PO
Fot. Zbyszek KACZMAREK / Forum

Testament demokracji walczącej

Wczoraj PiS zachowywał się, jakby jutra miało nie być. Dziś jakby jutra miało nie być zachowuje się PO. Zapowiadana depisyzacja państwa na razie ogranicza się do pisyzacji Platformy – pisze Paulina MATYSIAK

Po wyborach okazało się, że żyjemy w warunkach demokracji walczącej. Ciekawe, że nikt nie zapowiadał tego w kampanii wyborczej. Rok temu słyszeliśmy, że po zwycięstwie nad PiS zapanuje praworządność, “będzie przepięknie”, “będzie normalnie” i przywrócone zostaną zasady demokracji – bez przymiotników.  Trochę mnie to martwi, bo jeśli demokracja walczy, to siłą rzeczy trzeba założyć, że może tę walkę przegrać.

Zdecydowanie wolę koncepcję demokracji bezprzymiotnikowej, w której każdy może się odnaleźć, którą możemy wspólnie kształtować na potrzeby aktualnych wyzwań, którą razem tworzymy. Jeśli już chcemy wykorzystywać kategorię walki, to wolę demokrację walczącą o prawa człowieka, prawa pracownicze, o dostęp do mieszkań, infrastruktury i o równe szanse.

Państwo stanu wyjątkowego Schmitta, wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość, zostaje teraz zastąpione demokracją walczącą Loewensteina, wprowadzoną przez Platformę Obywatelską. Odrobinę martwi mnie, że obie strony konsekwentnie sięgają akurat po myślicieli z okresu nazistowskich Niemiec i II wojny światowej.

A przecież jest znacznie szerszy wachlarz epok do wyboru. Wszyscy zyskalibyśmy, gdyby nasze myślenie o państwie częściej odwoływało się na przykład do budowy państwa dobrobytu (takiego jak w krajach zachodnich i skandynawskich w drugiej połowie zeszłego wieku), które troszczy się o obywatela.

Wszyscy, którzy przez osiem lat walczyli z PiS-em w obronie konstytucji, praworządności i państwa prawa powinni sobie przypomnieć cytat z innego niemieckiego myśliciela: “Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie”.

Wczoraj PiS zachowywał się, jakby jutra miało nie być. Dziś jakby jutra miało nie być zachowuje się PO. Za to ludzie spoza tej wiecznej wojny dwóch plemion martwią się tym, co przyniesie jutro.

Premier Donald Tusk najwyraźniej próbuje dorównać premier Beacie Szydło i prawno-instytucjonalnemu blitzkriegowi z pierwszych miesięcy i lat rządów PiS-u. Wydawało mi się, że właśnie po to chcemy odsunąć PiS od władzy, żeby tego typu operacji na państwie już nigdy nie doświadczać.

Wolałabym nie żyć w kraju, którego premier z góry zapowiada, że zapewne złamie jeszcze parę razy prawo w ramach walki politycznej.

Premier Tusk jest dziś w innej sytuacji niż premier Szydło na początku swoich rządów. PiS miało wtedy po swojej stronie prezydenta. Nie przeszkodziło im to i tak niszczyć kolejnych instytucji, nad którymi nie mieli władzy. Ale dziś przecież Donald Tusk jest dodatkowo ograniczony prezydenckim wetem i kompetencjami w wielu dziedzinach. I ma przed sobą znacznie więcej pokus do łamania prawa.

Niech prawo zawsze prawo znaczy, A sprawiedliwość – sprawiedliwość… pisał Tuwim. Jak się okazuje, to z prawem mamy największe problemy, bo sprawiedliwości staje się zadość – i słusznie. Za przewiny, przekręty i malwersacje należy się kara. Ale prawo i poruszanie się w jego ramach to jak się okazuje – dla niektórych olbrzymie  wyzwanie. I nie ma żadnego okresu przejściowego, w którym można działać niekonstytucyjnie, nie ma żadnego obowiązku działania, który ma rzekomo usprawiedliwiać te podejmowane niezgodnie z przepisami prawa.

Zapowiadana depisyzacja państwa na razie ogranicza się do pisyzacji Platformy.  Widzi to każdy, kto potrafi trzeźwo spojrzeć na to, co się w ostatnim czasie dzieje.

Walka o kształtowanie prawa w Polsce zaczęła przypominać serial: dzieli się na sezony. Inaczej wyglądało prawo gdy rządził PiS, inaczej wygląda, gdy rządzi PO, a prezydentem jest Andrzej Duda. Nietrudno zgadnąć, że jeśli w następnych odcinkach pojawi się  prezydent, który będzie się wywodził z PO, to problem kontrasygnat i kompetencji prezydenta magicznie zniknie. Obawiam się jednak, że tak prowadzony serial nie może zakończyć się happy endem.

Ale skoro na razie jesteśmy w sezonie, w którym główną rolę odgrywa demokracja walcząca, to poniżej kilka pomysłów na to, co powinno być celem takiej walki:

Tekst pierwotnie ukazała się na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. Przedruk za zgodą redakcji.

Zdjęcie autora: Paulina MATYSIAK

Paulina MATYSIAK

Filolożka i filozofka. Posłanka na Sejm IX i X kadencji. Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się