Musimy przygotować się na imperialny marsz Rosji na Polskę. Razem, WSPÓLNIE
Jeśli Polacy wspólnie zaczną przygotowywać się do wyzwań, przed którymi staną obecne i przyszłe pokolenia, to Polska wyjdzie z nich jeszcze mocniejsza. Jest jeden warunek – musimy zacząć projektować i przygotowywać przyszłość od teraz, czyli od 2024 roku, WSPÓLNIE.
Myśląc o nadchodzącym roku 2024, próbuję przypomnieć sobie poprzednie lata swojego życia. Jako 14-latek zacząłem interesować się światem; do 43. roku życia funkcjonowałem w ustroju komunistycznym. Miałem jednak wówczas wrażenie, że pomimo zagrożenia wojną atomową żyję cały czas w swoim kraju bez wojny. Oczywiście bardzo przeżyłem stan wojenny Jaruzelskiego, ale uważałem, że Polska jest bezpieczna.
Od 1989 r. żyję w wolnym państwie, mojej ukochanej Polsce. Niestety, świat obecnie wygląda coraz gorzej – liczba wojen, konfliktów wewnętrznych jest coraz większa, do tego dochodzi problem dostępu do zasobów, w tym takich jak woda. Największym niebezpieczeństwem dla nas jest wojna na Ukrainie, a perspektywa dla tego państwa, ale także dla nas, wydaje się coraz gorsza.
Minął już okres euforii, gdy wydawało się, że wojska ukraińskie coraz lepiej dają sobie radę z najeźdźcami ze wschodu. Pojawiają się opinie ekspertów z różnych państw, że Ukraina, nawet wsparta najnowocześniejszą bronią zachodnią, nie wygra tej wojny. Dla mnie takim wyraźnym znakiem, że nie jest dobrze, była informacja, że na Ukrainie jest już milion inwalidów w wyniku urazów doznanych w czasie walk z Rosjanami. Druga informacja sprzed kilku dni to fakt, że ukraińska żandarmeria wojskowa poszukuje młodych ludzi, aby powołać ich do wojska.
To oczywiste, że społeczeństwo ukraińskie jest zmęczone wojną; gorzej, pojawiają się sygnały o korupcji, także w wojsku. Nie znamy liczby żołnierzy ukraińskich, którzy stracili życie; szacuję, że może to być nawet ponad sto tysięcy osób, a to oznacza, że kilkaset tysięcy ludzi żyje w nieustannym stresie po stracie kogoś bardzo bliskiego. Jeszcze dwa lata temu z dumą mówiłem, że należę do pierwszego pokolenia Polaków, i to pokolenia bardzo licznego, które przez cały czas żyje w pokoju. Wyraźne pomruki Putina, ale i ekspertyzy zachodnie wskazują, że jeżeli Putin wygra wojnę na Ukrainie, nawet zajmując tylko część państwa, to po odtworzeniu pełnych zdolności militarnych Rosja, może już bez Putina, ruszy (zgodnie z prawie tysiącletnim genotypem imperialnym) do Europy Środkowej „po swoje”, w tym między innymi po Polskę.
To nie stanie się na pewno w roku 2024, ale oczywiste jest, że Polacy już teraz, w 2024 roku, MUSZĄ działać RAZEM, aby przygotować następne pokolenie na najgorsze, tzn. na obronę Polski wspólnie z wojskami NATO. Nie wystarczy samo uzbrojenie wojska. Politycy powinni przygotować system, który skutecznie może odstraszyć agresora. To dobrze, że polskie władze w czasie kadencji PiS zaczęły tworzyć wojska terytorialne, ale Polacy powinni oprócz tego zgodzić się, aby zacząć budować system podobny do fińskiego (skutecznego w latach 40. XX w.), czyli przygotowywać do prawdopodobnej obrony całe polskie społeczeństwo, a nie tylko zbroić maksymalnie jedynie polskie wojsko.
Początek nowej kadencji polskich władz nie wygląda dobrze. Zamiast dalej brnąć w wojnę polsko-polską, politycy z obu stron – tzn. koalicja, która przejęła władzę, oraz PiS – powinni WSPÓLNIE zacząć myśleć nad rozwiązaniami, jak przygotować Polaków do przyszłych wyzwań, zarówno gospodarczych, społecznych, jak i militarnych.
Zawsze byłem optymistą i gdy patrzę na nasze przewagi, na przykład na polską przedsiębiorczość, częste sukcesy Polaków w badaniach naukowych, to myślę, że jeśli Polacy wspólnie zaczną przygotowywać się do wyzwań, przed którymi staną obecne i przyszłe pokolenia, to Polska wyjdzie z nich jeszcze mocniejsza. Jest jeden warunek – musimy zacząć projektować i przygotowywać przyszłość od teraz, czyli od 2024 roku, WSPÓLNIE.
Tekst pierwotnie ukazał się we „Wszystko co Najważniejsze”. Przedruk za zgodą redakcji.
Krzysztof PAWŁOWSKI
Założyciel Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University. Fizyk. Senator I i II kadencji.