co czyta Francja? Prof. Aleksander Surdej

Co czyta Francja (3)?

Wielu Francuzów czyta, gdyż również ukradkiem pisze. Podobno dwa miliony Francuzów prowadzi pamiętnik, systematycznie dokonuje zapisków wrażeń i myśli być może z nadzieją, że na ich bazie powstanie i zostanie wydana książka. Rzeczywiście, co roku wczesną jesienią ukazuje się we Francji ponad 200 nowych powieści, w zdecydowanej większości debiuty francuskich autorów. W takich warunkach francuska literatura nie może nie mieć się dobrze.

Francuski świat literatury

W miasteczkach prowincjonalnej Francji, nawet tam, gdzie zamknięto ostatnią kawiarnię, wciąż otwarte są księgarnie. Pomaga im przetrwać rządowa administracja regulacja nakazująca sprzedaż książek po ujednoliconej cenie. Odpowiedzmy na pytanie – co więc czyta Francja?

Degeneracja i odradzanie się elit

Termin elita pojawił się w XIV wieku dla oznaczenia grupy rządzącej lub doradzającej w rządzeniu. Osoby te zajmowały stanowiska władzy, ale równocześnie cieszyły się uznaniem jako jednostki najlepsze i najświatlejsze w danym społeczeństwie.

Współcześnie tylko radykalni (i utopijni) demokraci, a przed nimi komuniści, głosili, że społeczeństwo może się obyć bez elity, że rządzenie stanie się tak prostą sprawą, że zajmować się nim będą kucharki i kucharze.

Ustroje demokratyczne bez elity generują niestabilność i anarchię. Elity były, są i będą potrzebne. Skąd się wywodzą? Co je cechuje? Czy dobrze pełnią swoje funkcje?

W swojej najnowszej pracy zatytułowanej: „Elity francuskie. Od Oświecenia po wielki lockout” historyk Eric Anceau pokazuje wagę elity w szczególnych dla Francji momentach historii. Twierdzi, że od 1789 toku takich zmian politycznych było 13, a każda wiązała się z transformacjami w obrębie elit Francji.

Anceau sądzi, że Francję cechuje schizofreniczny stosunek do elit, od których oczekuje się, że będą z jednej strony jak Jupiter cechować się nadzwyczajnymi cechami, z drugiej jednak, że będą pełne pokory i bliskie ludowi.

Wraz z Rewolucją Francuską nastał we Francji okres dominacji elity administracyjnej. Rekrutowani przez „Hautes Ecoles” młodzi ludzie stali się współcześnie trzonem elity państwa przemieszczając się z wyższych uczelni do państwowych (lub prywatnych) przedsiębiorstw i z powrotem. Elity francuskie stały się endogeniczne, zwiększył się dystans do ludu, stąd „nagłe” pojawienie się ruchu żółtych kamizelek. Obecne elity są kontestowane, ale bez elity w ogóle groziłaby Francji zapaść. Przyszłość pokaże jak odnowią się elity Francji, aby rozwiązać problemy tego kraju.

De Gaulle – Mitterrand: dwie Francje porównane

W głośnej obecnie we Francji książce: „Żywoty równoległe. De Gaulle/Mitterand” Michel Onfray przedstawia osobistą ocenę życia i dzieła obu polityków. Dzisiaj mało kto pamięta, że Mitterrand rzucił wyzwanie De Gaulle’owi jeszcze za życia Generała. Najpierw był jednym z głośniejszych parlamentarnych krytyków De Gaulle’a zarzucając mu praktyki dyktatorskie, a potem głównym Jego rywalem w wyborach prezydenckich 1965 roku, zmuszając Generała do wyborczej walki w drugiej rundzie. Od 1981 roku, już jako Prezydent Francji, Mitterrand starał się o wizerunek polityka – wielkiego, być może największego francuskiego męża stanu.

Przesłanie tej pełnej anegdot i ciętych sformułowań książki jest jednoznacznie negatywne dla francuskiego socjalisty i może je streścić następujące zdanie:

«Le premier donne sa vie pour sauver la France ; le second donne la France pour sauver sa vie. » (Pierwszy oddał życie, aby ratować Francję ; drugi oddał Francję, aby ratować swoje życie).

Selekcja faktów i opinie autora nie powinny być oderwane od jego osobistego doświadczenia. Przypomnieć więc warto, że ten niezwykle płodny filozof – autor ponad 90 prac, w młodości był materialistą i hedonistą ostro walczącym z katolicyzmem Francji. Dzisiaj dojrzały, urodzony 1 stycznia 1959 roku, filozof ciepło patrzy na De Gaulle’a i gaullisme jako prawdziwie francuską tradycję mocno zakorzenioną w cywilizacji chrześcijańskiej.

Jak upadają tradycyjne partie? Arnaud Montebourg – świadek uczestniczący

W latach 2012-14 Arnaud Montebourg był ministrem odbudowy przemysłu w rządzie Prezydenta Francji Francois Hollanda. Odszedł z rządu trzaskając drzwiami i następnie uczestnicząc w bratobójczej walce o nominację prezydencką w wyborach 2017 roku, przyczynił się do rozpadu partii i zwycięstwa Emmanuela Marcon, o którym w książce „L’Engagement” (Zobowiązanie) pisze jako o postaci przybierającej wiele form w zależności od okoliczności („Jak Julien Dore, Emmanuel lubi zmieniać kostiumy, tony, przekonania, z szybkością wiatru”).

Wewnętrznemu rozbiciu potężnej niegdyś Partii Socjalistycznej sprzyjała słabość przywództwa Prezydenta Hollande’a. Montebourg ilustrują ją anegdotami, z których jedną warto przytoczyć. W lutym 2014 roku Prezydent Obama skarżył się Prezydentowi Hollandowi na zbyt restrykcyjną politykę gospodarczą UE hamującą wzrost gospodarczy. W reakcji „Następca Generała De Gaulle’a sięgnął po to, co było jego ulubioną bronią – humor. Powiedział: Widać, że nie zna Pan Kanclerz Merkel.” A po zdaniu tym w sali rozmów zapadła głucha cisza”.

W ostatnich kilku latach Arnaud Montebourg angażował się w budowę sieci hodowców pszczół i producentów miodu oraz innych produktów Francji lokalnej (sery, lody itp.). Był w tym komunikacyjnie, a może i biznesowo, sprawny. Na niespełna dwa lata przed kolejnymi wyborami prezydenckimi przypominać o sobie nie musi, ale książka ta, jak to we Francji jest zwyczajem, jest dla polityków użytecznym narzędziem przekazania przesłania.

Nieusuwalni funkcjonariusze Republiki

Powiedzieć, że Francja to kraj przeregulowany, to skonstatować oczywistą oczywistość. W okresie pandemii francuska administracja jako jedyna w świecie wyprodukowała precyzyjne rozporządzenie wskazujące, na jaki dystans mogą się mieszkańcy oddalać od miejsca zamieszkania i ile to oddalenie ma trwać. Wydruki tych noszonych teraz kart trafią do muzeum czasów pandemii.

W książce „Nieusuwalni Republiki” (Les inamovibles de la Republique) autorce nie chodzi o pasję reglamentacyjną, ale to, że we Francji wytworzyła się warstwa ludzi faktycznie rządzących, którzy jednak nie są ani wybieralni, ani widoczni.

Chloé Morin wskazuje na mechanizmy konformizmu i karierowiczostwa wytworzone w sieciach „wyższych kadr”, owych absolwentów kilku uczelni wyższych Francji, których ukończenie daje uprzywilejowany dostęp do najwyższych stanowisk państwowych. Nawet, gdy są to ludzie utalentowani, to w masie stają się bezdusznymi biurokratami generującymi zza biurek niby racjonalne rozwiązania, ale faktycznie działa z papieru. W zderzeniu ze słabymi politykami i apatycznymi wyborcami warstwa aparatczyków wzięła całą władzę bez żadnej jednak odpowiedzialności.

Chloé Morin wie, że jej diagnoza, choćby jak najbardziej słuszna, nie prowadzi do propozycji rozwiązań. Służba publiczna i wyspecjalizowani administratorzy muszą istnieć, zapewniają ciągłość funkcjonowania państwa. Jak jednak zrównoważyć tę siłę bierności? Francja musi znaleźć odpowiedź dla siebie. W książce „Nieusuwalni Republiki” (Les inamovibles de la Republique) autorce nie chodzi o pasję reglamentacyjną, ale to, że we Francji wytworzyła się warstwa ludzi faktycznie rządzących, którzy jednak nie są ani wybieralni, ani widoczni.

De Gaulle i jego pisarze

Charles De Gaulle, jak wielu innych bohaterów Francji, dobrze się czuł w towarzystwie pisarzy i sam do tego miana pretendował. Chociaż swoimi decyzjami zapoczątkował ważne dla Francji przedsięwzięcia gospodarcze, w tym aeronautykę i szybkie koleje, przemysłowców i bankierów trzymał na dystans przypominając im, że „W Londynie nie widziałem was zbyt wielu”.

Już Alexis de Tocqueville charakteryzował Francję jako „naród literacki”. Dla De Gaulle’a (wybitni) pisarze stanowili dziedzictwo narodowe, współtworzyli kulturową treść tego, co w oczach Generała stanowić miało odwieczną Francję, a zarazem Francję współczesną.

Nestor francuskiego pisarstwa politycznego Jacques Julliard analizuje inspiracje i związki De Gaulle’a z czwórką pisarzy katolickich: Bernanosem, Claudelem, Mauriac i Péguy. Julliard szczególnie podkreśla podobieństwo duchowe Péguy i De Gaulle w odczytywaniu ducha i przeznaczenia Francji. Podobnie, jak Jeanne d’Arc w wierszach Péguy, tak De Gaulle we własnym rozumieniu ucieleśniał Francję najpierw jako przywódca Wolnej Francji, a potem jako twórca i pierwszy prezydent V Republiki.

Z Péguy łączyła De Gaulle’a siła zakorzenionej w Bogu nadziei. De Gaulle znał na pamięć wiele wierszy Charlesa Péguy. Być może także ten fragment:

Powiadam wam Odkładajcie do jutra
Te troski i zmartwienia, które dzisiaj was gryzą
I dzisiaj mogłyby was pożreć
Odkładajcie do jutra te szlochy które was dławią
Te łkania, które w was wzbierają (…)
Bo do jutra ja Bóg może
Przyjdę (…) Któż kto pozostawił swoje sprawy w złym stanie kładąc się spać
Nie znalazł ich w dobrym stanie wstając rano.
Bo być może ja tamtędy przeszedłem.

Za Charlesem Péguy General De Gaulle pewno pytał:

które ofiarowują nam dzieci. Co jest trwalsze od pokornej akceptacji swojego udziału w łańcuchu przemijających pokoleń (“Trwać musi parafia / Trwać musi Francja oraz Lotaryngia”)?

Wielka literatura tworzy wielkie narody, a na ich czele stawia wielkich liderów.

De Gaulle: jubileusze i inspiracje

Zaledwie skończył się rok upamiętniania Generała De Gaulle’a (1890-1970), a do francuskich księgarń trafiła książka inspirowana Jego życiem i antypodyczną dlań postacią Marszałka Pétain.

Autor książki Jean-Marie Rouart napisał powieść, której punktem wyjścia jest pytanie, co stałoby się później, gdyby 11 listopada 1942 roku Marszałek Pétain opuścił Vichy i udał się do Algieru, gdzie wylądowali Amerykanie.

Powieściopisarze, w przeciwieństwie do akademickich historyków, mogą zabawiać się w historie alternatywne aż do momentu, w którym przyklasną powiedzeniu Napoleona, że „Historia jest kłamstwem, którego się już nie podważa” («L’Histoire est un mensonge qu’on ne conteste plus»).

Co stałoby się z De Gaullem i Francją, gdyby punkt wyjścia powieści Rouarta był rzeczywiście prawdziwy? Książka nie jest rehabilitacją Pétaina i pomniejszeniem De Gaulle’a, lecz bardziej zniuansowanym spojrzeniem na te postaci.

Sam De Gaulle miał świadomość możliwości innego przebiegu zdarzeń. Powiedział: «Si Pétain avait gagné Alger en novembre 1942, que serais-je devenu? Il aurait été acclamé, les Anglais se seraient résignés, les Américains auraient applaudi, et, à la Libération, il aurait remonté les Champs-Élysées sur son cheval blanc» („Jeśli Petain przyjechałby do Algieru w listopadzie 1942 roku, kim stałbym się? Zostałby entuzjastycznie przywitany, Anglicy zrezygnowaliby, Amerykanie oklaskiwali, a w dniu wyzwolenia, wjechałby na swoim białym koniu na Pola Elizejskie”).

Rouart zdaje się twierdzić, że po II Wojnie Światowej we Francji w ocenie tamtego czasu nie istniało faktyczne przeciwstawienie pomiędzy gaullistami a petainistami, lecz między tymi, którzy żyli w tamtym czasie, a tymi, którzy epoki tej nie znali (« L’opposition aujourd’hui n’est pas entre gaullistes et pétainistes, elle est entre ceux qui ont connu cette époque et ceux qui ne l’ont pas connue »). Fakt, że ludzi, którzy żyli w okresie II Wojny Światowej już prawie nie ma, otwiera zatem pole dla pisarskiej wyobraźni.

Czterdzieści lat ekonomicznych błędów Francji

Kariera Jacques de Larosière przebiegała na szczytach instytucji finansowych: w latach 1978-87 był szefem MFW, w okresie 1987-93 szefem Banku Francji, by w latach 1993-98 kierować EBRD (Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju). Obecnie, 91-letni już ekonomista, jest doradcą prezesa BNP.

W swojej najnowszej pracy analizującej ostatnie 40 lat rozwoju Francji de Larosière analizuje źródła tego co nazywa ekonomiczną degradacją Francji, która spadła z 5 w 1975 roku na 26 w 2019 roku miejsce pod względem dochodu na jednego mieszkańca. Zdaniem de Larosière francuscy politycy poszli łatwą drogą finansowej i fiskalnej amortyzacji problemów gospodarczych. Zwiększali wydatki publiczne, które dzisiaj sytuują się na poziomie 54% PKB – o 10% więcej niż w Niemczech.

Nadmierna presja fiskalna doprowadziła do spadku konkurencyjności Francji, w rezultacie udział przemysłu w PKB Francji zmniejszył się z 17% do 13%, gdy w tym czasie w Niemczech utrzymywał się na poziomie 23-24%. Wypłukiwanie gospodarki Francji z przedsiębiorstw tworzących innowacyjne produkty doprowadziło do zmniejszenia się liczby dobrze płatnych miejsc pracy dla wysoko wykwalifikowanych pracowników. Niskie płace w sektorze usług przynoszą marne dochody, a Francja liczy obecnie, pomimo wielkiego stopina i zakresu redystrybucji, 9 milionów osób biednych. Masowa bieda rodzi popyt na partie silnie lewicowe i populistyczne, które domagają się coraz wyższych podatków od wysokich dochodów i majątku – pojawia się populistyczne błędne koło.

Zdaniem de Larosière jedynym sposobem przywrócenia konkurencyjności gospodarki Francji jest redukcja nadmiernych wydatków publicznych – redukcja nie poprzez cięcie inwestycji publicznych, lecz przez zmniejszenie rozdętej administracji i wydatków na emerytury. To drugie nie będzie możliwe bez podwyższenia wieku przejścia na emeryturę z 62 do co najmniej 65 lat. Jacques de Larosière nie musi się przypodobywać nikomu – jego troska jest głęboką troską o dalszą gospodarczą trajektorię Francji, a wnioski z jego analiz warte są odnoszenia również do Naszego Kraju.

Asymilacja. Rehabilitacja?

W swojej najnowszej pracy Le Rêve de l’assimilation. De la Grèce antique à nos jours (Marzenie o asymilacji. Od antycznej Grecji do naszych czasów) Raphaël Doan przedstawia historię pojęcia asymilacji i doprecyzowuje jego znaczenie na tle innych pojęć.

R. Doan przypomina o podstawowym rozróżnieniu: polityki asymilacyjne mają na celu upodobnienie imigrantów (mniejszości) do większości, natomiast polityki integracyjne dążą do zapewnienia mniejszości w danym społeczeństwie.

Nastawienie asymilacyjne było kiedyś oczywistością. Już św. Ambroży przypominał: „Gdyś w Rzymie czyń jak Rzymianie”. We Francji wciąż obowiązuje przepis Kodeksu Cywilnego, który stanowi: Nikt nie może być naturalizowany, jeśli nie udowodni swojej asymilacji we wspólnocie francuskiej (Nul ne peut être naturalisé s’il ne justifie de son assimilation à la communauté française).

W praktyce Francja odeszła o polityki nastawionej na asymilację. Zmuszanie jednostek do przyjmowania stylu życia czy ubierania się jest postrzegane jako zamach na wolność jednostki, nietolerancja, a nawet rasizm. Większość rządzących Francją głosi doktrynę państwa, w którym, respektując wartości republikańskie, znacznie różniące się od siebie wspólnoty mogą „vivre ensemble” (żyć razem).

Obserwujący ewolucję sytuacji społeczno-kulturowej swojego kraju pod wpływem imigracji Francuzi (w 2011 roku tak twierdziło 80% ankietowanych) oczekują, aby imigranci adaptowali się do i roztapiali we francuskim społeczeństwie.

Napisana przez Claire Koç autobiograficzna opowieść o Turczynce, która chciała stać się (i stała Francuzką) pokazuje silną presję rodziny oraz etnicznej wspólnoty w celu utrzymywania tureckiej tożsamości w zbiorowości tureckich emigrantów we Francji. Çigdem Koç uczyła się we francuskich szkołach publicznych, chłonęła francuską kulturę aż do decyzji o zmianie imienia Çigdem na Claire. Jej wysiłki zderzały się z ostrą reakcją rodziny i potępianiem asymilowania się. Çigdem Koç słyszała od swoich tureckich

znajomych, że „Wszystko w Tobie cuchnie Francją”. Stawała się pariasem, znosiła ciosy. „Jeśli zdecydowałam się stać się Francuzką, to z miłości do Francji, jej wartości, jej tradycji, kultury, przeszłości, a wszystko to było przyczyną formułowanych pod moim adresem oskarżeń. Dokonując tego wyboru, stałam się Claire…”.

Osiedlający się we Francji tysiącami i żyjący w etnicznych wspólnotach imigranci żyją życiem swojego kraju (wcześniej dzięki antenom satelitarnym, obecnie dzięki internetowi), nie muszą ani znać języka francuskiego, ani odczuwać kosztów tego faktu. Co więcej, z każdym pokoleniem, odrębność ta nie musi maleć, a może nawet się powiększać. Zanika wspólnota kulturowa kiedyś będąca podstawą społecznej i politycznej harmonii i solidarności.

Nie każda tolerowana odmienność prowadzi z czasem do roszczenia akceptacji odrębności lub nawet secesji. Niepokój jednak narasta (warto przypomnieć powieść „Uległość” – Michela Houllebecqa) i kwestia polityk wobec separatyzmu dominować będzie politykę wewnętrzną Francji przez następne dekady.

Czy zasada przezorności prowadzi do decyzyjnego paraliżu?

W życiu społecznym nie ma możliwości zagwarantowania pełnego (100%) bezpieczeństwa. Jednostki i władze publiczne nieustannie dokonują wymian decydując się na większe (mniejsze ryzyko) bezpieczeństwo przy większych kosztach zabezpieczeń lub wyższe ryzyko przy niższych kosztach zabezpieczających działań.

Czy zasada ostrożności, wprowadzona do prawa, jako zasada kanoniczna, w latach 1990-tych, pomaga władzom publicznym w podejmowaniu optymalnych decyzji, czy przeciwnie, jak już wiele lat temu dowodził prof. Giandomenico Majone, prowadzi do asekuranctwa i decyzyjnego paraliżu.

Prawie trzydziestu francuskich teoretyków i filozofów prawa analizuje na 580 stronach koszty i korzyści stosowania zasady ostrożności w różnych warunkach sanitarnych i środowiskowych.

Praca nie dotyczy wąsko rozumianej zasady ostrożności, lecz szerzej miejsca roli niepewności, miejsca wiedzy i publicznej deliberacji w podejmowaniu decyzji dotyczących spraw publicznych. W czasach Covid-19 – tematyka jak najbardziej ważna i aktualna.

Niewidzialne wojny. Trendy zmieniające układ sił w świecie

Co zmienia w świecie ekspansja zastosowań nowych technologii? Jak współczesny świat próbują kształtować Chiny? Co wciąż pozostaje źródłem siły Stanów Zjednoczonych? Jak w nowych uwarunkowaniach powinny zachowywać się państwa europejskie? Jakiej strategii geopolitycznej potrzebuje Francja?

Te pytania przyświecają pracy Thomas Gomart, dyrektora francuskiego instytutu stosunków międzynarodowych (IFRI) na temat wojen niewidzialnych, a właściwie mało widzialnych nowych czynników wpływających na pozycję narodów we współczesnym świecie.

Chociaż planeta Ziemia z coraz większym trudem gości rosnącą ilość ludzi, chociaż rzeczywiście jesteśmy współzależni, dla państw pozostaje ważne, aby dbać o swoje miejsce w międzynarodowej hierarchii i sprawiać, aby współzależność była bardziej symetryczna. „Polityka międzynarodowa, pisze Gomart, jest bardziej pod wpływem relacji sił niż debaty idei” (s. 12).

Szybki wzrost gospodarczy Chin oraz uzyskanie przez ten kraj technologicznej przewagi w technologiach komunikacyjnych (przykład budowy sieci 5G), czy nuklearnych zmusza państwa Zachodu do porzucenia naiwności i poważnej dbałości o utrzymanie źródeł swojej zamożności i swojego dziedzictwa. W przypadku UE i państw nią tworzących ważne jest, aby umiejętnie wpisały się w politykę międzynarodową, której dynamikę wyznacza konflikt USA-Chiny. Konflikt ten nie grozi bezpośrednio wojną nuklearną czy konwencjonalną, gdyż jest wielowymiarowy i dotyczy również wymiaru ponadmilitarnego (przykładowo wojna dyplomatyczna, czy technologiczna) i nie-militarnego (wojna handlowa, wojna finansowa).

W wymiarze militarnym T. Gomart pokazuje cyfrowe podstawy stosowania broni oraz cyfrowe narzędzia zagrażania funkcjonowaniu państw i przedsiębiorstw.

Gomart dostrzega, że handel międzynarodowy jest w duchu ricardowskim zarówno narzędziem poprawy dobrobytu, jak i narzędziem budowy i utrzymywania relacji podporządkowania. Tak właśnie intepretuje zmiany, które w Stanach Zjednoczonych wprowadziła administracja Prezydenta Trumpa: gdy idea wolnego handlu służyła interesom gospodarczym tego kraju (podobnie w XIX wieku czyniła Wlk. Brytania), to była promowana, gdy stała się korzystna dla Chin, to 45 Prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział o sobie: „I am a Tariff Man”.

Międzynarodowa pozycja państw jest pochodną iloczynu liczby ludności i dochodu. Warto przypomnieć, że w 1850 roku Stany Zjednoczone liczyły 23 miliony ludzi – o 13 milionów mniej niż ówczesna Francja. Współcześnie obserwowana jest ludnościowa ekspansja Azji z demograficznymi gigantami takimi jak: Chiny, Indie, Indonezja czy Filipiny. Kraje te odnotowują również szybki wzrost gospodarczy. Naturalne zatem, że centrum grawitacyjne świata przesuwa się w regiony Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego.

T. Gomart zwraca uwagę na wysiłki państw o zapewnienie sobie technologicznych przewag, a także o dostęp do danych i bezpieczeństwo danych. Rozpoczęła się bowiem „wojna o dane”.

Nawet w okresie zaawansowanej cyfryzacji życia gospodarczego i społecznego ważne pozostaje kontrolowanie infrastruktury fizycznej. Drogi transportu morskiego, porty, kable podwodne, satelity obserwacyjne – to krytyczne elementy współczesnych gospodarek i państw.

Czy państwom potrzebna jest strategia geopolityczna? T. Gomart upomina się o nią jako o ramy niezbędne do wykraczania poza rytm kadencji politycznych. Jego postulat ważny jest nie tylko w stosunku do Francji.

Literackie szlify dyplomatów

Słowo pisane i mówione jest głównym narzędziem pracy dyplomatów. Zrozumienie wypowiedzi i pisanego tekstu, streszczenie dyskusji, rozwinięcie też – wszystko to wymaga pisarskich umiejętności i niemalże literackiej wyobraźni.

Nikt jednak nie wymaga od dyplomatów pisania powieści. Jeśli jednak zdarzy się ktoś taki, jak Maurizio Serra, kto jest dyplomatą i był ambasadorem Italii w UNESCO, a równocześnie literaturoznawcą, to nie dziwi, że pewnego dnia z piszącego o innych twórcach, sam staje się pisarzem i mierzy się z wyzwaniem napisania powieści, a właściwie trzech luźno tematycznie powiązanych opowiadań.

Jak przystało na wytrawnego dyplomatę Maurizio Serra myli czytelników tytułem – w istocie nie są to opowiadania o romansach ambasadorów, lecz historie dyplomatów na tle dziejów ich krajów i szerzej wielkich światowych wydarzeń.

Pierwsze opowiadania zatytułowane „Ulica cudów” (Avenue des miracles) to opowieść o losach afrykańskiego dyplomaty, którego kraj pogrąża się w krwawej, plemiennej waśni, a on sam staje się negocjatorem prób rozejmu podejmowanych na międzynarodowych forach.

Drugie „Monsieur Hitaki” to przeplatana odwołaniami do Włoch czasów Mussoliniego opowieść o młodym japońskim dyplomacie, które chce tłumaczyć na japoński wiersze ulubionego poety il Duce.

Trzecie, „La Crete” to opowieść osadzona w środowisku brytyjskich elit, których życie przeplata się z losami kosmopolitycznie zorientowanych dyplomatów.

W książce nikt nie znajdzie opisów i analiz narzędzi dyplomatycznych, ani rekonstrukcji negocjacji czy intryg dyplomatycznych. Maurizio Serra pokazuje bowiem, że jest pełnokrwistym pisarzem, który dba o styl i formę, a nie układa scenariusze dla seriali Netflixa.

Podobno Maurizio Serra napisał tę książkę od razu po francusku – trudno w to wątpić, gdyż autor został w 2020 roku wybrany na członka l’Academie française.

Siedmiu jeźdźców ekologii: Czy można pogodzić dobrobyt materialny z ochroną środowiska naturalnego?

Czy troska o środowisko naturalnego musi prowadzić do znacznego ograniczenia poziomu konsumpcji i jakości życia, a nawet cofnąć ludzkość do epoki przedprzemysłowej?

W swojej najnowszej pracy wybitny francuski intelektualista Luc Ferry analizuje siedem nurtów współczesnej ekologii. Opisuje nurt wieszczący nieuchronność zapaści («effondriste»), polemizuje z «rewolucyjnymi alarmistami», którzy kontynuując marksistowską krytykę kapitalizmu, opowiadają się za politykami zmniejszania gospodarek i przedstawia argumenty na rzecz strategii «ekomodernizmu», który wykorzystywałby postęp techniczny w celu budowania gospodarki zamkniętego obiegu, minimalizującej marnotrawstwo zasobów i ilość powstających odpadów.

Luc Ferry przypomina, że towarzysząca XIX-wiecznemu uprzemysłowieniu degradacja środowiska nie była wynikiem zaniedbań właścicieli fabryk i przemysłowców, lecz pochodną stanu techniki i wiedzy o negatywnych skutkach kumulacji substancji chemicznych w środowisku. Winna nie była „zachłanność kapitalistów”. Zwraca uwagę na to, że orientacja na zmniejszanie skali działalności gospodarczej może się wydawać atrakcyjnym rozwiązaniem dla sytych bywalców kawiarni lewobrzeżnych dzielnic Paryża, ale już nie dla wszystkich 193 państw członkowskich ONZ. Tym, którzy we Francji głoszą, że kraj ten powinien dać przykład ograniczając swój dochód narodowy i korygując rozrzutny styl życia, Ferry nie zabrania takiego wyboru, lecz przestrzega przed taką polityką państwa.

Wobec idei pochwalających materialny regres i stawiających na czele państw ekologicznych jakobinów i śledzienników, Luc Ferry zachęca do podjęcia próby wykorzystania przedsiębiorstw i mechanizmów rynkowych dla czystszej produkcji i dla efektywniejszego wykorzystania zasobów. Jest to trudne, lecz możliwe, a co więcej ustrzeże świat przed ekologicznym totalitaryzmem, w którym reglamentowane („na kartki”) będą powietrze i woda, a służby publiczne bez ograniczeń oferować będą usługi eutanazji.

Metropolizacyjna ślepa ścieżka Francji

Co przyniosła Francji, trwająca już czterdzieści lat i wspierana przez rządy, metropolityzacja – koncentracja aktywności gospodarczej, bogactwa i ludności wokół kilku głównych miast?

W swojej najnowszej pracy Pierre Vermeren negatywnie ocenia trendy i polityki, które doprowadziły do skupienia jednej czwartej ludności kraju na 5% jego terytorium.

Zdaniem Pierre Vermerena „Strukturalnym grzechem metropolityzacji jest doprowadzenie do fizycznej i terytorialnej separacji ludności na dwie klasy społeczne: klasę ludzi zamożnych i tych, którzy im służą lub dostarczają rozrywek, zamieszkująca metropolie i zasadniczą część klas ludowych i klasy średniej żyjącą w pozostałej części kraju, Francji domków, małych i średnich miasteczek i wsi. To zaplecze kraju pozbawione zostało funkcji produkcyjnych, które niegdyś decydowały o jego bogactwie i zepchnięte do funkcji turystycznych, stało się obszarem porzuconym”.

W Paryżu, ale także w Grenoble, Strasbourgu czy Rennes, zanikł przemysł, a wraz z nim zasiedziała klasa robotnicza, ich miejsce zajęli „ludzi znikąd” – studenci, turyści, imigranci czy „nowa burżuazja”. Metropolie Francji w mimetycznym pędzie naśladują Paryż przyciągając mobilne grupy ludności, podczas gdy wraz z produkcją z Francji zniknęła z nich znana z powieści Balzaka prowincjonalna burżuazja.

Przepływy ludzi i zmiany demograficzne przeobrażają miasta, które jak Bordeaux miały niegdyś swój wyraźny charakter. Obecnie, spośród 800 tys. mieszkańców Bordeaux, zaledwie jedna czwarta się tam urodziła. Zanika wyróżniający Bordeaux akcent, miasto zachowuje historyczne budowle, lecz zmienia swoją „duszę”.

Wśród czynników, które odpowiadają za degradację tkanki społecznej i kulturowej Francji Vermeren wymienia nie tylko nowe technologie czy wynalazki, które jak TGV pozwalają „frunąć” z metropolii do metropolii, nie nawiązując kontaktu z „Francją głęboką” – Francją ludu, ale także imigrację i samolubną postawę elit, które w napływie migrantów widzą wygodny sposób na utrzymywanie podaży tanich usług: od rozwożenia paczek, sprzątania po prostytucję.

Książki Pierre Vermerena nie sposób nie wiązać z toczącą się we Francji debatą poprzedzającą zbliżającą się kampanię prezydencką. Nastroje wyrażane przez Vermerana wydają się być szeroko podzielane, przyszłoroczne wybory prezydenckie mogą ponownie zakończyć się w zaskakujący sposób.

Kraj ludzi bez Boga. Czy laicyzm jest mocnym fundamentem trwałości kraju?

W najnowszym eseju członek Akademii Francuskiej Jean-Marie Rouart wyraża niepokój o losy kraju, w którym wojujący laicyzm, odwołujący się do Woltera i tradycji Oświecenia, zepchnął katolicyzm do czteroprocentowej praktykującej mniejszości, lecz nie umie sobie poradzić z podbijającym kraj islamem.

Zdaniem Rouarta Francji grozi wielkie religijne przeobrażenie: stanie się to za „… za trzydzieści, czterdzieści lat”, gdy społeczność muzułmańska skorzysta ze swoich demokratycznych praw, a islam stanie się odpowiedzią na potrzeby duchowe i platformą nadziei na zbawienie. Wtedy będzie mieć miejsce: „Całkiem inna rewolucja, całkowita rekompozycja naszych wartości i instytucji”.

To prawda, że Jean-Marie Rouart otwarcie wypowiada się z pozycji praktykującego katolika, ale czyni to także jako myśliciel przekonany, że żadne społeczeństwo nie przetrwa w dłuższym okresie jako „naród ludzi bez Boga”. W jego oczach absolutyzowanie zasad państwa świeckiego rodzi warunki, które Leon-Paul Fargue szyderczo określił mianem „kabaretu nicości”. Retoryka sakralizacji „zasad Republiki” jest dla Rouarta pustym i nieskutecznym zabiegiem. Nie wytrzymają one w konfrontacji z potrzebą religijną.

Jean-Marie Rouart wolałby, aby Francja nie była religijną ziemią niczyją. Przyczyną dechrystianizacji „najstarszej córki Kościoła” nie są, jego zdaniem, wyłącznie wojujący misjonarze ateizmu, ale i przemiany katolicyzmu, który prawie 60 lat temu zdecydował się dostosowywać do świata, osłabiając swoje przesłanie „prawdy, drogi i życia”.

Piketty i inni o tym dlaczego biedni głosują na partie prawicowe?

W najnowszej pracy zatytułowanej: « Clivages politiques et Inégalités sociales », (red. Amory Gethin, Clara Martinez-Toledano i Thomas Piketty) Thomas Piketty – być może najsłynniejszy współczesny ekonomista – oraz grono współpracowników analizują przyczyny, dla których osoby o niskich dochodach głosują na partie nacjonalistyczne i populistyczne.

Praca zespołu Thomasa Piketty jest empiryczną analizą wyników wyborów w 50 demokratycznych państwach świata w okresie od 1948 do 2020 roku.

W typowych analizach empirycznych badacze wyodrębniają dwie grupy zmiennych niezależnych: „klasowe” (dochód, wykształcenie, zawód, etc.) oraz „tożsamościowe” (pochodzenie, wyznanie, płeć etc.) i weryfikują ich wpływ na sposób głosowania. Badacze zaobserwowali, że do lat 80-tych osoby o niskich dochodach i niskim wykształceniu w zdecydowanej większości głosowały na partie lewicowe.

Później jednak głosy osób o niskich dochodach, w szczególności w Stanach Zjednoczonych i niektórych państwach UE, zaczęły się przesuwać „na prawo”.

Jak można to wyjaśnić? Czy istnieje jedna uniwersalna tendencja, czy też mamy do czynienia ze zróżnicowanymi trendami? Próby odpowiedzi znaleźć można w tej właśnie zbiorowej pracy.

Zaznaczyć warto, że rozdz. 8 zatytułowany „Conflits politiques, inégalités sociales et clivages électoraux en République tchèque, en Hongrie et en Pologne, 1990-2018 » poświęcony jest analizie rozkładu poparcia wyborczego w Polsce i na Węgrzech, a jednym z autorów jest sam Thomas Piketty (pełny skład autorów rozdziału: A. Lindner, F. Novokmet, T. Piketty oraz T. Zawisza).

Aleksander Surdej

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się