Nicolas Sarkozy
Fot. INM

Nicolas Sarkozy o prezydencie Polski: „Trudny rozmówca, człowiek sympatyczny, bon vivant”

W swojej najnowszej książce „Le temps des combats” (co można przetłumaczyć jako „Czas walki”) były prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, wspomina Lecha Kaczyńskiego.

Książka byłego francuskiego prezydenta jest dziś bestsellerem nad Sekwaną. Protestuje prawica, protestuje lewica, protestuje nawet ambasador Ukrainy w Paryżu, Wadym Omelczenko. Uznał on, że uwagi Francuza na temat Ukrainy są niedopuszczalne zarówno pod względem formy, jak i treści. Nicolas Sarkozy twierdzi bowiem, że Ukraina powinna pozostać neutralna i nie przystępować do Unii Europejskiej oraz NATO.

„Wszechświat Lecha Kaczyńskiego zaczynał się i kończył na Polsce”

Większy fragment w książce poświęcił Nicolas Sarkozy Polsce i polskiemu prezydentowi, z którym przyszło mu niegdyś współpracować.

„Polski prezydent zginął w katastrofie prezydenckiego Tupolewa. Leciał na oficjalną wizytę w zachodniej Rosji, aby upamiętnić zbrodnię katyńską, w której 20 000 polskich oficerów zostało zamordowanych przez sowiecką tajną policję” – przypomina były francuski prezydent. „Przez dziesięciolecia, ta tragedia była ukrywana” – dodaje Nicolas Sarkozy, zaznaczając, że podróż prezydencka była zatem wielkim dniem, zarówno dla Lecha Kaczyńskiego, jak i towarzyszącej mu małżonki i rodzin ofiar „tej obrzydliwej zbrodni”.

„Spędziłem wiele godzin z tym trudnym rozmówcą, negocjując w 2007 r. treść przyszłego traktatu lizbońskiego. Dyskusje były skomplikowane, ponieważ wypowiadał się jedynie po polsku, nie znając ani słowa po angielsku. Jego wszechświat zaczynał się i kończył na Polsce. Nie posiadał ani karty bankowej, ani książeczki czekowej. Pozostał w swojej epoce, która nie była naszą epoką” – ocenia Nicolas Sarkozy. „Wszystkie te specyficzne cechy nie przeszkadzały w tym, żeby był człowiekiem sympatycznym i bon vivantem” – dodaje.

Były francuski prezydent przyznaje, że nie wiadomo dokładnie, dlaczego samolot rozbił się, lądując w Smoleńsku, w złych warunkach pogodowych, z gęstą mgłą. Dodaje, że nie przeszkadzało to niektórym śmiać się z tej tragedii. Wspomina przy tym „satyryka” z radia France Inter, Stéphane’a Guillona, który wykorzystał w swoim rannym programie katastrofę smoleńską, aby go obrazić. „Stałem się jego obsesją. Wiedziałem, że miałem do czynienia z zadeklarowanym przeciwnikiem politycznym. Nie wiedziałem jednak, że do tego stopnia brakowało mu wrażliwości i klasy. Przypominam, że wypowiadał się w publicznym radiu, finansowanym z podatków Francuzów. Rzekomy satyryk miał tego dnia wspaniałe marzenie, o tym żeby „widział mnie na miejscu polskiego prezydenta, który zginął na pokładzie samolotu”.

„Oto, co się stało z serwisem publicznym, mającym mówić do wszystkich Francuzów i trzymać się neutralności. Marzyć o śmierci prezydenta Republiki było zatem nową normą!” – pisze Nicolas Sarkozy.

„Najśmieszniejsze jest to, że gdyby przyszło mi do głowy wnieść najmniejszą krytykę wobec niego, Stéphane Guillon nie omieszkałby żywo protestować w imię atakowanej demokracji. Jego czułość na swoim punkcie była proporcjonalna do obrazy, której używał gdy chodziło o innych” – dodaje. „To na podstawie znaków takich jak ten możemy zmierzyć stan dekompozycji społeczeństwa” – napisał były francuski prezydent.

Julia Mistewicz, Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się