historia lokalna

Renesans historii lokalnej w całej Polsce

Wraz z rozwojem naszej wiedzy o przeszłości naszej miejscowości zaczynamy widzieć w sobie kontynuatorów naszych przodków w sztafecie pokoleń oraz użytkowników przestrzeni kształtowanej przez kolejne generacje naszych poprzedników. Dostrzegamy potrzebę kooperacji z innymi w trosce o wspólne dobro.

Historia lokalna to ta dziedzina badań nad przeszłością, która najczęściej bywa deprecjonowana na rzecz innych. Studiowanie dziejów małych społeczności albo niewielkich, czasem peryferyjnych obszarów intuicyjnie wydaje się mniej istotne niż poznawanie meandrów wielkiej polityki, militariów czy przekształceń społecznych i gospodarczych o skali krajowej bądź ponadnarodowej. Środowisko naukowe jest zorientowane na międzynarodowośćinterdyscyplinarność i innowacyjność, co nierzadko trudno jest pogodzić z postulatami i metodologią historii lokalnej.

Trendom panującym wśród historyków trudno się zresztą dziwić, skoro opowiadają się za nimi potencjalni pracodawcy i dysponenci środków na prowadzenie badań. Znacznie łatwiej jest sfinansować projekty skupiające się wokół tego, co duże, nowe i niecodzienne, niż te prezentujące to, co małe, staromodne i powszednie. Podobne wnioski można teoretycznie wyprowadzić w odniesieniu do ogółu społeczeństwa. W edukacji, popularyzatorstwie i życiu społecznym kładziemy nacisk na budowanie wspólnoty narodowej, ponowne przeżywanie największych i najbardziej doniosłych wzlotów i upadków naszego kraju i kręgu cywilizacyjnego oraz poszukiwanie ogólnych mechanizmów rządzących społeczeństwem i gospodarką.

Tymczasem praktyka pokazuje, że historia lokalna jest nam naprawdę potrzebna. Dowodem na to jest ogromna liczba pasjonatów, którzy z zainteresowaniem śledzą nawet najdrobniejsze zapiski źródłowe w dążeniu do odtworzenia dziejów swoich małych ojczyzn. Większość z nich to ludzie pozbawieni specjalistycznego wykształcenia. Ze swojego zaangażowania nie czerpią żadnych korzyści finansowych, a nierzadko muszą wręcz dokładać do badań z własnej kieszeni. Robią to, co lubią robić. Badania historyczne traktują czasem jako hobby, a czasem jako formę aktywizmu. Przede wszystkim jednak czują potrzebę, by z wielkim zaangażowaniem spoglądać w przeszłość. Takich lokalnych specjalistów znajdziemy w każdej wsi, w każdym miasteczku i w każdej dzielnicy większego miasta, od podlaskich Kiermus po krakowski Prokocim czy katowicki Brynów. Owocami ich pracy są strony internetowe, izby pamięci, publikacje książkowe, a niekiedy pojedyncze maszynopisy przechowywane w urzędach gminy, bibliotekach i plebaniach. Z dorobku tego korzystają wszyscy członkowie lokalnych społeczności – podczas imprez okolicznościowych, zabaw czy dożynek. Z perspektywy takiego mikroświata wielkim wydarzeniem może stać się odkrycie podczas remontu szkoły czy kościoła pozostawionej przez naszych przodków kilkudziesięcioletniej kapsuły czasu, czemu sam też swego czasu miałem okazję się przyglądać.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego historia lokalna jest dla nas – jako społeczeństwa – ważna, wymaga moim zdaniem w pierwszej kolejności zdania sobie sprawy z dwóch mechanizmów. Po pierwsze, mamy skłonność do poszukiwania naszych korzeni. Chcemy dowiedzieć się, kim jesteśmy i skąd pochodzimy – jako jednostki oraz jako zbiorowości. Na nasz spokój ducha, zdrowie psychiczne, ale też poczucie samorealizacji pozytywnie wpłynąć może wiedza o tym, jak wyglądało życie naszych przodków lub po prostu ludzi, którzy w przeszłości mieszkali w tym samym miejscu, w którym teraz żyjemy my. Świadomość taka buduje też po części nas samych – dookreśla nasze motywacje, aspiracje i poglądy. Zjawisko to jest tym bardziej wyraziste, im bliżsi nam są bohaterowie snutej przez historyków opowieści. Nie powinno więc dziwić, że przeciętny mieszkaniec podkieleckiej Miedzianki z większą ochotą sięgnie po książkę poświęconą miejscowym górnikom niż po biografię Józefa Piłsudskiego.

Po drugie, szukamy sensu w otaczającej nas przestrzeni. Każda ulica, skwer, park i budynek, z którym nie czujemy żadnej więzi emocjonalnej, są dla nas pozbawione znaczenia. W ujęciu socjologicznym i antropologicznym takie lokacje nazwalibyśmy „nie-miejscami”. Jedną z dróg, które sprawiają, że nie-miejsce staje się miejscem, może być zaś poznanie jego historii; zrozumienie, że to, co widzimy dziś, jest nośnikiem informacji o przeszłości lub pozostałością po czymś istniejącym wcześniej. Najbardziej oczywiste przykłady odnoszą się do małych epizodów ważkich procesów i wydarzeń. Dla mieszkańców Białego Prądnika (dzielnicy Krakowa) znaczenie będzie miało to, że z miejscowego dworku przy ulicy Papierniczej w 1676 roku król Jan III Sobieski wyruszał z uroczystym orszakiem na swoją koronację, a dla ludzi pochodzących z Nowych Igań – że 10 kwietnia 1831 roku powstańcy listopadowi rozbili w pobliżu w walnej bitwie kilkunastotysięczny korpus rosyjski. To jednak tylko czubek góry lodowej. Z perspektywy lokalnych społeczności dużą rolę będą odgrywały tak drobne sprawy, jak to, że na środku dzisiejszego rozjazdu drogowego przy ulicy Jagiellonów w opolskiej dzielnicy Nowa Wieś Królewska przed laty stała kuźnia, a na cmentarzu w podbocheńskim Krzeczowie znajduje się mogiła zbiorowa poległych podczas I wojny światowej Austriaków i Rosjan.

Wraz z rozwojem naszej wiedzy o przeszłości naszej miejscowości zaczynamy widzieć w sobie kontynuatorów naszych przodków w sztafecie pokoleń oraz użytkowników przestrzeni kształtowanej przez kolejne generacje naszych poprzedników. Jednocześnie stajemy się członkami zasiedlającej dany obszar zbiorowości. Zaczyna towarzyszyć nam poczucie odrębności od tych wszystkich, którzy są na zewnątrz, oraz wspólnoty względem tych wszystkich, którzy są wewnątrz – którzy tak jak my wiedzą, jak wyglądała nasza miejscowość bądź dzielnica sto, dwieście i pięćset lat temu. Dostrzegamy potrzebę kooperacji w trosce o wspólne dobro.

W ten sposób wprawiany jest w ruch mechanizm, z którego korzystamy w zaskakująco dużej liczbie sfer naszego życia. Wspólnota i troska o nasze otoczenie budują tożsamość lokalną – poczucie więzi z naszą miejscowością, gminą lub powiatem. Tożsamość lokalna jest jednym z elementów wpływających na poziom kapitału społecznego, a kapitał społeczny stymuluje rozwój przedsiębiorczości i zaangażowania, doprowadzając tym samym do wzrostu gospodarczego okolicy.

By uprościć nieco ten schemat, można wymienić kilka przykładów związku pomiędzy historią lokalną a społeczno-ekonomiczną kondycją gminy lub miejscowości. Część mieszkańców może na przykład dzięki fascynacji przeszłością swojej wsi zbudować z nią na tyle silną więź emocjonalną, że później będzie mniej skora do przeprowadzki w inne strony, a nawet jeśli wyemigruje – być może będzie wracać i zdecyduje się zainwestować w rozwój miejscowego potencjału. Inni mogą zaangażować się w stowarzyszenia lub grupy koleżeńskie oparte na idei kultywowania kultury, tradycji i pamięci o regionie, w których to grupach przyswoją sobie idee społecznego zaangażowania i postawią pierwsze kroki na polu mikroprzedsiębiorczości. Jeszcze inni dzięki wytworzeniu więzi z przeszłością i – pośrednio – z własnym otoczeniem mogą odczuć poprawę swojego dobrostanu psychicznego, a przez to zacząć aspirować do realizowania wyższych celów w życiu społecznym i gospodarczym.

Poprawia się też w ten sposób szeroko pojęta jakość życia, związana z zaspokojeniem wyższych potrzeb: przynależności, samorealizacji czy poczucia własnej wartości. Historia lokalna nie jest, rzecz jasna, jedynym i decydującym czynnikiem, który prowadzi nas do dobrobytu ekonomicznego i stabilności psychicznej, ale niewątpliwie pomaga w osiągnięciu tych stanów.

Potrzeba dalszego rozwoju historii lokalnej wynika też ze zwiększającej się ruchliwości przestrzennej społeczeństwa. Ludzie migrują na niespotykaną dotąd skalę. Tylko w Polsce każdego roku kilkaset tysięcy osób wyjeżdża na stałe poza granice gminy, w obrębie której dotychczas mieszkało. W wielu miejscowościach lokalne zbiorowości składają się w dużej mierze z przybyszy z innych części powiatu, województwa czy kraju. Tym trudniej jest zbudować zatem więzi w obrębie takich społeczności i tym cięższym zadaniem jest zaadaptowanie się do nowego środowiska – a to może być niezbędne do osiągnięcia dobrego samopoczucia w nowym miejscu zamieszkania. Historia lokalna przychodzi na tym polu z pomocą, dostarczając informacji i doświadczeń ułatwiających powstanie więzi z sąsiedztwem i sąsiadami, a także motywując do działania. Stanowi ona wrota do poznania kultury, tradycji i mentalności danej okolicy oraz wykształcenia w sobie zupełnie nowej tożsamości lokalnej.

Warto w tym miejscu podkreślić również szczególną rolę samorządu w tworzeniu związków pomiędzy historią lokalną a tożsamością lokalną. To w rękach organów przedstawicielskich najniższego szczebla spoczywa szereg mechanizmów, które mogą stymulować powstawanie takich połączeń, w tym: organizowanie imprez masowych, tworzenie instytucji badawczych i stowarzyszeń, promowanie i finansowanie działalności miejscowych pasjonatów historii, upamiętnianie ważnych dla najbliższej okolicy wydarzeń i postaci w przestrzeni publicznej, rewitalizowanie i ponowne zagospodarowywanie obiektów zabytkowych. Samorządom powinno zależeć na takich działaniach tym bardziej, że niejako przy okazji będą one budowały potencjał turystyczny regionu. Inicjatywy takie jak renowacja pałacu w podraciborskim Tworkowie, udział w organizacji Święta Tradycji Łemkowskiej w Zyndranowej czy odsłonięcie pomnika króla Zygmunta Augusta w będącym miejscem jego śmierci Knyszynie czynią z miejscowości w gruncie rzeczy nieznanych rozpoznawalne w skali ogólnopolskiej marki.

Realizując wszystkie opisane wyżej funkcje, historia lokalna zaczyna się wyróżniać na tle pozostałych nurtów tej gałęzi nauki. Celem badań z zakresu historii lokalnej może, ale wcale nie musi być poszukiwanie odpowiedzi na postawione wcześniej pytania badawcze i weryfikowanie hipotez. Może zamiast tego chodzić o zwyczajne opisanie tego, jak to właściwie było, wyprowadzone z podstaw tradycyjnej, XIX-wiecznej historiografii. Poznanie dziejów miejscowości, gminy czy regionu nie musi stanowić intelektualnej rozrywki i nie musi równać się postępowi w zaawansowaniu nauk historycznych, a i tak będzie stanowić wartość dodaną dla lokalnej społeczności. Będzie też bodźcem do tego, by kultywować tradycje, na nowo zagospodarowywać przestrzeń publiczną i pamiętać o tych, których porwał wir dziejów.

Patryk Kuc

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się