Imperializm

Rosyjski imperializm w pułapce między Wschodem a Zachodem

Jeżeli Rosji uda się ostatecznie pokonać Ukrainę, Chiny zyskają argument do inwazji na Tajwan i dalszej ekspansji.

Jeżeli Europa oznacza wolność, demokrację i dobrobyt, Rosja zdecydowanie się w niej nie mieści. Czy w takim razie Rosja należy do Azji? Takim stwierdzeniem ryzykowalibyśmy obrażenie wielu zamożnych krajów azjatyckich, których wolne i demokratyczne społeczeństwa dawno pozostawiły za sobą autokratyczną i imperialistyczną Rosję. Chinom z ich dyktaturą komunistyczną najbliżej duchowo do Rosji. Obecnie te dwa kraje to jedyne mocarstwa na świecie, które nadal starają się odzyskać swoje dawne ziemie. Jednakże Chiny ze swoją gospodarką zajmującą drugie miejsce na świecie i przygniatającą gospodarkę rosyjską mogą nie być tak chętne do uznania Rosji za swojego partnera politycznego. Tak więc rosyjski imperializm jest zdezorientowany i najprawdopodobniej poniesie klęskę.

Imperializm rosyjski i radziecki

Po klęsce w wojnie krymskiej w latach 50. XIX w. Rosja postrzegała swoją przyszłość coraz bardziej w Azji. W 1881 r. słynny rosyjski pisarz Fiodor Dostojewski napisał: „W Europie byliśmy niewolnikami, lecz w Azji staniemy się panami. W Europie byliśmy Tatarami, lecz w Azji jesteśmy Europejczykami”. Dla niego Azja miała się stać tym, czym dla Europy była Ameryka w XVI i XVII w. – granicą, za którą uruchamiały się rosyjskie ambicje imperialistyczne. Przynajmniej w XIX i XX w. Rosja zmierzyła się z potężnymi rywalami. Rywalizacja z Wielką Brytanią o Azję Środkową znana jest również pod nazwą „wielka gra”. W rejonie Pacyfiku Rosja musiała mierzyć się nie tylko z Wielką Brytanią, ale również z dwoma nowymi uczestnikami gry imperialistycznej – Japonią i USA. Ostatecznie Związek Radziecki, następca Imperium Rosyjskiego, osiągnął swój cel – wyprowadzenie wszelkich mocarstw imperialistycznych z Chin. Świat jednak gwałtownie się zmienił – „era imperiów” zakończyła się w XX w., gdy mocarstwa porzuciły swoje imperialistyczne ambicje. Większość z ich dawnych kolonii uzyskała niezależność polityczną w latach 50.–70. XX w.

Z pewnym opóźnieniem, wraz z upadkiem Związku Radzieckiego w 1991 r., Moskwa, jak się wydawało, porzuciła myśl o „Czerwonym Imperium”. Mimo to wkrótce za sprawą Władimira Putina wróciła do myślenia o imperializmie, co zakrawa na anachronizm w stosunku do biegu historii. W 2014 r. w następstwie rosyjskiej inwazji na Ukrainę Angela Merkel, ówczesna kanclerz Niemiec, zauważyła: „Kto by pomyślał, że 25 lat po upadku Muru Berlińskiego, po zakończeniu zimnej wojny, po zakończeniu podziału Europy oraz końcu świata podzielonego na dwie części coś takiego może się wydarzyć w samym sercu Europy?”. Moskwa, potępiona prawie przez wszystkich po agresji na Ukrainę w lutym 2022 r., musi obecnie skonfrontować się z szaleństwem o wymiarze historycznym.

Skomplikowana tożsamość Rosji

W aspekcie historycznym Rosja zawsze wykazywała niepewność co do swojego miejsca na świecie. Często mówimy o carze Piotrze I, który zwesternizował Rosję na początku XVIII w. Jeżeli Rosja musiała być zwesternizowana, to jaka była wcześniej? Azjatycka? Później w tym samym stuleciu caryca Katarzyna II, z pochodzenia Niemka, ogłosiła, że „Rosja jest krajem europejskim”. Jej uwaga podkreśla stałą niepewność Rosji co do własnej tożsamości. Przyjęła ona zachodnią technologię i zachodnie idee w celu realizowania własnych imperialistycznych i ekspansjonistycznych ambicji. Jednak kiedy Europa likwidowała feudalną pańszczyznę, Rosja umacniała poddaństwo. W późniejszych czasach ten sam efekt przyniosło ambitne dążenie Józefa Stalina do industrializacji. XIX-wieczny historyk rosyjski Wasilij Kluczewski z pewnością miał rację w odniesieniu do historii Rosji, mówiąc, że „państwo tuczyło się, ludzie zaś chudli”. Rosja usprawiedliwiała swoje różnice historyczne w stosunku do Europy, podkreślając swój „słowiański” charakter – w przeciwieństwie do „skorumpowanego”, materialistycznego i indywidualistycznego Zachodu Rosja była krajem „czystej duchowości” i kolektywizmu.

To jednak w Azji Rosja poniosła najgorszą klęskę w historii współczesnej – w 1905 r. została upokorzona w wojnie z Japonią. Car Mikołaj II uwierzył, że będzie to szybkie i łatwe zwycięstwo. Jednak został pokonany przez mały azjatycki kraj „makaków” (jak nazywał Japończyków). Dwanaście lat później Imperium Rosyjskie upadło podczas przegranej wojny w Europie. Po nieudanej karierze politycznej w Europie nowo utworzony rząd radziecki ponownie skupił się na Azji. Komunistyczny internacjonalizm stanowił użyteczne usprawiedliwienie starań Moskwy skupionych na podbiciu Azji i świata. Oczywiście Azja uznała Związek Radziecki za „Czerwone Imperium”, a jego politykę za „czerwony imperializm”. Pomimo że nowe imperium radzieckie było terytorialnie mniejsze niż Imperium Rosyjskie, był to nadal największy kraj na świecie, rozciągnięty geograficznie na Europę i Azję. Nowa imperialistyczna ideologia wykreowana w latach 20. XX w. najpierw wśród rosyjskich emigrantów zgrabnie podkreślała jego „organiczną” jedność. Rosja nie była ani „zachodnia”, ani „słowiańska”, lecz o wiele większa, niż może znaczyć którekolwiek z tych pojęć, a mianowicie „eurazjatycka”. Tak więc Związek Radziecki miał być postrzegany jako utożsamiający istotę historycznej obecności Rosji na kontynencie eurazjatyckim.

Jeżeli Rosja miała być postrzegana jako byt „organiczny”, to nie powinna ani nie mogła się rozpaść. Mimo że ambicja Stalina nie kończyła się na Europie i Azji, ta ideologia zdecydowanie pasowała do jego wizerunku własnego. Stalin często twierdził, że jest „zrusyfikowanym azjatyckim Gruzinem”. Przez określenie „azjatycki” Stalin miał na myśli to, że – podobnie jak Czyngis-chan – nie wahał się użyć czystej przemocy do obrony „Czerwonego Imperium” przed wszelkimi prawdziwymi bądź wyimaginowanymi wrogami. Nikołaj Bucharin, stary bolszewik, którego Stalin skazał na egzekucję w 1938 r., nazwał go „Czyngis-chanem z telefonem”. Co charakterystyczne, w latach 30. XX w. „zwesternizowani” liberałowie rosyjscy na emigracji, jak Pawieł Milukow, pogodzili się z tym nowym rosyjskim „Czyngis-chanem” i zaakceptowali Związek Radziecki Stalina jako pełnoprawnego obrońcę rosyjskich interesów imperialistycznych. Owi liberałowie, podobnie jak dzisiejsi imperialiści rosyjscy z Putinem na czele, nie akceptowali odrębności Ukrainy, co świadczy o tym, jak płytkie są korzenie zachodniego liberalizmu w Rosji. Nie mogąc porzucić swojej imperialistycznej pazerności, Rosja zmaga się obecnie z decyzją o swojej przynależności: do Europy, do Azji, do obydwu czy też do żadnej z nich.

Moc imperium

Moskwa mówi o „upokorzeniu” z 1991 r. i wini Zachód o konspirację przeciwko Rosji. To twierdzenie jest absolutnie absurdalne. W 1991 r. Rosja chciała się uwolnić od Związku Radzieckiego w nadziei, że po zaprzestaniu wspierania innych republik radzieckich będzie jej lepiej gospodarczo. Na podobnej zasadzie inne republiki radzieckie, w tym Ukraina, miały nadzieję, że bez rosyjskiej kontroli, wtrącania się Rosji i wyzysku przez nią będą mogły się rozwijać. Obecnie Putin wini nie tylko Zachód, ale również założyciela Związku Radzieckiego, Włodzimierza Lenina, za zezwolenie Ukrainie, Białorusi oraz innym podmiotom „niepaństwowym” do tworzenia własnych narodów, nawet jeżeli miało to miejsce jedynie na papierze. Większą trudnością dla Rosji niż pozorne upokorzenie z 1991 r. jest jej słabość gospodarcza, zwłaszcza w porównaniu z jej sąsiadami z obszaru Azji i Pacyfiku. Azjatyccy sąsiedzi Rosji to druga i trzecia największa gospodarka na świecie: Chiny z PKB wynoszącym ponad czterokrotność PKB rosyjskiego oraz Japonia z PKB ponaddwukrotnie od niego wyższym. Sąsiedzi po drugiej stronie Cieśniny Beringa to gospodarczy giganci: PKB Rosji wynosi mniej niż 10 proc. PKB Stanów Zjednoczonych i zaledwie ok. 60 proc. PKB Kanady. Tak więc jakkolwiek wielka byłaby imperialistyczna brawura Rosji, jej gospodarka nie jest po prostu w stanie jej sprostać. W tym kontekście samouwielbienie Moskwy wydaje się wręcz komiczne. Aby ukryć swoją słabość, Moskwa coraz ostrzej grozi użyciem broni jądrowej.

Wojna Putina z Ukrainą

Wydaje się, że ta słabość wyjaśnia agresję Putina na zachód, w kierunku Europy, zamiast na wschód, w kierunku Azji. Gdyby Putin zaatakował Azję Środkową (Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan i Turkmenistan) zamiast Ukrainy, mogłoby mu się upiec. Oczywiście Rosja zostałaby głośno potępiona. Jednak jest mało prawdopodobne, by Zachód wysłał swoje zasoby militarne i gospodarcze na pomoc tym byłym republikom radzieckim, tak jak pomaga Ukrainie. Trudno przypuszczać, by państwa w Azji Środkowej miały zasoby i determinację do obrony przed inwazją rosyjską. Skupienie się na Azji Środkowej mogłoby jednak oznaczać poświęcenie najcenniejszych relacji Rosji z antyzachodnimi, antydemokratycznymi, a gospodarczo o wiele silniejszymi Chinami w wyniku uzurpacji najważniejszych interesów Chin w regionie, symbolizowanych inicjatywą „jeden pas i jedna droga”. W przeciwieństwie do powyższego Putin najwyraźniej stwierdził, że Zachód jest słaby i podzielony.

Uwzględniając relatywnie łagodną reakcję Zachodu na zaanektowanie Krymu przez Rosję oraz zbrojne zajęcie części Donbasu w 2014 r., Putin w 2022 r. podjął skalkulowane ryzyko rozpoczęcia wojny totalnej przeciwko Ukrainie, ewidentnie myśląc, że Zachód ustąpi przed straszakiem broni jądrowej oraz groźbami wstrzymania dostaw gazu i ropy do Europy. Przed inwazją na Ukrainę Putin odwiedził Chiny i rozmawiał z dyktatorem Chin, Xi Jinpingiem, przypuszczalnie zapewniając sobie jego dorozumianą zgodę. Putin oczywiście się przeliczył. Podobnie jak Xi. Wojna tylko utwierdziła Ukrainę w woli walki z najeźdźcami, jednocząc Zachód w niespotykany dotąd sposób. Brak wyraźnego wsparcia ze strony Chin musiał być rozczarowujący dla Rosji. Duża część dochodu narodowego Chin pochodzi z handlu z wolnym światem. Gdyby Chiny otwarcie poparły inwazję rosyjską, ryzykowałyby utratę dużej części kontraktów gospodarczych na Zachodzie. Jeżeli Rosji uda się ostatecznie pokonać Ukrainę, Chiny mogą zyskać argument do inwazji na Tajwan i dalszej ekspansji. Jednak w obliczu reakcji świata na wojnę Rosji z Ukrainą zarówno Rosja, jak i Chiny utknęły w pułapce imperialistycznej ideologii, w którą same się wpędziły. Istnieje niebezpieczeństwo, że Chiny mogą nie wyciągnąć wniosków z doświadczeń Rosji. Obydwa te kraje, jak można sądzić, nie rozumieją, że pociąg historii dawno odjechał – era imperiów już minęła. Tak więc istnieje zagrożenie, że Chiny stracą cierpliwość i rozpoczną swoją przygodę zbrojną w Azji. Bez wątpienia byłoby to na rękę Putinowi.

Czy Zachód ma wystarczająco dużo odwagi, by sprzeciwić się Chinom, jak to zrobił wobec Rosji? Podczas gdy udało mu się skutecznie wymknąć z zależności od dostaw energetycznych z Rosji, czy tak łatwo pójdzie mu z zależnością od potęgi produkcyjnej Chin? W kwietniu 2023 r. prezydent Francji Emmanuel Macron udał się z wizytą do Chin i wezwał Europę do zajęcia neutralnego stanowiska w przypadku możliwego konfliktu zbrojnego z Tajwanem. Jeżeli Europa uwzględni ten apel, doprowadzi to wręcz na pewno do utworzenia wielkiej koalicji antyzachodniej i antydemokratycznej dwóch mocarstw na kontynencie eurazjatyckim. Będzie to absolutna geopolityczna klęska Zachodu.

Najlepszy scenariusz na przyszłość

Gdyby Rosja poniosła definitywną klęskę militarną, ta wielka koalicja stałaby się mało prawdopodobna. To złamałoby imperialistyczną butę Rosji. Chiny ponownie zastanowiłyby się nad próbą realizacji swoich dążeń imperialistycznych. Kilka miesięcy po inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę Siergiej Radczenko, historyk pochodzenia rosyjskiego wykładający obecnie w USA, argumentował w prasie brytyjskiej, że „Rosja musi zostać upokorzona na Ukrainie”, dodając, że „wyciągnęła niewiele wniosków z upadku Związku Radzieckiego”. Trudno się z tym nie zgodzić. Można tylko mieć nadzieję, że klasa rządząca w Rosji będzie mieć odwagę zaakceptować porażkę i zrobić krok w przyszłość, by dołączyć do reszty świata.

Hiroaki Kuromiya

Zdjęcie autora: Hiroaki KUROMIYA

Hiroaki KUROMIYA

Amerykański historyk pochodzenia japońskiego. Sowietolog. Wykładowca historii na Indiana University.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się