Prof. Renato Cristin
Fot. Juan MEDINA / Reuters / Forum

Migracja bronią przeciw Zachodowi.
Oś Rosja-Chiny-Iran tworzy planetarny chaos

Wojna w Izraelu i na Ukrainie to dwie strony tego samego medalu. Zrozumienie, że u podstaw nowego chaosu i działań wojennych na świecie leżą nowe formy ideologii komunistycznej, pozwoli znaleźć metodę radzenia sobie z zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami Zachodu – mówi prof. Renato Cristin w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

Izrael – mimo że znajduje się terytorialnie na Bliskim Wschodzie – uważany jest za kraj z kręgu cywilizacji zachodniej. Jaki będzie wpływ wydarzeń w Strefie Gazy na Europę?

Prof. Renato Cristin: – Wojnę przeciwko Izraelowi rozpętał Hamas, wspierany przez Iran i Hezbollah. To także kolejna forma agresji przeciwko Zachodowi ze strony Rosji i Iranu po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dla Europy ta wojna będzie miała poważne konsekwencje zarówno na poziomie gospodarczym, jak i politycznym. 

To kolejny – po ukraińskim – konflikt rozgrywający się w bezpośrednim sąsiedztwie Unii Europejskiej.

– UE słusznie stanie po stronie Izraela i Stanów Zjednoczonych. Ale Europa poza potępieniem palestyńsko-irańskiego ataku terrorystycznego powinna być również na pierwszej linii frontu – podobnie jak w przypadku wojny na Ukrainie. Obrona Izraela oznacza nie tylko obronę wolności narodu zagrożonego przez islamski fanatyzm, ale także obronę samej Europy. Wojna, którą rosyjsko-irańska oś – z podążającymi za nią Chinami – rozpoczęła przeciwko Europie i Zachodowi, musi zostać natychmiast odparta w najbardziej inteligentny i skuteczny sposób, ale bez wahania. Obrona Izraela oznacza obronę świata zachodniego.

Czy wybuch tej wojny oznacza kolejną falę migrantów z Bliskiego Wschodu do Europy?

– Wpływ wojskowy i polityczny tego konfliktu będzie ograniczony do obszaru Palestyny. Jednak duża liczba palestyńskich uchodźców przemieszcza się obecnie do Egiptu, skąd ludzie ci mogą próbować dotrzeć do Europy. I właśnie z tego powodu Unia Europejska będzie musiała podnieść poziom kontroli granic, ponieważ terroryści Hamasu lub Hezbollahu z pewnością będą próbowali przeniknąć do migrantów, dokładnie tak, jak stało się to z terrorystami ISIS kilka lat temu. W przeciwnym razie Europa po raz kolejny będzie nieprzygotowana i narażona na inwazję imigrantów.

Europa już teraz zmaga się z napływem migrantów z Afryki Północnej. Konflikt na Bliskim Wschodzie może to jeszcze pogłębić.

– Obecna presja imigracyjna na Włochy pochodzi nie tylko z Afryki Północnej, ale także z Bliskiego Wschodu i Azji (Syria, Afganistan, Pakistan, Bangladesz); pochodzi nie tylko z Morza Śródziemnego, ale także z lądu (przez tzw. szlak bałkański) i składa się w 90 proc. z mężczyzn w wieku od 14 do 30 lat, a prawie sto procent z nich to muzułmanie.

Przez wiele lat twierdziłem, że kontrola granic jest absolutną koniecznością dla Europy. W obliczu inwazyjnej imigracji konieczne jest również zamknięcie granic dla imigracji pozaeuropejskiej i zezwolenie jedynie na dobrze skalibrowane wjazdy. Tylko ideologiczna hipokryzja i cynizm politycznie poprawnych postępowców mogą mylić tę obronę granic z brakiem wrażliwości na ludzi, którzy chcieliby wjechać do Europy. 

„To się nazywa ratowanie życia” – napisało niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w mediach społecznościowych zapytane, dlaczego pomaga wszystkim małym łodziom z migrantami na Morzu Śródziemnym.

– Kiedy niemiecki rząd mówi, że organizacje pozarządowe ratują życie, to się myli. Zarówno dlatego, że organizacje pozarządowe nie są zainteresowane ratowaniem życia, a jedynie sprowadzaniem imigrantów do Europy, a także dlatego, że masowa obecność tych organizacji pozarządowych na Morzu Śródziemnym jest zachętą dla handlarzy ludźmi do wypłynięcia z afrykańskich wybrzeży nawet małymi łodziami, które toną po kilku milach lub mogą zatonąć. Kto więc ratuje życie? Organizacje pozarządowe, które z ideologicznym cynizmem przebranym za pomoc humanitarną zachęcają pontony do wypływania w morze pełne ludzi? Czy może włoska marynarka wojenna, która stara się zapobiec wypływaniu z Libii i Tunezji łodzi przeznaczonych do rozbicia i która często zabiera zdesperowane łodzie z morza i sprawia, że docierają one do Włoch? 

Jeśli istnieje prawo ludzi do godnego życia, a zatem jeśli istnieje prawo do emigracji w poszukiwaniu lepszych warunków życia, istnieje również prawo narodów do ochrony ich życia i tożsamości, a także istnieje prawo narodów do ograniczenia imigracji do liczby uznawanej za akceptowalną przez każdy naród.

Pozwolenie na masowy wjazd oznacza narażenie Europejczyków na utratę ich własnej tożsamości. Włoska premier Giorgia Meloni podkreśla konieczność zawarcia umów z krajami pochodzenia przepływów migracyjnych. UE prędzej czy później będzie musiała uznać tę potrzebę i zmienić własną strategię: od masowego przyjmowania do drastycznego ograniczenia wyjazdów i filtrowania przyjazdów. Przez lata twierdziłem, że stanowisko Polski w sprawie imigracji pozaeuropejskiej jest mądre i dalekowzroczne. Dziś polski rząd premiera Morawieckiego jest dalekowzroczny także na froncie wojny na Ukrainie, do tego stopnia, że jego stanowisko stało się prymarne w relacjach między Unią Europejską a neosowiecką Rosją Putina. Po otwarciu polskich granic dla wielu milionów ukraińskich uchodźców ścisła ochrona wschodnich granic Polski przed imigrantami spoza Europy jest modelem zarówno powstrzymywania masowej imigracji, jak i przeciwstawiania się działaniom, które Rosja podejmuje w celu destabilizacji Europy Środkowej i Wschodniej.

Jest to drugi poważny kryzys migracyjny w ciągu ostatnich ośmiu lat, były też mniejsze. Dlaczego ciągle powtarza się ta sama historia?

– Ze strony niektórych dużych organizacji międzynarodowych istnieje wola zachęcania do afroazjatyckiej imigracji do Europy i wiadomo, że zamiar ten wynika z trzecioświatowej i antyzachodniej wizji ideologicznej. Dążenie do niekontrolowanej imigracji wywodzi się z dobrze znanych marksistowskich teorii, które nienawidzą zachodniej cywilizacji i które działają poprzez te organizmy, aby przekształcić europejską tożsamość w pojemnik pseudowartości, które chcą anulować kulturę, tradycję, na której rozwinęły się narody europejskie. Jeśli narody europejskie poddadzą się na froncie imigracyjnym, ich historyczne istnienie będzie zagrożone.

Kryzys w 2015 roku miał poważne implikacje polityczne – doprowadził do upadku rządów w szeregu krajów, jego konsekwencją był m.in. brexit. Mimo to trudno uwolnić się od przekonania, że obecny kryzys toczy się tymi samymi torami.

– To wynika z ideologicznych tez, które nigdy nie zostały zakwestionowane i które są częścią tego złożonego systemu polityczno-kulturowego, który określa się jako „politycznie poprawny”. Mam nadzieję, że aby odwrócić ten samobójczy imigracyjny i antyzachodni trend, centroprawicowa większość zdoła przejąć władzę w UE i będzie w stanie sprawić, że Europa stanie w obronie naszej cywilizacji, wolności i tożsamości poszczególnych narodów europejskich.

Pascal Bruckner w swojej książce „Tyrania skruchy” pisze, że współczesna Europa wciąż czuje się winna swojej przeszłości, wciąż uważa, że powinna za coś przeprosić. Może powinniśmy spojrzeć na kryzys migracyjny w tym kontekście?

– To pytanie stawia przed nami podwójny dylemat. Pierwszy dotyczy kwestii pomocy ludności najbiedniejszych obszarów planety, którą trzeba połączyć z koniecznością zachowania bezpieczeństwa poszczególnych narodów. Druga to kwestia zrozumienia, czy islamska imigracja na dużą skalę da się pogodzić z tożsamością i historyczną przyszłością narodów europejskich. Uważam, że gwałtowny wzrost liczby islamskich imigrantów będzie śmiertelnym zagrożeniem dla Europy, ponieważ wielcy organizatorzy tej inwazji (na przykład Bractwo Muzułmańskie lub Iran za pośrednictwem Hezbollahu) myślą dokładnie to, co wysoki islamski dostojnik powiedział katolickiemu biskupowi już trzydzieści lat temu: „Dzięki waszym demokratycznym prawom dokonamy inwazji; dzięki naszym prawom religijnym podporządkujemy was sobie”. Postawa samoobwiniania potępiona przez Brucknera leży u podstaw zarówno defetystycznej orientacji instytucji europejskich wobec masowej imigracji, jak i uległości, z jaką instytucje te są skłonne do podporządkowania się, w długim, a nawet średnim okresie, islamistom. Ale ten kulturowy masochizm jest dziś również podsycany przez innego wroga Europy i zachodniej cywilizacji, czyli przez biurokratyczno-komunistyczną ideologię Rosji i Chin. W szczególności neosowiecka Rosja kładzie nacisk na słabe punkty obecnej zachodniej rzeczywistości, takie jak relatywizm moralny czy teoria gender, aby potwierdzić, że Zachód jest zgniły i że doktryna eurazjatyzmu zmiecie go i zastąpi „wielką Rosją”. Byłoby jednak największą katastrofą, gdyby Europa poddała się nowej rosyjskiej ideologii neosowieckiej i eurazjatyckiej.

Kilka lat temu opublikował Pan książkę „Władcy chaosu„, w której wskazuje Pan, że od lat 60. XX wieku trwa generowanie chaosu ideowego w Europie, co służy osłabianiu państw narodowych. Brzmi makiawelicznie.

– Bo rządzenie za pomocą chaosu jest sprzecznością samą w sobie. Ale istnieje kilka sił, które chcą wywołać chaos, próbując osłabić Zachód, a tym samym rządzić światem.

Oś Rosja-Chiny-Iran jest z pewnością największym producentem planetarnego chaosu, którego celem jest zniszczenie świata zachodniego. Myślę więc, że dziś główni generatorzy chaosu znajdują się poza Europą, a instytucje europejskie są reproduktorami tego chaosu z powodu potrzeb ideologicznych i braku wizji historyczno-filozoficznej. Są ślepi na głęboki kryzys kulturowy w Europie i tragedię, przed którą stoją europejskie narody. Ale nie jest to okoliczność łagodząca, która zmniejsza odpowiedzialność obecnych instytucji europejskich za reprodukcję chaosu. Kryzys imigracyjny jest doskonałym przykładem tego chaosu. Kiedy elity polityczne nie są w stanie sprostać historycznym okolicznościom, powstają warunki do zniszczenia ludzi, narodów, a nawet cywilizacji.

Podkreśla Pan, że oś Rosja-Chiny-Iran to dziś największy producent chaosu na świecie. Jego kolejny wymiar właśnie widzimy na Bliskim Wschodzie. A może ten chaos jest po prostu normalną sytuacją i tylko my, ludzie żyjący obecnie na Ziemi, zapomnieliśmy o tym dzięki trzem dekadom względnego pokoju na świecie? Może świat po prostu wraca w swoje tradycyjne koleiny?

– Na Zachodzie po dwóch wojnach światowych zapanował wśród narodów zachodnich autentyczny pokój, który trwa do dziś i który ma trwać. Zachód jest największym istniejącym blokiem narodów i dziś stanowi jedyny możliwy warunek względnej globalnej równowagi. Ale jednocześnie Zachód przeżywa kryzys, ponieważ utracił swoje duchowe, kulturowe i religijne korzenie, nie ma poczucia misji. Jednocześnie pozostaje jedynym miejscem, w którym tradycja judeochrześcijańska może przetrwać. Natomiast zagraża mu oś rosyjsko-irańsko-chińska, która niestety znajduje również ideologicznych sojuszników na Zachodzie. Punktem wyjścia tej dynamiki chaosu jest ponownie ideologia komunistyczna i sowiecka, rosyjska i chińska, dziś zmieszana z irańską ideologią islamistyczną i jej terroryzmem. 

W ten ciąg zdarzeń wpisał się atak Hamasu na Izrael.

– Wojna na Ukrainie i wojna w Izraelu to dwie strony tego samego medalu. Dlatego tak ważne jest, aby Zachód był zjednoczony nawet w nowym ognisku wojny na Bliskim Wschodzie. Jak napisałem w książce Quadrante Occidentale, nie oznacza to, że my, konserwatyści i antyprogresywni libertarianie, rezygnujemy ze słusznej krytyki wypaczenia wartości, jakie wytwarza politycznie poprawna ideologia, ale jest to kwestia wewnętrzna na Zachodzie, a dziś toczymy wojnę z wrogami naszej tradycyjnej tożsamości. Zrozumienie, że u podstaw nowego chaosu i działań wojennych na świecie leżą nowe formy ideologii komunistycznej, oznacza zrozumienie, jak radzić sobie z naszymi zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami.

Rozmawiał Agaton Koziński

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się