Co czyta Francja

Co czyta Francja? (1)

Księgarnie we Francji mają się dobrze. W miasteczkach prowincjonalnej Francji, nawet tam, gdzie zamknięto ostatnią kawiarnię, wciąż otwarte są księgarnie. A więc: co czyta Francja?

Francuski świat książek. Wszyscy mają się dobrze!

Księgarniom, a więc także i czytelnikom, i wydawcom, pomaga przetrwać rządowa administracja z regulacją nakazującą sprzedaż książek po ujednoliconej cenie. Czytelnik wpada do księgarni, przegląda i czyta kilka wybranych stron i już wie czy książkę warto kupić. Może to zrobić w tej właśnie małej księgarni, utrzymując kontakt z księgarzem, który od lat żyje w świecie książek – lektur o nieprzemijającej wartości lub obiecujących nowości. Może to zrobić spacerując wzdłuż Sekwany na stoiskach bukinistów, których usuwać nikt się nie waży, chociaż próbowano.

Wielu Francuzów czyta, gdyż również ukradkiem pisze. Podobno dwa miliony Francuzów prowadzi pamiętnik, systematycznie dokonuje zapisków wrażeń i myśli być może z nadzieją, że na ich bazie powstanie i zostanie wydana książka. Rzeczywiście, co roku wczesną jesienią ukazuje się we Francji ponad 200 nowych powieści, w zdecydowanej większości debiuty francuskich autorów.

Literackie aspiracje wielu co jakiś czas przekładają się na narodziny wielkiego pisarza. W historii literatury francuskiej nigdy ich nie brakowało. Matka Romana Kacewa przekonywała przyszłego Romain Gary do wyjazdu do Francji, gdyż to jest kraj, w którym (sic!) prezydentem był Victor Hugo – podobno sama naprawdę tak sądziła. W takich warunkach francuska literatura nie może nie mieć się dobrze.

Prestiż literaturze nadawali wielcy przywódcy Francji. Podobno Napoleon marzył o byciu pisarzem, zanim został cesarzem, wciąż czytane prace (na przykład o Demostenesie) napisał „Tygrys” – Georges Clemenceaux, z kolei Georges Pompidou wydał antologię poezji, powieściopisarz André Malraux przez wiele lat był ministrem kultury w czasie rządów generała de Gaulle, a sam Generał pisał z taką finezją, że jego prace zebrano i wydano w prestiżowej kolekcji « Pléiade » wydawnictwa Gallimard.

Książki piszą także współcześnie francuscy politycy: prezydenci i ministrowie, a i spod piór wielu innych aspirujących do stanowisk publicznych wychodzą eseje czy powieści. Wydawali książki czterej prezydenci sprawujący ten urząd po śmierci Pompidou, z pewnością książki wyjdą również spod pióra obecnego prezydenta. Nie można zostać prezydentem Francji nie posiadając retorycznej i literackiej weny.

Różnorodna i bogata jest publikacyjna aktywność francuskich uczonych. W przypadku nauk ścisłych i przyrodniczych są to raczej publikacje popularyzacyjne i edukacyjne, przystępne uogólnienia wyników badań naukowych. W przypadku humanistyki i nauk społecznych, w tym ekonomii, publikacje te są pełnoprawnym udziałem w rozwoju nauki, wnoszą ważne kwestie – na przykład problem nierówności ekonomicznych – do debaty publicznej, oświetlając je z odwołaniem do faktów i racjonalnych argumentów. Francuscy ekonomiści i politolodzy mają ambicje podejmować ważne tematy, a nie tylko komentować tłumaczenia. Czy w naukach społecznych istnieją takie odkrycia, o których nie można opowiedzieć przystępnym, prawie że literackim językiem?

Zejście do piekła finansów

Jean-Claude Trichet, były szef Europejskiego Banku Centralnego, mówi o tej książce, że nie da się jej zaklasyfikować, że jest mieszanką medytacji, zaklęć i oburzenia, ale równocześnie należy ją przeczytać, gdyż z wieloma tezami nie można się nie zgodzić.

Georges Ugeux, doświadczony i uznany ekspert rynków finansowych (kiedyś jeden z zarządców Giełdy Nowojorskiej oraz wykładowca Columbia University) przepowiada nadejście tsunami finansowego. Źródłem tego kataklizmu jest wielkość długu publicznego, który od 2008 do 2018 roku wzrósł z 30 tys. miliardów dolarów do 63 tys. miliardów dolarów. Ugeux obawia się, że ta góra długu zrodzi lawinę, gdy pojawi się odpowiednio silny impuls. Może nim stać się dług publiczny Włoch (2300 miliard.w euro zagrażających stabilności finansowej Europy i świata) czy bankructwo jakiejś dużej instytucji finansowej. Ugeux zwraca uwagę na ruletkę finansową, którą rodzi współistnienie niskich st.p procentowych i wcześniejszego długu. Negatywne realne stopy procentowe są rodzajem opodatkowania nakładanego na oszczędzających. Rządy nie umieją wyjaśnić, jakie podatki są zarazem sprawiedliwe i efektywne. Czyżbyśmy żyli w świecie, w którym sanie finans.w suną jak szalone ciągnione przez wierzchowce popędzane przez pijanych woźniców grożąc stratowaniem wszystkiego po drodze?

Anty-przewodnik komunikacji politycznej

„Nikt nie ma zdolności do permanentnego popełniania błędów. A jednak…”. Cytat ten ilustruje nieznośną trudność prowadzenia skutecznej komunikacji politycznej.

Renaud Czarnes, były dziennikarz, następnie doradca premiera Francji Jean-Marc Ayrault (w latach 2012-14), a obecnie dyrektor do spraw komunikacji w firmie Dalkia (grupa EDF), w błyskotliwym 90-stronicowym eseju poddał analizie złe nawyki, błędne przekonania oraz wątpliwe praktyki politykóww obszarze komunikacji politycznej.

Renaud Czarnes nie próbuje formułować ogólnych prawidłowości, ani recept odpornych na zmienne okoliczności. W swojej pracy przytacza przykłada z ostatnich dekad francuskiego życia politycznego, aby wskazać to czego należy unikać. W nieco żartobliwy sposób określa komunikację polityczną mianem anty- materii – wszyscy mają swoje zdanie na temat tego, co należy zrobić, ale dopiero postfactum dowiadujemy się czy i kto miał rację. Jeśli nie istnieje ognioodporny zasób wiedzy apriori, to co doradcom i politykom pozostaje, to wiedza o tym, czego należy unikać. Skutecznej komunikacji politycznej uczymy się na błędach – najlepiej, żeby były to błęd … innych.

Żółte kamizelki: bunt terytoriów zdeklasowanych

Media, badacze i politycy dostrzegli już, że jedną z głównych przyczyn przetaczającej się przez świat Zachodu fali gniewu jest głęboka nierówność terytorialna pomiędzy obszarami rosnącej zamożności a terytoriami pogłębiającej się biedy i desperacji. We Francji podział ten uosabiany jest przez prosperujący region paryski i świat małych miasteczek i wsi. Globalizacja gospodarcza sprzyja metropoliom, a wysysa peryferia, generuje małą liczbę wielkich zwycięzców, a zubaża masy.

Historyk Pierre Vermeren w książce „Francja, która deklasuje” przedstawia ten, trwający jego zdaniem, już ponad 40 lat proces erozji tkanki gospodarczej i społecznej peryferii Francji.

Poprzez historię małych miast tracących wiodące przedsiębiorstwa pokazuje spiralę rozpadu podstaw gospodarczych i narastanie tego, co określa mianem zsocjalizowanego systemu gospodarczego. Negatywne strony tego procesu dobrze objaśnia następujący fragment pracy: “/w rezultacie/ klasy ludowe rezygnują z zatrudnienia, szczególnie wtedy, gdy miejsc pracy jest mało i mają charakter kruchy /prekariat/ staczając się w kierunku systemu gospodarki zsocjalizowanej. Dostosowują się i akceptują one te warunki, gdyż Francja rozdziela najbardziej hojne w świecie zasiłki socjalne (1/4 PKB). Ta pozarynkowa gospodarka socjalna stała się wyróżnikiem gospodarki francuskiej: handel wielkopowierzchniowy, mieszkalnictwo, sektor rozrywki, opieka medyczna, system kształcenia etc. stały się zależne od rozdziału świadczeń socjalnych. Pomiędzy 8 a 9 milionów osób biednych zostało w ten sposób włączone do systemu i przyczyniają się pośrednio do wzrostu gospodarczego, lecz nie przez pracę, z której są wykluczeni (lub z której sami się wykluczyli na skutek braku motywacji), ale poprzez ekonomię socjalną dostarczycielkę zasiłków, aż 85% corocznych imigrant.w, którzy nie są migrantami zarobkowymi uczestniczy w tej dziwnej gospodarce”.

System gospodarczy dotknięty takim zjawiskiem nie może być produktywny, a społeczeństwo spójne.

Szynowa przyszłość metropolii

Francuska państwowa grupa kolejowa SNCF stworzyła Mass Transit Academy (Akademię Masowej Mobilności) w celu studiowania rozwiązań dla masowego transportu. Jednym z ekspertów tej instytucji, a równocześnie menedżerem w SNCF jest Alain Krakovitch, autor pracy o rozwiązaniach komunikacyjnych dla metropolii – Métropolitrain, której przesłanie znaleźć można już w tytule, gdyż train to po francusku pociąg.

Zdaniem Krakovitcha transport w wielkich miastach musi być zdominowany przez kolej. Pociągi są bowiem bardziej efektywne niż samochodowe alternatywy, nawet gdy za kierownicą samochodu siedzi… sztuczna inteligencja. Ilustracja? Maksymalnie wypełniony pociąg o długości 150 metrów zabiera nawet 3000 osób. W typowych warunkach przejazd tylu osób wymaga 2500 samochodów, które ustawione jeden za drugim stworzą linię o długości 11 kilometrów.

Alain Krakovitch w przystępny sposób wyjaśnia organizację transportu w miastach. Poddaje w wątpliwość rozwiązania przenoszące mechanizmy konkurencji z innych rynków na usługi kolejowe. Kładzie akcent na rozwiązania organizacyjne gwarantujące niezawodność, w tym punktualność usług. Przykładowo, w Japonii, w aglomeracji Tokyo-Yokohama 130 połączeń kolejowych zapewnia przewóz 14,5 miliona pasażerów dziennie. Każda linia ma jednak jednego operatora, który jest również właścicielem torowisk, stacji przesiadkowych i skład.w kolejowych. System ten działa niezawodnie, a japońskie koleje są niezwykle punktualne.

Co wiemy o zdrowiu psychicznym wielkich tego świata?

Psychiatra i neurolog Patrick Lemoine nie zostawia nam cienia wątpliwości. Ci którzy przez stulecia kształtowali świat, w którym żyjemy, w różnym stopniu, ale bez wyjątku odbiegali od normy psychicznej swoich czasów.


Szkicując portrety psychiatryczne 15 wielkich postaci Patrick Lemoine dzieli się z czytelnikiem wiedzą na temat tego, co współczesne nauki neuro-psychiatryczne mówią nam o przypadłościach, które charakteryzowały te osoby. Jeśli Maria-Antonina była hazardzistką i zakupoholiczką, to co sprawia, że takie zachowania obserwujemy u wielu innych osób? A Karol V, jeśli większość życia pogrążony był w ciężkiej depresji, to jak mogły wyglądać jego rządy? Czy rzeczywiście Juliusz Cezar miał seksualne obsesje, od czego zależy obecność takich zachowań u współczesnych ludzi i jak sobie z nimi radzić, gdy są władcami? Wśród analizowanych postaci najmniej patologii Lemoine znajduje u Charlesa de Gaulle’a i króla Salomona. Nieliczne, ale jakże wybitne towarzystwo.

Odmiany demokracji

Należy najpierw poznać i zrozumieć, aby następnie dopiero oceniać. To zalecenie rzadko jest niestety stosowane przez zachodnioeuropejskich komentatorów. O Europie Środkowej, o Czechach, o Polsce czy o Węgrach wiedzą nie za wiele, niemniej jednak z łatwością etykietują i upraszczają.

W książce „Nowy proces wytoczony Europie Wschodniej” Max-Erwan Gastineau podjął próbę ideowej mediacji starając się wytłumaczyć odmienność państw Europy Środkowej odwołując się do jej przeszłości.

Dwie kwestie wymagają zasygnalizowania. Pierwsza przypomina, że indywidualizm i orientacja wspólnotowa nie są prostymi opozycjami, lecz biegunami kontinuum. Na tle silnego indywidualizmu mieszkańców Europy Zachodniej, przeciętne dawki postaw pro-wspólnotowych, pro-rodzinnych i narodowych jawić się mogą jak niemalże pętające umysły imadło kolektywizmu. Druga, zwraca uwagę na orientację temporalną. Prezentyzm, „tu i teraz” zachodniego konsumeryzmu nie pozwala dostrzec ludzkiego życia w perspektywie długiego trwania – trwania narodów i cywilizacji. Może zatem liderzy opinii publicznej Europy Zachodniej powinni krytyczniej przyjrzeć się ekscesom świata, w którym żyją.

Co z tą hegemonią?

W pracy “Hegemonia kontestowana” francuski znawca historii świata i polityki międzynarodowej Bertrand Badie podjął próbę pokazania historycznych form domniemanej hegemonii: od czasów starożytnych Greków (co najmniej 450 lat przed Chrystusem) do współczesności.

Badie pokazuje, że każda próba hegemonii napotyka swoją kontestację. Jego zdaniem obecna faza globalizacji, którą nazywa „globalizacja – akt II” także zrodziła swoją kontestację. Badie zauważa, że „Globalizacja prowadzi do wzrostu świadomości i warunków dla mobilizacji”. Pierwszy akt globalizacji był konstrukcją naiwną, zmieciona została kwestia socjalna, która dominowała politykę wewnętrzną państw Europy. Współcześnie kryzys instytucji pośredniczących: od związków zawodowych do partii politycznych prowadzi do delegitymizacji polityki. Pojawia się jednak inny rodzaj reakcji, którą organizują ruchy społeczne łącząc społeczeństwa ponad i poza sferą polityki. Więzi te są jednak szarpane i niestabilne.

Globalizacja wizualna umożliwiona przez rozwój telekomunikacji (400 milionów mieszkańców Afryki posiada telefon komórkowy) rodzi niemożliwe do spełnienia aspiracje. W wielu państwach świata frustracja rodzi kontestację.

Paroksyzmy protestów zderzają się z silną globalną współzależnością, która sprawia, że szkodząc innym szkodzimy sobie. Hegemonia, jest według Badie, fantomem zacieniającym myślenie i strategie – ze szkodą dla globalnych dóbr wspólnych.

Homo sapiens na zakręcie

„Ludzkość znalazła się w bezprecedensowej fazie swojej ewolucji tak ze względu na zmiany w rozumieniu swojej przeszłości, jak i znaki zapytania co do swojej przyszłości” – takim zdaniem rozpoczyna swoją książkę zatytułowaną „Sapiens face. Sapiens”. La tragique et splendide histoire de l’humanite” francuski paleoantropolog Pascal Picq.


Ponad 300-stronicowej pracy przyświeca pytanie o to, czy ludzkość poradzi sobie z negatywnymi konsekwencjami nadzwyczajnych sukcesów, które homo sapiens odnotował w ciągu ostatnich 40 tys. lat, gdyż jak zauważa Pascal Picq „im więcej jakiś gatunek odnosi sukcesów, tym bardziej musi radzić sobie z ich konsekwencjami”.


Potwierdzona historią nadzwyczajna zdolność adaptacyjna człowieka poddana zostaje, zdaniem autora, testowi zanieczyszczeń, degradacji ekosystemów, urbanizacji oraz intensywnym globalnym przepływom. Nie jest oczywiste, że ludzkość wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko. W „Smutku tropików” Claude L.vi-Strauss pisał „Le monde a commenc. sans l’homme et il s’ach.vera sans lui” (Świat zaczął się bez obecności człowieka i bez niego się zakończy). Ten sam autor pisał również: „Uczonym nie jest ten kto przynosi prawdziwe odpowiedzi, lecz ten kto stawia prawdziwe pytania”. Pascal Picq stawia prawdziwe, istotne pytania.

W poszukiwaniu źródeł francuskiego lęku o tożsamość

We Francji, twierdzi Paul-Francois Paoli, często myli się tożsamość z wartościami i obywatelskością. Wartości są historycznie zmienne, a obywatelskość konstruowana jest przez konstytucję i akty prawne. Tożsamość jest dlań czymś innym, bardziej intymnym, „podpolitycznym”.


Jednakże francuscy politycy stale odwołują się do uniwersalistycznego dyskursu praw człowieka nie tylko, wtedy gdy pouczają inne rządy, ale także na użytek wewnętrzny. Czy jednak Francja jako ojczyzna praw człowieka może mieć wyraźną tożsamość, czy też aż lub tylko uniwersalistyczny imperatyw odwoływania się do wartości całej ludzkości? Czy francuski republikanizm budowany w opozycji do katolicyzmu może znaleźć zrozumienie u narodów, które swoją tożsamość stworzyły dzięki docenieniu i ochronie katolicyzmu, jako źródła wartości kulturowych i narodowych?


Idee polityczne francuskich polityków stały się więźniami religii praw człowieka i religii republikańskiej, nie pozwalając Francji na zbudowanie tożsamości partykularnej, lecz silnej. Francji pozostaje zatem ufność w abstrakcyjnego Człowieka, zbudowana na wierze w Naukę, Technikę i Prawo – twierdzi Paul-Francois Paoli. Czy dużo to, czy mało…

Potęga idei: wielki powrót sprawiedliwości społecznej

Reformy polityk społecznych – rynku pracy czy systemu emerytalnego – wymagają idei przewodnich oraz, w demokratycznych społeczeństwach, sprawiedliwościowego uzasadnienia. Po okresie lat 1990-tych zdominowanych przez fundamentalizm rynkowy, okresie, gdy prezentowano procesy gospodarcze, jako wyniki oddziaływania impersonalnych sił rynku oraz w wyniku skumulowanych skutków kryzysu lat 2008- 09, kraje Europy Zachodniej, w tym Francję cechuje poszukiwanie sposobów wzmocnienia społecznych ram gospodarki rynkowej.


W liczącej 110 stron, syntetycznej pracy, La Force d’une idée (Siła pewnej idei) Alain Supiot przedstawia historię idei sprawiedliwości społecznej oraz analizuje jej założenia i implikacje. Publikację uzupełnia, przedrukowany in extenso, pochodzący z początku XX-wieku artykuł wybitnego francuskiego prawnika Alfreda Fouillée (1838-1912) zatytułowany „Idea sprawiedliwości społecznej”.

W pracy tej Fouillée wyróżnia trzy rodzaje sprawiedliwości:
* sprawiedliwość wolności, która wymaga, aby respektowano rozwój osobowości każdej jednostki;
* sprawiedliwość równości, która wymaga, aby wszyscy, niezależnie od swojej sytuacji, byli traktowani tak samo za podobne działania, oraz
* sprawiedliwość solidarności, która wymaga, aby każdy brał pod uwagę dobro innych na równi ze względem na swoje dobro.

Podstawowe idee sprawiedliwości społecznej zostały sformułowane już dawno, są znane od stuleci. Ich polityczna atrakcyjność zmienia się w zależności od warunków ekonomicznych. W dobie alarmu nierównościowego obserwujemy wielki powrót idei sprawiedliwości społecznej.

Czy nadciąga zmierzch idei uniwersalizmu?

Francja jest ojczyzną praw człowieka. Niektórzy francuscy politycy sądzą, że to co francuskie to uniwersalne i tym mierzą sprawy innych narodów. Czasami grzesząc pychą i arogancją.

W swojej najnowszej pracy, wybitna francuska filozof i myśliciel, znana w Polsce i tłumaczona na nasz język, prof. Chantal Delsol zadaje potężny cios tym roszczeniom dostrzegając nadciągający zmierzch idei uniwersalistycznych.


Dominująca do niedawna idea uniwersalności praw człowieka jest krytykowana zarówno z zewnątrz przez myślicieli z kręgów innych cywilizacji, jak i od wewnątrz – przez autorów pochodzących z europejskiego kręgu kulturowego.


Prof. Delsol podjęła próbę wyjaśnienia natury tego kryzysu i znalezienia odpowiedzi na pytanie czy można utrzymać idee uniwersalizmu. Prof. Delsol zauważa, że istnieje uniwersalizm ludzkiego losu, to co antropolog Marcel Mauss określał mianem „skały”: płeć, więź społeczna, życie i śmierć. Istnieje również bardzo ogólny wymiar uniwersalizmu moralnego. Chantal Delsol broni się przed takim rozumieniem uniwersalizmu, który prowadzi do prób narzucania uniwersalnych idei innym. Sama uważa się za chrześcijanina, godność osoby ludzkiej jest czymś co towarzyszy jej myśleniu o człowieku. Dostrzega jednak, że inne kultury, przykładowo kultura chińska, nie uważają tego za oczywistość i przed prawami jednostki stawiają zbiorowość i masy. Nikt nie jest wolny od wierzeń, trzeba się strzec przed pokusą narzucania ich innym. Zdaniem Chantal Delsol „To co uniwersalne pojawia się u kresu drogi, jest rodzajem regulacyjnego horyzontu. Każdy tam podąża w pojedynkę, w swoim rytmie”.

Los demografią przesądzony?

Nie ma nic bardziej pasjonującego niż dyskusja przyszłych implikacji zachodzących zmian ludnościowych. Przyrosty lub ubytki ludności są dość precyzyjnie prognozowane przez demografów. Jeśli wykluczymy jakieś nadzwyczajne katastrofy, to już dzisiaj wiemy ile ludności w 2050 roku będzie liczyć Japonia, Niemcy, Francja czy Polska (znacznie mniej niż obecnie!!!).


To nie jedyna precyzyjnie ustalona prawidłowość. Historyczne dane ludnościowe wskazują, że prężność demograficzna (szybki przyrost ludności) była (i pewno jest) źródłem ekspansji i siły XIX i XX-wiecznych potęg europejskich: od Wielkiej Brytanii po Niemcy. Analizy ilościowe wskazują także, że konflikty zbrojne pojawiają się częściej, gdy stające naprzeciwko siebie kraje cechują się duży (przekraczającym 20%) udziałem ludności w wieku 15-24 lat.


Precyzja i naukowa neutralność kończy się jednak, gdy przestajemy liczyć głowy, ręce i nogi, a zwracamy uwagę na cechy kulturowe ich posiadaczy, gdy z poziomu jednostek przechodzimy na poziom grup (wspólnot) ludzkich. Uwaga jest wtedy kierowana na dynamikę kulturową grup ludzkich. Tym którzy widzą świat w ciągłym marszu, nie straszne są zmiany w kompozycji etnicznej i kulturowej swojego społeczeństwa – nie ma dla nich niczego trwałego, wszystko jest procesualne, płynne… Ci, którzy dostrzegają, że zmiany ludnościowe zagrażają wartościom i obyczajom, wolnościom i prawom, które, historycznie ukształtowane, są cenione i powinny być chronione, grzmią na alarm. Praca Bruno Tertrais przynosi mnóstwo informacji i danych dotyczących proces.w ludnościowych we Francji i na świecie – wnioski jednak czytelnik musi wyciągać sam. Winston Churchill miał podobno powiedzieć: „Nie wierzę danym statystycznym, które sam zmanipulowałem”.

Aleksander Surdej

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się