A jednak polski katolicyzm żyje

W Polsce jest 1050 sanktuariów, czyli miejsc o szczególnym znaczeniu dla katolików. Połowa z nich to cel regularnie odbywanych pielgrzymek, a większość jest dedykowana Maryi. Największe i najpopularniejsze z nich – sanktuarium na Jasnej Górze, z ikoną czczoną tu od 1384 roku – jest nie tylko miejscem pielgrzymek dla Polaków, ale także miejscem przyciągającym pielgrzymki ze świata; trzecim najczęściej odwiedzanym sanktuarium świata.

Większość pielgrzymujących na Jasną Górę. wiernych z Polski przybywa piechotą w zorganizowanych grupach pielgrzymkowych, z których wiele ma tradycję sięgającą przynajmniej kilkudziesięciu lat. Najstarsza z nich pielgrzymka warszawska nieprzerwanie odbywa się od lat 400.

– Pielgrzymowanie, jako idea opuszczenia swojego stałego miejsca pobytu, by zdążać do jakiegoś celu, jest ogólnoludzką potrzebą: potrzebą przekroczenia siebie, zostawienia na chwilę swoich zwykłych obowiązków. Religijne pielgrzymowanie bardzo na tę potrzebę odpowiada, choć same pielgrzymki od zawsze miały wymiar bardziej pokuty niż drogi samej dla siebie. Ludzie pielgrzymowali do miejsc świętych, aby związanym z tym trudem i umartwieniem odpokutować jakieś swoje winy. Potem pojawiła się też intencja błagalna lub dziękczynna – chcieli zrobić coś „wielkiego” – a tym jest kilkunastodniowa piesza wędrówka – aby za coś wielkiego podziękować czy poprosić. Do dziś to główny powód – mówi ks. Marcin Przywara SAC, wieloletni przewodnik pielgrzymek na Jasną Górę.

Co roku w pielgrzymkach pieszych uczestniczy łącznie ok. 250 tys. osób, a gros tych wypraw organizowanych jest latem, w lipcu i sierpniu, w związku z ważnymi świętami maryjnymi obchodzonymi w tym czasie. Niektóre pielgrzymki robią szczególne wrażenie, jeśli chodzi o pokonywany przez ich uczestników dystans: piechotą przez 640 km idzie z Helu Kaszubska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę, zaś 630 km przechodzi pielgrzymka wyruszająca ze Szczecina.

Polska wprawdzie nie posiada takiej infrastruktury dla pielgrzymów, jak ma ją Hiszpania na tzw. Drodze św. Jakuba wiodącej do Santiago de Compostella (regularne domy pielgrzyma, gdzie można zatrzymać się na nocleg), ale polskie grupy mają własny system dbania o potrzeby bytowe swoich uczestników. Każdej pielgrzymce towarzyszą specjalne samochody przewożące bagaże, namioty i żywność, jest odrębna grupa osób zajmujących się bezpieczeństwem na trasie, na postojach działa kuchnia polowa, a miejsca na rozbicie namiotów wybierane są starannie dużo wcześniej. Często też mieszkańcy miejscowości, przez które regularnie przechodzą pielgrzymkowe grupy, wystawiają dla nich poczęstunek na trasie oraz oferują miejsca na odpoczynek w stodołach czy na podwórkach. Bez wątpienia jest to ciekawy i ważny koloryt polskich zorganizowanych pielgrzymek pieszych.

Pielgrzymki mają też swój własny wymiar kulturowy. Nie tylko obowiązuje tu określony sposób zwracania się do siebie uczestników (per „bracie” i „siostro”, zamiast pan/pani), ale też cały zestaw sposobów spędzania czasu odpoczynku (zabawy i tańce na postojach) czy motywowania się wzajemnego do dalszej wędrówki. Ogromną rolę odgrywa tu muzyka, różna zależnie od specyfiki danej grupy.

Od wielu lat pielgrzymkową tradycją w Polsce jest adaptowanie na potrzeby pieśni drogi znanych przebojów muzyki rozrywkowej, w tym hitów danego lata. Sekcja muzyczna danej pielgrzymki dopisuje do znanej piosenki religijne słowa, pasujące do marszu, i proponuje je do wspólnego śpiewania pielgrzymom. W ten sposób powstały religijne wersje takich piosenek, jak „Despacito” Luisa Fonsi, „Shallow” Lady Gagi, „Za krokiem krok” Cleo, „Miłość w Zakopanem” Sławomira czy „Ale jazz” Sanah. Polski katolicyzm żyje, także wśród młodych!.

Badający polskie pielgrzymowanie socjolog prof. Antoni Jackowski zauważa, że właśnie polski ruch pielgrzymkowy na Jasną Górę spowodował odrodzenie tego zjawiska na Zachodzie. „Po powrocie z Polski młodzież z wielu krajów zachodnich doprowadzała do reaktywowania tej tradycji w swoich krajach, np. pielgrzymki z Paryża do Chartres czy z Wiednia do Mariazell” – czytamy w raporcie KAI.

Polski ruch pielgrzymkowy, jak i w ogóle światowe pielgrzymki został mocno doświadczony w czasie pandemii COVID-19. W 2020 r. wskutek odgórnych rozporządzeń ustalających limit 150 osób w danej pielgrzymkowej grupie wiele pielgrzymek zostało zawieszonych, a te, które się odbyły, często miały formę sztafety, w której w imieniu reszty „pielgrzymów” odcinek przechodziła jedynie kilkuosobowa grupa. Obecnie, gdy nie obowiązują już w Polsce żadne limity dotyczące takich zgromadzeń, ruch pielgrzymkowy zaczął się odradzać, choć organizatorzy przyznają, że pątników jest mniej niż w latach przedpandemicznych. Dla porównania, jedna z największych pielgrzymek, czyli Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna, która przed pandemią stale rosła i liczyła nawet 4–5 tys. pielgrzymów, w tym roku spodziewa się w momencie kulminacyjnym grupy ok. 2–3 tys. idących z nią osób. Organizatorzy widzą również, że zmienia się profil statystycznego pielgrzyma.

– Mamy bardzo wiele rodzin, nawet z dziećmi, które odkryły, że takie wspólne wędrowanie połączone z rekolekcjami to znakomity pomysł na urlop rodzinny. Mamy też wiele osób, które zaczynają przygodę z pielgrzymką pieszą po trudnych osobistych doświadczeniach z pandemii. Wiele jest też osób, które chcą się angażować w pomoc organizacyjną w skali, której wcześniej nie widzieliśmy – mówi Magdalena Onieszczuk, koordynatorka zapisów na warszawskiej pielgrzymce WAPM. Według szacunków jasnogórskiego sanktuarium do końca tego roku przyjdzie tu łącznie ok. 56 tysięcy osób.

Anna Druś

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się