Opowiadamy Polskę światu promocja Polski

Krótka opowieść o tym, jak „Opowiadamy Polskę światu”

Wojna 1939–1945 dziś rysowana jest (coraz grubszą kreską) z pełną świadomością zatracania prawdy historycznej. Z obsadzaniem w roli antysemitów, kolaborantów, faszystów i nazistów, słowem: sprawców tej wojny, takich nacji, jakie będą zbieżne z aktualnymi potrzebami.


Poranny lot Air France z Paryża do Warszawy, kilkanaście godzin po wybuchu rakiety na Lubelszczyźnie. Do Polski wybiera się tym samolotem kilka ekip telewizyjnych z pełnym ekwipunkiem. Dziennikarze z Francji zostali wysłani, aby relacjonować napięcie, które może doprowadzić do poszerzenia działań wojennych Rosji na teren państwa NATO. 

Jak opowiadać światu o Polsce?

Gdybym nie wiózł kilkudziesięciu egzemplarzy dziennika „L’Opinion” z „Dossier Pologne”, ze wspólną produkcją redakcji „L’Opinion” i „Wszystko co Najważniejsze”, musiałbym im długo tłumaczyć tło tej wojny, polskie stanowisko, pomoc, jakiej udzielamy Ukrainie i Ukraińcom; musiałbym odpowiadać na pytanie o stan polskiej gospodarki, o historię „krajów między Rosją a Niemcami”. Oczywiście, chętnie bym to zrobił – jak zawsze. Jednak dzięki „Dossier Pologne”, które ukazało się w całej Francji kilka dni wcześniej (weekend 10–13 listopada 2022 r.), mogłem dziennikarzom zmierzającym do Polski wręczyć dobrze przemyślaną, profesjonalnie przygotowaną całostkę w ich języku. Z tekstami premiera Mateusza MORAWIECKIEGO, profesorów Piotra GLIŃSKIEGO, Wojciecha ROSZKOWSKIEGO, Aleksandra SURDEJA, a także Karola NAWROCKIEGO, Arkadiusza MULARCZYKA, Piotra ARAKA. Szczególnie ten ostatni artykuł, podsumowujący wysiłek państwa i społeczeństwa polskiego na rzecz pomocy Ukrainie i Ukraińcom, okazał się dla dziennikarzy bardzo pomocny. Czego dowód znalazłem już tego samego dnia w głównych wieczornych wiadomościach francuskiej telewizji.

Moc projektu „Opowiadamy Polskę Światu” widać właśnie w takich momentach. Gdy widoczny jest wpływ tego, co piszemy, co tłumaczymy, co publikujemy wspólnie z naszymi partnerami – redakcjami współpracującymi z całego świata. Gdy teksty trafiają do odbiorców i rozbudzają w nich ciekawość naszym krajem, zwiększają poziom zrozumienia dla tego, jacy jesteśmy, jak i dlaczego tak, a nie inaczej reagujemy, dlaczego tak wysoko cenimy sobie takie wartości, jak wolność, solidarność, demokracja.Gdy inspirują powstawanie kolejnych publikacji, wystąpień polityków i prac naukowców, książek. Gdy zmieniają percepcję Polski i innych krajów regionu, utrudniając działania tym, którzy zawsze, gdy tylko znajdą ku temu sposobność, przypisują nam niecne intencje.

Jak „Opowiadamy Polskę światu”? To już siedem lat „kolędowania”

Pamiętam początki projektu, siedem lat temu. I „kolędowanie” od redakcji do redakcji, spotykanie się z dziennikarzami, redaktorami naczelnymi, wydawcami, próby zrozumienia, jakie teksty z Polski, na jakie tematy, jakich autorów mogłyby znaleźć ich uznanie i szansę na publikacje na ich łamach. Przez te lata wypracowaliśmy wspólnie model wymiany międzyredakcyjnej, w którym my uzyskujemy dla Czytelników „Wszystko co Najważniejsze” dostęp do najciekawszych tekstów zagranicznych redakcji, a redakcje w świecie – od Caracas w Wenezueli po koreański Seul – otrzymują przygotowane w naszej redakcji w Warszawie i biurze w Paryżu materiały dotyczące ważnych dla Polski i Europy Centralnej wydarzeń i tematów.

W ciągu siedmiu lat realizacji „Opowiadamy Polskę Światu” powstała solidna sieć. Centralne miejsce zajmuje w międzyredakcyjnej współpracy zaufanie. Bez niego nic nie byłoby możliwe. Dziennikarze, szefowie dzienników, tygodników i portali wiedzą, że nie będziemy im proponowali tępej propagandy. Rozumieją, że na sprawy polskie patrzymy z polskiej (a coraz częściej środkowoeuropejskiej) perspektywy, co też uznają za wartość tego projektu. Coraz częściej wspólnie z nimi wypracowujemy tematykę sekcji dotyczących Polski czy Europy Centralnej w ich tytułach, odpowiadamy na konkretne zapotrzebowanie tematyczne redakcji współpracujących. Takim oczywistym tematem była pandemia i to, jak Polska przechodziła trudny kryzysowy czas, jak wspierała małe i średnie przedsiębiorstwa (okazało się, że system tarcz był w Polsce jednym z bardziej aktywnych w porównaniu z rozwiązaniami na świecie), a od lutego tego roku głównymi tematami zainteresowania są oczywiście Rosja, Ukraina, historia państw „między Rosją a Niemcami”. Chęć zrozumienia rosyjskiego imperializmu i przyczyn, dla których kraje naszego regionu nie są w stanie podzielić fascynacji Rosją Francuzów, Hiszpanów, Włochów czy też Niemców. W „Le Figaro” uznanie zdobył tekst porównujący Katyń, Ostaszków, Starobielsk do Buczy i Mariupola. W amerykańskim „Newsweeku” – zdecydowanie napisane ostrzeżenie płynące z Polski przed rosyjskim imperializmem. W „The Chicago Tribune” – dobrze opisana historia II wojny światowej, z której Niemcy się nie rozliczyły. Z ważnym przesłaniem w czasie wojny na Ukrainie o konieczności dochodzenia po jej zakończeniu słusznych reparacji od Rosji.

Oczywistości znane każdemu Polakowi wciąż nie są znane w świecie. Wychodzą błędy i zaniedbania ostatnich trzydziestu lat. Brak sprawnych (często wręcz podstawowych) narzędzi oddziaływania na liderów opinii w świecie. Niewłaściwe skalibrowanie priorytetów państwa polskiego w zakresie promocji Polski. Niechęć instytucji do współpracy, przy jednocześnie ich wielości, rozproszeniu środków i braku elementarnej synergii między nimi. Wymagające dziś mozolnego tworzenia często od podstaw strategii narracyjnych i sprawnych, efektywnych narzędzi budowy wizerunku Polski za granicą. Oczywiście, to wszystko powstaje, dzieje się. Ale też prawdą jest, że dziś w opowiadaniu o bitwie o Anglię w czasie II wojny światowej sprawniejsi są od nas Czesi, o to zaś, kto przyczynił się do rozszyfrowania Enigmy, rywalizują z nami i Hiszpanie, i Francuzi, i Brytyjczycy. Narracje niepilnowane przejmować będą inni.

Jak robią to inni?

Finansowana przez niemiecki MSZ fundacja promuje w świecie bitwę pod Monte Cassino i pozytywną w niej rolę niemieckich żołnierzy. Liberation Route Europe, szlak kulturowy certyfikowany przez Radę Europy, promuje klasztor na Monte Cassino. W jego opisie zupełnie pominięto wątek bohaterskiej walki polskich żołnierzy. Autorzy podkreślają natomiast znamienną rolę żołnierzy niemieckich, którym to zawdzięczamy uratowanie prawie półtora tysiąca cennych manuskryptów w trakcie „destruktywnej ofensywy wojsk aliantów”. Liberation Route Europe jest finansowane przez ministerstwo spraw zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec oraz niemiecką ambasadę w Holandii. I znów – narracje niepilnowane przejmują inni. Wojna 1939–1945 także rysowana jest (coraz grubszą kreską) w świadomości świata z pełnym przyzwoleniem na zatracanie prawdy historycznej. Zmieniając wektory tej wojny. Obsadzając w roli antysemitów, kolaborantów, faszystów i nazistów, słowem: sprawców tej wojny, takie nacje, jakie zbieżne będą z aktualnymi potrzebami. Za nic mając prawdę historyczną. Bez napotkania właściwie żadnej zdecydowanej kontrreakcji świata.

Także dlatego utrzymanie pamięci o polskiej historii jest jednym z najważniejszych wyzwań, stojących przed nami w najbliższych latach. Wciąż obserwujemy olbrzymie zdziwienie dziennikarzy zagranicznych, gdy poznają historię rtm. Pileckiego, rodziny Ulmów, systemowego niszczenia polskiej inteligencji przez Niemców i Rosję. Nie, nie wiedzieli, że Niemcy karali śmiercią Polaków pomagających Żydom (a jednocześnie, że najwięcej drzewek w Yad Vashem honoruje Polaków), bo przecież nigdzie na świecie podczas wojny Niemcy nie wprowadzili tak restrykcyjnych kar. Nie mają często nawet świadomości, że w Warszawie były dwa powstania. Dopytują, jak to możliwe, że Rosjanie stali po drugiej stronie Wisły i nie wsparli walczących powstańców, patrząc na agonię miasta i dramat jego mieszkańców. Nie rozumieją, dlaczego mimo takich ofiar i takiego bohaterstwa polskich żołnierzy na wszystkich frontach II wojny światowej nie tylko polski żołnierz nie brał udziału w defiladzie zwycięstwa w Londynie; dlaczego nie dostaliśmy udziału w postaci strefy okupacyjnej pokonanych Niemiec; dlaczego wręcz trafiliśmy na dekady w orbitę wpływów Rosji (w odróżnieniu od Francji, która w ciągu ośmiu miesięcy na przełomie lat 1944 i 1945 z kraju rządu Vichy stała się jednym z pięciu beneficjentów tej wojny, o czym w numerze 46 „Wszystko co Najważniejsze” pisał prof. Marek KORNAT : „Spektakularna rewindykacja mocarstwowej roli”). Dopiero teraz dziennikarze z mediów na świecie dowiadują się, że i w Niemczech, i w Rosji są dzieła sztuki, które wciąż nie wróciły do polskich muzeów. Dopiero teraz dowiadują się, że sprawcy milionów ludzkich dramatów, śmierci, zniszczenia i grabieży nie są zainteresowani naprawieniem spowodowanych szkód. Dla młodych dziennikarzy, z którymi o tym rozmawiamy i z którymi wymieniamy wiadomości, to jednak szok i niedowierzanie. Przekonanie, że „tak nie powinno być”. I oczywiście zamówienie tekstu u nas na ten temat.

I nie wiem, skąd wzięło się przekonanie, że polskie historie nie są ciekawe, że trudno nimi będzie zainteresować świat. Przy czym oczywiście nie chodzi wyłącznie o tematykę historyczną, choć w dużym stopniu dzięki historii ostatnich 200 lat możemy łatwiej opisać teraźniejszość regionu. Regionu „między Rosją a Niemcami” czy też, jak słychać coraz częściej, „między dwoma imperializmami”. Z wyostrzoną uwagą traktując jednocześnie i historię, i geografię.

A jakie zasięgi projektu?

Historyczne 1 650 000 000, jeden miliard sześćset pięćdziesiąt milionów (dane: raport monitoringu publikacji przygotowany przez PAP), to zasięg tekstów publikowanych przez nas we wrześniu 2022 r. w ponad 70 krajach świata. Są to m.in. teksty o polskich reparacjach, o 17 września, o dewastacji Polski i jej cofnięciu w rozwoju za sprawą podporządkowania wpływom sowieckim. Teksty uznane za ciekawe przez „Le Figaro”, „L’Opinion”, „Le Soir”, „The Chicago Tribune”, „Newsweek”, „El Mundo”, „La Repubblica”, „Il Messaggero”, „Echo”, „El Debate”, „Observador”, „The Japan Times”, „The Spectator” i wiele, wiele innych. Słowem: przez największe i najpoważniejsze gazety na świecie, docierające do czytelników pod wszystkimi szerokościami geograficznymi. Najnowsze wydanie projektu, wokół Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada 2022 r., z kolejnymi tekstami i po raz kolejny z imponującą liczbą publikacji (edycja jeszcze trwa), powiększyło naszą mapkę m.in. o Boliwię, Ghanę, Nigerię. Są już na mapie i Nowa Zelandia, i Timor Wschodni, brakuje tylko Grenlandii. Mam nadzieję, że i tam z polską opowieścią dotrzemy. Nieprawdą jest, że Polacy nie potrafią ze sobą współpracować – to kolejny wniosek z realizacji tego projektu. Być może dlatego, że nie ma w tym projekcie – wbrew pozorom – polityki. Jest racja stanu, jest interes państwa polskiego, nie ma politykierstwa, partyjniactwa, podobnie zresztą jak na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. 

„Opowiadamy Polskę światu” razem!

Każdy więc może dołożyć do „Opowiadamy Polskę Światu” swoją cegiełkę, swoje zaangażowanie, swoje kontakty, swoją troskę o to, aby każdego dnia Polska była w świecie postrzegana coraz lepiej. Polska dyplomacja, Polonia, polscy księża, absolwenci najlepszych uczelni, stanowiący miejscowe elity, służą nam ogromną pomocą w rozwoju projektu. Niesłabnącego wsparcia udzielają Kancelaria Prezydenta RP, Kancelaria Prezesa Ministrów, Centrum Informacyjne Rządu, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej, Polska Fundacja Narodowa, Polska Agencja Prasowa. Synergia działań jest wielką wartością tego projektu. Opowiadamy Polskę wspólnie. Dziękujemy za zaufanie. I idziemy dalej.


Tekst ukazał się w nr 47 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”. Przedruk za zgodą redakcji.

Zdjęcie autora: Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze". Laureat polskiego Pulitzera.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się