Eric Zemmour Gazeta na Niedzielę
Fot. Vincent ISORE / Zuma Press

„Muzułmanie, których przyjęliśmy, muszą sobie uświadomić, jakie mają szczęście”

„Państwo musi narzucić swoje zasady muzułmanom. To nie do muzułmanów należy wymyślenie islamu Francji, ale to do Francji należy ukształtowanie francuskiego islamu” – pisze w „Journal du Dimanche” Éric Zemmour, przewodniczący partii Reconquête! i kandydat w wyborach prezydenckich w 2022 r.

„Emmanuel Macron się boi. Boi się słowa, które wyjdzie poza jego myśl, boi się źle zinterpretowanego zdania, boi się zamieszek, które objęłyby kraj. Boi się zapamiętania w historii jako człowiek powiązany z wojną domową. Tak jak przywódcy państw arabskich boją się sprzeciwu swojej ulicy, gdy normalizują relacje z Izraelem, Emmanuel Macron boi się swojej arabskiej ulicy” – ocenia Éric Zemmour, krytykując jednocześnie brak obecności francuskiego prezydenta na wielkim marszu przeciw antysemityzmowi 12 listopada 2023 r. 

„Macron wie, że stoi na czele dwóch ludów. Dwóch ludów, które nie potrafią już żyć razem. Dwóch ludów, z których jeden zmuszony jest nieustannie uciekać przed atakami coraz bardziej agresywnej części drugiego ludu, nie tylko przed zamachami popełnianymi przy okrzyku Allah akbar, ale przed tym prawdziwym codziennym dżihadem, którego doświadczają Francuzi: obelgami, ciosami, kradzieżami, gwałtami, atakami nożowników, handlem narkotykami, morderstwami. Stawiając walizki na francuskiej ziemi, ten nowy lud przyniósł swojego Boga, swoje święta, swoje wyobrażenia. Narzucił swoje imiona, swoje ubrania, swoje jedzenie. Świętuje ramadan, podczas gdy my świętujemy Boże Narodzenie. Opłakuje Nahela, podczas gdy my opłakujemy Lolę. Wyraża swój entuzjazm dla Palestyny od rzeki do morza, czyli takiej, która będzie pozbawiona Żydów, podczas gdy nas przerażają męki izraelskich kobiet, którym otwierano wnętrzności, i ich dzieci, którym podrzynano gardła” – podkreśla, nawiązując m.in. do zamieszek wywołanych zastrzeleniem przez policjanta 17-letniego Nahela na przedmieściach Paryża oraz do wzburzenia wywołanego we francuskim społeczeństwie brutalnym morderstwem 12-letniej Loli w jej bloku w Paryżu przez młodą kobietę z Algierii. 

Éric Zemmour krytykuje również Marine Le Pen, cytując jej wypowiedź, w której islam „jest zgodny z Republiką”. Jak ocenia, podobne wypowiedzi mogłyby paść ze strony polityków innych partii, od Partii socjalistycznej po republikanów. „Cała klasa polityczna bełkocze od dziesięcioleci tę samą litanię: islam nie ma nic wspólnego z islamizmem; jest dobra religia pokoju i zła ideologia politycznawiększość muzułmanów zintegrowana i pokojowa i niewielka zradykalizowana mniejszość. Rozumiem więc, że jeśli islam stałby się większością we Francji w sposób pokojowy, nie mieliby powodów do obaw. Ja, owszem. Walczę nie z muzułmanami, ale z islamizacją Francji” – zaznacza. „W przeciwnym razie po co obrażać się, że są kobiety w hidżabach? Po co dziwić się, że homoseksualiści są znieważani i molestowani? Po co skarżyć się na apostatów otrzymujących groźby śmierci? Kobiety, którym nie podaje się ręki? Nieobecność większości muzułmanów w walce z antysemityzmem? Po co skazywać imamów, którzy głoszą nienawiść do Żydów i chrześcijan? Oni niczego nie wymyślili. To wszystko biorą nie z tego islamizmu, o którym nieustannie mówią politycy, ale z sur Koranu, z hadisów proroka i szariatu. Szariatu, który według sondaży trzy czwarte muzułmanów stawia przed prawami Republiki” – dodaje. 

„Mogę być jedynym politykiem, który to powie: islam nie jest zgodny ani z Republiką, ani z Francją. Republika to Wolność, Równość, Braterstwo; islam to Uległość (Bogu), Nierówność (między mężczyznami i kobietami, między muzułmanami i niewiernymi) i Braterstwo, ale jedynie między muzułmanami” – pisze Zemmour

Jego zdaniem „nie jest jeszcze za późno”. „Państwo musi narzucić swoje zasady muzułmanom. To nie do muzułmanów należy wymyślenie islamu Francji, ale to do Francji należy ukształtowanie francuskiego islamu” – ocenia. Polityk proponuje „zakazać strojów islamskich w przestrzeni publicznej, nie zgadzać się na ostentacyjne meczety i ostentacyjne islamskie sklepy, których szyldy nie powinny już być pisane po arabsku, ograniczyć halal do sfery domowej, zakazać działalności Braci Muzułmańskich, którzy niestrudzenie dążą do islamizacji Francji, i oczywiście zakazać imion koranicznych”. „Kiedy Mohammed skarży się, że jest dyskryminowany z powodu swojego imienia, ja z kolei żałuję, że on, będąc przedstawicielem trzeciego pokolenia imigrantów mieszkających we Francji, nazywa się Mohammed” – dodaje. 

„Nie chodzi o porzucenie swojej religii czy duchowości, ale o zrezygnowanie z islamizowania naszego kraju. To nie Francja ma się przystosowywać do islamu, ale muzułmanie mają przystosowywać się do Francji” – podkreśla. „Niektórzy muzułmanie już przyjęli – nawet jeśli państwo im tego nie narzuciło – ten model pomimo mściwej presji ze strony współwyznawców. Powinniśmy nie tylko zachęcać innych do podążania za ich przykładem, ale narzucać przez prawo takie działania, które oddzielą tych, którzy chcą się zasymilować, od tych, którzy tego nie chcą. Ci, którzy nie mogą się doczekać, aż wyzwolą się spod islamskiej presji społecznej, odetchną z ulgą, gdy Francja w końcu stanie się autorytetem. A ci, którzy wolą żyć po algiersku, modlić się po algiersku, jeść po algiersku i narzucać Algierię we Francji, zdadzą sobie bez wątpienia sprawę z tego, że będą szczęśliwsi w Algierii, gdzie będą mogli w pełni przeżywać swoją tożsamość” – stwierdza polityk i eseista. 

Zdaniem Érica Zemmoura asymilacja muzułmanów musi opierać się na czterech filarach, którymi są: zmiana myślenia Francuzów w wyniku edukacji szkolnej i wyraźnego sprzeciwu wobec islamizacji Francji; brak tolerancji wobec przestępczości i młodocianych przestępców; ograniczenie świadczeń socjalnych i finansowania zislamizowanych przedmieść oraz „zaprzestanie importowania każdego roku setek tysięcy muzułmanów”. 

„Wielu z nas podjęło działania, aby stać się w części Francuzami: Libańczycy, Irańczycy, Żydzi, Portugalczycy, Ormianie, Włosi, Hiszpanie, Rosjanie, Polacy, Kabylowie, Azjaci… Nasi muzułmańscy rodacy powinni wiedzieć, że te wysiłki są nagradzane. Stanie się Francuzem jest czymś wspaniałym. W jakim innym kraju możemy być tak przyjęci? W jakim innym kraju szkoła, służba zdrowia, uniwersytet są darmowe? W jakim innym kraju można pochodzić, jak ja, z rodziny, w której dziadkowie ledwo mówili po francusku, i kandydować w wyborach prezydenckich? Muzułmanie, których przyjęliśmy, muszą sobie uświadomić, jakie mają szczęście. Muszą pamiętać, dlaczego ich rodzice opuścili swoją ojczyznę. Mieli dość korupcji, przemocy, dyktatury i zbyt silnej presji islamu. Muzułmanie nie mogą powtarzać tutaj tego, przed czym uciekli ich rodzice. Muszą wyjść spod opieki ich kraju pochodzenia. Aby znowu na francuskiej ziemi był jeden lud i by Republika ponownie stała się jedna i niepodzielna” – podkreśla Éric Zemmour.

Oprac. Amelie Minc

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się