Pierwsza Komunia – jak nie zamienić jej w festiwal powierzchowności
Pierwsza Komunia powierzchownie urządzona i przeżyta może prowadzić do odejścia dziecka od wiary w życiu dorosłym.
Miesiąc banalizacji religijnej ?
Nadszedł maj i w mediach zaczął się doroczny festiwal banalnych tekstów o tym, ile w tym roku daje się do koperty na komunię, jakie gadżety dzieci dostają na prezenty oraz olaboga! jak to niedobrze, że paskudny materializm przysłania niewinnym dziatkom głębię przyjęcia sakramentu.
Coraz częściej zdarzają się również teksty o tym, że rosnące grono ateistycznych rodziców urządza swoim dzieciom niereligijne przyjęcie z prezentami, aby nie czuły się gorsze skoro nie przeżywają Pierwszej Komunii jak ich koledzy i koleżanki z klasy.
Wygląda więc na to, że dla wielu współczesnych rodziców tym, co najcenniejsze w dopuszczeniu ich dziecka do pierwszej Komunii św. jest… aspekt kulturowo-społeczny: poczucie więzi z rówieśnikami, przeżycie jakiejś pięknej uroczystości w odświętnym stroju, dopełnienie wielowiekowej tradycji z potrzeby podtrzymania jakiejś ważnej tożsamości lub z lęku przed odróżnieniem się od większości.
Myślę, że tego typu priorytetyzacja jest zrozumiała, ale na dłuższą metę szkodliwa – zwłaszcza dla potencjalnego życia duchowego dzieci. To właśnie one w dorosłym życiu często zamieniają się w wojujących z wiarą dorosłych, ostentacyjnie wypisujących się z Kościoła, do którego przecież sami się nie zapisywali.
A gdyby tak – przynajmniej u tych rodziców, którzy swoją wiarę chrześcijańską traktują poważnie – przełamać ten schemat? I na przykład zamiast podążać za tradycją i przyzwyczajeniem zaproponować dziecku indywidualną uroczystość pierwszej Komunii z przyjęciem dopasowanym do charakteru uroczystości i wrażliwości głównego bohatera?
Pierwsza Komunia św. – indywidualne przygotowanie
Osobiście widzę coraz więcej takich przykładów w swoim bliższym czy dalszym otoczeniu. Są na szczęście już księża, którzy sami widzą w tym pomyśle przeciwdziałanie rosnącej ateizacji dzieci a potem młodzieży. W związku z tym albo życzliwie zgadzają się na tzw. indywidualne przygotowanie do pierwszej Komunii – często w nieco młodszym wieku niż ogólnopolska średnia, albo wręcz sami proponują takie rozwiązanie na forum parafii.
Znam proboszcza, który wymyślił utworzenie tzw. grupy specjalnej spośród dzieci z klas trzecich, której uroczystość pierwszokomunijna różniłaby się od obowiązującego modelu. Dla tej grupy chętnych pierwsza komunia nie odbyłaby się w gronie kilkudziesięciu dzieci na ogromnej uroczystości z wierszykami, kwiatami i popisami przed chrzestnymi – ale w mniejszych gronach na zwykłych mszach niedzielnych z innymi parafianami. Proboszcz zachęcał, by prawdziwa pierwsza Komunia odbywała się tylko w gronie najbliższej rodziny – rodziców i rodzeństwa, z którymi dziecko siedziałoby całą uroczystość i wspólnie podchodziło do przyjęcia Eucharystii. Klasyczna uroczystość z udziałem reszty rodziny czy znajomych miała się odbywać dopiero na zakończenie tzw. Białego Tygodnia.
Pomysł się przyjął. Choć zwykle do tej specjalnej grupy swoje dzieci zgłaszała mniejszość rodziców – nie brakowało chętnych. Sama zapisałam do niej swoją córkę, gdy była w trzeciej klasie. Wymagało to ode mnie zgody mojego proboszcza (tamta parafia nie była moją terytorialnie) – ale się opłaciło. Córka przeżyła ten dzień w skupieniu, podobnie przebiegł cały biały tydzień a spotkanie rodziną na jego zakończenie było uroczystym finałem duchowej uroczystości.
Komunie w maju – bezwzględny wymóg tradycji?
Mam również znajomych, którzy swoje dzieci do pierwszej Komunii puszczali zupełnie poza majowym kalendarzem: w czerwcu, listopadzie albo styczniu. Wtedy uroczysta Msza św. gromadziła wyłącznie zaproszoną rodzinę i znajomych, którzy dbali również o uroczystą oprawę liturgii: tworzyli scholę, czytali czytania, służyli jako ministranci. Piękne przeżycie dla wszystkich.
Zetknęłam się również z ciekawymi pomysłami na nieco odmienne zorganizowanie pokomunijnego przyjęcia. Kto powiedział, że musi się ono odbywać w wykwintnej restauracji i zasiadanej formie? Może to być przecież mniej formalny piknik rodzinny w plenerze (nad jeziorem, w miejskim parku), gdzie rodzina siada na kocach a co bardziej pomysłowi dorośli organizują dzieciom – w tym głównemu bohaterowi lub bohaterce – plenerowe zabawy integracyjne. Z pewnością każde dziecko wolałoby mieć w pamięci takie przyjęcie niż sztywny obiad w restauracji, gdzie nie można nawet biegać w odświętnych bucikach.
Myślę, że kluczem do dobrego przygotowania i przeprowadzenia pierwszej Komunii św. dziecka jest relacja zarówno z nim, jak i ze swoją wiarą. W końcu jeśli dzieci czegoś się od nas uczą, to przez naśladowanie. A chyba przekazanie wiary jest istotą tej uroczystości.
Anna Druś