Pokolenie Z i smartfon

Pokolenie Z szuka newsów po to, by z nimi coś zrobić

Pokolenie Z, zmęczone sieczką informacyjną, jaką cyfrowy świat karmi nas każdego dnia, wytworzyło własne sposoby jej konsumowania. Ma ograniczone zaufanie, pewnych źródeł szuka wśród znajomych, a newsy konsumuje po to, by coś z tą wiedzą dalej zrobić.

Zawsze, kiedy natrafiam na tego rodzaju analizy – jacy są młodzi ludzie? co mają w głowach? i dlaczego tak bardzo różnią się od nas? – łapię się na tym, że instynktownie wchodzę w pozycję obronną. Tak często słyszę wartościujące, protekcjonalne stwierdzenia wygłaszane nad głowami mojego pokolenia; o tym, że nic nie czytamy, nic nie wiemy, nie mamy „prawdziwych” znajomych, tylko tak siedzimy w tych internetach i przewijamy TikToka. Jednym z wielu powodów tej sytuacji jest na pewno fakt, że sami młodzi (mam tu na myśli pokolenie Z, czyli osoby urodzone w latach 1995-2010) najczęściej tych badań nie prowadzą. „Nic o nas bez nas”, chciałoby się zawołać – bo wydźwięk takich raportów z pewnością byłby inny, gdyby autorzy wypowiadali się sami o sobie, zamiast o pokoleniu swoich dzieci czy młodszego rodzeństwa.

Analiza „Gen News. Understanding the audiences of 2030” opracowana przez FT Strategies oraz Knight Lab zaskoczyła mnie jednak pozytywnie. Punktem odniesienia są w niej bowiem doświadczenia samych zainteresowanych – ich pragnienia, potrzeby i umiejętności. Przez osiem miesięcy 45 młodych ludzi z różnych zakątków świata było uczestnikami badania, które miało za zadanie rzucić światło na sposób, w jaki pokolenie Z wchodzi w interakcje z informacjami newsowymi.

„Dziesięciolecia badań wykazały, że młodzi ludzie są często dokładnymi prognostykami szerszych przemian zachodzących w społeczeństwie, w tym zmian w konsumpcji informacji, wykorzystania technologii czy norm społecznych” – czytamy w raporcie. Istotnie, wykresy pokazują, że badani z najmłodszej grupy wiekowej są w wielu dziedzinach trendsetterami, za którymi z kilkuletnim opóźnieniem podążają starsi. W 2012 r. 66 proc. Amerykanów w wieku 18-29 lat oraz tylko 34 proc. w wieku 50-64 lat miało smartfona; za to w 2021 r. te odsetki wynosiły odpowiednio 96 proc. i 83 proc. Można więc podejrzewać, że nawyki i upodobania, jakie dzisiaj możemy zaobserwować u pokolenia Z, w niedalekiej przyszłości staną się udziałem również starszych grup wiekowych.

Pokolenie Z – żeglarze cyfrowego oceanu

Raport wyodrębnia cztery typy nowych zachowań, które są charakterystyczne dla współczesnej młodzieży, a które nie występowały wcześniej. Pierwszemu nadano ciekawą nazwę: „digital simul-tasking„, co można by przetłumaczyć jako „cyfrowa symultaniczność [uwagi]”. Ma to oznaczać łatwość, z jaką „przełączamy się” pomiędzy różnymi, zupełnie niezwiązanymi ze sobą czynnościami wykonywanymi na smartfonie: przeglądanie Instagrama, pisanie ze znajomymi na jednym z komunikatorów (a czasem kilku naraz), a do tego w słuchawkach leci jeszcze podcast. Prowadzenie trzech rozmów jednocześnie nie jest dla nas niczym dziwnym ani nawet specjalnie trudnym.

Drugie wyodrębnione zjawisko zaprzecza mitowi, jakoby młodzi ludzie traktowali dowolny skrawek informacji, jaki znajdą w internecie, jako prawdę objawioną. Badanie wykazało, że jest wręcz przeciwnie: w gąszczu słów i bodźców naszym kompasem w poszukiwaniu zaufanych źródeł informacji są osoby, które znamy osobiście – lub sądzimy, że znamy. Raport zwraca tu uwagę na kolejne dosyć nowe zjawisko, jakie rozpowszechniło się wraz z dostępem do internetu, czyli „relacje paraspołeczne”. Godnym zaufania źródłem informacji już nie tylko jest przyjaciel, z którym utrzymujemy bezpośredni kontakt, ale również np. ulubiony bloger, którego posty czytamy codziennie (mamy więc iluzję, że wiemy wszystko o nim i o jego życiu), ale nigdy nie rozmawialiśmy bezpośrednio.

Zmiana pokoleniowa leży więc przede wszystkim w powodach, dla których ufamy danemu źródłu. Powinno być ono wiarygodne (a polecenie go przez znajomą osobę z pewnością tej wiarygodności dodaje); chcemy też odczuwać z nim jakiś związek na poziomie osobistym, jakieś dopasowanie, rezonans naszego własnego brzmienia. Ważna jest dla nas również transparentność intencji autora – dorastawszy w środowisku, w którym co rusz ktoś chce nam coś sprzedać, wcisnąć czy do czegoś przekonać, staliśmy się trochę cyniczni i ostrożni. Zadajemy więc pytanie i chcemy znaleźć na nie jasną odpowiedź na pytania: dlaczego to źródło przekazuje mi akurat tę informację? Jakie ma motywacje? Co chce przez to osiągnąć?

Trzecie zjawisko jest nieco powiązane z drugim. Raport określa je jako „znajdywanie sensu poprzez dyskurs cyfrowy” – czyli aby zrozumieć uzyskaną informację (zwłaszcza jeżeli dotyczy bardziej złożonego tematu) oraz wyrobić sobie na jej temat opinię, sprawdzamy, co myślą o tym inni. Na mediach społecznościowych jest to oczywiście utrudnione przez bańki informacyjne, w które wciskani jesteśmy wraz z ludźmi o podobnych nam poglądach, ale raport zauważa, że młodzi ludzie poszukują różnych, często sprzecznych opinii. Interesuje nas osobista perspektywa konkretnych, indywidualnych osób.

I wreszcie umiejętność, bez której w cyfrowym świecie nie dałoby się wytrzymać – wyrafinowanie w poszukiwaniu informacji. Młodzi ludzie są świetni w wyławianiu z informacyjnego chaosu interesujących ich danych. Cyfrowy świat przeładowuje bodźcami bardzo szybko i aby nie utonąć w tych spienionych wodach, musieliśmy wykształcić sposoby wyszukiwania tego, o co nam chodzi, nie dając się pochłonąć istnym oceanom informacji, których fizycznie nie jesteśmy w stanie przetworzyć.

W poszukiwaniu sensu

Przytaczając wypowiedzi uczestników badania, raport mówi jasno: dotychczasowy sposób prezentowania informacji newsowych jest kompletnie niedostosowany do potrzeb, umiejętności i nawyków młodych ludzi. Rzadko dowiadujemy się czegoś z newslettera gazety czy portalu, który subskrybujemy. W naszym pokoleniu informacja rozprzestrzenia się raczej pocztą pantoflową – obserwowany twórca zamieści coś na swoim profilu, znajomy podeśle link do artykułu, ktoś usłyszał, że coś gdzieś się dzieje, i podaje dalej. Przywodzi mi to na myśl te legendarne czasy, których sama nigdy nie doświadczyłam, kiedy znajomy dzwonił i mówił: „włącz telewizor”, bo akurat działo się coś ważnego.

Uczestnicy badania byli też pytani o to, jakie byłoby dla nich idealne źródło, tematyka oraz sposób prezentacji newsów. Wśród odpowiedzi raport wyróżnia m.in. takie stwierdzenia: „Mogę liczyć na wiarygodność tego źródła”, „czuję się z nim związany/a”, „ten temat mnie interesuje”, „mogę zrobić coś z tą informacją”, „pozyskanie informacji nie kosztuje mnie więcej wysiłku, niż to konieczne”.

Na pierwszy plan wysuwa się więc zdecydowanie wielokrotnie diagnozowana już u pokolenia Z potrzeba powiązania i zinterpretowania bodźców otrzymywanych z otoczenia w odniesieniu do samego siebie. Jest to dla mnie po części egotyczne, po części pragmatyczne. Młodzi ludzie bardzo dobrze zdają sobie sprawę, że nigdy nie będą w stanie zobaczyć, przeczytać i dowiedzieć się wszystkiego, a więc personalizacja treści, które otrzymują, jest jednym ze sposobów odsiewania z natłoku informacji rzeczy, które chcą zobaczyć i przeczytać. Podobnie jest z naszą „cyfrową pocztą pantoflową” – nawet mając w nawyku codzienny poranny monitoring mediów nie sposób dowiedzieć się wszystkiego. Oparcie zdobywania informacji na sieci kontaktów również jest swoistym filtrem, a do tego zaufanie, jakie mamy do naszych znajomych, wzmaga w naszych oczach wiarygodność informacji, którą w ten sposób otrzymujemy, oraz jej źródła.

Raport zauważył jeszcze jedną kwestię, która wydaje mi się niezwykle ważna, zwłaszcza w kontekście mało optymistycznych informacji, jakie w ostatnim czasie płyną do nas z mediów. Jednym z oczekiwań, jakie młodzi ludzie mają wobec newsów jest ich celowość i pobudzenie odbiorcy do działania. Nie jesteśmy biernymi konsumentami wiadomości, które płyną do nas dowolnym kanałem; wiemy, że na świecie jest cierpienie i zło, media bombardują nas nimi w każdej sekundzie każdego dnia. Ale nie chcemy się im tylko bezczynnie przyglądać. Pragniemy odpowiedzi, rozwiązań, jakichś konstruktywnych konkluzji – to jest właśnie dla nas sensem informacji.

Ta niezgoda na bierność oraz zapał do działania są dla mnie jedną z najciekawszych i najważniejszych obserwacji, jakie przynosi raport FT Strategies. Maluje to bardzo optymistyczny obraz pokolenia, które jest zmęczone sieczką informacyjną, jaką cyfrowy świat karmi nas każdego dnia, ale zmęczenie to nie prowadzi do obojętności. Przeciwnie – młodzi ludzie pragną sensu, chcą zrobić coś z wiedzą, którą pozyskują, nie zgadzają się na bezczynność. W gąszczu słów i obrazów informujących nas o wszystkich tragediach świata, szukamy tych, które zadają pytanie: co możemy w tej sytuacji zrobić?

Joanna Talarczyk

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się