aidemia

AIdemia już tu jest

Nadmierny, wirusowy wręcz obieg informacji, danych, opinii i produktów powiązanych ze sztuczną inteligencją (AI), generujący chaotyczny i hałaśliwy przepływ informacji, w którym osobom i organizacjom trudno jest poruszać się po i tak już złożonym sektorze informacyjnym, zmniejszając jego przejrzystość i zrozumienie, to najkrótsza definicja AIdemii.

Każda zmiana ma skutki uboczne. Danton wyraził to najdobitniej twierdząc, że rewolucja pożera własne dzieci. Historyczny moment, którego jesteśmy świadkami, związany z wprowadzeniem Sztucznej Inteligencji (AI) do codziennego użytku i zmianą antropologiczno-technologicznego paradygmatu świata, nie różni się w tym od wydarzeń, które znamy już z historii. Twórcy zmiany zawsze stawali się ofiarami stworzonego przez siebie systemu. Inna jest skala zachodzącej zmiany. Ofiarami AIdemii, dzięki masowej komunikacji i globalnej kulturze, stajemy się my wszyscy.

Ile ważą informacje?

Metafora platońskiej jaskini jest bardzo użyteczna. My, ludzie XXI wieku, siedzimy w naszych biurach czy domach, wpatrując się w obrazki wyświetlane na ekranie, będące odbiciem tego, czego doświadczać moglibyśmy za oknami, w świecie rzeczywistym, emocji i myśli, relacji z innymi ludźmi. Zupełnie jak ci, opisani przez greckiego filozofa Platona w jego dialogu, zatytułowanym „Politea” dla których całym światem były tańczące na murze jaskini odbicia boskich idei. Ktoś mógłby więc powiedzieć, że wszystko już było i nie ma co załamywać rąk – ludzkość zawsze była jakoś w stanie przetrwać. To jednak, z czym nigdy wcześniej jako cały gatunek ludzki nie mieliśmy do czynienia, to ilość, skala i waga przetwarzanych każdego dnia danych, informacji i wiadomości. Internet i media społecznościowe spowodowały, że człowiek XXI wieku codziennie przyjmuje więcej informacji, niż niektórzy nasi przodkowie, przez całe swoje życie. A każda informacja ma swoją wagę, nie tylko rozumianą jako znaczenie, ale jako fizyczna wartość odzwierciedlająca jej rzeczywistą masę. Niektóre scenariusze zakładają więc, że liczba wyprodukowanych przez ludzkość informacji zrówna się z masą naszej planety za około 340 lat, inne zaś, że nastąpi to za 150 lat. Jednak żaden z tych scenariuszy, z których pierwsze zaczęły pojawiać się w latach 60-tych XX wieku, nie bierze pod uwagę możliwości zaistnienia tak genialnego mechanizmu odtwórczego, jak ten powstający na naszych oczach – Sztucznej Inteligencji.

AIdemia w praktyce

Sztuczna Inteligencja nie jest niczym innym, jak genialnym odtwórcą, bazującym na gigantycznych zbiorach danych i replikującym je w różnych konfiguracjach. Opierając się na tym, co zostanie do niej wprowadzone, odtwarza i przetwarza dane, wyrzucając z siebie kolejne twory: obrazy, teksty, wideo. Nie same możliwości (od)twórcze Sztucznej inteligencji są tu jednak problemem a wirusowy sposób ich rozprzestrzeniania się. Ostatni rok to moda na AI, która wprowadzana jest w instytucjach oraz produktach, wykorzystywana jest także przez zwykłych użytkowników. I nie ma w tym nic złego.

Istotna jednak jest skala. Zacznijmy od kwestii finansowych, one bowiem świetnie pokazują, gdzie leży problem. Wielkość globalnego rynku sztucznej inteligencji (AI) w 2022 roku wyceniono na 454,12 miliardów dolarów i oczekuje się, że do 2032 r. osiągnie około 2575,16 miliardów dolarów, przy średniej rocznej stopie wzrostu (CAGR) wynoszącej 19% w latach 2023–2032. Dla porównania, prognozy z listopada tego roku wskazują, że globalne przychody na rynku żywności będą stale rosły w latach 2023–2028, łącznie o 3,6 biliona dolarów amerykańskich (+38,46 proc.). Szacuje się, że po dziesiątym z rzędu roku wzrostu wskaźnik osiągnie poziom 12,97 biliardów dolarów amerykańskich i osiągnie szczyt w 2028 roku. Zważywszy więc, że żywność jest ludzkości potrzebna do przetrwania a jej rynek istnieje w zasadzie od zawsze, Sztuczna Inteligencja, której i istnienie, i rynek są nowością, wcale do przetrwania ludzkości nie konieczną, osiągnięcie tak wysokiego pułapu przez AI najlepiej obrazuje skalę zjawiska. To jeden z aspektów, pokazujących popularność i wykorzystywanie AI, oraz jej wirusowe rozprzestrzenianie się po świecie.

Jak zarządzać Sztuczną Inteligencją?

Rok 2023 będzie rokiem przełomu, w którym liczone w setkach tysięcy twory AI zaczęły zalewać wirtualny świat. Nie ma oficjalnych danych dotyczących wygenerowanych przez Sztuczną Inteligencję treści, obrazów i wideo, ale jeśli ChatGPT ma obecnie ponad 100 milionów użytkowników, a witrynę odwiedza prawie 1,5 miliarda osób miesięcznie, z narzędzia AI zaś, generującego obrazy, firmy Microsoft korzysta ponad 100 milionów użytkowników dziennie, to śmiało można stwierdzić, że nigdy wcześniej w historii ludzkość nie tworzyła tak szybko treści.

Nadmierny, wirusowy wręcz obieg informacji, danych, opinii i produktów powiązanych ze sztuczną inteligencją (AI), generujący chaotyczny i hałaśliwy przepływ informacji, w którym osobom i organizacjom trudno jest poruszać się po i tak już złożonym sektorze informacyjnym, zmniejszając jego przejrzystość i zrozumienie, to najkrótsza więc definicja AIdemii.

Co można zrobić? Kluczowe są dwie kwestie, tj. etyczna strona zastosowania Sztucznej Inteligencji oraz zarządzanie samą AI oraz zmianą, którą powoduje. W odniesieniu do przechodzącej przez świat AIdemii można zastosować nie tylko terminologię, ale także metodykę znaną z nauk medycznych. W kontekście wcześniejszej rewolucji mediów społecznościowych proponował to już niemiecki filozof, koreańskiego pochodzenia Byung-chul Han. W przypadku AIdemii problemem jest jednak sposób powielania informacji i wprowadzania różnych form AI (czatów, botów, narzędzi generowania treść etc.) w sposób niepodlegający kontroli centralnej, jak w przypadku gigantów mediów społecznościowych firm, które zmonopolizowały rynek na lata. Wiele firm i instytucji implementuje bowiem Sztuczną Inteligencję samoistnie, napisanie i stworzenie firmowych czatów czy botów, które już dzisiaj odpowiadają na pytania konsumentów oraz użytkowników, nie jest w końcu niczym trudnym. Używając więc terminologii medycznej ktoś mógłby powiedzieć, że AIdemia nie ma jednego siedliska. Z tego względu zarówno zarządzanie nią jak i jej zatrzymanie jest tak trudne.

Decydujące miesiące

Sam Altman, którego nazwisko nie może nie pojawić się w tekście na temat Sztucznej Inteligencji, a który został niedawno przywrócony na stanowisko w OpenAI, firmie. która zapoczątkowała rewolucję AI, opartą na generatywnym modelu ChatGPT, stwierdził niedawno, że „dzisiejsze narzędzia Sztucznej Inteligencji nie są aż tak potężne”, jak – w domyśle – będą, ale „są mądrzy ludzie, którzy widzą, dokąd to zmierza”.

I choć polemizować można z tym, czy ktokolwiek jest w stanie przewidzieć jak w najbliższych miesiącach i latach rozwinie się AIdemia, uznać trzeba, że po pierwsze, nowy rodzaj wirtualnego schorzenia ludzkości już tu jest, po drugie zaś pamiętać trzeba, że najbliższy czas będzie momentem decydującym. Jak w przypadku każdej zmiany bowiem, istotne jest przede wszystkim zarządzanie ryzykiem i gospodarowanie zasobami. Jako gatunek nie zawsze jesteśmy w stanie dobrze wyczuć kierunek i znaczenie zachodzących zmian, uczy nas tego historia XX wieku, ale zazwyczaj możemy jasno stwierdzić, czy coś przynosi nam korzyści, czy wcale nie. Tak jest i w tym przypadku. Bo czy świat faktycznie potrzebuje kolejnego sztucznie wygenerowanego kotka, osadzonego w uniwersum Harrego Pottera?

Zdjęcie autora: Michał KŁOSOWSKI

Michał KŁOSOWSKI

Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, szef działu projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów, publikuje w prasie polskiej i zagranicznej. Autor programów radiowych i telewizyjnych. Stypendysta Departamentu Stanu USA oraz rzymskiego Angelicum. Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie i London University of Arts.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się