Królestwo Polskie
Warszawa przed 1891. Zamek Krolewski i Plac Zamkowy. Z serii zdjec E.Troczewski. Repr.: Janusz Fila / Forum

Królestwo Polskie – między modernizacją a niepodległością

Założenie, wedle którego autonomia i modernizacja Królestwa Polskiego trwałyby, gdyby nie wybuch powstania listopadowego, nie uwzględnia interesu rosyjskich elit, ich wizji polskości oraz planów wobec nadwiślańskiej prowincji.

Złe z dobrem pomieszane, ale lepiej nam będzie, niż było.
Adam Jerzy Czartoryski o Królestwie Polskim

Aleksander I Romanow uchodzi za najbardziej przychylnego Polakom cara Rosji w epoce zaborów (1795–1917). W kręgu historyków bywa przeciwstawiany Napoleonowi i opisywany jako ten, który finalnie bardziej przysłużył się sprawie polskiej. W tym ujęciu obaj władcy wykorzystywali Polaków w swojej politycznej grze. Obaj zezwolili na odtworzenie pewnej formy polskiej państwowości z szeroką autonomią, lecz podporządkowaną imperialnemu centrum. To car Aleksander nadał okupowanym ziemiom miano Królestwa Polskiego oraz liberalną konstytucję, najnowocześniejszą w Europie. W porównaniu z tymi osiągnięciami Księstwo Warszawskie i napoleoński Kodeks Cywilny wypadają mniej okazale.

Zestawienie Napoleona z Aleksandrem symbolicznie odzwierciedla istotę jednego z największych dylematów polskiej historii po 1795 r. – bić się czy nie bić? Dla wielu to wybór między ideą i rozsądkiem, sercem i rozumem, romantyzmem i realizmem. „Realiści” twierdzą, że gdyby nie „romantycy” i powstania narodowe w 1830 i 1863 roku, nie doszłoby do zlikwidowania autonomii Królestwa Polskiego nadanej przez Aleksandra. Umiejętne korzystanie z owej autonomii było, zdaniem „realistów”, najlepszym wyjściem z punktu widzenia sprawy polskiej.

W związku z tym, niejako w kontrze do mitu napoleońskiego, narodziła się w Polsce legenda Aleksandra I – władcy, dzięki któremu Królestwo Polskie mogło się rozwijać, a społeczeństwo dysponowało znacznym zakresem wolności. Nawet jeśli nie zupełnym, to co najmniej zadowalającym w zestawieniu z represjami, które nastały po powstaniach listopadowym i styczniowym.

Nie ulega wątpliwości, że polityka Aleksandra I przyniosła Polakom wymierne korzyści. Dzięki jego postawie podczas kongresu wiedeńskiego (1814–1815) z większości ziem Księstwa Warszawskiego utworzono Królestwo Polskie, związane z Rosją unią personalną, w pełni zależne od imperium w kontekście polityki zagranicznej, dysponujące jednak własnym sejmem, rządem, skarbem, monetą, wojskiem i administracją. Językiem urzędowym Królestwa był polski. Państwo posiadało również konstytucję nadaną przez cara, lecz napisaną przez Polaków i czerpiącą z wzorców Konstytucji 3 maja oraz Konstytucji Księstwa Warszawskiego. Elita Królestwa składała się w dużej mierze z osób, które uosabiały ideę modernizacji ziem polskich i pragnienie uczynienia z Polski państwa nowoczesnego. W kraju rozwijały się gospodarka, edukacja i kultura. W latach 1815–1830 powstawały nowe manufaktury, instytucje finansowe i specjalistyczne szkoły wyższego szczebla. Postępowała rozbudowa miast, a przemysł przeżywał okres rozkwitu.

Aleksander I wykazywał się ponadto dużą zręcznością i zrozumieniem istoty sprawy polskiej. Zrezygnował z zemsty na Polakach za walkę u boku Napoleona przeciw Rosji. Zamiast tego złożył im obietnicę zespolenia Królestwa Polskiego z Ziemiami Zabranymi podczas rozbiorów. Car nigdy jej nie zrealizował i prawdopodobnie nie miał takiego zamiaru, ale do końca życia się z niej nie wycofał. Nadzieja Polaków na odbudowę Rzeczypospolitej, choćby u boku Rosji, zapewniła Aleksandrowi legitymizację władzy i wdzięczność części polskich elit. Jej wymownym symbolem jest pieśń Boże, coś Polskę…, która powstała w 1816 r. W oryginalnej wersji refren tego utworu brzmi: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, naszego Króla zachowaj nam, Panie!”. Królem, o którym mowa, jest nie kto inny jak Aleksander I.

Za tym niemal idyllicznym obrazem kryje się jednak mniej chwalebny wizerunek carskiej polityki wobec Królestwa Polskiego. Łaskawość Aleksandra wobec Polaków nie trwała długo i miała swoje granice. Szczyt popularności cara w Królestwie Polskim i punkt kulminacyjny nadziei związanych z planami powiększenia terytorium państwa o Ziemie Zabrane przypadły na rok 1818. Monarcha przybył wówczas do Warszawy, by wziąć udział w pierwszym posiedzeniu sejmu nowo powstałego państwa. Konstytucja gwarantowała, że organ będzie się zbierał regularnie co dwa lata. W rzeczywistości do momentu wybuchu powstania listopadowego w 1830 r. zebrał się jedynie czterokrotnie. Nie dysponował również wszystkimi kompetencjami przewidzianymi przez ustawę zasadniczą. Sposób funkcjonowania tej instytucji dobrze oddaje charakter Królestwa Polskiego złączonego z Rosją. Państwa, w którym „konstytucja była na stole, a bat pod stołem”.

Od początku bowiem Aleksander I uważał Królestwo Polskie za laboratorium, w którym sprawdzał, czy liberalny model modernizacji może być kompatybilny z rosyjskim samodzierżawiem. Do lat 1819–1821 był zadowolony z rezultatów eksperymentu, a ze strony Polaków spotykał się głównie z entuzjazmem i wdzięcznością. Rażące zaniedbania na polu praworządności stawały się jednak coraz bardziej uciążliwe. Mowa zarówno o łamaniu konstytucji, jak i o bezkarności księcia Konstantego Romanowa, brata cara Aleksandra, który pełnił rolę naczelnego wodza armii Królestwa Polskiego i brutalnymi metodami dowodzenia doprowadził do serii samobójstw wśród oficerów. Na polskie nastroje wpływał także fakt, że zamiast powiększenia terytorium Królestwa Polacy doczekali się rozwoju tajnej policji. Podczas obrad kolejnego sejmu swą obecność po raz pierwszy zaznaczyła opozycja, która upomniała się o respektowanie prawa (1820). Aleksander nie był do tego przyzwyczajony. Stopniowa zmiana nastrojów w Królestwie Polskim oraz rozwój idei rewolucyjnych w Europie ostudziły zapał cara wobec kontynuacji „liberalnego” projektu. Odtąd aż do jego śmierci w 1825 r. nie zwołano w Królestwie żadnego sejmu. Ziemie Zabrane dotknęła wzmożona rusyfikacja i kampania przeciw polskości, a jej najsłynniejszym przejawem było śledztwo Nikołaja Nowosilcowa w sprawie studentów Uniwersytetu Wileńskiego, które zakończyło się zesłaniem przedstawicieli Towarzystwa Filomatycznego do Rosji (1824).

Fundamentalne znaczenie dla carskiej decyzji o wycofaniu się z dotychczasowych projektów reform miała jednak postawa rosyjskich elit. Te ostatnie odnosiły się krytycznie do polityki Aleksandra wobec Polaków. Autonomię Królestwa Polskiego uważano za zagrożenie dla stabilności i tożsamości rosyjskiego systemu politycznego. Polska wolność miała być sprzeczna z rosyjską racją stanu jako potencjalny czynnik wywrotowy i zaprzeczenie porządku. W Rosji obawiano się również, że Polacy, zachęceni przez cara autonomią, wykorzystają ją do wzmocnienia swojej pozycji, a z czasem upomną się o rosyjskie zdobycze terytorialne, które kiedyś były częścią Rzeczypospolitej. Na to wszystko nakładała się jeszcze nienawiść do Polaków, w których rosyjskie elity widziały odwiecznych i najzaciętszych wrogów, a także zazdrość i uczucie upokorzenia z powodu faktu, że car obłaskawia konstytucją i parlamentem polską prowincję, ignorując potrzeby Rosji – serca imperium. W 1819 r. zawiązał się spisek na życie Aleksandra I, motywowany jego polityką wobec Królestwa Polskiego. Aleksander nie chciał powtórzyć historii ojca – uduszonego przez jednego ze swoich kapitanów.

Debatując o relacjach polsko-rosyjskich w tamtym okresie, nie bierze się w Polsce pod uwagę rosyjskiej perspektywy. Założenie, wedle którego autonomia i modernizacja Królestwa Polskiego trwałyby, gdyby nie wybuch powstania listopadowego, nie uwzględnia interesu rosyjskich elit, ich wizji polskości oraz planów wobec nadwiślańskiej prowincji. Aleksander I przez krótki czas prezentował pod tym względem wyjątkowe stanowisko, z którego z czasem się wycofał. Jego brat i następca Mikołaj I powrócił do linii ideowej nakreślonej w XVIII wieku przez Katarzynę II i reprezentowanej przez ówczesne elity rosyjskie. Zgodnie z tą wizją tereny dawnej Rzeczypospolitej to integralna część Rosji, do której imperium zyskało prawo na drodze podboju. Wszelka odrębność kulturowa czy instytucjonalna tych ziem miała zostać zatarta. W innym przypadku polski żywioł będzie stanowił wieczyste zagrożenie dla rosyjskości. Nie militarne, ale cywilizacyjne.

Mikołaj I już podczas pierwszej wizyty w Warszawie jako nowy monarcha zerwał z obietnicami Aleksandra I i dał Polakom do zrozumienia, że o złączeniu Królestwa Polskiego z Ziemiami Zabranymi nie może być mowy. Kwestia praworządności i respektowania postanowień konstytucji nie grała dla niego najmniejszej roli. Formalnie car nie odebrał Królestwu Polskiemu autonomii i zachował jego odrębność od Rosji. W praktyce pragnął jednak stopniowego zespalania prowincji z rdzeniem imperium. Zezwolił Ksaweremu Druckiemu-Lubeckiemu na kontynuowanie modernizacji kraju i rozwój gospodarki, żądając w zamian bezwzględnej lojalności, co w tym przypadku oznaczało zupełne podporządkowanie jego woli.

Postawa Mikołaja I oraz opór rosyjskich elit wobec polityki Aleksandra I ujawniają tragizm dylematu, przed którym Polacy stanęli w epoce zaborów. Rezygnacja z dążeń do zjednoczenia ziem polskich, porzucenie marzeń o niepodległości i skupienie się na dziele modernizacji wiązały się z ryzykiem stopniowego zaniku polskiej tożsamości. Trwanie przy Rosji pozwalało realizować program modernizacji. Jednocześnie oznaczało zupełne uzależnienie losów kraju od woli i charakteru kolejnych carów. Nie dawało gwarancji zachowania autonomii ani pewności, że rozwój gospodarczy i kulturalno-oświatowy będzie kontynuowany, ponieważ stosunek rosyjskich elit do Polaków nie był wynikiem zdroworozsądkowej kalkulacji, ale w dużej mierze opierał się na uprzedzeniach, obawach i nienawiści. Dopóki na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej istniały jakiekolwiek przejawy polskiej odrębności od Rosji, dopóty z rosyjskiej perspektywy były to tereny, które należało zrusyfikować i siłą zespolić z imperium.

Niezgoda na zaistniałe warunki doprowadziła w 1830 r. do wybuchu powstania listopadowego. Insurekcja poniosła jednak porażkę, a jej bezpośrednim następstwem było drastyczne ograniczenie autonomii Królestwa Polskiego z lat 1815–1830. Z polskiego punktu widzenia okres przed powstaniem to czas względnie pomyślnej stabilizacji. Z rosyjskiej perspektywy autonomia Królestwa to nieudany eksperyment, z którego należało się wycofać.

Wybór, przed którym Polacy stanęli w okresie zaborów, najczęściej sprowadzany do pytania „bić się czy nie bić?”, nie polegał wyłącznie na zajęciu stanowiska w kwestii polskiej wolności, ale również tożsamości i modernizacji. Bez niepodległości tej pierwszej być nie mogło, drugiej groziło zatarcie, a granice trzeciej wytyczała wola cara i rosyjskich elit politycznych. Sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji, nawet jeśli w latach 1815–1830 Polacy mieli powody do zadowolenia, był uzasadniony. Z uwagi na charakter relacji polsko-rosyjskich oraz stosunek rosyjskiego imperializmu do sprawy polskiej podjęcie walki zbrojnej było nie tylko racjonalne, ale konieczne. Nie chodziło wyłącznie o honor, patriotyczny etos i niezgodę na podporządkowanie. Droga do zachowania polskości oraz do modernizacji na własnych zasadach wiodła tylko przez niepodległość.

Polacy sięgali po broń nie zawsze w odpowiednim momencie. Podczas powstań popełniali liczne błędy, za co płacili wysoką cenę. Finalnie Polska jest dziś jednak niezależna. Zachowała tożsamość i stopniowo realizuje własny model modernizacji, który biorąc pod uwagę pozycję wyjściową, przynosi efekty. Czy byłoby to możliwe bez silnej i długotrwałej tradycji, wyrastającej z idei walki o niepodległość? To pytanie otwarte. Pewne jest, że z tej tradycji wyłonili się ojcowie niepodległości w 1918 roku.

Zdjęcie autora: Patryk PALKA

Patryk PALKA

Historyk zajmujący się dziejami myśli politycznej oraz historią idei. Redaktor miesięcznika i portalu "Wszystko co Najważniejsze".

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się