne cieszyły się ogromną popularnością.

Od początku 1946 r. mieszkała w nadleśnictwie Miłomłyn koło Ostródy, służyła także pod Zdzisławem Badochą ps. „Żelazny”. Ponownie została aresztowana w nocy z 19 na 20 lipca 1946 r. w Gdańsku-Wrzeszczu. Mimo niespełna 18 lat została poddana brutalnemu śledztwu. Ubecy chcieli z niej wyciągnąć informacje o działaniach jej dowódcy, znienawidzonego przez komunistów mjr. Zygmunta Szendzielarza. Mimo bicia i szykan nie zdradziła swoich towarzyszy broni. Jeden z grypsów przesłanych do bliskich zawierał informację „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.

3 sierpnia 1946 r. WSR w Gdańsku wydał wyrok śmierci na tę dzielną młodą dziewczynę. „Inka” poniosła śmierć w dramatycznych okolicznościach, zabił ją strzałem z bliska w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego, oficer Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Franciszek Sawicki, ponieważ żołnierze z plutonu celowo pudłowali. Przed śmiercią krzyknęła „Niech żyje Polska”. W tej samej egzekucji zginął ppor. Feliks Selmanowicz ps. „Zagończyk”, pełniący funkcję zastępcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK. Selmanowicz został aresztowany w Sopocie 17 lipca. Przez wiele lat nieznane było miejsce pochówku obojga.

Dopiero we wrześniu 2014 r. udało się odnaleźć ich nieoznaczony grób znajdujący się pod alejką na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Zespołem specjalistów z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy odnaleźli grób, kierował prof. Krzysztof Szwagrzyk. Kilka miesięcy później, 1 marca 2015 r., w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, oficjalnie potwierdzono, że odnalezione szczątki należą do „Inki” i „Zagończyka”.

W 70. rocznicę ich śmierci odbył się w Gdańsku uroczysty państwowy pogrzeb zorganizowany przez Instytut Pamięci Narodowej, z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy. Oboje zostali pochowani na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się