metoda d'hondta

Kim Pan jest, Panie d’Hondt?
Na czym polega system przeliczania głosów, który decyduje o wyniku wyborów

Mimo upływu lat, metoda d’Hondta pozostaje jednym z najpopularniejszych sposobów przeliczania głosów na mandaty w systemach proporcjonalnych. Na czym polega?

Dobrze uporządkowany system wyborczy to jedna z podstawowych cech nowoczesnego państwa demokratycznego. Pod pojęciem „dobrze uporządkowany” rozumiem system umożliwiający wyłonienie takiej reprezentacji ciała obywatelskiego, której skład w możliwie największym stopniu odzwierciedla preferencje wyborców, przy jednoczesnym zapewnieniu możliwości powołania rządu i jego sprawnego funkcjonowania przez całą kadencję. Potrzeba zachowania balansu między tymi dwoma równie ważnymi cechami współczesnej demokracji, to źródło rozmaitych koncepcji tworzenia i usprawniania systemów wyborczych, w tym metod przyznawania mandatów proporcjonalnie do ilości głosów oddanych na kandydatów. 

Jednym z najpopularniejszych sposobów przeliczania głosów obywateli na mandaty w wyborach do rozmaitych ciał przedstawicielskich jest metoda d’Hondta, stosowana m.in. podczas wyborów parlamentarnych w Polsce oraz w kilkudziesięciu innych krajach świata. Nazwa metody pochodzi od nazwiska jej pomysłodawcy – Victora D’Hondta.

Victor d’Hondt – prawnik, matematyk, przedsiębiorca

Victor d’Hondt (1841-1901) był belgijskim prawnikiem oraz teoretykiem prawa, a przy tym matematykiem i przedsiębiorcą. Wykładał prawo cywilne i podatkowe na Uniwersytecie Gandawskim. Jeszcze za życia zasłynął jako zwolennik stosowania ordynacji proporcjonalnej podczas wyborów parlamentarnych w Królestwie Belgii. W 1878 r. wydał pracę Question électorale. La représentation proportionnelle des partis, w której przedstawił założenia nowego sposobu przeliczania głosów na mandaty w wyborach proporcjonalnych, zwanego dziś najczęściej metodą d’Hondta.

Działalność na rzecz zreformowania belgijskiego systemu wyborczego d’Hondt prowadził niemal do końca życia. W 1881 r. był jednym z inicjatorów powołania Belgijskiego Stowarzyszenia Reformatorów na rzecz Przyjęcia Reprezentacji Proporcjonalnej. W latach 1882-1885 wydał jeszcze trzy wpływowe prace na temat systemu proporcjonalnego. Ukoronowaniem starań jego i innych przedstawicieli Stowarzyszenia Reformatorów była ustawa z 1899 r., na mocy której wprowadzono w Belgii ordynację proporcjonalną z okręgami wielomandatowymi oraz modelem przeliczania głosów proponowanym przez d’Hondta. Za swą działalność prawnik otrzymał Order Leopolda – najwyższe belgijskie odznaczenie państwowe.

Victor d’Hondt nie był twórcą pierwszej koncepcji przeliczania głosów wyborczych na mandaty metodą proporcjonalną. Jego działalność wpisywała się w kontekst rozwoju ówczesnej myśli europejskiej i północnoamerykańskiej, a także była odpowiedzią na problemy, z którymi borykało się Królestwo Belgii.

Metody przeliczania głosów wyborców na poparcie dla partii politycznych?

Zarówno demokracja, jak i tradycja republikańska, to wynalazki o ponad dwa milenia starsze od Victora d’Hondta. Poszczególni myśliciele epoki średniowiecznej oraz nowożytnej znali i rozwijali owe koncepcje, nierzadko wyprzedzając swoje czasy i kładąc podwaliny pod przemiany, które nastąpiły w Oświeceniu.

Pomiędzy drugą połową XVIII wieku a narodzinami metody d’Hondta (1878 r.) w Europie i Ameryce Północnej doszło do sprzężenia szeregu wydarzeń i procesów, które szczególnie wpłynęły na sposób pojmowania praw jednostki, obywatelstwa i kwestii partycypacji szerszych mas w życiu wspólnoty politycznej, wyznaczając tym samym kierunki dalszego rozwoju idei demokratycznych, myśli republikańskiej oraz parlamentaryzmu.

W 1755 r. w Republice Korsyki ogłoszono pierwszą na świecie konstytucję. Niedługo później powstały kolejne: w USA (1787 r.), Rzeczpospolitej (maj 1791 r.) i Francji (wrzesień 1791 r.). Ogłoszenie konstytucji USA poprzedziła Deklaracja niepodległości Stanów Zjednoczonych (1776 r.), zaś rok 1789 przyniósł Wielką Rewolucję Francuską wraz z Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela. Nowe prądy ideowe docierały do najdalszych zakątków Europy za sprawą wojsk Napoleona, którego porażka w 1815 r. nie oznaczała bynajmniej ich unicestwienia. Przedstawiciele rozmaitych grup społecznych i narodowościowych, inspirowani zdobyczami ideologicznymi minionych lat, coraz częściej i śmielej upominali się o swoje prawa. W zależności od okoliczności i położenia domagali się udziału we władzy, poprawy sytuacji ekonomicznej, bądź przyznania większego zakresu wolności. Tam, gdzie system polityczny nie domagał lub władza nie reagowała na potrzeby społeczeństwa w odpowiedni sposób, wybuchały rewolucje i zrywy niepodległościowe. Z czasem coraz więcej krajów uchwalało swe własne konstytucje i dokonywało reform ustrojowych, przyznając prawa wyborcze i możność współdecydowania o losach państwa stopniowo coraz większym grupom ludzi. Stało się jasne, że wraz ze wzrostem liczby wyborców, a tym samym różnorodności członków parlamentów, konieczne będzie wypracowanie nowych, skutecznych systemów wyborczych, które usprawniłyby funkcjonowanie państw. 

Oto Europa d’Hondta, którą przyszły prawnik obserwował od najmłodszych lat. Gdy przyszedł na świat, Belgowie świętowali dziesiątą rocznicę uchwalenia swej pierwszej konstytucji. W wieku lat ośmiu Victor d’Hondt miał szansę usłyszeć o szeregu rewolucji, które wstrząsnęły Europą. Współcześnie znane są pod nazwą Wiosny Ludów (1848-1849). Będąc młodym mężczyzną, przyglądał się procesowi zjednoczenia i narodzin Włoch (1859-1861) oraz Niemiec (1866-1871). Każde z tych wydarzeń skutkowało zmianą ustroju w poszczególnych państwach oraz koniecznością uporządkowania go według potrzeb nowej rzeczywistości. Z perspektywy d’Hondta było to cenne doświadczenie, szczególnie biorąc pod uwagę los Belgii, państwa, w którym – jak w soczewce – skupiały się liczne problemy epoki.

W 1830 r. Belgia oderwała się od Holandii i Luksemburga, kończąc żywot Zjednoczonego Królestwa Niderlandów i stając się samodzielnym bytem państwowym po raz pierwszy w historii. Rok później Belgowie proklamowali konstytucję, która wprowadzała ordynację większościową w wyborach do parlamentu oraz przyznawała obywatelom prawa wyborcze ograniczone cenzusem. Młode państwo było jednak zmuszone iść przez wiek XIX z bagażem skomplikowanych relacji etniczno-kulturowych, które czyniły z Belgii organizm wewnętrznie skonfliktowany. Główna linia podziału biegła wzdłuż granicy między Flandrią a Walonią. Flamandowie i Walonowie mieli inne pochodzenie etniczne oraz posługiwali się różnymi językami. Ci pierwsi mówili po flamandzku, drudzy po francusku. Mimo to Belgia dysponowała tylko jednym językiem urzędowym – francuskim – którym posługiwała się większość wyższej klasy społecznej oraz ludność katolicka. Na podział etniczno-językowy nakładał się konflikt ideologiczny między katolikami a liberałami, którzy spierali się o miejsce Kościoła w państwie oraz rozmaite kwestie społeczne, a nade wszystko o kształt prawa oświatowego. Trzeci konflikt rozgrywał się na polu ekonomicznym. Flandria była regionem głównie rolniczym, Walonia zaś górniczo-przemysłowym. Od lat 40. XIX w. w Belgii rozwijał się ponadto ruch robotniczy, którego reprezentanci walczyli o poprawę warunków bytowych oraz powszechne prawo wyborcze. W obliczu zaistniałej sytuacji życie polityczne Królestwa Belgii zdominowały początkowo dwie, a od lat 80. XIX w. trzy partie: Katolicka, Liberalna i Socjalistyczna. Z uwagi na podziały etniczne i językowe także one były wewnętrznie podzielone, co poważnie utrudniało funkcjonowanie belgijskiego parlamentu. 

Chcąc zwiększyć efektywność ciała ustawodawczego i zminimalizować jego rozbicie, pamiętając przy tym o potrzebie zapewnienia poszczególnym grupom reprezentacji w parlamencie, Victor d’Hondt zaproponował zmianę ordynacji wyborczej z większościowej na proporcjonalną, w ramach której funkcjonowałyby wielomandatowe okręgi wyborcze, a nazwiska kandydatów byłyby przypisane do list zgłaszanych z wyprzedzeniem przez partie polityczne. W 1878 r. opisał ponadto metodę, wedle której należałoby – jego zdaniem – przeliczać głosy wyborców na mandaty przydzielone do danego okręgu. 

Na czym polega metoda d’Hondta?

Przeliczanie głosów metodą d’Hondta przebiega w następujący sposób: wpierw należy zsumować głosy oddane w konkretnym okręgu na wszystkich kandydatów ujętych na poszczególnych listach wyborczych. Wynik każdego komitetu z osobna dzieli się następnie przez kolejne liczby naturalne (1, 2, 3, 4…), których ilość odpowiada liczbie mandatów przypisanych do danego okręgu. Na kolejnym etapie uzyskane ilorazy grupuje się od największego do najmniejszego i rozdziela mandaty, przyznając je do dyspozycji tym komitetom, których listy zebrały najwyższe wyniki. Zwycięskie komitety przekazują następnie mandaty kandydatom, którzy uzyskali najwięcej głosów, chyba że kodeks wyborczy stanowi inaczej. Idea d’Hondta zakłada więc, że wyborca powinien mieć możliwość głosowania na konkretną osobę, jednak wynik kandydata musi być powiązany z rezultatem całego komitetu wyborczego.

Tak skonstruowana metoda sprzyja największym i najpopularniejszym ugrupowaniom, a przede wszystkim koalicjom średnich partii. Wynika to prostego założenia: im więcej głosów zbierze komitet, tym większe będą ilorazy wynikające z dzielenia sumy rezultatów poszczególnych kandydatów przez kolejne liczby naturalne.

Nie znaczy to jednak, że „większy” zawsze zyska kosztem „mniejszego”. Metoda przeliczania głosów to tylko element systemu wyborczego, który funkcjonuje wyłącznie w kontekście większej całości. Przeliczanie głosów metodą d’Hondta może przynieść różne rezultaty w zależności od tego, jak dokonano podziału okręgów wyborczych, ilu mieszkańców okręgu przypada średnio na jeden mandat, a także od uwzględnienia (bądź nie) progu wyborczego i jego pułapu. 

Szczególnie ostatni przypadek wart jest uwagi. Jeśli jeden lub więcej komitetów nie przekroczy progu wyborczego, głosy oddane na jego przedstawicieli nie są brane pod uwagę podczas przeliczania na mandaty, co może – choć nie musi – znacząco wpłynąć na wynik wyborów. Sytuację tą najlepiej zobrazować przykładem.

Jak wyliczyć wynik wyborczy metodą d’Hondta?

W okręgu X oddano 1000 ważnych głosów na trzy komitety wyborcze: A (550), B (250) i C (200). Ponieważ liczba mandatów przypisana do okręgu wynosi 5, wyniki poszczególnych komitetów należy podzielić odpowiednio przez 1, 2, 3, 4 i 5. Po uszeregowaniu uzyskanych ilorazów od największego do najmniejszego, okazuje się, że partia A uzyskała 3 mandaty, zaś partie B i C po 1 mandacie. Jeśli jednak próg wyborczy nie pozwoliłby partii C wejść do parlamentu, kolejność ilorazów decydująca o przyznaniu mandatów zmieni się, a rozkład będzie wyglądać w sposób następujący: A – 4, B – 1. W pierwszym przypadku zwycięska partia A, ciesząca się 55 proc. poparciem, uzyskała 60 proc. mandatów. W drugim wariancie ta sama partia weszła w posiadanie aż 80 proc. miejsc w parlamencie. Tak skrajnie niesprawiedliwy i nieproporcjonalny wynik nie jest jednak konsekwencją samego sposobu przeliczania głosów, ale połączenia metody d’Hondta z wysokim progiem wyborczym, który wyeliminował z wyścigu o mandaty partię C. Gdyby próg był niższy, rozkład miejsc w parlamencie stosunkowo precyzyjnie odzwierciedlałaby rozkład nastrojów społecznych. 

Konstruując swą metodę, Victor d’Hondt miał na uwadze wyzwania stojące przed ówczesną Belgią i wieloma innymi krajami europejskimi. W zbliżonym czasie inne koncepcje przeliczania głosów na mandaty opracowali w Europie również Thomas W. Hill (1819), Daniel Webster (1832), Carl Andrae (1855) czy Thomasa Hare (1857), co wskazuje na silną potrzebę uporania się z wyzwaniami stojącymi przed parlamentaryzmem w XIX wieku. 

Metoda d’Hondta w polskich wyborach

Mimo upływu lat, metoda d’Hondta pozostaje jednym z najpopularniejszych sposobów przeliczania głosów na mandaty w systemach proporcjonalnych. Do 1935 r. stosowano ją podczas wyborów parlamentarnych w II Rzeczpospolitej, kiedy sejm był podzielony i niestabilny, a upadki rządów zdarzały się często. Podczas pierwszych w pełni wolnych wyborów w Polsce po upadku komunizmu (1991 r.) zdecydowano się na wariant Hare’a-Niemeyera, jednak szybko zastąpiono go metodą d’Hondta, stosowaną w każdych kolejnych wyborach aż do dziś, z wyjątkiem roku 2001. 

Między rokiem 1991 a 2001 Polska miała aż 9 premierów. Jak przekonywał prezydent Aleksander Kwaśniewski, komentując wprowadzoną w 2001 r. zmianę ordynacji wyborczej, w tym metodę przeliczania głosów z modelu d’Hondta na sposób Sainte-Laguë’a, „uważam za błąd rezygnację z takiej metody obliczania głosów wedle zasady proporcjonalności, która preferuje ugrupowania największe, tj. zasady d`Hondta (…). Odrzucam argument, że ta zmiana ma zapobiec monopolizacji władzy przez jedną formację. Zasady wyborcze są w istocie apolityczne. To wyborcy decydują, kto uzyskuje prawo rządzenia, ale też odpowiada za losy kraju i społeczeństwa. Inaczej w demokratycznym państwie być nie może. Tak będzie w Polsce i tym razem. Wiele lat polskich doświadczeń – także tych najświeższych – dowodzi: im mniejsze rozdrobnienie, im mniej koalicyjnych partnerów i doraźnych sojuszy – tym większa skuteczność rządu i czytelna jego odpowiedzialność”.

Niezależnie od motywacji ówczesnego prezydenta, wywodzącego się z formacji politycznej, która najbardziej traciła na zmianie obowiązującej ordynacji wyborczej, wypowiedziane przez niego słowa trafnie oddawały stan ówczesnego państwa. Znając podstawowe założenia metody d’Hondta i ideę, która za nią stoi, nietrudno zrozumieć, czemu właśnie ten model przeliczania głosów na mandaty stał się integralną częścią polskiego systemu politycznego w latach 90. XX w. i na początku lat 2000. Czy współcześnie nadal jest to metoda optymalną, pozostaje kwestią dyskusji.  

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się