Fentanyl i TikTok

Fentanyl i TikTok – atak Chin na cywilizację Zachodu?

Dwa uzależnienia są aktualnymi tematami na Zachodzie, również w Polsce – fentanyl i TikTok. Fentanyl to silny narkotyk, działający na chemię mózgu. TikTok działa na psychikę, co również sprowadza się do chemii – wydzielania dopaminy. Ślady obu prowadzą do Chin.

Fentanyl

Problem fentanylu ma wiele źródeł. Przez lata w Ameryce opioidy były łatwo dostępne, uchodziły za normalny element nowoczesnego, stresującego życia. Rolling Stones w piosence „Mother’s Little Helper” (Mały pomocnik mamusi) śpiewali: „Doctor please, some more of these” (Daj mi, doktorze, trochę więcej tego). Firmy farmaceutyczne mocno promowały takie środki przeciwbólowe. Patrick Radden Keefe w książce „Empire of Pain” przedstawia historię dynastii Sacklerów, wielkich filantropów, sponsorów Harvardu, Metropolitan Museum of Art, Oxfordu, Luwru. Miliardowa fortuna, zbudowana na takich substancjach jak Valium i OxyContin. 

Pierwsze dawki można otrzymać jako lekarstwo od lekarza, w sposób cywilizowany, a uzależnienie następuje szybko. Zdecydowana większość fentanylu pochodzi z Chin. Nie jest to nic dziwnego – większość substancji aktywnych pochodzi z Chin i Indii. Z tych substancji aktywnych gotowe produkty wytwarzają m.in. kartele meksykańskie, które przerzucają je potem do Stanów. Kto winien? Jak jest rynek, pojawia się dostawca. Obecnie chodzi mniej o problemy ambitnej klasy średniej, raczej o pomoc(?) na egzystencjalną depresję: brak rodziny, brak domu, brak pracy, brak pieniędzy, brak perspektyw. Następuje ogólna degradacja społeczeństw. Przyczyny są ekonomiczne, ale nie tylko.

Jeżeli Jordan Peterson mówi młodym mężczyznom: „weź się za siebie, uporządkuj swoje życie, zanim zaczniesz zbawiać świat”, dla wielu ma to w sobie coś z faszyzmu. “Körperertüchtigung”, niemieckie słowo oznaczające ćwiczenia fizyczne, ma brunatne konotacje. W sieci krążył filmik na temat rekrutacji do wojska. Wersja chińska: identyczni żołnierze maszerują jak roboty, nic ich nie powstrzyma. Wersja rosyjska: ćwiczenia siłowe, przekrocz swoje możliwości. Wersja amerykańska: kolorystyka tęczowa jak z bajek dziecięcych, młodą żołnierkę odprawiają jej dwie mamusie. Jest równość i różnorodność, tyle że taka armia budzi śmiech. Baizuo (白左), biała lewica, symbol dekadencji.

A jak człowiek jest pozbawiony siły woli, a społeczeństwo walczy z toksyczną męskością, to pozostaje chemia.

TikTok

Innym trudnym do zwalczenia uzależnieniem jest TikTok. TikTok pokazuje nie tyle moich znajomych (jak Facebook czy Twitter (chwilowo „X”), lecz rzeczy, które według jego uznania mogą mnie zainteresować. Tworzy szczegółowy portret psychologiczny użytkowników, przez co może ich lepiej uzależniać i na nich wpływać. Gromadzi do tego ogromne zasoby danych, w tym obrazy twarzy (faceprints) i próbki głosu (voiceprints). Może przez to korelować wyraz twarzy, ton głosu i treść wypowiedzi. Pozwalałoby to na lepsze wykrywanie ironii i kłamstwa. Oczywiście widoczne jest aktywność, zainteresowania i poglądy. Poglądy nie muszą być wyrażane otwarcie, są skorelowane z innymi danymi. Taka korelacja może być „od siekiery”: „jeżeli w Niemczech dzieci przychodzą do szkoły zadbane, to rodzice pewnie głosują na AfD” albo „kto ma zawsze załadowaną baterię, jest godny zaufania jako kredytobiorca”. Ale są też subtelniejsze metody. Portrety psychologiczne pozwalają podczas kampanii politycznych na mikrotargetowanie – precyzyjne dopasowanie treści do odbiorcy.

Taki zbiór danych ma również inne potencjalne ciekawe zastosowania. Można tworzyć całkowicie fałszywe, ale realistyczne profile, by zasymulować grono zwolenników, z życiorysem i kolekcją zdjęć. Normalne boty są łatwo wykrywalne, sztuczna inteligencja pozwala na masową produkcję takich, jak żywe. Można również wykorzystać dane konkretnych osób oraz ich przyjaciół. Maszyna podająca się za przyjaciela (twarz i głos) może zadzwonić i prowadzić sensowną rozmowę. Kiedyś na tym polegał test Turinga, dziś już jesteśmy dalej.

Ktoś może zapytać: a co z prywatnością? Można znaleźć obszerne dokumenty dotyczące prywatności, ale czy są one respektowane? Owszem, TikTok to w zasadzie dwie firmy: międzynarodowa TikTok i lokalna Douyin, z ByteDance jako firmą-matką. Są rozdzielone, podlegają innemu prawodawstwu. Ale z ręką na sercu – nie sądzę, aby w krytycznej sytuacji umowy z ludźmi Zachodu były więcej warte niż polecenie KPCh. Wersje software’u TikToka i Douyin są też różne. Ponieważ jednym z problemów jest wpadanie w nałóg, wersja chińska zwłaszcza dla młodych ludzi ma ograniczenia czasu i pory używania. Ma też więcej treści edukacyjnych. Oczywiście, restrykcje to komunizm, ochrona młodych wymaga też znajomości ich tożsamości. Ale jest coś za coś.

Nowe wojny opiumowe?

Owszem, TikTok ogłupia, fentanyl truje. Ale przypomnijmy: W połowie XIX wieku Anglicy potrzebowali pieniędzy, by płacić za chińskie towary. Anglia nie miała wtedy dość do zaoferowania. Ale kontrolowane przez nią Indie produkowały opium, stąd genialny pomysł, by eksportować opium do Chin. Chińscy cesarze się przed tym bronili, niszczyli statki z opium. Wtedy Anglicy wkroczyli zbrojnie i zmusili Chiny do uległości oraz do zgody na niszczenie swojego społeczeństwa. Nałóg ten utrzymywał się długo, wytępił go Mao – brutalnie, karząc śmiercią. Ale pamiętajmy, że wolność oznacza tu swobodę niszczenia życia swojego i swojej rodziny.

Okres ten to w historii Chin „sto lat narodowego poniżenia”, analogicznie do polskiego czasu rozbiorów. Czy Chiny chcą się za to odegrać? Na pewno chcą pokazać, na co ich stać. Stąd na przykład ambitny program kosmiczny. Nie można tu powiedzieć, że „Chiny tylko kopiują”, bo na odwrotnej stronie Księżyca nikt inny jeszcze nie wylądował.

Fentanyl i TikTok – czy to część chytrego chińskiego planu zdobycia dominacji nad światem, czy tylko wykorzystanie okazji? Qiao Liang i Wang Xiangsui w książce „Unrestricted Warfare: China’s Master Plan to Destroy America” przedstawiają chiński plan zniszczenia Ameryki. Jako Chińczycy, może mają zamiar nastraszyć Zachód, by się ugiął przed ich potęgą. Generał Robert Spalding w książce „War Without Rules: China’s Playbook for Global Domination” podejmuje ten temat i również nas straszy. Resztę pozostawmy domysłom. Obaj mistrzowie: Sun Tzu i Machiavelli, uczą nas, że nie po to się otwiera usta, żeby po prostu powiedzieć prawdę.

Jan Śliwa

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się