demokracja illiberalna
Fot. Robert Neumann / FORUM

Réflexions na niedzielę. No i gdzie ta „demokracja illiberalna”?

Swoimi refleksjami z Czytelnikami „Gazety na Niedzielę” dzieli się mieszkający wśród nas dziennikarz Nathaniel Garstecka. Refleksje o Polsce i Polakach, zdziwienia i fascynacje. Tekst publikujemy w językach francuskim i (poniżej) polskim.

Réflexions d’un dimanche

Et donc, cette fameuse démocratie „illébrale” ?

En Pologne, l’alternance politique s’effectue dans le respect des règles démocratiques. Ceux qui perdent cèdent leur place à ceux qui gagnent. On nous avait pourtant juré, dans les médias progressistes, que ceux qui étaient au pouvoir s’y accrocheraient de toutes leurs forces, même après leur éventuelle défaite. Qu’il n’hésiteraient pas à appliquer des méthodes „illibérales”, à déployer l’armée dans les rues de Varsovie. Qu’ils emprisonneraient leurs opposants, qu’ils soulèveraient leurs partisans et prendraient d’assaut le Sejm (la chambre basse polonaise). Bien évidemment, il ne s’agissait ici que de jouer à se faire peur, et surtout à son électorat, de fasciser son adversaire politique, de jouer le rôle de „défenseur de la démocratie” contre „les méchants” et „le mal”.

Cette fascisation pourrait cependant avoir un effet particulièrement délétère sur la vie démocratique polonaise, comme elle l’a eu en France pendant des décennies. Les „cordons sanitaires” et autres „fronts républicains” n’ont comme conséquence que de faire monter les frustrations et d’empêcher les débats de fond d’avoir lieu. Ils témoignent aussi de la volonté d’infantiliser les citoyens, comme si ceux-ci étaient incapables de faire les choix politiques qu’ils estiment justes pour leur avenir. Ceux qui se livrent à de telles méthodes prouvent qu’ils ne font pas confiance à la souveraineté du peuple. La Pologne a longtemps réussi à se préserver de cette „mode” occidentale, espérons qu’elle n’y cède jamais.

L’Occident désarmé

A chaque nouvel attentat, à chaque agression antisémite, à chaque „rixe” meurtrière, la même litanie médiatique, politique et juridique : tel assassin était un „déséquilibré”, tel terroriste „était souriant et disait bonjour à sa voisine”, tel fiché S s’était „radicalisé” en prison ou en Syrie. Les journalistes et les commentateurs passent le plus clair de leur temps à prendre des précautions de langage et à se justifier de ce qu’ils n’ont pas dit mais qu’ils sont accusés d’avoir pensé, tandis que les gouvernants font semblant de ne rien voir afin d’éviter des troubles civils qu’ils ne pourraient maitriser, mais deviennent soudainement bavards le jour où ils quittent leurs fonctions. C’était le cas de Gérard Collomb, récemment décédé, et de son fameux „on vit côte à côte et je crains que demain on ne vive face à face”, au moment où il démissionnait du ministère de l’Intérieur.

Si la France est désarmée idéologiquement face aux problèmes causés par une immigration massive arabo-musulmane et africaine qui dure sans discontinuer depuis 70 ans, l’Occident l’est tout autant au sujet de tout ce qui le menace de près ou de loin: l’idéologie progressiste (et sa version „woke” américaine) et ses ramifications (écologisme, féminisme, égalitarisme, multiculturalisme…) , le terrorisme islamiste, le totalitarisme communiste chinois, le retour de l’impérialisme militariste russe…

Toute tentative de réaction est immédiatement marquée du sceau ignominieux du „racisme”, du „fascisme”, du „bellicisme”,  de l’”atteinte aux Droits de l’Homme” ou à „l’Etat de droit”, du „manquement aux valeurs” de telle institution ou de tel régime politique.

Si les peuples occidentaux en sont à refuser d’avoir des enfants afin d’assurer leur „avenir”, c’est qu’ils ont abandonné tout instinct de survie, comme cette dame qui préfère avoir des chiens que des enfants parce que „la planète va mal”. D’autres, moins bien intentionnés, en auront à sa place ailleurs sur Terre et finiront par venir habiter chez elle, la remplaçant.

Si nous ne voulons pas disparaître, il va falloir à un moment se débarrasser des dérives de la bien-pensance progressiste qui nous a été inculquée après les catastrophes du XXème siècle et plus nous attendons, plus ce sera difficile voire impossible.




Réflexions na niedzielę

No i gdzie ta „demokracja illiberalna”?

W Polsce zmiana władzy odbywa się zgodnie z zasadami demokracji. Ci, którzy przegrywają, ustępują miejsca tym, którzy wygrywają. A jednak w progresywistycznych mediach wmawiano nam, że rządzący będą się trzymać władzy za wszelką cenę, nawet po ewentualnej porażce. Że nie zawahają się przed zastosowaniem „illiberalnych” metod, przed rozmieszczeniem wojska na ulicach Warszawy. Że będą więzić przeciwników, podburzać zwolenników i kto wie, może nawet szturmować Sejm. Oczywiście była to po prostu gra w zastraszanie siebie, a przede wszystkim swojego elektoratu, faszyzacja przeciwnika politycznego, odgrywanie roli „obrońcy demokracji” przed „tym złem”.

Faszyzacja może jednak mieć szczególnie szkodliwy wpływ na polskie życie demokratyczne, podobnie jak miało to miejsce we Francji przez dziesięciolecia. „Kordony sanitarne” i inne „fronty republikańskie” tylko podsycają frustrację i uniemożliwiają prowadzenie zasadniczych debat. Demonstrują również chęć infantylizowania obywateli, tak jakby byli niezdolni do dokonywania świadomych wyborów politycznych, które uważają za właściwe dla ich przyszłości. Ci, którzy pozwalają sobie na takie metody, pokazują, że nie mają zaufania do suwerena. Polsce od dawna udaje się unikać tej zachodniej „mody”, więc miejmy nadzieję, że nigdy jej nie ulegnie.

Bezbronny Zachód

Za każdym razem, gdy dochodzi do nowego zamachu, za każdym razem, gdy dochodzi do ataku antysemickiego, za każdym razem, gdy dochodzi do śmiertelnej „bójki”, media, politycy i prawnicy powtarzają tę samą litanię: ten morderca był „niezrównoważony psychicznie”, ten terrorysta „uśmiechał się do sąsiadów”, ta osoba pod specjalnym nadzorem „zradykalizowała się” w więzieniu lub w Syrii. Dziennikarze i komentatorzy spędzają większość czasu na ostrożnościach językowych i usprawiedliwianiu tego, czego nie powiedzieli, ale o co są oskarżani, podczas gdy rządzący udają, że niczego nie widzą, aby uniknąć niepokojów społecznych, których nie mogą kontrolować, ale nagle stają się rozmowni w dniu, w którym opuszczają urząd. Tak było w przypadku Gérarda Collomba, który niedawno zmarł, i jego słynnego zdania: „Dziś żyjemy obok siebie, ale obawiam się, że jutro będziemy żyć twarzą w twarz”, wypowiedzianego w dniu, kiedy zrezygnował ze stanowiska francuskiego MSW.

Jeśli Francja jest ideologicznie bezradna wobec problemów spowodowanych masową imigracją arabsko-muzułmańską i afrykańską, która trwa nieprzerwanie od 70 lat, Zachód jest równie bezradny wobec wszystkiego, co zagraża mu z bliska lub z daleka: ideologii progresywistycznej (i jej amerykańskiej wersji „woke”) i jej rozgałęzień (ekologizm, feminizm, egalitaryzm, wielokulturowość itp.), islamskiego terroryzmu, chińskiego totalitaryzmu komunistycznego, powrotu rosyjskiego imperializmu militarystycznego itp.

Każda próba reakcji jest natychmiast oznaczana haniebną etykietą „rasizmu”, „faszyzmu”, „podżegania do wojny”, „podważania praw człowieka” i „praworządności” lub „naruszania wartości” jakiejś instytucji bądź jakiegoś reżimu politycznego.

Jeśli zachodnie narody doszły do punktu, w którym odmawiają posiadania dzieci w celu zapewnienia sobie „przyszłości”, to dlatego, że porzucili wszelki instynkt przetrwania, jak ta pani, która woli mieć psy niż dzieci, ponieważ „planeta jest w złym stanie”. Inni, o mniej dobrych intencjach, będą je mieli gdzieś na Ziemi i w końcu one zamieszkają u niej, zastępując ją.

Jeśli nie chcemy wyginąć, w pewnym momencie będziemy musieli pozbyć się nadmiaru postępowego zadufania w sobie, które zostało nam wpojone po katastrofach XX wieku, a im dłużej będziemy czekać, tym trudniejsze, jeśli nie niemożliwe będzie to zadanie.

Nathaniel Garstecka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się