Mniejszość niemiecka

Ani jednego „Niemca” w Sejmie.
Dlaczego mniejszość niemiecka nie weszła?

Żyjąca w Polsce społeczność niemiecka po raz pierwszy od ponad trzydziestu lat nie będzie mieć swojego reprezentanta w niższej izbie parlamentu. Jak to możliwe?

Gdy wieczorem 15 października 2023 r. ukazały się sondażowe wyniki wyborów w formie exit poll, wielu wyborców mniejszości niemieckiej było zapewne zaskoczonych nieuwzględnieniem ich reprezentanta w podziale mandatów. Początkowo uznali to pewnie za błąd przygotowującej badanie firmy IPSOS. Wszak inne sondażownie w swoich analizach zarezerwowały jedno miejsce dla przedstawiciela mniejszości, którego zgodnie z powszechnym przekonaniem nie mogło w Sejmie zabraknąć. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te wstępne sądy.

Mniejszość niemiecka nie ma gwarantowanego mandatu poselskiego

Wbrew obiegowej opinii mniejszość niemiecka nie ma zagwarantowanego jednego miejsca w Sejmie. Aby dowiedzieć się, dlaczego jak dotąd jej przedstawiciele dostawali się do parlamentu, musimy cofnąć się do 1993 roku, gdy w nowelizowanej wówczas ordynacji wyborczej zostało wprowadzonych wiele zasad obowiązujących do dziś. W poprzedniej kadencji, trwającej od 1991 roku, nie istniał próg wyborczy, przez co Sejm był bardzo rozdrobniony. Tworzyli go reprezentanci aż 29 komitetów wyborczych, którzy utworzyli siedemnaście klubów i kół poselskich, a ponadto jedenastu posłów pozostawało niezrzeszonych. Procedowanie ustaw w takich warunkach było bardzo trudne, więc zdecydowano się na pilną reformę.

W nowej rzeczywistości do Sejmu miały wchodzić tylko te ugrupowania, które uzyskały więcej niż pięć procent głosów. Z zasady tej zwolnione jednak zostały wszystkie komitety mniejszości narodowych – pod warunkiem, że najpóźniej pięć dni przed dniem wyborów złożą oświadczenie w tej sprawie do Państwowej Komisji Wyborczej. Miało to umożliwić wprowadzenie własnych reprezentantów do Sejmu tym grupom, które siłą rzeczy nie są w stanie przekroczyć nowo utworzonego progu wyborczego. I to dzięki tej formule mniejszość niemiecka jak dotąd realizowała swój podstawowy polityczny cel.

Warto zauważyć, że nie tylko społeczność niemiecka cieszy się w polskim porządku tym przywilejem. Swoje własne komitety wyborcze mogą wystawiać na specjalnych zasadach wszystkie zarejestrowane mniejszości narodowe – ale większość z nich tego nie robi. W latach 90. próbowali z tego prawa korzystać podlascy Białorusini, lecz – tak jak w tym roku Niemcy – bez powodzenia. Niewielka liczebność uniemożliwiła im osiągnięcie sukcesu wyborczego, a to zniechęciło ich do dalszych prób. Współcześnie wydaje się, że tylko mniejszość niemiecka jest na tyle duża, by móc myśleć o wprowadzeniu do Sejmu jednego posła, oczywiście w sprzyjających okolicznościach. Można się zastanawiać nad tym, czy w przyszłości nie dołączą do nich żyjący w Polsce Ukraińcy, gdy już większa ich liczba uzyska obywatelstwo naszego kraju.

Dotychczasowa strategia polskich Niemców

Komitet wyborczy Mniejszość Niemiecka tradycyjnie koncentruje swoje działania wyborcze na Opolszczyźnie. To tam bowiem żyje zdecydowana większość Niemców z polskim paszportem. W okresie powojennym region ten nie został objęty tak intensywną akcją wysiedleńczą jak pozostałe części Ziem Odzyskanych, a i jego mieszkańcy szczególnie często deklarowali przynależność do grona Ślązaków, dzięki czemu mogli pozostać w granicach odradzającego się państwa. Później władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przystąpiły do ich polonizacji, w opozycji do czego tym żywsza stała się wśród niej pamięć o dawnej przynależności do Niemiec. Dziś ludzie ci stanowią od kilku do nawet kilkudziesięciu procent mieszkańców powiatów: opolskiego, krapkowickiego, strzeleckiego, kędzierzyńsko-kozielskiego, oleskiego i prudnickiego.

W 1993 roku środowiska mniejszościowe wprowadziły do Sejmu aż czterech posłów (w tym trzech z okręgu opolskiego i jednego z okręgu gliwickiego). Od 1997 do 2005 roku było ich już tylko dwóch, później natomiast – regularnie wyłącznie jeden. W każdych kolejnych wyborach wynik procentowy mniejszości niemieckiej zmniejszał się. Widzieć w tym można efekt stopniowego przyzwyczajania się żyjących w Polsce Niemców do życia politycznego III RP oraz wzrostu ich lojalności wobec większych ugrupowań politycznych.

W tym roku mniejszość niemiecka nie zmieniła znacząco strategii. Swoją złożoną z 24 osób listę wystawiła tylko w jednym, 21. okręgu wyborczym, obejmującym całe województwo opolskie. Jedynką został na niej Ryszard Galla, lider ugrupowania, zasiadający w Sejmie od 2005 roku. Poza tym mniejszość zgłosiła swojego kandydata w wyborach do Senatu – w okręgu wyborczym nr 52, złożonym z miasta Opola oraz powiatu opolskiego. Został nim doświadczony samorządowiec Henryk Lakwa. W głosowaniu miał mieć tylko dwóch rywali: reprezentującego Prawo i Sprawiedliwość Marcina Lorenca oraz Piotra Woźniaka z Nowej Lewicy.

Przywódcy komitetu Mniejszość Niemiecka podczas kampanii wyborczej twierdzili, że planują walkę o uzyskanie dwóch mandatów poselskich. Słowa te brzmią dziś groteskowo – niezależnie od tego, czy były odzwierciedleniem faktycznych aspiracji ich autorów, czy też wyłącznie hasłem mającym zmobilizować elektorat. Przegrana musi boleć, tym bardziej, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat poparcie wyborcze dla kandydatów mniejszości niemieckiej nie zmieniało się znacząco – wahało się od około 27 do 34 tysięcy głosów, a w tym roku było niższe tylko o 1,5 tysiąca względem wyniku z 2015 roku. Skąd więc porażka?

Główny winowajca: metoda d’Hondta

Mniejszości niemieckiej nie obowiązuje pięcioprocentowy próg wyborczy, ale wciąż musi walczyć o głosy – powinna ich bowiem zdobyć na tyle dużo, by zakwalifikować któregokolwiek ze swoich kandydatów do Sejmu z okręgu, w którym startuje. Wchodzi przy tym w rywalizację ze wszystkimi innymi komitetami wyborczymi. Za taką sytuację odpowiada przyjęty w Polsce system podziału mandatów – metoda d’Hondta. W dużym skrócie, polega ona na tym, że dla każdego ugrupowania, które przekroczyło próg wyborczy w skali ogólnokrajowej, wylicza się ilorazy liczby głosów uzyskanych w danym okręgu i kolejnych liczb naturalnych (1, 2, 3, 4 itd.). Wstęp do Sejmu daje tak wiele najwyższych ilorazów, ile jest mandatów z tego okręgu.

Mając na uwadze ten mechanizm, porównajmy sytuację w okręgu opolskim z 2015 roku z tą, która miała miejsce w ostatnich wyborach. W pierwszym przypadku mniejszość niemiecka zdobyła 27 530 głosów i uzyskała jeden mandat poselski, w drugim zgarnęła 25 778 głosów i do Sejmu się nie dostała.

W okręgu opolskim do zdobycia jest 12 mandatów. W 2015 roku liczba oddanych głosów wraz z wyliczanymi na potrzeby metody d’Hondta ilorazami wyglądała tam więc następująco:

KW Prawo i Sprawiedliwość: 93 926 głosów (ilorazy: 93 926, 46 963, 31 309, 23 482, 18 785)
KW Platforma Obywatelska: 88 731 głosów (ilorazy: 88 731, 44 366, 29 577, 22 183, 17 746)
KW Wyborców „Kukiz ‘15”: 42 533 głosów (ilorazy: 42 533, 21 267, 14 178, 10 633, 8507)
KW Mniejszość Niemiecka: 27 530 głosów (ilorazy: 27 530, 13 765, 9177, 6883, 5506)
KW Nowoczesna Ryszarda Petru: 24 152 głosów (ilorazy: 24 152, 12 976, 8051, 6038, 4830)
KW Polskie Stronnictwo Ludowe: 12 464 głosów (ilorazy: 12 464, 6232, 4155, 3116, 2493)

Przepustkę do Sejmu dawało dwanaście najwyższych ilorazów. PiS i PO zdobyły po cztery mandaty, Kukiz ’15 – dwa, a mniejszość niemiecka i Nowoczesna – po jednym. Aby zdobyć mandat, mniejszości niemieckiej wystarczyłoby przy tym tylko 18 786 głosów – o jeden więcej niż wynosił zaokrąglony w dół piąty iloraz wyniku wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Liderzy tego ugrupowania mogli więc czuć się bardzo bezpiecznie. W 2023 roku sytuacja się jednak zmieniła. Tym razem wyniki prezentowały się następująco:

KW Koalicja Obywatelska: 161 241 głosów (ilorazy: 161 241, 80 621, 53 747, 40 310, 32 248, 26 874)
KW Prawo i Sprawiedliwość: 150 022 głosów (ilorazy: 150 022, 75 011, 50 007, 37 506, 30 004, 25 004)
KW Trzecia Droga: 61 155 głosów (ilorazy: 61 155, 30 578, 20 385, 15 289, 12 231, 10 193)
KW Nowa Lewica: 34 763 głosów (ilorazy: 34 763, 17 382, 11 588, 8691, 6953, 5794)
KW Konfederacja: 31 150 głosów (ilorazy: 31 150, 15 575, 10 383, 7788, 6230, 5192)
KW Mniejszość Niemiecka: 25 778 głosów (ilorazy: 25 778, 12 889, 8593, 6445, 5156, 4296)

Mniejszość niemiecka zatem nie tylko nie zdobyła mandatu, ale też była od tego bardzo daleko. Zabrakło aż 5,5 tysiąca głosów. W porównaniu do 2015 roku liczba głosów potrzebna do wejścia do Sejmu wzrosła prawie dwukrotnie. W nowej rzeczywistości pięć mandatów uzyskało KO, cztery mandaty – PiS, po jednym – Trzecia Droga, Nowa Lewica i Konfederacja.

Czynniki porażki

W tym roku w województwie opolskim oddano o prawie jedną trzecią głosów więcej niż w 2015. Jest to odzwierciedleniem rekordowej frekwencji odnotowanej w całym kraju. Tak duże zainteresowanie wyborami w oczywisty sposób zaszkodziło mniejszości niemieckiej. Pułap, który musiała ona osiągnąć, by wprowadzić do Sejmu jednego reprezentanta (31 150 głosów), był najwyższy w historii. Nie pomogło to, że w opolskim okręgu wyborczym poparcie dla niej przekroczyło pięć procent – metoda d’Hondta była w tym przypadku bezlitosna.

Nie tylko to doprowadziło jednak do wyborczej klęski. W 2019 roku mniejszość niemiecka zdobyła na Opolszczyźnie ponad 32 tysiące głosów. Gdyby tym razem powtórzyła ten wynik, odebrałaby jeden mandat poselski Konfederacji. Tak się jednak nie stało. Przyczyny odpływu wyborców mogą być różne, ale wydaje się, że duże znaczenie miała w tym przypadku mobilizacja wyborcza wokół największych graczy: Prawa i Sprawiedliwości oraz partii opozycyjnych. Od dawna było jasne, że tegoroczne wybory mogą zostać rozstrzygnięte małą różnicą głosów. Dla wielu mieszkańców regionu ważniejsze było zatem wsparcie którejś z dominujących, rywalizujących ze sobą opcji politycznych, niż skreślenie kratki przy nazwisku działacza związanego z mniejszością niemiecką.

Zjawisko to występuje już od dawna. Dowodem na to są wyniki wyborów samorządowych. Pomimo że frekwencja w nich tradycyjnie jest mniejsza niż w wyborach do Sejmu i Senatu, mniejszość niemiecka regularnie zdobywa w nich znacznie więcej głosów. W 2018 roku na przykład w wyborach do Sejmiku Województwa Opolskiego wsparło ją ponad 52 tysiące osób – o 20 tysięcy więcej niż w przypadających na kolejny rok wyborach parlamentarnych. Podobnie było w tegorocznych wyborach do Senatu. Kandydat mniejszości Henryk Lakwa uzyskał w nich około 29 tysięcy głosów, o trzy tysiące więcej niż wszyscy niemieccy kandydaci na posłów razem wzięci – a warto przypomnieć, że startował on w okręgu obejmującym tylko miasto Opole i powiat opolski, a nie cały obszar województwa opolskiego. Poparcie dla mniejszości niemieckiej jest zatem znacznie większe wtedy, gdy wynik głosowania nie ma bezpośredniego wpływu na to, kto stworzy polski rząd, a kto trafi do opozycji.

Jaką przyszłość ma przed sobą mniejszość niemiecka w polskiej polityce?

Na zakończenie niniejszych rozważań wypada postawić pytanie, czy komitet wyborczy Mniejszość Niemiecka ma jeszcze szanse na ponowne pojawienie się w polskim parlamencie. W tej chwili rysują się przed nim dwie drogi: albo w nadchodzących latach będzie w stanie zmobilizować swoich potencjalnych wyborców i tym samym wróci na ławy sejmowe, albo też podzieli los pozostałych środowisk mniejszościowych i z biegiem czasu będzie coraz bardziej tracić na znaczeniu.

W tym momencie poprawne wskazanie, który z tych dwóch scenariuszów się ziści, jest wróżeniem z fusów. Sądzę jednak, że mniejszość niemiecka ma spore szanse na podążenie za pierwszym z nich – musi jednak dobrze wykorzystywać nadarzające się okazje. Na jej korzyść działa to, że w tym roku jej członkowie i sympatycy zostali uświadomieni, iż nie ma czegoś takiego, jak gwarantowane miejsce w Sejmie dla reprezentanta mniejszości. Rozwój wypadków uczynił to, z czym działacze polityczni nie mogli sobie poradzić od dawna. Jeśli tylko liderzy ugrupowania nie pozwolą swojemu potencjalnemu elektoratowi zapomnieć o tej lekcji, w kolejnych wyborach ich rezultat może być wyższy.

Patryk Kuc

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się