wspólnota

Wzmożenie przemienić w troskę o los wspólnoty

Przywódcy polityczni nie są bogami, lecz ich słowa mają wielką moc – zwłaszcza w czasach, gdy często odczytywane są jako nieomylne. Słowa te mogą wspólnotę ocalić, ale mogą też skazać ją na podział.

Wśród książek Rogera Scrutona, jednego z najwybitniejszych angielskich konserwatystów, znaleźć można pozycję Użytki pesymizmu i niebezpieczeństwo fałszywej nadziei, w której nieco przekornie pokazuje on, jak nadzieja – jedna z najważniejszych cnót – zaaplikowana w życiu politycznym może doprowadzić do niepożądanych efektów. Brytyjski filozof nie chciał spostponować kluczowej dla europejskiej cywilizacji kategorii, lecz wskazać raczej, że jej bezkrytyczne stosowanie może stanowić zagrożenie dla wspólnoty politycznej, a roztropność wymaga czasem podejścia odwrotnego – odrobiny pesymizmu i gotowości na to, że coś może pójść źle.

Na podobnej zasadzie jednym z głównych czynników polaryzujących w dzisiejszej Polsce wydaje się kategoria „pamięci”. Wciąż wydłużana lista potknięć i wzajemnych krzywd daje wojującym sporom niekończącą się amunicję do atakowania wroga. Nieważne, kto nim jest. Zwłaszcza proces zmiany władzy wydaje się uczestnikom dyskursu politycznego odpowiednim momentem, by podkreślić, że wydarzenia ostatnich lat (w domyśle: czyny poprzedniego obozu rządzącego) nie zostaną zapomniane, lecz skrzętnie rozliczone, a każdy winny zaniedbań poniesie odpowiednią karę. 15 października 2023 r. miałby zostać zapamiętany jako „dzień pieczenia kaczki”.

Wszelkie takie deklaracje potwierdzają jedynie słuszność porównania politycznej sytuacji Polski do greckiej kategorii stasis, która oznacza wojnę domową, radykalnie dzielącą społeczeństwo na dwa obozy dążące do wzajemnej anihilacji. Najsłynniejszy opis stasis w Korkyrze przedstawia na kartach Wojny peloponeskiej Tukidydes, wskazując na towarzyszącą jej inwersję wartości i brutalność.

„Dlaczego nas wypędzacie?”

Stasis, pomimo gwałtowności i bezwzględności, niekoniecznie prowadziło jednak do fizycznej destrukcji polis. Relację podobnych wydarzeń do tych z Korkyry przedstawia kontynuator Tukidydesa, Ksenofont, w swojej Historii greckiej. Opisuje w niej stasis panującą w antycznych Atenach w trakcie rządów tzw. Trzydziestu Tyranów, kiedy to wskutek sporu stronnictwa oligarchicznego z demokratycznym w osiem miesięcy zginęło więcej Ateńczyków niż w ciągu dziesięciu lat wojny ze Spartanami. W opisie Ksenofonta interesujący jest opis powrotu Ateńczyków do działalności politycznej.

Szczególną w tym rolę odgrywa przemowa Kleokritosa, skierowana do pozostałości wojsk sprzyjających Trzydziestu Tyranom, po ich pokonaniu pod Pireusem. Kleokritos nawołuje ich do złożenia broni i pojednania, pytając jednocześnie: „Dlaczego nas wypędzacie? Dlaczego chcecie nas wymordować? Myśmy przecież nigdy niczego wam złego nie uczynili, lecz przeciwnie, razem z wami uczestniczyliśmy w uroczystościach najpiękniejszych, występowaliśmy w tych samych co wy korowodach, procesjach i wyprawach wojennych, często razem z wami na ziemi i morzu w obronie wspólnego dobra i wolności życie swoje narażając”.

Rzecz znamienna, że Kleokritos w swej przemowie nie odwołuje się do kategorii przyjaźni politycznej (homonoia) – nie twierdzi, że obie wojujące strony łączy to samo zapatrywanie na świat i te same poglądy. Wspólnotę buduje raczej na partycypacji w tej samej rzeczywistości politycznej, na wzajemnym towarzyszeniu sobie w dziejach, a nie na bezwzględnej zgodzie. Również takie towarzyszenie, a nie tylko wspólnota światopoglądu i interesów pozwala na wytworzenie więzi, przez co, jak wskazuje Kleokritos, „nad niektórymi z tych, którzy dziś zginęli z rąk naszych, przelało się wiele łez nie tylko waszych, ale i naszych”.

„Nie będą pamiętali doznanego zła”

Interpretując powyższy fragment, francuska filolog Nicole Loraux w swojej pracy La cité divisée wskazuje, że pewien podział jest wpisany w samą naturę demokracji. Wieloznaczne słowo diaphora, używane w grece dla określenia nieporozumień i sporów, może określać również sam akt głosowania. Wynika z tego, że sednem demokracji jest właśnie zgoda co do tego, że w ramach społeczeństwa istnieją podziały i w wielu przypadkach niemożliwe okazuje się ich trwałe zasypanie. Nie oznacza to jednak, że każdy podział musi przerodzić się w stasis. Wręcz przeciwnie, u podstaw wolnego społeczeństwa musi leżeć przekonanie, że żaden podział nie determinuje ostatecznie losu wspólnoty. Ma ona moc oczyszczającą i może pomimo różnic zgodzić się na to, że to nie sporne kwestie, lecz elementy wspólne będą fundamentem jej funkcjonowania.

Kluczem do przywrócenia jedności politycznej, jak wskazuje Loraux, jest kategoria zapomnienia. W mitologii greckiej jest ona spersonifikowana przez Lete, córkę Eris (notabene bogini niezgody). Pod tą nazwą kryje się także jedna z rzek Hadesu, co zainspirowało Dantego do wprowadzenia jej na karty swej Boskiej komedii. Zanurzenie w rzece zapomnienia było warunkiem przejścia duszy czyśćcowej do nieba, do wiecznej szczęśliwości konieczne było bowiem zapomnienie o swoich grzechach.

Kategoria zapomnienia była szeroko reprezentowana w kulturze greckiej, a jej znaczenia politycznego dowodzi obecność w greckim kalendarzu „dni zakazanych”, wymazywanych ze zbiorowej pamięci ze względu na to, że niosły ze sobą złowrogi cień wydarzenia destrukcyjnego dla wspólnoty politycznej.

Zapomnienie odegrało kluczową rolę w przywróceniu życia politycznego po ateńskim stasis. Jak pisze Ksenofont, już po interwencji spartańskiego wodza Pauzaniasza i ponownym ustanowieniu władz niektórzy spośród stronników Trzydziestu Tyranów wciąż planowali zamach stanu i w tym celu werbowali najemników. Dowiedziawszy się o tym, Ateńczycy wyruszyli na nich, stracili ich wodzów, a pozostałych namówili do pojednania. Jak wskazuje w tym kontekście Ksenofont, obie strony, „złożywszy przysięgę, że nie będą pamiętali doznanego zła, jeszcze i dziś żyją zgodnie i lud pozostaje wierny tej przysiędze”.

Polska diaphora?

Choć opowieść o ateńskim stasis dotyczy wydarzeń tak odległych w czasie, wydaje się, że może pomóc w rozpoznaniu momentu dziejowego, w którym obecnie znajduje się Polska. Wspomniane „rozliczenia”, mające towarzyszyć zmianie władzy po okresie gwałtownego sporu, mogą doprowadzić do jeszcze dalej idącego zaognienia polaryzacji, czego przykładem jest chociażby sytuacja w Stanach Zjednoczonych.

Kluczowym problemem, przed którym w obecnej chwili staje Polska, jest zatem podejście nowej władzy do pokonanych konkurentów politycznych. Czy w wielu przypadkach całkiem uzasadnione poczucie niesprawiedliwości nie przerodzi się w chęć zemsty i nie zaowocuje podobną niesprawiedliwością? Czy przywracanie nadwątlonego prestiżu niektórych instytucji nie doprowadzi do ich dalszego upartyjnienia?

Wydaje się, że i w tym przypadku inspiracji szukać możemy w tekstach antycznych. Loraux wskazuje w tym kontekście na fragment Eumenid – trzeciej części Orestei Ajschylosa. Fabuła tego utworu skupiona jest wokół Orestesa, który za zabójstwo swej matki Klitajmestry „ścigany” jest przez Erynie – boginie sprawiedliwości i zemsty, które domagają się kary dla matkobójcy. Orestes znajduje wsparcie u Ateny, która doprowadza ostatecznie do jego ocalenia. Co jednak istotne, Atena nie potępia Erynii, lecz przeciwnie, docenia ich dążenie do sprawiedliwości, jednak przekonuje, aby odtąd dążenie do zemsty zastąpiły troską o los Aten. W końcowej scenie zmienia ich imiona na „Eumenidy” („Łaskawe”) i ustanawia opiekunkami Aten.

Słowo Ateny ma moc performatywną – zmienia rzeczywistość. Przywódcy polityczni nie są bogami, lecz ich słowa również mają wielką moc – zwłaszcza w czasach, gdy często odczytywane są jako nieomylne. Słowa te mogą wspólnotę ocalić, ale mogą też skazać ją na podział.

Pomimo upływu lat doświadczenia Ateńczyków mogą być drogowskazem na politycznych drogach i bezdrożach. Skoro po krwawym i brutalnym ateńskim stasis możliwy był powrót do zgody politycznej, dlaczego we współczesnej Polsce mielibyśmy być skazani na bratobójczą walkę?

Lekcja Greków, choć nie jest łatwa, wskazuje rozsądne, jak się wydaje, wyjście z sytuacji, w której znajduje się Polska. Choć dalszą polaryzację i zaognienie wzajemnych sporów trudno sobie wyobrazić, to wcale niewykluczone, że będzie to przyszłość, z którą będziemy musieli się zmierzyć. Warto zatem wykorzystać obecne wzmożenie, a energię gromadzoną na „rozliczenia” na przemianę w troskę o los wspólnoty.

Damian Piłat

Zdjęcie autora: Damian PIŁAT

Damian PIŁAT

Radca prawny, politolog, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego oraz aplikacji radcowskiej przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie. Prezes Klubu Absolwenta Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się