Putin Carlson
Fot. Gavriil Grigorov/Kremlin Pool / Zuma Press / Forum

Nigdy dotąd tylu kłamstw nie wylano na Polskę. O wywiadzie Carlsona z Putinem

Tucker Carlson, były prezenter konserwatywnej stacji Fox News, jako pierwszy zachodni dziennikarz od rozpoczęcia rosyjskiej pełnoskalowej agresji na Ukrainę 24 lutego 2022 r., przeprowadził wywiad z Władimirem Putinem. W trakcie dwugodzinnej rozmowy prezydent Rosji dużo miejsca poświęcił genezie obecnego konfliktu na Ukrainie – szczególną rolę w tym kontekście przypisał Polsce, którą przedstawił jako nieomal głównego dziejowego przeciwnika Rosji, odpowiedzialnego za „wymyślenie Ukrainy”.

W nocy z 8 na 9 lutego na stronie Tuckera Carlsona i na jego kontach w mediach społecznościowych został opublikowany liczący dwie godziny wywiad z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Była gwiazda „Fox News” już od wielu lat jest znana ze swoich prorosyjskich sympatii, dlatego nie powinno dziwić, że to właśnie Carlson jako pierwszy zachodni dziennikarz po 24 lutego 2022 r. przeprowadził wywiad z prezydentem Rosji.

Jednak wbrew buńczucznej deklaracji, która została wygłoszona przez amerykańskiego komentatora w opublikowanej kilka dni wcześniej zapowiedzi rozmowy, nie był on jedynym przedstawicielem zachodnich mediów, który starał się o wywiad z Putinem. O przeprowadzenie takiego wywiadu zabiegało wiele stacji, ale spotykały się one z odmową. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Putin zgodził się na wywiad z Carlsonem, ponieważ jego podejście do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego różni się od „jednostronnych relacji podawanych przez zachodnie serwisy informacyjne”.

Jeśli ktoś miał złudzenia co do formy wywiadu to już po pierwszych kilku minutach wszelkie złudzenia powinny prysnąć: spolegliwy Carlson grzecznie wysłuchuje długich propagandowych tyrad na tematy historyczne w których, jak dało się zauważyć po jego postawie i mimice, jest całkowitym laikiem. Kłamstwa Putina na temat Polski, Ukrainy, obarczanie NATO odpowiedzialnością za eskalację napięć z Rosją, gospodarz „Tucker Carlson Network” przyjmował nie tylko milczeniem, ale czasem wręcz przytakiwaniem.

Wraz z początkiem wywiadu po pierwszym pytaniu Carlsona, dotyczącym tego czy Putin nadal uważa, że Stany Zjednoczone mogą zaatakować Rosję, prezydent Rosji zaprzeczył, aby coś takiego kiedykolwiek powiedział i przewrotnie zapytał się go: „prowadzimy poważną rozmowę, czy talk show?”, a następnie przeszedł do obszernego trwającego ponad pół godziny monologu, w którym posługując się kłamstwami oraz przeinaczeniami mówił o historii Europy Wschodniej.

W wywodzie tym cofnął się aż do wczesnego średniowiecza, wspominając o Waregach i objęciu rządów nad miastem Nowogród przez księcia Ruryka, a następnie powstaniu dwóch ośrodków władzy jakie ukonstytuowały się na ziemiach Rusi: Kijowie i Nowogrodzie. Putin dokonał przy tym zawłaszczenia historii Rusi Kijowskiej, do której to Rosja nie ma monopolistycznego prawa, a dzieli ją z Ukrainą i Białorusią. Zasadniczo w trakcie tego pseudo-historycznego wykładu Putin powtarzał tezy swojego artykułu z 12 lipca 2021 r., „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców”, w którym uzasadniał koncepcję trójjedynego narodu ruskiego – składającego się z Rosjan (Wielkorusinów) oraz Ukraińców i Białorusinów (Małorusinów).

Putin stwierdził, że południowo-zachodnie „ziemie Rosji” odpadły od niej na skutek rozbicia dzielnicowego i mongolskiego najazdu, a następnie włączenia tych terenów do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Putin ubolewał, iż rozłąkę ziemi zamieszkiwanych przez posługujących się językiem staroruskim prawosławnych z „macierzą” wydłużyła unia Królestwa Polskiego z Litwą.

Przedstawiając to co prezydent Federacji Rosyjskiej uważa za korzenie i przyczyny trwającej na Ukrainie wojny dużo miejsca w wywiadzie zostało poświęcone Polsce, którą Putin oskarżył o „wymyślenie Ukrainy”, co miało dokonać się na skutek polonizacji „rosyjskiej” ludności wschodnich ziem Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jego zdaniem to właśnie Polacy mieli utrwalić w mieszkańcach „dawnej południowej Rosji” przekonanie o nie byciu do końca Rosjanami, a także wymyślili samą nazwę „Ukraina”. Putin przekonywał przy tym, iż słowo „Ukrainiec” oryginalnie nie było przypisane żadnej konkretnej grupie etnicznej, czy narodowi, ale oznaczało, że dana osoba mieszkała na obrzeżach państwa lub była zatrudniona w służbie granicznej.

Putin krytycznie ocenił również unię brzeską, którą opisał jako mającą miejsce kilka lat później od unii politycznej (unia lubelska), unię w sferze religijnej, w wyniku której prawosławni kapłani mieli zostać podporządkowani papieżowi.  Skonfundowany tym zalewem historycznych informacji, czy właściwie dezinformacji, Tucker Carlson zapytał się historyka-amatora Putina, kiedy właściwie wspominane wydarzenia miały miejsce. W odpowiedzi prezydent Rosji pomylił się o dobre kilka wieków i stwierdził, że mówi o wydarzeniach z XIII wieku, chociaż unia brzeska miała miejsce w 1596 r., czyli XVI wieku. Ten błąd, jak i szereg innych pomyłek i wypaczeń, stanowi jedno z lepszych świadectw niskiej jakości warsztatu historycznego Władimira Putina.

W wypaczonej putinowskiej wizji historii Polacy to oprawcy i ciemiężyciele, którzy w wyniku „okrutnego” stosunku do „rosyjskiej” ludność zamieszkującej peryferie królestwa doprowadzili do tego, iż „ziemie rosyjskie zaczęły walczyć o swoje prawa”. Powołując się na ugodę perejasławską oraz list Bohdana Chmielnickiego starał się przekonywać, że to sami Kozacy poprosili cara o włączenie ich ziemi w granice Carstwa Rosyjskiego. Dowodem na to, iż wygłaszane przez Putina twierdzenia są prawdą, miały być kopie opisywanych umów, które zostały wręczone Tuckerowi Carlsonowi. W kontekście rzekomej jedności Kozaków i Rosjan, którą uskutecznia w swojej zakłamanej narracji rezydent Kremla, warto wspomnieć o tym, iż jak dowodzi prof. Andrzej Nowak, już w wspominanym XVII wieku Bohdan Chmielnicki z wysłannikami cara musiał się porozumiewać za pomocą tłumaczy, gdyż język rosyjski pozostawał dla niego, jak i reszty Kozaków, niezrozumiały.

Antypolskie motywy w propagandowym „wykładzie” Putina na czasach nowożytnych jednak się nie skończyły, gdyż w dalszej części swojego monologu oskarżył on Polaków o współpracowanie z Hitlerem w przededniu drugiej wojny światowej. Rzekomym dowodem na to miał być udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji i brak jej zgody na przemarsz wojsk sowieckich przez własne terytorium, które miałyby przyjść z pomocą Pradze. Jakby tego było mało, to Putin oskarżył Polskę o doprowadzenie do wybuchu wojny, do czego miała doprowadzić odmowa Warszawy na oddanie Niemcom tzw. Korytarza Gdańskiego. Polacy mieli „posunąć się za daleko” decydując się na odrzucenie żądań Hitlera, w wyniku czego mieli go popchnąć „do rozpoczęcia II wojny światowej poprzez atak na nich”.

W szczególności w przypadku tego fragmentu należy zdecydowanie skrytykować Tuckera Carlsona za brak jakiegokolwiek, choćby krótkiego, komentarza, który sprostowałby te bezczelne kłamstwa Putina. Samo zrzucanie ciężaru odpowiedzialności i winy z agresora na ofiarę nie zaskakuje, wszak Putin wielokrotnie twierdził, że nie miał wyboru i został zmuszony do ataku na Ukrainę przez rzekomo agresywne NATO i wyimaginowanych nazistów z Kijowa. Tak samo w tym materiale przeinaczając fakty oznajmił, iż to nie Rosja jako pierwsza zaatakowała Ukrainę, ale Ukraina Rosję w 2014 r.

Zupełnemu pominięciu w zakłamanej opowieści Putina uległa kwestia początkowego sojuszu Hitlera ze Stalinem, w wyniku którego to agresja niemiecka na Polskę, a tym samym wybuch wojny światowej, stały się w ogóle możliwe. Rosyjski przywódca nie raczył również wspomnieć o sowieckim ciosie w plecy, który został zadany Polsce przez ZSRR 17 września 1939 r. Co ciekawe pojawiła się wzmianka o „pakcie Ribbentrop-Mołotow”, ale został on sprowadzony jedynie do „odzyskiwania historycznych ziemi przez Rosję”, którymi miałaby być zachodnia Ukraina. Biorąc pod uwagę, iż do momentu sowieckiej agresji na Polskę tereny Galicji nigdy nie należały do Rosji, to twierdzenie o „odzyskiwaniu” tych terytoriów staje się jeszcze bardziej niedorzeczne.

Władimir Putin podkreślił, iż Polska uzyskała swoje obecne zachodnie i północne ziemie, wraz z szerokim dostępem do Bałtyku i Gdańskiem, jako rekompensatę za stratę terytoriów dzisiejszej zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi, które jak twierdzi prezydent Rosji odtąd miały ostatecznie trafić do Rosji. Tereny zachodniej Polski określił także jako „pierwotnie niemieckie”.

Objaśniając Tuckerowi Carlsonowi jedną z formalnych przyczyn rosyjskiej agresji na Ukrainę, jaką miał być program denazyfikacji tego państwa, przytoczył historię ukraińskiego nacjonalizmu. W wątku tym Putin zasugerował, iż za narodziny banderyzmu również Polacy mieliby przynajmniej częściowo być odpowiedzialni, gdyż to oni mieli Ukraińców „prześladować i traktować dość brutalnie oraz okrutnie”. Stwierdził, że wszystkie te działania, a także rzekome próby „zniszczenia ukraińskiej tożsamości”, miały doprowadzić do narodzin ukraińskiego resentymentu wobec Polaków, bo wszystko to miało „pozostać w pamięci ludzi”. Znamienne, że przy wymienianiu tych wszystkich fikcyjnych występków jakich naród polski miał dopuścić się na Ukraińcach, Putinowi nawet przez gardło nie przeszły takie terminy jak Hołodomor, czy wielki głód na Ukrainie, wielki terror, NKWD – w końcu takie przykłady w jasny sposób ukazałyby kto był prawdziwym oprawcą ludności Ukrainy przez ostatnie kilkaset lat.

Nakreślając czym jest banderyzm oraz jaka jest jego historia Putin wspomniał o ludobójstwie jakiego dopuścili się ukraińscy nacjonaliści w trakcie drugiej wojny światowej na mniejszościach narodowych żyjących na terytorium Ukrainy: Polakach, Żydach, Rosjanach. W trakcie rozwinięcia tego zagadnienia dwa razy powtórzył jeszcze tę listę narodów, których bezbronna cywilna ludność padła ofiarą banderowców. Stwierdził, iż niedopuszczalne jest, aby ukraińskie władze państwowe na piedestał wynosił postaci takich zbrodniarzy jak Bandera, czy Szuchewycz.

Wyraził również niedowierzenie, iż w parlamencie Kanady pełnymi entuzjazmu oklaskami został uhonorowany ukraiński weteran SS Galizien, w tym także przez samego Wołodomyra Zełenskiego, który wówczas składał wizytę w Ottawie. Putin podkreślił, iż obecny prezydent Ukrainy jest z narodowości Żydem, co najwyraźniej miało stanowić środek uderzający w Zełenskiego. Taki sam cel najwyraźniej przyświecał rosyjskiemu przywódcy, gdy popełniając kolejną dużą gafę stwierdził, że ojciec Zełenskiego „walczył na pierwszej linii frontu przeciwko faszystom”, a następnie zapytał retorycznie: „Wołodia, co robisz? Dlaczego dzisiaj wspierasz neonazistów na Ukrainie?”. Istotnie jeden z członków rodziny Zełenskiego walczył przeciwko Niemcom w wielkiej wojnie ojczyźnianej, ale był nim dziadek, a nie ojciec Wołodomyra Zełenskiego.

W tej nacechowanej szeroką gamą konfabulacji opowieści Putina, Polacy są ukazywani w negatywnym świetle nie tylko w kontekście historycznym, ale również teraźniejszości. Jego zdaniem to właśnie Polacy są najliczniejszą narodowością wśród najemników walczących na Ukrainie po stronie Kijowa. Amerykanie mają znajdować się dopiero na drugim miejscu, z kolei podium mieliby zamykać Gruzini. Tak jak w przypadku innych nie mających nic wspólnego z rzeczywistością twierdzeń głowy państwa rosyjskiego tak i tutaj trudno o jakiekolwiek źródła. Wątek Polski w wywiadzie Carlsona z Putinem miał się pojawić jeszcze jeden raz, tym razem w kontekście nie przeszłości, a przyszłości. Na pytanie, czy Rosja zamierza zaatakować takie kraje członkowskie NATO jak Polska lub Łotwa, rosyjski przywódca stwierdził, iż taka opcja jest brana pod uwagę tylko w jedno przypadku: „gdyby Polska zaatakowała Rosję”.

Wyraził przy tym brak zainteresowania jakimikolwiek zdobyczami w Polsce, Łotwie lub jakimkolwiek innym kraju, gdyż jak stwierdził „Rosja nie ma w tym żadnego interesu”. Przy tej jakże jasnej deklaracji powstaje jednak zasadnicze pytanie: czy Putinowi można wierzyć? Jak przypomniał były amerykański ambasador w Federacji Rosyjskiej Michael McFaul, Putin tuż po agresji na Gruzję w 2008 r. dawał analogiczne zapewnienia odnośnie Krymu. Nie było to jedyne kłamliwe oświadczenie Rosji, które miało za zadanie tuszować jej agresywne zamiary względem sąsiadów, gdyż Kreml z wyjątkowym zdecydowaniem na początku 2022 r. zaprzeczał także zamiarom dokonania pełnoskalowej agresji na Ukrainę – w tym ostatni raz na kilka dni przed rozpoczęciem inwazji.

Marcin Jarzębski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się