kosmos
Fot. NASA, ESA, CSA, and STScI

Moda na kosmos

Kosmos fascynował nas od zarania ludzkości. Najstarsze budowle, jak Stonehenge czy piramidy egipskie, służyły obserwacjom astronomicznym lub były budowane według astronomicznych wskazówek. Wierzenia pierwotnych ludów, rytuały i mity dotyczą najczęściej Słońca, Księżyca i gwiazd. Skąd ta fascynacja kosmosem?

Kosmos to nasze okno na transcendencję: świat ducha i wieczności. Słońce i Księżyc to nie koncepcje filozoficzne, ale bardzo realne obiekty – czujemy własnym ciałem ciepło Słońca, nocą widzimy blask Księżyca. Jednak z drugiej strony są nieosiągalne, niedostępne i przez to bardzo tajemnicze. Kierują nasze myśli ku wieczności, bo wydają się nieprzemijające. Na Ziemi wszystko zmienia się i przemija. A Słońce codziennie rano niezawodnie wstaje nad horyzontem i wieczorem zachodzi. Słońcu i Księżycowi przypisywano boskie własności lub ukazywano je jako doskonałe boskie dzieła, m.in. ze względu na idealną precyzję ich ruchów, które możemy przewidzieć na dziesiątki i setki lat do przodu.

Właśnie obserwacja tej precyzji dała początek dzisiejszym naukom ścisłym. Pomiary i obliczenia astronomiczne posłużyły rozwojowi matematyki, później fizyki i oczywiście astronomii. A stąd bierze się drugi powód naszej fascynacji kosmosem. Jest to kontrast między małością człowieka wobec ogromu Wszechświata a potęgą ludzkiego umysłu, który jest w stanie ogarnąć tajemnice kosmosu. Astronomia pokazała nam, jak wielki jest kosmos. Nawet światło, które w naszym codziennym doświadczeniu biegnie nieskończenie szybko, potrzebuje kilku godzin, żeby dotrzeć do najdalszych planet Układu Słonecznego, a czterech lat, by przybyć od najbliższej gwiazdy. Najdalsze sygnały, jakie obserwujemy, tzw. promieniowanie reliktowe młodego Wszechświata, biegły do nas ok. 14 miliardów lat! To wieczność wobec krótkości i kruchości ludzkiego życia. Ale ta sama astronomia pokazała też, że potrafimy zrozumieć prawa rządzące ruchami ciał niebieskich i zapisać je w języku matematyki. Później fizyka pozwoliła nam zrozumieć, dlaczego gwiazdy świecą i skąd biorą energię. Pozwoliła też opisać historię Wszechświata od milionowych części sekundy po Wielki Wybuch i odtworzyć w ośrodkach eksperymentalnych, jak np. CERN pod Genewą, warunki, jakie wówczas panowały. Ten wielki paradoks – małość człowieka i wielkość jego umysłu – to z pewnością powód do zadumy i fascynacji.

Wobec ogromu Wszechświata nawet nasza Ziemia jest małym pyłkiem. Mieszkając na niej czujemy się samotni i zadajemy sobie pytanie, czy rzeczywiście jesteśmy tu sami, czy gdzieś na innych planetach, przy innych gwiazdach, są jakieś podobne nam istoty czy choćby nawet jakieś mikroorganizmy. To trzeci powód do spoglądania w kosmos i wypatrywania UFO, a bardziej poważnie – do poszukiwania i badania nieznanych planet.

Czwarty powód, dla którego kosmos tak nas pociąga, ujęli starożytni w powiedzeniu Navigare necesse est. Nawigowanie, podróżowanie, dążenie do miejsc, gdzie nas jeszcze nie było, jest tak głęboko wpisane w nasze geny, że wydaje się koniecznością. Już nasi przodkowie sprzed wieków migrowali na różne kontynenty. Wydłubane z drzewa czółna ludów Pacyfiku, dostojne łodzie wikingów i karawele Kolumba napędzane były właśnie tą ciekawością świata, chęcią poznania nowych miejsc i ich tajemnic. Ta sama potrzeba wyniosła nas w powietrze, a potem na orbitę okołoziemską. Spacerowaliśmy po Księżycu i przymierzamy się do podróży na Marsa, a nasze kamery i instrumenty pomiarowe dotarły już nawet w pobliże Jowisza, Saturna, Urana i ich księżyców.

Kolejna mądrość starożytnych ukazuje nam następny powód mody na kosmos, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Rzymianie wiedzieli, że wszyscy potrzebujemy nie tylko chleba, ale i igrzysk. Potrzebujemy olimpijskich emocji i bohaterów, których wyczyny można podziwiać. W wielu mitach i baśniach odnajdujemy bohaterów podróżujących do Słońca czy na Księżyc i znany nam wszystkim Pan Twardowski wcale nie jest wyjątkiem. Dzisiaj mamy astronautów, którzy już nie w marzeniach, ale w rzeczywistości podróżują w kosmos. W kosmosie był już Polak, ale to ogromne osiągnięcie Mirosława Hermaszewskiego było nieco przyćmione faktem, że umożliwił je reżim radziecki. W międzyczasie kibicowaliśmy astronautom amerykańskim podróżującym na Księżyc; NASA stała się ikoną osiągnięć ludzkości. Stąd na polskich ulicach widzimy wiele koszulek z logo NASA, choć mamy przecież naszą Polską Agencję Kosmiczną.

Wszystko zmieniło się w listopadzie ubiegłego roku, kiedy Sławosz Uznański zakwalifikował się do grupy rezerwowych astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA. Polski internet zaroił się od memów głoszących, że „nie dość, że przystojny, to jeszcze astronauta”. Atmosferę podgrzała decyzja o zwiększeniu polskiego udziału w ESA i podpisanie przez Ministra Rozwoju i Technologii umowy z ESA na lot polskiego astronauty na Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS. Nie bacząc na fakt, że skład załogi musi być jeszcze zatwierdzony przez międzynarodowy komitet zarządzający ISS, media już ogłosiły dr. Uznańskiego drugim polskim astronautą.

Jego popularność zwróciła uwagę na inne osiągnięcia Polski w kosmosie. Odkryliśmy, że w kraju już setki firm działają w sektorze kosmicznym, a aparatura zaprojektowana i zbudowana przez polskich naukowców i inżynierów poleciała już w kosmos w prawie stu misjach. Nasz młotek wbijał się w kometę, a świder wwiercał w powierzchnię Marsa. Na wiosnę nasza aparatura wyruszyła z misją Juice w kierunku Jowisza i jego księżyców.

Misja polskiego astronauty wywołała też dyskusję, czy stać nas na loty w kosmos i podróże astronauty w sytuacji, gdy są liczne inne potrzeby w kraju. Odpowiedzią na to pytanie są kosmiczne technologie, które wykorzystujemy na co dzień, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nawigacja samochodowa i łączność międzykontynentalna stały się naszą codziennością. Nie zastanawiamy się też, skąd się biorą prognozy pogody w naszych telefonach. Dostrzegamy znaczenie zdjęć z kosmosu w sytuacjach kryzysowych, ale ciągle nas dziwi, że bez obserwacji z orbity nie może już funkcjonować nowoczesne rolnictwo.

Pieniądze przekazane ESA to nie „datek” czy „podatek”, ale inwestycja w rozwój naszej gospodarki. Wrócą do polskich firm i instytucji naukowych w postaci zamówień na elementy przyszłych misji. Rozwinięte technologie posłużą polskim firmom do zaspokojenia potrzeb naszego kraju i osiągnięcia przychodów z eksportu. Dzięki temu znajdziemy się w czołówce państw rozwijających technologie kosmiczne i korzystających z nich.

I to jest chyba najbardziej aktualny powód dzisiejszej mody na kosmos. Technologie kosmiczne stały się synonimem nowoczesności i miernikiem zaawansowania technologicznego kraju. Mamy dość bycia ubogim krewnym. Chcemy być nowocześni i chcemy być w czołówce. Inwestycje w technologie kosmiczne mogą spełnić te nasze aspiracje i marzenia.

Grzegorz Wrochna

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się