demokracja Tadeusz Mazowiecki, Donald Tusk
Fot. Michał Sadowski/Forum

Polityka ponownie może stać się areną współpracy i porozumienia

Minęły wybory, można spokojnie się zastanowić, czym jest demokracja. Nie jest na to za późno, bo nigdy nie jest, ale czasu marnować nie warto.

Pojęcie demokracji to jedno z prostszych pojęć filozoficznych. Ale proste czy nie – to pojęcie jest filozoficzne, więc łatwo zgadnąć, że nie może być całkiem oczywiste. W wersji przychodzącej w pierwszej chwili do głowy demokracja to rządy sprawowane przez wszystkich, dotyczące wspólnych spraw i sprawowane dla dobra wszystkich. To brzmi niemal jak fragment z mowy Abrahama Lincolna wygłoszonej pod Gettysburgiem, nad grobami żołnierzy, którzy zginęli w jednej z najbardziej okrutnych bitew wojny secesyjnej. Za co ginęli żołnierze Północy? W swym przemówieniu Lincoln przypomina – zginęli, by umocnić ustrój nowego państwa, w którym rządy będą sprawowane „of the people, for the people and by the people”.

Lincoln nie mógł zapewniać wszystkich swych rodaków, że razem będą podejmować decyzje w każdej ważnej sprawie. Musiał mieć coś innego na myśli. Zapewne to, że Ameryka postanowiła zerwać z europejską tradycją społecznego zróżnicowania. W Europie rządzą królowie, arystokraci, oficerowie, urzędnicy, nadzorcy i rozmaici inni posiadacze władzy – i oni sterują obywatelami, mieszkańcami miast i wsi, dziećmi i dorosłymi. W Ameryce takiej hierarchii nie będzie i nawet tytuły przypadające dzieciom z urodzenia zostaną zlikwidowane przez prawo. Wszyscy będą równi i będą mieć ten sam status. Mogą się różnić zdrowiem, wiekiem, majątkiem, talentem, pomysłowością i łutem szczęścia. Jednak jako obywatele stać będą wszyscy na tym samym poziomie. Czy to wystarczy, by zrozumieć, czym jest demokracja? Chyba nie.

Więcej na ten temat pisze Amy Gutmann, była prezydent uniwersytetu stanowego w Pensylwanii i obecnie ambasador Stanów Zjednoczonych w Niemczech. Gutmann najpierw napisała kilka drobnych przyczynków na temat demokracji, ale później coś bardzo zasadniczego na ten sam temat. Trudno zrozumieć jej późniejsze stanowisko, jeśli się nie śledzi jej toku myśli.

Gutmann prowadzi nas do wniosku, że demokracja jest świetnym, a może nawet najlepszym ustrojem, jeśli tylko oczyścimy ją z uproszczeń i naiwności. Zaczyna od obcinania uprawnień politycznych wytwarzanych rzekomo przez samo wprowadzenie ustroju demokratycznego. Najszerzej pojętą demokrację autorka znajduje w książce Josepha Schumpetera z 1943 roku, Capitalism, Socialism, and Democracy. Autor pisze w niej, że kapitalizm musi upaść, ponieważ jest zachłanny i bezlitosny; a jego miejsce zajmie socjalizm, ale taki, który z Marksem ma niewiele wspólnego, ponieważ zakłada autonomię obywateli. Tak argumentując, Schumpeter nie zdobył sobie uznania nigdzie na świecie. Na Zachodzie uważano go za bezkrytycznego marksistę, w krajach realnego socjalizmu za bezkrytycznego wroga sowieckiej wersji ustroju powszechnej równości. Jego główna książka ukazała się po polsku dopiero w 1995 roku. 

Gutmann ma klucz do zrozumienia tego stanowiska. To jej pierwsze przybliżenie do odpowiedzi na pytanie, czym jest demokracja. Jest to dobra metoda rządzenia, gdy pozwala możliwie największej liczba ludzi decydować o możliwie największej liczbie wspólnych spraw. Tak rozumianej demokracji nie musi się szczegółowo opisywać, bo w różnych społeczeństwach w odniesieniu do różnych spraw może ona przybierać różne formy. To wygląda na razie całkiem dobrze, ale Gutmann słusznie podkreśla, że względy praktyczne mogą podważyć zasadniczy sens takiej propozycji. Krajem demokratycznym może się okazać RPA przed obaleniem apartheidu i ZSRR przed przekształceniem się w Rosję bez cara. Wystarczy tylko powiedzieć, że w RPA właściwymi obywatelami byli jedynie ludzie biali, a w ZSRR tylko członkowie partii komunistycznej. Te niby łagodne korektury zasadniczo podważają pomysł Schumpetera. Ale nie zapomnijmy o tej propozycji całkowicie, bo według Gutmann dobra filozofia powstaje jak posąg w studio rzeźbiarza – przez odłupywanie i odkruszanie fragmentów od głównego bloku kamienia. Schumpeter to ten pierwotny blok.

Druga wersja to demokracja populistyczna. Ta wersja opiera się na spisie obywatelskich uprawnień. W demokracji każdy może korzystać z wolności słowa, praworządności, równości głosów podczas wyborów i uprawnień przyznawanych wszystkim członkom wspólnoty. Niedopuszczalna jest tylko dyskryminacja kogokolwiek bez właściwego usprawiedliwienia. Nie wolno nikomu odebrać prawa głosu na podstawie koloru skóry lub wiary religijnej. Wolno, jeśli utraci prawa obywatelskie lub się ich wyrzeknie. Lub jeśli uznany zostanie za głęboko upośledzonego umysłowo. 

Trzecia wersja to demokracja liberalna. Szeroko rozumiana wolność z wersji trzeciej to coś innego niż szerokie uprawnienia obywatelskie z wersji drugiej. Wersja trzecia przyjmuje za pierwszą, że demokracja nie zezwala na ograniczanie osobistych uprawnień, a ponadto chce zapewnić opiekę prawną instytucjom gwarantującym nieingerencję w sprawy osobiste. Akcentuje rozdział władz politycznych, przestrzeganie prawa, jawne metody kontroli władz i – co najważniejsze – utemperowanie woli ludu. Żądanie nieingerencji i nieinterwencji w sprawy dotyczące jedynie tych osób, które są osobiście zainteresowane jakąś kwestią, ma większe znaczenie niż przestrzeganie jakichkolwiek norm obyczajowych lub konwencjonalnych. Autorka pisze: „Kontrast pomiędzy demokracją populistyczną a liberalną jest większy w teorii niż w praktyce. Demokracja populistyczna musi wspierać nie tylko procesy odzwierciedlające wolę ludu, ale również osiągnięcia, które w dłuższej perspektywie zapewnią spełnienie woli ludu”.

Jak widzimy, demokracja liberalna w ujęciu Gutmann ma dość wyraźne zabarwienie paternalistyczne, zwykle uznawane za wykluczające się z programem liberalnym. Dla populistów najważniejszy jest bezpośredni udział możliwie największej liczby obywateli w bezpośrednim rządzeniu. Dla liberałów rządzenie jest mniej ważne niż swoboda ułożenia sobie życia według własnych zamiarów.

Czwarta wersja demokracji to demokracja uczestnictwa. Ten ustrój jest konstruowany na wzór systemu politycznego obowiązującego w starożytnych Atenach. Gutmann pisze, że Ateńczycy łatwo rezygnowali z życia prywatnego. Większą wagę przywiązywali do wyćwiczenia w sobie postawy obywatelskiej niż rodzinnej. Dorosły człowiek dzielił swe życie na dwie części. To, co prywatne, było całkowicie oddzielone od życia publicznego i zasłonięte przed wścibskimi spojrzeniami. Rozdzielenie osobistych nadziei i ambicji na dwie części – prywatną i publiczną – pozwalało każdemu obywatelowi w swej roli publicznej silniej utożsamiać się z innymi obywatelami niż z członkami własnej rodziny i jednocześnie ułatwiało wytworzenie własnego stylu życia w relacjach prywatnych. Życie publiczne było zatem silnie odgrodzone od życia prywatnego i zasady demokratyczne obowiązywały tylko w życiu publicznym. W życiu prywatnym panowała nieskrępowana tolerancja. To eliminowało społeczne uprzedzenia i łagodziło publiczne niechęci.

Piąta wersja demokracji według typologii Amy Gutmann skierowana jest na ograniczenie uprawnień spontanicznie pojawiających się w działalności ekonomicznej. Demokracja nie pozwala na wyzysk – jej zdaniem. Rządy ludu zakładają prawo do publicznego egzekwowania zadowalających warunków utrzymania, czyli wymagają wprowadzenia prawa, które gwarantuje odpowiednio wysokie zarobki w rozmaitych branżach gospodarki. Ta forma demokracji całkiem się wyklucza z ekonomicznym leseferyzmem, czyli z trzecią wersją rządów ludowych, omówioną wyżej. 

Mamy chyba prawo stwierdzić, że pięć wersji demokracji opisanych przez Gutmann nie układa się w żaden ciąg rozwiązań ustrojowych, w których jakaś cecha politycznej organizacji podlegałaby stopniowemu wzmocnieniu lub osłabieniu. Ani liczba osób objętych organizacyjnymi ustaleniami, ani wolność, ani ekonomiczna efektywność nie stwarzają wyróżnionego parametru, na którym można by uporządkować wymienione przez Gutmann ustroje. Co więc stanowi podstawę do ich sformułowania? Autorka wprost nie odpowiada na to pytanie, ale sugeruje coś ciekawego. Jest to tendencja do rozwiązywania konfliktów przez negocjacje, ustępstwa i przetargi. W jej ujęciu demokracja jest ustrojem, który zachęca, a nawet zmusza do szukania optymalnych rozwiązań zaspokajających oczekiwania największej liczby obywateli. To jest stanowisko zdecydowanie odbiegające od typowego rozumienia demokracji. 

Zwykle uważa się, że demokracja jest systemem wyspecjalizowanym w rozwiązywaniu wszystkich problemów. Każdy spór rozstrzyga się przez głosowanie. Zamiast kłócić się w nieskończoność, obywatele mogą zorganizować głosowanie i policzyć głosy za i przeciw przyjęciu jakiegoś wniosku. To właśnie jest największym zagrożeniem dla systemu społecznego – uważa Gutmann.

W XXI wieku demokracja została sprowadzona do rządów sprawowanych przez osoby niezdolne do rozumowania, perswadowania i argumentowania. Każdą sprawę rozstrzyga się przez głosowanie – czyli tak, jak się komu podoba. A to, po pierwsze, marnie działa, a po drugie, nieme głosowanie jest dobre dla osób niemających zdolności jasnego mówienia, czyli dla pieniaczy, ludzi niereagujących na argumenty, podejrzliwie odnoszących się do nowych propozycji i zastraszonych śmiertelnie przez politycznych manipulatorów, lobbystów i naciągaczy. Trudno budować przekonującą politykę tą metodą. Tak budowana polityka musi być nieprzewidywalna i groźna. Mamy przecież zdolność wyrażania swych zamiarów i ocenienia zarówno korzystnych, jak i szkodliwych efektów proponowanych rozwiązań. Nie powinniśmy wyrzekać się tych atutów politycznych po to tylko, by skrócić czas wydatkowany na uczciwe polityczne debaty. 

Polityka może ponownie stać się areną współpracy i porozumienia, a nie tylko walki i stawiania partnerom niespełnialnych żądań. Może się opierać na porozumieniu, a nie tylko na wymuszaniu. Nic dziwnego, że jedna z następnych książek Amy Gutmann, wydana razem z Dennisem Thompsonem, nosiła tytuł Why deliberative democracy?

Zdjęcie autora: Prof. Jacek HOŁÓWKA

Prof. Jacek HOŁÓWKA

Filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim. Autor m.in. „Relatywizmu etycznego”, „Wybranych problemów moralnych współczesności”, „Etyki w działaniu”. Publikuje we "Wszystko co Najważniejsze".

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się