Piękno i dobro idą ze sobą w parze

Piękno i dobro idą ze sobą w parze

Sztuka jest po to, żeby prowadzić nas ku lepszemu światu i lepszego postrzegania naszego w nim miejsca. Sztukę trzeba chwytać zależnie od naszego nastroju, potrzeb wewnętrznych, ale też korzystać z podszeptów otoczenia.

Piękno jest czymś, co uszlachetnia nas samych i tworzy aurę swoistej wzniosłości udzielającej się innym ludziom. Powinniśmy dostrzegać zdumiewającą harmonię Kosmosu, piękno Natury i prowadzić z nimi kreatywne, twórcze współdziałanie.

Czym jest piękno?

Piękno musi być wzniosłe. Piękny kwiat, obraz, architektura, pejzaż, nie mówiąc już o pięknie muzyki. Piękno jest wszędzie. Pitagorejczycy mówili o wzniosłości; dla nich piękno to była symetria, porządek, układność. A potem przychodzą określenia – jak decorum, powiedzielibyśmy „ładność”. Takie poukładane piękno, jak w obrazach z epoki renesansu. Piękno może być też w romantycznym patosie. Bo jak wiemy, są dwa główne rodzaje piękna: apolińskie i dionizyjskie.

To pierwsze jest symetryczne, pełne harmonii i światła, jak diagram heliocentryczny Kopernika. Drugie z kolei jest pełne werwy, chaosu i takie, które biegnie wijącymi się ścieżkami.

Definicji piękna jest wiele. W naszych czasach rozsypały się, na co zwracają uwagę nasi wielcy mentorzy. Natomiast dla mnie zawsze pozostaje istotne to, że piękno musi być drogą do uwznioślenia naszego życia, jego swoistej transfiguracji. Coś, co powoduje głębokie przeżycie estetyczne. Jeśli coś naprawdę mi się podoba – obraz, piękne wnętrze, wschód słońca – to zapominam o czasie i kontempluję, zatracam się.

Piękno dookoła nas

Platon mówił, że piękno idzie w parze z dobrem. Piękno ma być czymś, co uszlachetnia nas samych, a także oddziałuje na otoczenie. Powinniśmy się starać, by świat był trochę lepszym miejscem. Takim, gdzie ludzie patrzą na siebie z pewną dozą wyrozumiałości i chcą wspólnie przebywać w pięknych miejscach. Takie miejsca są w Rzymie, w Warszawie, na prowincji, gdzie wystarczy wyjść i zobaczyć, że ktoś pięknie posadził żonkile czy tulipany w kontekście wyniosłych drzew lub wzniosłych dzieł architektury i rzeźby. Warszawa ma swoje liczne piękne miejsca, jak zespół zabytkowy Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu. W Krakowie, który w ostatnich latach wypiękniał, choćby Ogrody Królowej Bony, która nauczyła nas uprawiać i jeść warzywa.  

Jakkolwiek banalnie to brzmi, piękno jest wszędzie, dookoła. Są obrazy, mamy ich w Polsce bardzo wiele, nie mówiąc o tych pięknych zakątkach architektoniczno-przyrodniczych, jak Wilanów czy Łazienki Królewskie. Bo przyroda w powiązaniu z piękną architekturą przynosi sublimację, ofiarowuje dyskretny powiew wzniosłości, co można odczuć w piękną pogodę w ogrodach Arkadii pod Łowiczem.

„Dla Platona – pisze Umberto Eco – piękno istnieje autonomicznie, niezależnie od podstawy fizycznej, która przygodnie je wyraża; nie jest ono zatem związane z tym lub innym przedmiotem zmysłowym, ale jaśnieje wszędzie (…). Ponieważ ciało jest dla Platona ciemną jaskinią, więzieniem duszy, widzenie zmysłowe musi zostać przezwyciężone poprzez postrzeganie intelektualne, które wymaga poznania sztuki dialektycznej, czyli filozofii. Nie wszystkim dane jest uchwycenie prawdziwego piękna. Za to sztuka w ścisłym znaczeniu tego słowa jest iluzją autentycznej piękności i jako taka demoralizuje młodzież: lepiej zatem usunąć ją ze szkół i zastąpić pięknem form geometrycznych opartym na proporcjach i matematycznej koncepcji uniwersum”(Umberto Eco, Historia piękna).

Trudno podjąć dyskurs z Platonem i Umbertem Eco, ale jeśli nawet sztuka jest ułudą czy iluzją, i ta apollińska i dionizyjska, w zależności od nastroju i kontekstu, przynosi doznanie czegoś szczególnego, niekiedy egzaltację, a więc poczucie pełnego człowieczeństwa, doznanie bycia częścią tego wielkiego misterium, jakim jest Ziemia wirująca w Kosmosie pośród milionów gwiazd w blasku jednej z nich – naszej gwiazdy, Słońca.

Postrzeganie sztuki, czytanie jej, wiąże się z chwilą, w której nasze serce bije tak, a nie inaczej. Nasze oczy widzą wówczas, jak układają się kolory, których moc, podobnie jak moc zapachów i dźwięków muzyki, jest ogromna. Nie przebiegajmy pośpiesznie po galerii. Jeśli chcemy się nauczyć wybierania perełek pośród pereł, których jest wiele, to trzeba dokonać wyboru i nie próbować na siłę oglądać wszystkiego. Wybierać to, co jest dla nas jestestwem danego dnia. Co emanuje w tej konkretnej chwili swoistą siłą.

Chodźmy oglądać wnikliwie obrazy, które kochamy, ale szukajmy też kolejnych, które czekają na odkrycie przez nas. „Widzimy tyle, ile wiemy” – nie zawsze jest to prawda, ale wrażliwość pogłębiona wiedzą czyni z nas koneserów, miłośników piękna. Jesteśmy istotami, które głęboko przeżywają wszelkie doznania, a sztukawyraża nierzadko to, co nieuchwytne, niewyrażalne, ale obecne.

Do galerii malarstwa trzeba chodzić nie w tłumie, tylko wtedy, gdy zwiedzających jest mniej. Może tuż po otwarciu lub tuż przed zamknięciem? Większe i mniejsze grupy narzucają swój punkt widzenia – to ich wybór; my mamy dokonać własnego wyboru i szukać doznania.

Gdy słychać artystyczną ciszę

Starajmy się nauczyć zachwycać. To czasami wymaga pewnego wysiłku, połączenia doznań i faktów, pogłębienia wiedzy. Jesteśmy odbiorcami sztuki, którzy mogą odbierać ją w pełnym wymiarze.

Spróbujmy zachwycić się estetyką obrazu, a potem dowiedzieć się więcej o jego twórcy, o tajemnicy powstaniadzieła i jego dziejach. Pamiętajmy, że każdy obraz ma swoją tajemnicę i własną historię. W tych dniach, gdy słyszymy i myślimy często o Koperniku, gdy przypada 550. rocznica jego urodzin, przychodzą mi na myśl dzieła Jana Matejki i jego uczniów. Rozmowa Kopernika z Bogiem pierwszego z nich i Apollo. System Kopernika Stanisława Wyspiańskiego pozwalają sublimować wiedzę o tajemnicy Kosmosu, ale też twórczości obydwu artystów i pięknie wyrażanej przez nich polskości.

Są rozmaite etapy poznawania dzieła sztuki. Jest poznawanie tego, co piękne na pierwszy rzut oka, a później powinna być próba wejścia w tajemnicę obrazu. Sztuka jest po to, żeby prowadzić nas ku lepszemu światu i lepszego postrzegania naszego w nim miejsca. Sztukę trzeba chwytać zależnie od naszego nastroju, potrzeb wewnętrznych, ale też korzystać z podszeptów otoczenia. Warto wiedzieć, co się dzieje w naszym mieście. Nie traćmy okazji, by zobaczyć interesujące wystawy, z których każda ma własną poetykę pokazywania piękna i treści ideowych sztuki. Chwytajmy więc to, co nas samych pociąga danego dnia, ale korzystajmy też z dobrze podanych informacji o kolejnych próbach pokazania piękna.

Jerzy Miziołek

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się