Girona. Niszowy klub, który podbija ligę hiszpańską
Fot. Pixabay

Girona. Niszowy klub, który podbija ligę hiszpańską

Przed startem tego sezonu o Gironie słyszeli tylko zagorzali fani ligi hiszpańskiej. Sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni, kiedy ten niszowy klub z Katalonii, dysponujący niewielkim budżetem, bez gwiazd na pokładzie, zaczął seryjnie wygrywać mecze oraz wyprzedził w tabeli Real i Barcelonę. Obecnie Girona utrzymuje miejsce na podium La Ligi i pozycję gwarantującą awans do Ligi Mistrzów. Czy zagości w elicie na dłużej?

Powiew świeżości na szczycie La Ligi

Standardowy sezon ligi hiszpańskiej rok do roku wygląda podobnie. O fotel lidera walczą Real i Barcelona, trzecie miejsce na podium zazwyczaj zarezerwowane jest dla Atletico Madryt, a o pozostałe miejsca gwarantujące awans do europejskich pucharów biją się duże marki pokroju Athleticu Bilbao, Realu Sociedad, Sevilli, Villarrealu czy Valencii. Konfiguracja miejsc 4-10 bywa różna, czasem namieszają w niej kluby nieco mniej znane, ale wciąż silne i rozpoznawalne, jak Real Betis czy ostatnio Osasuna, jednak skład czołówki można śmiało przewidywać już przed startem sezonu. 

Kampania 2023/24 przyniosła jednak powiew świeżości w postaci Girony – małego klubu z Katalonii, dla którego awans do La Ligi w 2017 roku był historycznym osiągnięciem. Nigdy wcześniej Girona nie grała w hiszpańskiej elicie. W swoim debiutanckim sezonie zajęła wysoką 10. pozycję w tabeli, lecz dla wszystkich osób związanych z klubem było oczywistością, że cel podstawowy na najbliższe lata to nie walka o czołowe pozycje, ale uchronienie się przed spadkiem. Udało się jeszcze przez rok. Po sezonie 2018/19 Girona wróciła do drugiej ligi i pozostała tam do 2022 roku. Wówczas ponownie wywalczyła awans do elity, gdzie pozostaje do dziś. 

W pierwszym sezonie po powrocie do La Ligi Girona zaprezentowała się bardzo przyzwoicie. Powtórzyła wyczyn sprzed kilku lat i po raz drugi w historii uplasowała się na 10. miejscu w tabeli. Stąd do szczytu, na którym powiewała wtedy flaga FC Barcelony, wiodła jednak droga niezwykle długa, na papierze nie do przebycia. Girona zdobyła w sezonie 2022/23 łącznie 49 punktów, Barcelona – 88. Przepaść między mistrzem Hiszpanii a drużyną z samego środka tabeli była ogromna. Tym bardziej to, co nastąpiło w kolejnej kampanii, budzi zdziwienie kibiców na całym świecie.

Oto w sezonie 2023/24 ta sama Girona, której największym sukcesem w historii było dotychczas 10. miejsce w tabeli La Ligi oraz odpadnięcie z Realem Madryt w 1/4 Pucharu Króla (w sezonie 2018/19) szturmem wdarła się na sam szczyt. Przez sporą część trwającej kampanii zajmowała 1. miejsce, seryjnie wygrywając mecze i strzelając przy tym mnóstwo goli. Z czasem straciła prowadzenie na rzecz Realu Madryt, który rozgrywa wyjątkowo udany sezon i pewnie kroczy po koronę mistrzowską. Mimo to, Girona była dla Królewskich wyzwaniem przez wiele miesięcy. Barcelona oglądała jej plecy aż do 29. kolejki. Obecnie Girona zajmuje trzecią pozycję w tabeli, ustępując jedynie dwójce największych gigantów. W niecały rok różnica między Dumą Katalonii a niedużym katalońskim klubem z Girony stopniała z 39 do 5 punktów. Jeśli obecny stan rzeczy się utrzyma, Girona nie tylko awansuje do Ligi Mistrzów, co będzie największym sukcesem w historii klubu, ale też odbierze Atletico Madryt stałe miejsce parkingowe na trzecim stopniu ligowego podium. 

Fot. Drużyna Girony FC w 2018 roku, Mateo Triviño Palomero, Wikimedia.

Girona kończy sezon z sukcesami. Co dalej?

Girona stoi przed historyczną szansą i sądzę, że podoła wyzwaniu. Ale co będzie dalej? Czy zagości na stałe w czołówce La Ligi i regularnie będzie walczyć o awans do Ligi Mistrzów? Podobnie jak w przypadku Bayeru Leverkusen, który w minioną niedzielę świętował pierwsze mistrzostwo Niemiec, sukces Girony nosi twarz jej trenera – Míchela. Jeśli drużyna, której wartość rynkowa według Transfermarkt wynosi nieznacznie więcej, niż kwota, za którą Barcelona sprzedała Neymara, ma rywalizować z najlepszymi i najbogatszymi, musi być perfekcyjnie ułożona pod względem taktycznym. Brak pojedynczych gwiazd musi nadrabiać zorganizowaną grą kolektywną. Musi mieć indywidualny plan na każdego rywala, pomysły na zaskoczenie przeciwnika w trakcie meczu. Kluczowe jest również zaangażowanie piłkarzy,  ich wola walki i wiara w zwycięstwo, gotowość do harowania na boisku przez ponad 90 minut. Za każdy z tych elementów w różnym stopniu odpowiada trener. Kluczem do dalszych sukcesów Girony jest więc pozostanie Míchela na stanowisku, a o to będzie niezwykle trudno. Wszystko wskazuje na to, że po sezonie z Barceloną pożegna się Xavi Hernandez. Jeśli Duma Katalonii zgłosi się po Míchela, czy zdoła jej odmówić? Co będzie, jeśli zechcą go zatrudnić inne wielkie kluby? Pytań jest wiele. Odpowiedzi zna tylko sam Míchel.

W kontekście przyszłości Girony i jej trenera warto zwrócić uwagę na styl gry, który preferuje Míchel oraz jego zdolność budowania poszczególnych zawodników. Każdy piłkarz Girony pod jego wodzą zyskał kilkaset procent jakości. O ile przed sezonem nie byli to raczej faworyci do podbicia rynku transferowego, o tyle dziś najlepsi gracze w ekipie Míchela stanowią łakomy kąsek dla większych i bogatszych klubów. Te z nich, które liczą nie tylko na wyniki, ale też na zapewnienie kibicom wielkiego widowiska, będą chętnie kierować swój wzrok w kierunku trenera Girony.

Żadna drużyna w La Liga z wyjątkiem Realu Madryt – nawet FC Barcelona – nie strzeliła w tym sezonie tylu bramek co piłkarze Míchela. Królewscy co prawda górują w tym względzie, ale w 31 spotkaniach strzelili tylko o 4 gole więcej niż Girona. Skoro Míchel potrafił stworzyć maszynę do zdobywania bramek z takiej ekipy, jaką dysponuje, co mógłby osiągnąć trenując najlepszych zawodników na świecie? Oczywiście, mógłby nie podołać presji lub przegrać z gigantycznym ego gwiazd – futbol zna wiele takich przypadków. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Míchel, jak i najlepsi piłkarze Girony, którzy zawdzięczają mu swój wielki rozwój, będą kuszeni przez najbogatszych. Przyszłość klubu zależy w dużej mierze od tego, co postanowią, a nade wszystko – co zdecyduje sam Míchel. 

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się