debata Francja

Republika nie zajdzie daleko odrzucając podstawy naszej cywilizacji

W wywiadzie dla „Le Figaro Magazine” z Anną Cabaną i Eugénie Bastié próbowano odpowiedzieć na pytanie, czy debata publiczna wciąż jest możliwa. Zdaniem Eugénie Bastié, debata jest niemal niemożliwa przez panującą „kulturę emocji”. Jak twierdzi Anna Cabana, nietolerancja wypływa z przekonania o byciu ofiarą.

Anna Cabana jest dziennikarką i pisarką, autorką książki Les Comédies de la bonne conscience. Eugénie Bastié jest eseistką, autorką książki La Dictature des ressentis.

W wywiadzie dla „Le Figaro Magazine” Anna Cabana i Eugénie Bastié rozmawiały o tym, jak wspominane w ich książkach „tyrania czystego sumienia” i „dyktatura odczuć” wpływają na utrudnianie debaty publicznej.

„Poprzez odczucia rozumiem formę relatywizmu czy absolutnego subiektywizmu, która króluje w debacie publicznej. Każdy ma swoją własną wizję świata, skoncentrowaną wokół swoich cierpień, swoich wymagań i swojej wolności, bez otwarcia na możliwość wspólnej prawdy. (…) Każdy ma swoją prawdę i nikt nie chce wystawiać jej na podważenie przez punkt widzenia kogoś innego. Opinia staje się sama w sobie atakiem, zranieniem bądź agresją. Zawsze istniały silne konflikty ideologiczne – np. w XX wieku między komunistami a liberałami – ale te konflikty nie były prowadzone w imię cierpienia, patosu i emocji jak dziś. Ta nowa kultura emocji czyni debatę niemal niemożliwą” – twierdzi w wywiadzie dla „Le Figaro Magazine” Eugénie Bastié.

„Ta nietolerancja żywi się czystym sumieniem: jesteśmy tym bardziej nietolerancyjni, im bardziej jesteśmy przekonani o swoim czystym sumieniu i byciu ofiarą – przekonanie to jest dziś powszechniejsze niż kiedykolwiek” – ocenia Anna Cabana. „Czyste sumienie jednych żywi się samobiczowaniem drugich” – dodaje.

Zdaniem Eugénie Bastié media społecznościowe prowadzą nie tyle do polaryzacji społeczeństwa, ile do „archipelizacji”, jak określił to Jérôme Fourquet. „Dwie wizje konfliktu izraelsko-palestyńskiego są sobie przeciwne: potomek muzułmańskiego imigranta zarzucany w mediach społecznościowych zdjęciami bombardowań izraelskich nie zobaczy nigdy zdjęć pochodzących od armii izraelskiej i vice versa. Jak można znaleźć wspólny sens w tych warunkach? Każdy wydaje się ewoluować w pewnego rodzaju tunelu utworzonym przez swoje wartości. Podczas gdy wielu mówi, że boi się ery starcia, ja przeciwnie, niepokoję się brakiem konfrontacji” – stwierdza eseistka.

Jak zaznacza autorka La Dictature des ressentis, wszelka debata publiczna jest obecnie tym trudniejsza, że najczęściej dotyka tożsamości, zatem „tego, co tworzy człowieka – płci, religii itd.”. „Niezgoda nie jest już ideologiczna, ale tożsamościowa, co czyni debatę skomplikowaną czy wręcz niemożliwą” – podkreśla.

„Nadszedł czas nobilitacji różnic założycielskich naszej tożsamości. Nie chodzi o negowanie naszej wyjątkowości, ale o to, aby umieć przekroczyć nasze różnice, aby uchwycić się czegoś większego niż nasza indywidualność: Republiki” – stwierdza Anna Cabana.

„Republika często jest pustym konceptem. Wizja laicyzacji, która wyrzuca szopki z merostw, nie pomoże nowo przybyłym w integracji… Przeciwnie, powinni przyjąć nasze dziedzictwo” – ocenia Eugénie Bastié.

Zdaniem Anny Cabany Republika jest konceptem, który spaja społeczeństwo. „Republika nie odrzuca religii i tożsamości, ale je subsumuje. Republika łączy nas ponad wszystkimi naszymi różnicami. Nie możemy pozostawić islamizmowi politycznemu monopolu na sakralizację. W sercu możliwej sakralizacji Republiki jest szkoła: należy przywrócić katedrę dla nauczycieli w klasie, wymagać, aby uczniowie wstawali, gdy wchodzi nauczyciel itd. Wymyślić na nowo sakralizację republikańską” – twierdzi autorka Les Comédies de la bonne conscience.

Jak przypomina Eugénie Bastié, Francja – a zwłaszcza francuski model rozdziału między tym, co materialne, a tym, co duchowe – narodziła się z chrześcijaństwa „i Republika nie zajdzie daleko, odrzucając fundamenty naszej cywilizacji”. „Należy strzec się pewnej wizji uniwersalistycznej: nasza Republika nie spada z nieba, to nie jest Republika z Ikei, która może być towarem eksportowym w zestawie; jest produktem szczególnej kultury, wywodzącej się z Aten, Jerozolimy, potem Rzymu, wojen religijnych, monarchii, filozofii Oświecenia itd. Należy ponownie przyjąć nasze dziedzictwo i być z niego dumnym” – stwierdza.

Zdaniem eseistki, jeśli Republika wciąż opiera się wokizmowi, to dzięki „francuskiej kulturze silnego państwa i narodowej jedności, której korzenie sięgają ancien régime’u”. „Zamiast mówić o uniwersalizmie, należy bardziej podkreślać francuski model jedności, który jest rezultatem wejścia, często siłą, jednostkowych tożsamości do formy narodu, który miał swoje wady, ale który pozwala nam dziś opierać się wokizmowi i anglosaskiemu komunitaryzmowi” – dodaje.

Oprac. Julia Mistewicz, Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się