Athletic Bilbao to klub wierny zasadom. Mogą w nim grać wyłącznie piłkarze z baskijskim rodowodem lub wychowani w lokalnej akademii.
Fot. Drużyna Athleticu Bilbao w mistrzowskim sezonie 1983/84, domena publiczna, Wikimedia.

Athletic Bilbao. Siła tradycji ponad pieniędzmi

Athletic Bilbao to klub wierny zasadom. Mogą w nim grać wyłącznie piłkarze z baskijskim rodowodem lub wychowani w lokalnej akademii. Athletic rzadko kupuje zawodników za wielomilionowe kwoty. Zamiast tego korzysta z talentu własnych wychowanków. W świecie futbolu zdominowanym przez pieniądze wydaje się to nielogiczne, lecz klub z Bilbao nie rezygnuje z pielęgnowania swojej tradycji. Co więcej – odnosi sukcesy. 

Klub wielki historią i tożsamością

Athletic Bilbao to prawdziwy unikat. Filozofia klubu i wierność tradycji czynią go wyjątkowym w skali globu – nie tylko tu i teraz, ale w kontekście całej historii piłki nożnej. Poza Athleticem istnieje jeszcze kilka klubów, które zatrudniają wyłącznie wychowanków lub osoby o określonym pochodzeniu. Najsłynniejszy z nich to meksykański Club Deportivo Guadalajara (Chivas Guadalajara), który święci duże sukcesy w Ameryce Północnej. Żaden nie prezentuje jednak poziomu umożliwiającego rywalizację na wysokim poziomie z najlepszymi na świecie. Żaden z wyjątkiem Athleticu. 

Klub z Bilbao jest jednym z najstarszych i najbardziej utytułowanych w Hiszpanii. Jako jedyny obok Realu Madryt i FC Barcelony nigdy nie spadł z Primera División do drugiej ligi.Największe sukcesy święcił do połowy lat 80. XX w., kiedy futbol był sportem zdecydowanie bardziej wyrównanym, w mniejszym stopniu zależnym od pieniędzy, w większym od jakości szkolenia młodzieży i siły oddziaływania klubowej historii, która przyciągała jak magnes najlepszych zawodników. Athletic Bilbao włożył do klubowej gabloty 8 tytułów mistrza Hiszpanii i aż 24 Puchary Króla. Co ciekawe jest zarazem pierwszym i ostatnim klubem, który zdobył to drugie trofeum: w 1903 i 2024 roku. W historycznej klasyfikacji Pucharu Króla Athletic wyprzedza Real Madryt i ustępuje tylko Barcelonie. Więcej tytułów ligowych mają tylko Real, Barcelona i Atletico Madryt. 

Współcześnie Athletic Bilbao nie jest w stanie nawiązać równej rywalizacji z największymi i najbogatszymi klubami przez cały sezon. Z uwagi na dysproporcje finansowe, które przekładają się na jakość i szerokość kadry, to po prostu niemożliwe. Wygranie ligi hiszpańskiej czy Ligi Mistrzów jest poza jego zasięgiem. Mimo to zupełnie świadomie nie rezygnuje z wyznawanych zasad i podtrzymuje ponad stuletnią tradycję. Choć na długim dystansie nie może wygrać z gigantami, w bezpośrednich meczach zawsze jest dla nich wyzwaniem. Wyjazd na San Mamés to koszmar dla każdego. Real, Barcelona i Atletico regularnie gubią tam punkty. Sam Athletic na koniec sezonu zawsze melduje się w górnej połowie ligowej tabeli, często w czołówce. 

Jakość Athleticu najpełniej objawia się w zawodach rozgrywanych systemem pucharowym, gdzie o awansie decyduje pojedynczy mecz lub dwumecz. W 2015 roku Baskowie zdobyli Superpuchar Hiszpanii gromiąc Barcelonę u siebie aż 4:0. Tą samą Barcelonę, która kilka miesięcy wcześniej z Leo Messim, Neymarem, Luisem Suarezem, Xavim i Iniestą wygrała La Ligę, Puchar Króla i Ligę Mistrzów. Athletic powtórzył ten wyczyn w 2021 roku – tym razem pokonując w finale Real Madryt.

Klub z Kraju Basków regularnie gości również w najdalszych fazach Pucharu Króla, drugiego po La Lidze najważniejszego trofeum w Hiszpanii. W latach 2009, 2012, 2015, 2020 i 2021 dochodził do finału. W tym roku piłkarzom Athleticu udało się zwyciężyć – po raz pierwszy od 40 lat. Kibice klubu świętowali tak, jakby ich reprezentanci zdobyli Ligę Mistrzów lub Mistrzostwo Świata dla Baskonii. W tym aspekcie zresztą wielkość Athleticu objawia się najpełniej. Dla mieszkańców Bilbao i okolic, ale też dla pozostałych Basków to nie tylko klub piłkarski, któremu kibicują. To symbol i integralna część ich tożsamości. 

Fot. Drużyna Athleticu Bilbao w 1911 roku, Wikimedia.

Filozofia Athleticu 

Dewiza Athleticu Bilbao brzmi: con cantera y afición, no hace falta importación, czyli w wolnym tłumaczeniu: „z wychowankami akademii i wsparciem lokalnych kibiców nie trzeba sięgać po obcokrajowców”. Skąd właściwie pomysł, żeby reprezentantami klubu byli wyłącznie piłkarze o baskijskich korzeniach lub wychowankowie tamtejszej cantery

Tradycja sięga 1911 roku. Athletic powstał kilkanaście lat wcześniej (1898) i początkowo był klubem zatrudniającym sporo Anglików. To właśnie oni sprowadzili futbol do Bilbao – regionu stojącego wówczas przemysłem i górnictwem, do którego ściągało wielu robotników i żeglarzy z Wysp Brytyjskich. Inne kluby hiszpańskie widziały w tym dla siebie spore zagrożenie, dlatego wniosły skargę na Athletic do organizatorów rozgrywek piłkarskich. Federacja uznała, że postępowanie Athleticu jest niezgodne z duchem gry. Nie tylko pozbawiła klub trofeum zdobytego w 1911 roku, ale też wykluczyła go z rozgrywek i wprowadziła nowe zasady. Odtąd zawodnikami poszczególnych klubów nie mogły być osoby spoza Hiszpanii. 

Z czasem tytuł został Athleticowi przywrócony, a klub wrócił do zreformowanych rozgrywek już w 1912 roku. Jednocześnie postanowiono, że w jego szeregach będą grać nie tyle zawodnicy pochodzący wyłącznie z Hiszpanii, co sami Baskowie. Minęły dekady, federacja wycofała się z przepisu o obcokrajowcach (lata 50. XX w.), a Athletic Bilbao pozostał taki sam. Z drobnymi modyfikacjami wierność tradycji podtrzymuje do dziś. 

Jak wygląda to w praktyce? Współczesny Athletic składa się głównie z wychowanków. Jeśli zatrudnia zawodników spoza klubu, są to osoby pochodzenia baskijskiego – także te, które wywodzą się z francuskiej części Kraju Basków i posługują się francuskim obywatelstwem. Piłkarze wywodzący się z mniejszości etnicznych lub rodzin imigrantów mogą grać dla Bilbao, jeśli urodzili się i dorastali w Kraju Basków, bądź wychowywali się w akademii Athleticu. Takich zawodników jest jednak niewielu.  

Tylko 4 razy w całej swojej historii Athletic zapłacił za piłkarza więcej niż 10 milionów euro – grosze w przeliczeniu na stawki obowiązujące dziś w klubach z najlepszych lig w Europie. Klub stawia na lokalne talenty, a pośród nich znajdują się również największe legendy ligi hiszpańskiej, m.in. Pichichi oraz Telmo Zarra. Od imienia tego pierwszego wywodzi się nazwa nagrody przyznawanej królowi strzelców La Ligi. Ten drugi przez niemal 60 lat dzierżył rekord największej liczby zdobytych doli w Primera División. Jego wyczyn pobił dopiero Leo Messi w 2014 roku. Tylko Argentyńczyk więcej razy sięgał po koronę króla strzelców ligi hiszpańskiej. Telmo Zarry nie zdołał dogonić nawet Cristiano Ronaldo. 

Fot. Stadion San Mamés, Marco Almbauer, Wikimedia.

Coś więcej niż sport. Jak Athletic Bilbao wychowuje młodzież

Poszczególne akademie piłkarskie szczycą się tym, że „wychowują” młodzież. Często jest to stwierdzenie na wyrost. Młodzi zawodnicy uczą się tam rzemiosła, a następnie ruszają w świat. Większość piłkarzy trudno powiązać z akademią, która ich wyszkoliła, szczególnie, że niekoniecznie manifestują przywiązanie do swoich rodzimych klubów. W przypadku Athleticu Bilbao jest inaczej. „Ten klub staje się częścią naszej tożsamości od chwili narodzin” – stwierdził były piłkarz Athleticu i późniejszy trener jego kadry młodzieżowej Jon Solaun w wywiadzie dla „Guardiana”. „Urodziłem się w Bilbao, a zakładanie tej koszulki i reprezentowanie tego klubu jest dla mnie wszystkim. Wiem, że chłopcy [których trenuje – red.] odczuwają to samo. Wszyscy czujemy się częścią historii [Athleticu] – jako rodzina” – dodał Solaun. 

Athletic Bilbao to jeden z niewielu klubów na świecie, które rzeczywiście wychowują młodzież. Celem jest jednak nie tylko nauczenie młodych gry w piłkę, ale też wpojenie im określonego etosu i rozwój baskijskiej tożsamości. Jak przekonuje Jon Solaun, oddziały położnicze w Bilbao i okolicach są przyozdobione biało-czerwonymi pasami – barwami Athleticu. Rodzicom każdego nowo narodzonego chłopca w promieniu 60 km od miasta klub przesyła piłki i gadżety. Jeśli dziecko jest zapisane do rodzimej akademii piłkarskiej, otrzymuje prawo darmowego wstępu na wszystkie domowe mecze Athleticu. Kiedy drużyna jedzie na mecz wyjazdowy, klub organizuje wspólne wieczory piłkarskie dla trenerów i młodych zawodników wszystkich szczebli, budując w ten sposób wspólnotę – wzmacniając więzi między nimi oraz ich osobiste przywiązanie do klubu. 

Klub robi wszystko, żeby jego wychowankowie nie traktowali tego miejsca wyłącznie jako tymczasowego przystanku na drodze do międzynarodowej kariery. „W Athleticu mamy kulturę i tożsamość. Naszym zadaniem jest ukształtowanie nie tylko dobrych piłkarzy, ale też dobrych ludzi. Nikt nie robi tego tak jak my. Rodzina jest dla Basków fundamentem, dlatego zależy nam na dobru nas wszystkich. Nie ma większej dumy dla chłopca niż gra w piłkę nożną dla tego klubu” – powiedział „Guardianowi” José Amorrortu, były zawodnik, trener i dyrektor sportowy Athleticu. Bycie piłkarzem klubu z Bilbao to zatem coś więcej niż praca za duże pieniądze. W pewnym sensie przypomina grę dla reprezentacji narodowej i jest marzeniem lokalnej młodzieży. Tamtejsza akademia uczy młodych zawodników szacunku do klubu i poczucia dumy z przynależności do niego. Dlatego zaangażowanie piłkarzy na boisku zawsze jest bardzo wysokie – to jedna z cech charakterystycznych Athleticu. 

Żeby osiągnąć pożądany efekt klub wymaga od adeptów z akademii nie tylko realizowania zajęć sportowych, ale też innych obowiązków, takich jak sprzątanie szatni, przenoszenie sprzętu, sortowanie koszulek etc. Ponadto zachęca ich do rozwoju pozasportowego, kształcenia na uniwersytetach, myślenia o przyszłości poza boiskiem. 

„Za pieniądze nie można kupić tego, co mamy tu – w Athleticu. To miejsce, gdzie ciężka praca popłaca każdemu” – twierdzi Iban Fuentes, jeden z trenerów kadry młodzieżowej. [LINK]

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się