Napoleon
Napoleon w bitwie pod Wagram , 6 lipca 1809 r. Mal. Horace Vernet

Ridley Scott opowiada legendę Napoleona. Co z niej zostało?

W środę do kin we Francji wszedł film „Napoleon” Ridleya Scotta. Zdaniem Arthura Chevalliera, Napoleon jest „jednym z najlepszych francuskich produktów eksportowych”. Jak ocenia natomiast Michel de Jaeghere, postać Cesarza Francuzów wciąż symbolizuje marzenia o potędze Francji.

„Realizator tego filmu, który nie jest Amerykaninem ale Anglikiem i, jak każdy wie, być Anglikiem przez 5 minut oznacza pozostanie nim całe życie, oddaje brytyjską wizję zwycięzcy spod Austerlitz” – ocenia w „Le Figaro” Arthur Chevallier, autor książek historycznych poświęconych Napoleonowi. Zdaniem pisarza, cesarz pokazany jest w filmie jako archetyp Rewolucji Francuskiej, „człowiek brutalny, ponury, którego gesty i twarz naznaczone są totalitarną bezpretensjonalnością”. „Jest to wątpliwa decyzja, ponieważ sztuka konwersacji, charyzma, geniusz, inaczej urok Napoleona znacznie przyczyniły się do jego triumfów” – podkreśla.

„Tak, Anglia pojmała Napoleona i przydzieliła mu Ridleya Scotta jako strażnika. Wiadomość nie jest zła; potwierdza zaobserwowaną tendencję : Cesarz jest jednym z najlepszych francuskich produktów eksportowych” – stwierdza Arthur Chevallier. „Kultura jest ostatnim narzędziem wpływu. Nasza gospodarka jest, w najlepszym razie, powodem żalu, w najgorszym – kpiny, ale nasze dziedzictwo, literackie, historyczne, jest wciąż cytowane jako przykład na największych światowych uniwersytetach” – dodaje.

„Czy Ludwik XIV wybudował Wersal, aby zakazać do niego wstępu obcokrajowcom? Czy Napoleon maszerował na Moskwę, wymyślił Europę zorganizowaną wokół politycznej nowoczesności Rewolucji, aby skończyć na strychu historii Francji, jako wielbiony bożek zamknięty między kulkami na mole? Ideał rządzi potomnymi a uwielbienie poprzedza sławę ; ale przeznaczeniem triumfów jest przekroczenie swoich własnych granic. Prowadząc podbój XXI wieku, Napoleon Bonaparte kontynuuje jedną z misji Francji, tego kraju, jak pisze André Malraux, głęboko nieracjonalnego (…) odnajdującego swoją duszę (…) jedynie odnajdując ją poprzez innych. (…) Francja jest wielka jedynie będąc wielką dla innych” – stwierdza Arthur Chevallier.

Jak ocenia w swoim artykule w „Le Figaro” dziennikarz i pisarz Michel de Jaeghere, Napoleon wciąż wzbudza we Francuzach poczucie dumy. „15 maja 1796 roku generał Bonaparte wszedł do Mediolanu na czele młodej armii, która świeżo przebyła Lodi i pokazała światu, że po tylu wiekach Cezar i Aleksander zyskali następcę – pisał znakomicie Stendhal w pierwszych zdaniach „Pustelni parmeńskiej”. Który francuski czytelnik jest w stanie czytać ten wspaniały incipit i nie odczuwać niewytłumaczalnej dumy? Tymczasem nic konkretnego nie zostało z cudów brawury i geniuszu, których teatrem była wówczas kampania Napoleońska” – stwierdza Michel de Jaeghere.

Dziennikarz określa wojny napoleońskie, a zwłaszcza konflikt z Anglią, jako „przedsięwzięcie tytaniczne, w których przejawiła się furia francese, przewaga przyznana naszemu krajowi przez kwitnącą demografię pozostawioną przez ostatni wiek Ancien Régime’u i w którym wielokrotnie objawił się ogrom jego własnego geniuszu, ale w wyniku którego, wyczerpana i pokonana, Francja musiała ostatecznie złożyć broń: zaakceptować upokarzający pokój który pozostawił ją, po ostatniej kampanii Stu dni Napoleona, z granicami sprowadzonymi do tych z czasów Ludwika XVI, skazaną na ciężkie rekompensaty wojenne, z połową terytorium okupowanego, przez 3 lata, przez wrogie wojska”.

„Nieważne. Chcemy widzieć tylko piękno gestu: ten jedyny moment gdy Paryż był naprawdę centrum świata, gdy Francja wierzyła że narzuciła całemu kontynentowi swoją hegemonię (…). Nie wypominaliśmy Napoleonowi porażki, której umiał nadać kolory bohaterstwa” – ocenia Michel de Jaeghere.

„Porażka ideologii, zbrodnie XX wieku przestrzegają nas przed tym romantyzmem. Nauczyliśmy się, że podziw, którą wywołuje siła, jest coś wart jedynie gdy jest sprawiedliwość. Straciliśmy, aż do przesady, smak przygody wraz ze smakiem ryzyka. Zachowaliśmy jednak głuchą nostalgię: dumę, dość daremną, dość dziecinną, z bycia w pewnym momencie historii najsilniejszymi. Tak działa podświadomość narodów: czcimy dzieło Napoleona jedynie dlatego że było częścią marzenia, przedstawiając nam wielkość która została zniszczona przez historię i której ceny sami nie chcieliśmy płacić, poświęcając jej nasze wolności i spokój publiczny. Pocieszamy się spektaklem tego, co zachowaliśmy z jego dziedzictwa, ponieważ przedstawia nam sen tym bardziej fascynujący, że wiemy że jest dla nas, już na zawsze, niedostępny” – stwierdza Michel de Jaeghere.

Julia Mistewicz z Paryża

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się