UE

Bilans dwóch dekad

Patrząc bez marketingowego zacięcia, stwierdzimy, że prawda jest taka, iż w dłuższym okresie wszystkie państwa naszego regionu, które przystąpiły do UE i wprowadziły niezbędne reformy, gonią Zachód w podobnym tempie jak Polska.

Rok 1989 uwolnił energię Polaków i innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystkie społeczeństwa naszego regionu w mniejszym lub większym stopniu wykorzystały możliwość gonienia bardziej zaawansowanych gospodarczo państw Zachodu. Na zachód od Bugu zazwyczaj lepiej, a na wschód gorzej. Na początku transformacji Ukraina miała podobny jak Polska produkt narodowy na głowę po uwzględnieniu krajowej siły nabywczej. Obecnie nasz produkt narodowy na głowę po uwzględnieniu siły nabywczej jest trzykrotnie wyższy niż w Ukrainie.

Po 1989 r. zaczęliśmy nadrabiać wielodekadowe lub wręcz wielowiekowe opóźnienia w rozwoju gospodarczym. W Europie, gdzie niegdyś sięgała władza Rzymu, przez wieki poziom rozwoju był zauważalnie wyższy. Obecnie nasze PKB na głowę zbliża się do PKB państw najbardziej rozwiniętych. Trzy dekady temu, w roku 1989, nasze PKB na głowę stanowiło 11 proc. PKB na głowę w Niemczech. Obecnie, tj. w roku 2023, nasze PKB na głowę sięgnęło 42 proc. PKB na głowę w Niemczech! Jeszcze dalej zaszliśmy, gdy uwzględnić krajową siłę nabywczą: z 30 proc. PKB na głowę w Niemczech w 1989 r. do 70 proc. obecnie.

Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 zwielokrotniło rynek bezpośrednio dostępny dla polskich przedsiębiorców. UE to ponad 500 milionów konsumentów. Był to prawdopodobnie najważniejszy impuls rozwojowy oddziałujący na naszą gospodarkę. Ale Unia Europejska to nie tylko większy rynek, ale również wspólne regulacje gospodarcze, standardy techniczne i rozwiązania instytucjonalne, z których wiele przyczynia się do przyspieszenia rozwoju Polski.

Jak ważny jest wpływ wspólnych instytucji i standardów, świadczyć może porównanie Polski i Meksyku. Meksyk graniczy z USA i ma podpisaną z Waszyngtonem umowę o wolnym handlu. Od początku lat 80. Meksyk wdraża prorynkowe reformy gospodarcze. Polska wdraża podobne reformy dopiero od początku lat 90. Ale nas dodatkowo łączą z sąsiadami wspólne instytucje. Ze Wspólnotami Europejskimi podpisaliśmy w 1991 r. umowę stowarzyszeniową, co zwiększyło naszą wiarygodność gospodarczą oraz wyznaczyło kierunek transformacji społeczno-gospodarczej. W 1993 r. Unia określiła szczegółowe kryteria, jakie Polska musiała spełnić, by przystąpić do wspólnoty. W 1997 r. rozpoczęto, a w 2002 r. zakończono negocjacje o przystąpieniu Polski do Unii. Do XXI wieku PKB Polski było niższe niż Meksyku, zarówno w ujęciu absolutnym, jak i po przeliczeniu wedle lokalnej siły nabywczej. Ale od roku 2005 wyprzedziliśmy Meksyk w PKB na głowę w jednym i drugim ujęciu.

Nie ma jednak żadnej automatycznej gwarancji dogonienia bogatszych przez Polskę. Od sześciu wieków Polska ma mniej więcej ten sam dystans do lidera gospodarczego. W bazie projektu Maddisona dostępne są szacunki PKB na głowę dla wielu gospodarek, w tym Polski, obejmujące kilka wieków wstecz. Za ostatnie sześć wieków polskie PKB na głowę, skorygowane o siłę nabywczą, wahało się mniej więcej w przedziale od 20 do 40 proc. do PKB na głowę ówczesnego lidera gospodarczego, tj. Włoch, później Anglii, a od XX wieku USA. Z jednej strony jest to dobra wiadomość: od kilku wieków nie pozostajemy zbyt daleko za aktualnym w danym czasie liderem. Z drugiej strony jest to ostrzeżenie: za każdym razem, gdy nasze PKB do PKB lidera sięgnęło obecnych proporcji, kończyło się nasze doganianie.

W Polsce lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy regionalnym liderem rozwoju. Głosimy, że gonimy Zachód szybciej niż inni. Sam, gdy przygotowuję prezentacje dla zagranicznych inwestorów czy zbieram fundusze dla polskich przedsiębiorców, przedstawiam wykresy ze skumulowanym od 1990 r. wzrostem PKB. Dane te niezmiennie plasują Polskę na pozycji lidera rozwoju. Jest to jednak tylko efekt bazowy. Rok 1989 czy 1990 to czas, w którym polska gospodarka odnotowała zarówno cykliczny spadek PKB, jak i strukturalny, wynikający z przechodzenia na gospodarkę rynkową. Inne państwa naszego regionu minima te zaliczyły w innych latach. Jeśli porównujemy wzrost gospodarek od 1990 r., jesteśmy liderem. Ale gdyby za rok bazowy przyjąć np. rok 1995, to liderem rozwoju w naszym regionie byłaby… Białoruś.

W krótkich okresach kilku czy nawet kilkunastu lat gospodarki niektórych państw regionu rosną szybciej, innych wolniej. Jednak z perspektywy ostatnich trzech dekad widać, że wszystkie, które weszły do UE i dokonały niezbędnych reform, gonią Zachód w podobnym tempie. Dobrym przykładem jest Rumunia. Na początku lat 90. Rumunia miała PKB na głowę podobne do polskiego. Jednak z powodu braku reform i korupcji nie osiągnęła podobnego do Polski rozwoju. W rezultacie w latach 90. PKB na głowę w Polsce było w wartościach absolutnych dwuipółkrotnie wyższe niż w Rumunii, a po uwzględnieniu lokalnej siły nabywczej wyższe było prawie o połowę. Jednak Rumunia podjęła reformy i zaczęła się integrować z gospodarką europejską. W bardzo szybkim tempie zaczęła nas gonić. Obecnie prawie nas dogoniła w PKB na głowę. A dostępne prognozy wskazują, że w najbliższych pięciu latach różnica PKB na głowę Polski i Rumunii zmniejszy się do kilku procent.

Patrząc bez marketingowego zacięcia, stwierdzimy, że prawda jest taka, iż w dłuższym okresie wszystkie państwa naszego regionu, które przystąpiły do UE i wprowadziły niezbędne reformy, gonią Zachód w podobnym tempie jak Polska. Można szukać wielodekadowych zmian PKB wyczyszczonych z cyklicznych zaburzeń. Można porównywać dystans państw naszego regionu do lidera gospodarczego w bardzo długich okresach, np. przed II wojną światową czy w XIX wieku, by ustalić, czy dziś dystans do lidera istotnie się zmienił. Przy prawidłowym porównaniu trudno wskazać, że któreś z państw naszego regionu jest liderem rozwoju. Różne państwa w różnym momencie wprowadzały gospodarkę rynkową, wcześniej lub później dokonywały niezbędnych reform, ale skutek jest podobny – w ujęciu wieloletnim wszystkie osiągnęły podobny skok rozwojowy.

Nadzwyczajne w naszym rozwoju w ostatnich trzech dekadach jest to, że pomimo znacznie gorszego punktu startowego – nasza gospodarka w 1989 była w znacznie gorszym stanie niż inne gospodarki naszego regionu – osiągnęliśmy podobny rozwój jak inne państwa regionu, które weszły do UE.

Nasz nadzwyczajny rozwój gospodarczy odbywa się w czasach nadzwyczajnego rozwoju gospodarek państw biedniejszych.Ostatnie trzy dekady są ewenementem. Od kilku wieków państwa bogatsze rozwijały się szybciej niż biedniejsze.

Nie ma powszechnie przyjętego wytłumaczenia dla tych trzech nadzwyczajnych dekad. Teoria ekonomii zakładała, że biedniejsze gospodarki powinny rosnąć szybciej, gdyż jest tam więcej niewykorzystanych okazji inwestycyjnych. Kapitał powinien wedle teorii płynąć z gospodarek bogatszych do biedniejszych. Praktyka od kilku wieków jest jednak taka, że to bogatsze państwa rozwijały się szybciej.

Wśród możliwych wytłumaczeń trzech dekad nadzwyczajnego rozwoju biedniejszych państw są takie, jak: koniec konfliktu bloków socjalistycznego i kapitalistycznego, postępująca globalizacja, spowolnienie postępu technologiczno-organizacyjnego czy w końcu upowszechnianie się wiedzy o przyczynach rozwoju gospodarczego i jej rosnący wpływ na decyzje społeczeństw.

Mniej więcej do roku 1989 świat był podzielony na zwalczające się bloki socjalistyczny i kapitalistyczny oraz Trzeci Świat. Konkurencja pomiędzy blokami miała nie tylko wymiar współzawodnictwa gospodarczego, ale często przeradzała się w wojny i zamachy stanu sponsorowane przez jedną bądź drugą stronę. By unaocznić skutki konfliktu dla rozwoju, wystarczy dziś spojrzeć na Syrię czy Libię.

Innym możliwym wytłumaczeniem niespotykanego dotąd rozwoju biedniejszych państw jest postępująca globalizacja. Dziś nie trzeba mieć na terenie jednego państwa kompletu przemysłów wydobywczego, ciężkiego i lekkiego, by się rozwijać. Fragmentacja łańcuchów dostaw pozwala mniejszym gospodarkom na wyspecjalizowanie się w wybranych niszach. Małe państwa o małych rynkach, włączając się do międzynarodowego podziału pracy, mogą się rozwijać. Inną korzyścią z globalizacji jest powszechny dostęp na zasadach rynkowych do nośników energii. Współczesny rozwój oparty jest na energo-intensywnych maszynach. Ostatnich kilka dekad globalizacji utowarowiło rynek nośników energii. Nie trzeba posiadać własnego przemysłu wydobywczego. Każda gospodarka za stosowną opłatą może nabyć ropę, gaz, węgiel czy paliwo jądrowe.

Być może relatywne spowolnienie wzrostu wydajności gospodarek wysoko rozwiniętych wynikało z przechodzenia do gospodarki cyfrowej. W czasie spowolnienia postępu technologiczno-organizacyjnego gospodarki peryferyjne doganiają najbardziej rozwinięte, ale w czasie przyspieszenia postępu odpadają. Możliwe jest, że trwający od lat 70. postęp w przetwarzaniu i przesyłaniu danych niebawem znajdzie odzwierciedlenie w przyspieszeniu rozwoju gospodarczego państw najbardziej rozwiniętych. Nowe ważne odkrycia technologiczne zazwyczaj potrzebują od dekady do kilku dekad, by przełożyć się na tempo rozwoju. Nowa technologia potrzebuje „ucieleśnienia” w maszynach, a nowe maszyny muszą znaleźć optymalne zastosowanie – poprzez zmiany w organizacji pracy dostosowujące gospodarkę do nowych technologii. Zanim zmiany te się dokonają, wzrost wydajności liderów spowalnia.

Jest również możliwe, że w końcu biedniejsi uczą się rozwijać podobnie jak bogatsi. Adam Smith swoje Bogactwo narodów, książkę, która zapoczątkowała systematyczne dociekania o rozwoju gospodarczym, opublikował w 1776 r. Od tego czasu szukamy wyjaśnienia tego, co daje rozwój gospodarczy. Znaczna część ludności świata przeżyła w XX wieku nieudany eksperyment z gospodarkami centralnie planowanymi. Jest możliwe, że ludzkość potrzebowała dwóch wieków, by pojąć, czym jest rozwój gospodarczy i jak go zapewnić.

Nasz nadzwyczajny rozwój w ostatnich trzech dekadach wydaje się częścią szerszego zjawiska: trzech dekad, gdy po raz pierwszy państwa biedniejsze przeciętnie rosną szybciej niż bogatsze.

Trzy dekady rozwoju to ogromny sukces cywilizacyjny, ale na razie to epizod wzrostu, a nie trwała konwergencja z Zachodem. Wyzwaniem jest utrzymanie podobnej przewagi w tempie wzrostu nad Zachodem kilka razy dłużej niż przez trzy dekady. Kruchość wzrostu jest statystycznie główną przyczyną biedy niektórych państw. Zdarza się im rozwijać całkiem szybko przez kilka czy kilkanaście lat, czasem dekadę lub dwie, lecz zewnętrzne wydarzenia gospodarcze, polityczne i militarne oraz wewnętrzna dynamika polityczna załamują te epizody ponadprzeciętnego rozwoju.

Obecnie narastają zewnętrzne ryzyka dla naszego gonienia Zachodu. W XXI wieku narasta konfrontacja geopolityczna. Wiele wskazuje też, że najbardziej rozwinięte państwa Zachodu zbliżają się do znacznego przyspieszenia rozwoju związanego z cyfryzacją gospodarek.

By podtrzymać wysoki wzrost w Polsce, powinniśmy tworzyć warunki do inwestowania w środki produkcji i umiejętności oraz uodparniać gospodarkę na szoki gospodarcze. A gdy szoki jednak wystąpią, trzeba mieć zdolność zmniejszania ich dolegliwości. Skuteczne uśmierzanie dolegliwości szoków mogliśmy obserwować w programach osłonowych dla gospodarki sprawnie wdrożonych przez Polski Fundusz Rozwoju podczas pandemii. W obliczu lockdownu i rwania się międzynarodowych łańcuchów dostaw programy pomocy dla przedsiębiorców uruchomione przez PFR w latach 2020–2022 uchroniły polskich przedsiębiorców przed zapaścią, która mogła zniweczyć rozwój ostatnich lat.

Dalsze podtrzymanie wysokiego tempa rozwoju wymaga polityk zmniejszających uciążliwość czynników ograniczających rozwój oraz tworzenia i wzmacniania szeroko rozumianych instytucji wspierających rozwój. Nieprzewidywalność polskiego prawa podatkowego (a nie wysokość podatków!) jest prawdopodobnie najważniejszym ograniczeniem rozwoju Polski. Podaż opłacalnych inwestycji w Polsce zależy od ich ryzyka. Takie same inwestycje jak w innych krajach przy wyższym ryzyku będą w Polsce nieopłacalne. Ryzyko niepewności podatkowej jest bardziej dolegliwe zwłaszcza przy projektach bardziej innowacyjnych w mniejszych firmach przestrzegających prawa. Mniejszych firm w odróżnieniu od dużych korporacji nie stać na rozbudowane działy prawno-podatkowe. W przypadku kontroli i niesłusznej decyzji nie stać ich na wieloletnie sądzenie się z władzami skarbowymi.

Ostatnie trzy dekady to ogromny sukces osiągnięty w sprzyjających warunkach. Dalsze doganianie najbogatszych nie jest zagwarantowane. Nie ma już jednej wielkiej reformy, która da dekady wzrostu. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, dekada po dekadzie potrzebujemy tworzyć warunki do inwestowania w środki produkcji i umiejętności. Rozwój dają urządzenia społeczno-gospodarcze umożliwiające dzień po dniu, dekada po dekadzie kumulowanie wiedzy teoretycznej, ulepszeń techniczno-organizacyjnych, kapitału oraz inwestycji.

Tekst początkowo ukazał się we „Wszystko co Najważniejsze”. Przedruk za zgodą redakcji.

Zdjęcie autora: Paweł DOBROWOLSKI

Paweł DOBROWOLSKI

Główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju. Absolwent Harvardu. W latach 1989-1991 pracował z prof. Jeffreyem Sachsem. W latach 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju. Ekspert Instytut Sobieskiego. Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się