Zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP powinno odbywać się na Wawelu. I powinien to być dzień ustawowo wolny od pracy
Zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP powinno odbywać się na Wawelu przy obecności Zgromadzenia Narodowego. Co więcej, powinno być świętem państwowym ustawowo wolnym od pracy.
Ważny i wymowny symbol ciągłości państwa
Spodziewam się, że ten postulat może u niektórych wywołać zdziwienie lub nawet zażenowanie. Sądzę jednak, że istnieje co najmniej kilka powodów, dla których zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP powinno odbywać się na Wawelu.
Przede wszystkim byłby to ważny i wymowny symbol, podkreślający ciągłość państwa polskiego, a zarazem dumę z jego historii i tradycji. Tego w III Rzeczpospolitej brakuje. Współczesne państwo polskie – przynajmniej w warstwie symbolicznej – nie aspiruje do tego, by podkreślać związki z Koroną Królestwa Polskiego oraz Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Nawet w kontekście II RP robi to w sposób niewystarczający. Ubolewam nad tym, ponieważ dziedzictwo przodków jest powodem do słusznej dumy oraz dowodem tego, że Polska nie jest tymczasowym i krótkotrwałym tworem politycznym, ale stałym i ważnym elementem cywilizacji europejskiej od ponad tysiąca lat. Świadomość własnej tożsamości to wartość sama w sobie. W obliczu zagrożenia ze strony Rosji i jej absurdalnych roszczeń wobec Europy Środkowo-Wschodniej nabiera to jeszcze większego znaczenia.
Proponowane rozwiązanie podniosłoby prestiż urzędu Prezydenta RP, który w Polsce jest niewystarczający – w dużej mierze z winy polityków, którzy dotąd piastowali to stanowisko. W dobie pogłębiających się podziałów politycznych i społecznych współczesne demokracje, w tym polska, potrzebują autorytetów budzących szacunek. Taką rolę powinien pełnić prezydent. Nie chodzi o konkretną osobę, która tę funkcję sprawuje – to w dzisiejszych realiach niemożliwe – ale o Prezydenta RP w rozumieniu najwyższego urzędnika państwowego. Zaprzysiężenie demokratycznie wybranej głowy państwa w miejscu, gdzie tradycyjnie odbywały się koronacje polskich królów, z pewnością dodałoby urzędowi Prezydenta RP estymy. Stanowiłoby ponadto ukłon w kierunku minionych generacji, które wspólnym wysiłkiem budowały polską państwowość.
Zaprzysiężenie Prezydenta RP – świętem państwowym
Zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP powinno mieć rangę święta państwowego, będącego dniem wolnym od pracy. Wówczas byłby to dla wszystkich Polaków sygnał, że mają do czynienia z wydarzeniem o doniosłym znaczeniu – ważnym dla całej wspólnoty. Obecnie zaprzysiężenie głowy państwa nie posiada takiego statusu i interesuje wyłącznie nielicznych, co w moim przekonaniu jest poważnym zaniedbaniem ze strony organizatorów życia publicznego III RP i jednym z symbolicznych defektów polskiej kultury politycznej.
Sama ceremonia powinna być uroczysta, a zarazem odpowiadająca rzeczywistości społeczno-politycznej XXI wieku. Z tego powodu powinna mieć miejsce nie w Katedrze Wawelskiej, ale na Zamku Królewskim – np. w Sali pod Głowami (Sala Poselska), gdzie w przeszłości odbywały się m.in. obrady Izby Poselskiej podczas sejmów koronacyjnych.
Ceremonia skromna, z naciskiem na wartości republikańskie i demokratyczne
Ceremonia zaprzysiężenia na urząd Prezydenta RP powinna też odpowiadać wartościom republikańskim i demokratycznym. Nie chodzi zatem o zorganizowanie wydarzenia pełnego przepychu i kosztującego podatników grube miliony. Nie postuluję, by w pierwszej kolejności organizować uroczysty korowód polityków z Warszawy do Krakowa, następnie wręczać prezydentowi insygnia koronacyjne i namaszczać jego głowę olejkami, a na końcu zapraszać elity na wystawne przyjęcie trwające kilka dni.
Prezydent powinien z powagą i szacunkiem złożyć przysięgę w obecności reprezentantów rządu, Sejmu oraz Senatu. Wydarzenie powinno być transmitowane na żywo przez najważniejsze media w kraju. Gdyby Episkopat zdecydował, że zgodnie z tradycją przed wydarzeniem zorganizuje uroczystą mszę świętą (np. w katedrze wawelskiej), prezydent powinien mieć możliwość wzięcia w niej udziału, ale nie powinien być do tego zobligowany. Po zaprzysiężeniu prezydent mógłby wspólnie z premierem i ministrami udać się na formalną kolację.
Pozostałe szczegóły, jak np. to, kto konkretnie powinien być na ceremonię zaproszony, a kto nie, to kwestie mające znaczenie, ale mimo wszystko drugorzędne, dlatego nie chciałbym się na nich skupiać w tym tekście.
Między kompleksami i wstydem a megalomanią
Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP powinno mieć miejsce na Wawelu. Ta inicjatywa pozwoliłaby kolejnym generacjom Polaków już od najmłodszych lat oswajać się z faktem, że duma z własnej ojczyzny – jej symboli, kultury i tradycji – nie jest przejawem megalomanii, lecz normalną cechą zdrowego społeczeństwa. Sądzę, że dziś dla wielu nie jest to wcale oczywiste, a państwo polskie nie robi dostatecznie dużo, by ten fakt zmienić.
Polacy są narodem pełnym sprzeczności. Mimo że przez ostatnie 35 lat osiągnęliśmy imponujący skok rozwojowy, wciąż chętniej zachwycamy się dokonaniami innych niż własnymi sukcesami. Nieważne, jak pięknie udekorujemy własny ogród – trawa po drugiej stronie płotu dla wielu niezmiennie pozostaje bardziej zielona. Oczywiście, że dużo jest jeszcze do zrobienia. Polska boryka się z licznymi problemami i daleko jej do ideału, ale tempo, w jakim nadrabiamy stracony przed laty czas, jest godne odnotowania.
Gwoli przypomnienia: między 1795 a 1989 rokiem niepodległe państwo polskie istniało jedynie przez niespełna 21 lat (1918-1939). Łącznie z okresem współczesnym – po 1989 r. – daje to 56 lat wolności w 229-letnim przedziale od III rozbioru do dnia dzisiejszego. Nic dziwnego, że Polacy przez pozostałe 173 lata nabawili się kompleksów – szczególnie na punkcie Zachodu. Korzenie tego zjawiska sięgają jednak jeszcze głębiej, co najmniej do przełomu XVII i XVIII wieku, kiedy Rzeczpospolita zaczęła już wyraźnie słabnąć i systematycznie traciła dystans do najlepiej rozwiniętych państw Starego Kontynentu. Przejawy tej samej postawy, która charakteryzowała część ówczesnych elit, są w Polsce obecne do dziś.
Jednym z jej elementów jest awersja do wyrażania słusznej dumy z państwa polskiego, a nawet odczuwanie wstydu z polskości. Ci, których ta choroba dotyka, wspomnianą dumę mylą z megalomanią, czyli przesadnym i nieznajdującym odzwierciedlenia w faktach przekonaniem o własnej wspaniałości. Rozróżnienie tych dwóch postaw bywa o tyle skomplikowane, że przejawów megalomanii w rodzimej kulturze również nie brakuje.
Na koniec: ważne pytania
Podczas wakacji w Londynie turyści z całego świata z zainteresowaniem obserwują żołnierzy Gwardii Królewskiej. Chętnie robią sobie z nimi zdjęcia, kupują gadżety nawiązujące do ich uniformów. Charakterystyczne czerwone mundury oraz podłużne, czarne, włochate czapki stały się symbolami Wielkiej Brytanii. Podobne przykłady, choć z pewnością nie tak słynne, można znaleźć w wielu innych krajach i miastach świata. Wśród Polaków przebywających za granicą kontakt z lokalną tradycją i historią najczęściej budzi entuzjazm i szacunek. Kiedy jednak w Polsce pojawiają się inicjatywy o zbliżonym charakterze, spotykają się raczej ze śmiechem i politowaniem bądź w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach ze stwierdzeniami, że to niepotrzebne, a nawet jeśli sensowne, to niemożliwe do zrealizowania.
Problem jest złożony. Wynika po części z głęboko zakorzenionych kompleksów, a częściowo faktu, że niektóre środowiska określające same siebie jako „patriotyczne” w istocie swoimi działaniami kompromitują i skutecznie zniechęcają Polaków do tego, co związane z rodzimą tradycją i historią. Ponieważ patriotyzm jest przez nie konsekwentnie zawłaszczany, poszczególne inicjatywy – nie tylko te absurdalne, niewłaściwe i przaśne, ale również cenne, ważne i potrzebne – zlewają się w jedno i jednakowo nie znajdują poparcia wśród ludzi umiarkowanych, którzy nie chcą być kojarzeni z nacjonalistami – „turbopatriotami”.
Zarówno odczuwanie wstydu z polskości, jak i zjawisko zawłaszczania patriotyzmu oraz towarzysząca mu często megalomania są szkodliwe. Między nimi znajduje się jednak szereg umiarkowanych postaw wobec ojczyzny: od zdrowego sceptycyzmu po racjonalny optymizm. Każda z nich umożliwia dokonanie trzeźwego osądu sytuacji panującej w kraju oraz łączy się ze szczerym pragnieniem odczuwania uzasadnionej dumy z Polski. Sądzę, że postulat, by zaprzysiężenie na urząd Prezydenta RP odbywało się na Wawelu, mieści się właśnie w tym przedziale. Wysuwam go nie dlatego, żeby karmić polską próżność. Chodzi tu o korzyści wymienione na wstępie, przede wszystkim łatanie braków, kierując się racjonalnymi przesłankami oraz z myślą o celu ważnym i cennym dla wspólnoty.
Patryk Palka