zmiana traktatów europejskich

Droga do rozbiorów

Głosowanie nad zmianami traktatów likwidujących większość kompetencji państw narodowych odbyło się 25 października 2023, dzień do 228. rocznicy podpisania w 1795 III rozbioru Polski przez Rosję, Prusy i Austrię. Nie ma przypadków, są tylko znaki.

W ubiegłym roku obchodziliśmy(?) 250 rocznicę I rozbioru Polski. Od tego czasu, a zwłaszcza od III rozbioru i upadku Polski, trwa gorąca dyskusja, co się właściwie stało i jak do tego mogło dojść. Odrodzenie Polski w roku 1918 nie było ostatecznym triumfem, przeciwnie – było tylko etapem w dalszej dramatycznej i tragicznej historii.

Polska weszła w XVIII wiek w marnej kondycji. Słaba jest nasza świadomość tego, jaką katastrofą były wojny w XVII wieku. Polska była na granicy zagłady, a to, co jeszcze było, zostało w dużej mierze zniszczone i rozgrabione. I oprócz Kozaków, Rosjan, Tatarów i Turków, nie zapominajmy o ponoć cywilizowanych Szwedach, którzy dziś, na przykład podczas wręczania nagrody Nobla, mają skłonność do pouczania nas o prawach człowieka i niewolnictwie w Polsce. Najeźdźcy zostali jednak wyparci. Ostatnim fajerwerkiem była wiktoria wiedeńska, która dała więcej chwały niż konkretnego pożytku. Dalsze wojny, jak wojna północna, systematycznie wyniszczały Rzeczpospolitą. Osłabiona była armia, skarb pusty, a rosła ciągle rola ambasadorów, zwłaszcza rosyjskiego. Szlachcice coraz mniej wstydzili się przyjmować od obcych jurgielt (Jahrgeld), zakładając, że prywatna korzyść nie zaszkodzi za bardzo krajowi.

Nagminne stało się kupowanie głosów posłów (tanio) i magnatów (drogo). Ci, którzy ostrzegali przed katastrofą przez wielu nie byli poważnie traktowani – strachy na Lachy. Jakiś szlachcic zapytał: „A co to, Polska to szpilka, żeby miała przepaść?” Too big to fail, używając współczesnego słownictwa. I tak zależność od obcych postępowała krok po kroku.

Podczas elekcji w 1733 szlachcice chcieli Leszczyńskiego, przeforsowany został August III Sas. Decydowali inni. Podczas elekcji Stanisława Augusta w 1764 wojska rosyjska były już wszechobecne. Król, który miał być tylko marionetką Rosji, próbował się wybić na samodzielność, caryca Katarzyna była nim wielce rozczarowana. Problemem było, w jaki sposób wiedząc o obcej dominacji, się spod niej wymknąć. Przypomina to czasy PRL-u i ciągłe pytanie przy najmniejszych reformach – wejdą, czy nie wejdą. W obu przypadkach nie musieli wchodzić, bo już byli, ale interwencja mogła zawsze być bardziej bezpośrednia i brutalna.

Między I a III rozbiorem upłynęło 21 lat, to jedna generacja. Czy ludzie zdawali sobie sprawę z wiszącego nad ich głowami miecza? Stracono dostęp do morza i południe aż pod Kraków, od strony Rosji okrojono tylko peryferia. Dla nich nie był to pierwszy rozbiór, raczej utrata kolejnych terytoriów, co zdarzało się wielokrotnie w przeszłości. Prawdopodobnie Polacy, szlachta, znaleźli jakiś modus vivendi, a chłop i tak pracował od świtu do nocy bez żadnej różnicy.

Wielu jednak pracowało nad naprawą systemu politycznego, rozwojem edukacji, kultury i nauki. Ukoronowaniem był Sejm Czteroletni i Konstytucja 3 Maja 1791, która choć nie przetrwała długo, była symbolem tego, że naród polski potrafi własnymi siłami się odrodzić. Ale wtedy właśnie mocarstwa ościenne stwierdziły, że koniec zabawy i dokonały drugiego, a potem ostatecznego. trzeciego rozbioru. Zdarzenie to było szokiem dla ówczesnej Europy. Co prawda był to okres ciągłych wojen, a koalicje migały jak kamyki w kalejdoskopie. Jeszcze atrament nie wysechł na traktacie pokojowym, a już przestawał być ważny. Wykorzystywano każdą chwilę słabości sąsiada, by mu coś podebrać. Tym niemniej całkowite zniknięcie tak wielkiego kraju z mapy było czymś szczególnym.

Ważna dla nastawienia graczy była przebiegająca równolegle rewolucja francuska. W lipcu 1789 zdobycie Bastylii, styczeń 1793 ścięcie króla, od września 1793 do lipca 1794 wielki terror. Obawy przed rozlaniem się jakobinizmu na Polskę były uzasadnione.

Czy Polska upadła z własnej winy, czy została zabita? Sama historia tej debaty zajmuje tomy. Owszem, Polska słabła, ale było to też bezlitośnie wykorzystywane przez sąsiadów. Caryca Katarzyna potrafiła finansować zwalczające się wzajemnie konfederacje. Tworzenie wrogich plemion – znamy? Obrona innowierców, przywrócenie wolności szlacheckich, w dzisiejszym języku ochrona praw mniejszości, przywracanie praworządności – znamy? Owszem, znamy.

Znamy też pielgrzymki do mocarstw ościennych z błaganiem o wsparcie i ukaranie przeciwników. W naiwnej wierze, że obcy protektorzy tego dokonają z dobrego serca i sobie pójdą. Gdy targowiczanie chcieli dyskutować z carycą o przyszłym losie Polski, ta powiedziała: „Panowie, teraz waszą ojczyzną jest Rosja!” Trudno jest ratować kraj, gdy liczba zdrajców przekracza wartość krytyczną. Może myślą i oni, że chcą dobra kraju, ale są rozgrywani przez obcych jak pionki, a tracą w ten sposób swoje oparcie wśród współobywateli. Zostaje im tylko wstydliwa rola wykonawców cudzych poleceń. A ci obcy ich wykorzystują, ale też mogą się nimi bawić, celowo ich poniżać.

Jak się to skończyło dla Polski – wiemy. Ale jaki los spotkał króla? Po wojnie Wołczyn, gdzie spoczęły zwłoki Stanisława Augusta, dostał się pod panowanie sowieckie. Kościółek zamieniono na skład nawozów sztucznych, trumna została okradziona. Udało się tylko odnaleźć fragmenty szat. I to one, wraz z ziemią z Wołczyna, zostały pochowane z honorami w 1995 w katedrze św. Jana jako „król Stanisław August”. Regalia dotarły po wielu perypetiach na zamek królewski. Ale tylko po części – sześć koron Królestwa Polskiego zostało skradzionych z Wawelu przez Prusaków i przetopionych, a potem wybito z nich monety z wizerunkiem Fryderyka Wilhelma III.

Tak kończy się frymarczenie wolnością.

Ale stop – kończy się? Po dwustu latach piszę po polsku na polskim portalu do polskich czytelników, więc jednak się ta historia nie skończyła. Tak krytykowana anarchia była nawet pomocna w przetrwaniu. Król abdykował, ale zostali obywatele. Nie poddani króla, lecz członkowie narodu, obywatele nieistniejącego na mapie państwa. Podobnie rozproszona struktura Internetu pozwala mu przetrwać atak bombą atomową – w tym celu został zaprojektowany. Po zniszczeniu centrum struktura się odtwarza, powstają nowe połączenia. 

Ale brak państwa jest bardzo kosztowny. Uzmysławia to następujące zestawienie: 10 stycznia 1863 otwarto w Londynie pierwszą linię metra, 12 dni później w Polsce wybuchło powstanie styczniowe. Sto lat do tyłu, jak nie więcej. A dzisiaj? Polska jest, ale co z nią będzie?

W Brukseli, w tempie przypominającym zamach stanu, przepychane są zmiany traktatowe likwidujące większość kompetencji państw narodowych. Parlamenty lokalne będą znaczyć nie więcej niż zgromadzenie konsultacyjne w Arabii Saudyjskiej. Ktoś to przedyskutował z przyjaciółmi, czyli „Europa postanowiła”. Czy wiedzą o tym obywatele Unii? Wątpię, by wiedziało więcej niż 1%. Rewolucja francuska była straszna, ale przynajmniej zauważalna. Teraz wszystko jest załatwiane cichcem. Ku entuzjazmowi federalistów, projekt został przyjęty przez Komisja Spraw Konstytucyjnych. Unia nie ma konstytucji, więc jest to twór tak abstrakcyjny jak mongolskie ministerstwo żeglugi.

Głosowanie odbyło się 25 października 2023, dzień do 228. rocznicy podpisania w 1795 III rozbioru Polski przez Rosję, Prusy i Austrię. Nie ma przypadków, są tylko znaki. Nie jest jasne, na ile kraje muszą wyrazić na to zgodę, w Unii się wiele spraw przepycha kolanem. Być może za niedługo Polska otrzyma bardziej spolegliwy rząd i przestanie blokować ten proces. Ale pamiętajmy – podpisany dokument, to podpisany dokument. Król Stanisław August podpisał abdykację. Może był zmęczony, może miał wszystkiego dość, może myślał, że co tam, jeden świstek więcej. Ale ten świstek dał Rosji de iure prawo do polskiej korony.

Tak więc historia zatacza kręgi i spirale, nie można spocząć i z dumą spojrzeć na przeszłość i ze spokojem na przyszłość. Taki mamy klimat.

Zdjęcie autora: Jan ŚLIWA

Jan ŚLIWA

Pasjonat języków i kultury. Informatyk. Związany z miesięcznikiem i portalem "Wszystko co Najważniejsze" publikując głównie na tematy związane z ochroną danych, badaniami medycznymi, etyką i społecznymi aspektami technologii. Mieszka i pracuje w Szwajcarii.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się